$ 41.74 € 43.35 zł 10.3
-1° Kijów +3° Warszawa +9° Waszyngton
Ukraina zastępuje rosję na rynkach europejskich: Denys Shemyakin, dyrektor Zespołu Wspierania Reform w Ministerstwie Gospodarki

Ukraina zastępuje rosję na rynkach europejskich: Denys Shemyakin, dyrektor Zespołu Wspierania Reform w Ministerstwie Gospodarki

21 września 2023 19:31

Na europejskich rynkach jest coraz mniej rosyjskich towarów. W tym roku import z kraju agresora do UE zaczął spadać w znacznym tempie. Czy jest to spowodowane sankcjami i czy ukraińscy producenci mogą zastąpić rosjan na nowych rynkach - w wywiadzie dla UA. NEWS z Denysem Shemyakinem, dyrektorem Zespołu Wspierania Reform w Ministerstwie Gospodarki.

Czy wpływ sankcji na rosyjskie firmy jest zauważalny?

Denys Shemyakin: Moim zdaniem spadek importu z rosji jest indykatywny. Nie wiem, czy jest to spowodowane sankcjami, czy decyzją polityczną krajów UE. Ale faktem jest, że obecność rosyjskich produktów na rynku europejskim znacznie się zmniejsza.

Kraje europejskie rozumieją, że porzucenie rosyjskich produktów jest strategicznie ważne. Tak jak zrobiły to z gazem. Chociaż chodziło o bezpieczeństwo energetyczne, a cena nie była kwestią. Myślę, że rosja była gotowa obniżyć cenę i sprzedawać więcej. Ale Europejczycy zrozumieli, że to wielka zależność. Chcemy nawiązać z nimi współpracę w następującym formacie: nie tylko nakłaniać ich do odrzucenia rosyjskich towarów, ale także oferować w zamian nasze własne.

Jak przebiega zastępowanie rosyjskiego eksportu naszymi towarami?

Denis Shemyakin: Tak, proces jest w toku. Jeśli spojrzeć na dane analityczne za 2022 r., nie były one zbyt zachęcające. W ubiegłym roku eksport z federacji rosyjskiej nie spadł tak bardzo, osiągając nawet poziom z 2021 r. ze względu na wyższe ceny. Jednak od 2023 r. zauważalny jest trend - spadek o około 70% w ciągu 6 miesięcy. Jak widać, Europa odmawia kupowania rosyjskich towarów.



Obecnie pracujemy nad analityką, aby pokazać, które grupy produktów kraj-agresor może nadal odrzucać. Nadal istnieją kraje i firmy, które kupują rosyjskie surowce, takie jak ruda żelaza. Ale możemy zastąpić tę pozycję eksportową. I ten proces zastępowania trwa nadal. Rosyjski eksport spada. Jedyną rzeczą, którą chcemy sprawdzić, jest to, czy istnieje jakikolwiek handel za pośrednictwem innych krajów. Aby zapobiec odsprzedaży towarów, na przykład przez Turcję.

Ogólnie rzecz biorąc, jeśli chodzi o zastąpienie rosyjskiego eksportu, powiedziałbym, że to okno już się zamyka. Firmy już dostosowują się do istniejących zasad. Firmy europejskie są zainteresowane zdobyciem udziału w rynku zamiast rosjan. Oznacza to, że istnieje tam prawdziwa polityka. Z jednej strony otrzymujemy amunicję i wsparcie, ale sytuacja wygląda inaczej w odniesieniu do towarów, zwłaszcza tych o wartości dodanej. Oni też mają swoje problemy, swoje bezrobocie, też konkurują.

Chciałbym jednak zaznaczyć, że okno możliwości nie jest jeszcze całkowicie zamknięte. Mamy analizy tego, co rosja dostarczała na rynki zachodnie poza ropą i gazem. Obejmowały one inżynierię mechaniczną i produkty meblarskie. Innymi słowy, jest sporo produktów, które nasze firmy mogą zastąpić. W ten sposób pozycjonujemy ukraiński biznes na rynku - nie prosimy o preferencje, a jedynie o dostęp do uczciwych przetargów.

Jednocześnie pojawiają się pytania dla ukraińskiego biznesu. Nie był on przygotowany do wejścia na rynki zagraniczne. Rozmawialiśmy kiedyś z przedsiębiorcami z klastra budowy maszyn w Melitopolu. Argumentowali oni: "Po co nam eksport? Sprzedajemy tutaj, przez płot. Nasz biznes idzie dobrze. A jeśli wyjeżdżasz za granicę, musisz "zawracać sobie głowę" odprawą celną. My tego nie potrzebujemy". Takie było podejście. Teraz jest inaczej. Wszyscy rozumieją, że przemysł obronny działa wewnątrz kraju i jest obsługiwany. A główne pieniądze są na rynkach zagranicznych.



W jakich sektorach odnieśliśmy największy sukces w zastępowaniu rosjan?

Denis Shemyakin: Obecnie odchodzimy od zastępowania Rosji. Tak było na początku. Teraz zastanawiamy się, gdzie bardziej strategicznie zintegrować się z łańcuchami dostaw. Nie wszędzie są gotowi wziąć nas pod uwagę, na przykład tam, gdzie istnieje produkt o dużej złożoności, sprzęt, od którego coś krytycznie zależy. Ale zdecydowanie są gotowi uznać nas za dostawcę komponentów, materiałów, niektórych części i zespołów, jeśli chodzi o złożoną inżynierię. Oznacza to, że nie chodzi tylko o surowce. Mamy wiele firm, które dostarczały komponenty do Volkswagena i innych producentów maszyn zarówno przed wojną, jak i teraz. Mają odpowiednie kompetencje.

