
W 2024 r. liczba Ukraińców, którzy zadeklarowali roczny dochód w wysokości miliona lub więcej hrywien, wzrosła o 63% względem roku poprzedniego. Ogółem ponad 17 tysięcy obywateli zgłosiło takie dochody, a ich łączny zadeklarowany dochód wyniósł 253,6 mld hrywien.
Oznacza to, że w ciągu ostatniego roku liczba oficjalnych milionerów w Ukrainie wzrosła o ponad połowę. Tak wynika z najnowszych danych Państwowej Służby Podatkowej Ukrainy.
Na pierwszy rzut oka statystyki te wydają się absurdalne w kontekście rosyjskiej agresji, kryzysu gospodarczego i wzrostu ubóstwa. Wzrost liczby ukraińskich milionerów w samym środku wojny wywołał falę oburzenia społecznego. Jednak szczegółowa analiza pozwala zrozumieć, że za tymi liczbami najczęściej nie stoi żadna „zdrada”, a obiektywne czynniki ekonomiczne.
Ale jak naprawdę wyjaśnić te dane? I czy to rzeczywiście oznacza, że w kraju coraz więcej ludzi bogaci się na nieszczęściu innych? Polityczny komentator UA.News, Mykyta Traczuk, wraz z ekspertami zbadał tę kwestię.
W Ukrainie jest więcej milionerów: suche liczby kontra szczere emocje
To równowartość ponad 6 miliardów dolarów według aktualnego kursu. Lub średnio 14,8 miliona hrywien na osobę. Najwięcej milionerów jest w Kijowie: mieszkańcy stolicy zadeklarowali 156 miliardów hrywien, co stanowi prawie połowę wszystkich dochodów zadeklarowanych przez Ukraińców w 2025 roku.
Informacja ta wywołała szeroki oddźwięk w społeczeństwie. Pod postami w serwisach informacyjnych pojawiły się setki komentarzy pełnych przekleństw, oburzenia i niezrozumienia tych liczb. W kontekście wojny takie statystyki wydają się wyzwaniem dla moralności społecznej i rękawicą rzuconą w twarz Ukraińcom, z których wielu nie żyje, lecz jedynie wegetuje.
Jednak to tylko pierwsze wrażenie. Rzeczywistość, jak zawsze, jest nieco bardziej złożona, a jednocześnie znacznie prostsza, niż mogłoby się wydawać.

Skąd biorą się milionerzy w Ukrainie
Pierwsza i najważniejsza rzecz, którą należy zauważyć: w ramach ukraińskiego systemu podatkowego, dla Państwowej Służby Podatkowej Ukrainy jesteś milionerem, jeśli zarabiasz miesięcznie około 84 tysięcy hrywien. To trochę ponad 2 tysiące dolarów. Z jednej strony – niezła suma jak na realia ukraińskie. Z drugiej – nie jest to kwota astronomiczna ani według krajowych, ani światowych standardów.
W związku z tym milion hrywien to 24 tysiące dolarów. Z jednej strony jest to znacząca kwota, ale z drugiej – nie wystarczy nawet na zakup jednopokojowego mieszkania w Kijowie. Jeśli jednak przyjrzeć się uważnie samochodom poruszającym się po ulicach ukraińskich miast, łatwo zrozumieć, że milionerzy są dosłownie wszędzie wokół nas.
Jednym z kluczowych czynników wzrostu liczby milionerów stały się wysokie wynagrodzenia w sektorze państwowym. Płace urzędników w Ukrainie stale rosną – niezależnie od wojny i wszelkich innych okoliczności. Oczywiście, moralność takiej polityki oraz zasadność istnienia rozbudowanego aparatu państwowego budzą ogromne wątpliwości. Jednak fakt pozostaje faktem: jedną z niewielu dziedzin, w których obserwuje się systematyczny wzrost wynagrodzeń, jest sektor publiczny.
Zgodnie z danymi z otwartych raportów rządowych, już w 2024 roku średnie pensje w centralnych organach władzy sięgały miejscami 80–90 tysięcy hrywien miesięcznie, a w niektórych strukturach – znacznie więcej. Według Ministerstwa Finansów, ogólnie rzecz biorąc, w ciągu ostatniego roku wynagrodzenia urzędników państwowych wzrosły o ponad 60%. Już w lutym 2025 roku płace urzędników zwiększyły się o kolejne 15%, a następnie ponownie wzrosły w marcu.
Jeśli w niektórych instytucjach zwykły urzędnik zarabia średnio 50–60 tysięcy hrywien, to jego przełożony ma gwarantowany dochód przekraczający 100 tysięcy. Warto zaznaczyć: mowa tutaj wyłącznie o podstawowych wynagrodzeniach. Do nich dochodzą jeszcze premie, „trzynastki”, dodatki, ekwiwalenty za urlop, różnego rodzaju rekompensaty i inne świadczenia.
Z danych tego samego Ministerstwa Finansów wynika, że w marcu bieżącego roku wynagrodzenia w centralnych organach państwowych pobierało 21 890 osób. Liderem pod względem poziomu płac jest Narodowa Agencja ds. Zapobiegania Korupcji (NAZK), gdzie średnie wynagrodzenie wynosi 115,9 tysiąca hrywien. Na drugim miejscu znajduje się Narodowa Komisja Regulacji Energetyki i Usług Komunalnych (NKREKP). Dalej plasuje się Aparat Rady