Jak skutecznie producenci żywności wchodzą na rynki zagraniczne?

Denys Shemyakin: W przypadku żywności Ukraina dobrze radzi sobie z wejściem na wszystkie rynki, zarówno pod względem ceny, jak i jakości. Co Ukraińcy powinni zrozumieć na temat globalnych firm? A to, że dla nich cena nie jest nawet trzecim czy piątym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji. Kluczem jest niezawodność i jakość. Ponieważ są to bardzo duże systemy, które muszą działać płynnie. I tu niestety ryzyko militarne jest dla nas kluczowe.

Ministerstwo Gospodarki opracowuje obecnie program ubezpieczenia od ryzyka wojennego. Takie ubezpieczenie może pokryć koszty inwestorów. Ale z punktu widzenia handlu nie rozwiązuje problemu. Rozmawialiśmy z dużymi korporacjami, które zatrudniają risk managerów. I mówią, że wygodniej jest im zamknąć zakład w rosji i przenieść produkcję w bezpieczne miejsce. Ale nie otwierać go na Ukrainie, ponieważ istnieje ryzyko, że jutro nie otrzymają części, bez której nie będą w stanie zmontować tysiąca samochodów. Tak działa rzeczywistość. Ale jest też wyjście. Można na przykład otworzyć magazyn tranzytowy w Polsce. Tu działają mechanizmy rynkowe. Nasze firmy szybko się dostosowują.



A co z eksportem ukraińskich produktów rolnych?

Denys Shemyakin: W Ministerstwie Gospodarki opracowujemy projekt mający na celu zwiększenie eksportu towarów o wysokiej wartości dodanej - Export Booster. Rozumiemy, że surowce są nie tyle trudne w sprzedaży, co w logistyce, która jest obecnie kluczowym ograniczeniem. Eksport surowców rozszerzają inne rzeczy, takie jak porty, żegluga Dunajem i dodatkowe przejścia celne. Oznacza to, że musimy zwiększyć fizyczną zdolność eksportową.

Skupiliśmy się na towarach o wysokiej wartości dodanej. Ministerstwo Gospodarki opracowuje obecnie programy wspierające przetwórstwo i dotacje. Eksport takich towarów jest mniej zależny od logistyki. Wyjaśnię: jeśli przewozisz części zamienne dla stacji benzynowej o wartości 10 000 USD, koszt transportu wynosi maksymalnie 5-10%. W przypadku przewozu surowców koszt transportu jest znacznie wyższy. Dlatego skupiamy się na produktach o wartości dodanej.

Na co jest popyt?

Denis Shemyakin: Oprócz zbóż i innych niszowych upraw, popytem cieszą się jagody i produkty rolne na małą skalę. Nie robią tego już małe firmy, ale poważne przedsiębiorstwa, które są w stanie dotrzeć do zagranicznych supermarketów bez pośredników. Sprzedają tam swoje produkty i wygrywają z tradycyjnymi europejskimi dostawcami. Na przykład Serbia jest liderem w dostawach malin. Ukraina może z nią konkurować na tym rynku.

Rzeczywiście, nie zawsze kupujemy od nich zaawansowane maszyny - jest to bardzo trudne i wymaga dłuższego cyklu produkcyjnego. Ale ta możliwość nie jest jeszcze zamknięta dla naszego przemysłu. Na przykład w krajach bałtyckich i innych krajach jest dużo sprzętu poradzieckiego. Mają te same podstawy i standardy, więc konstruktorzy maszyn mogą się zaangażować.

Uważam, że nasz biznes potrzebuje pomocy w zakresie wartości dodanej. Ponieważ mamy poważną konkurencję, proces decyzyjny jest trudny. Musimy zrozumieć, jak uzyskać certyfikat. Widzimy sens w takim wsparciu i skupiamy się na nim.



Jednym z wyzwań dla ukraińskich małych i średnich przedsiębiorstw jest spełnienie standardów zrównoważonej gospodarki. Jakie jest ryzyko dla producenta, który nie posiada takiego certyfikatu?

Denys Shemyakin: Tak, istnieje ryzyko. Europejscy klienci nie kupią twoich produktów, jeśli nie spełniasz standardów. Na przykład w Holandii jest to jedno z kryteriów odcięcia. Po prostu nie rozpatrują wniosków od firm bez certyfikatów tak zwanej gospodarki o obiegu zamkniętym.

Ale mamy też pozytywne przykłady. W Ukrainie istnieje firma, która produkuje płytki i płytki plastikowe z odpadów. Sprzedaje je 3-4 razy drożej niż płytki ceramiczne. Byłem zaskoczony, jak to robią. Okazuje się, że ich europejscy klienci biorą pod uwagę tylko produkty, które spełniają normy środowiskowe, a nawet płacą premię partnerom, którzy działają zgodnie z zasadami gospodarki o obiegu zamkniętym.

Moim zdaniem jest to duże wyzwanie dla ukraińskich firm. Na przykład Polska ma tysiące takich certyfikowanych firm, podczas gdy my mamy tylko setki. Mamy więc nad czym pracować. Zadaniem rządu jest zorganizowanie szkoleń i wsparcia dla takich producentów.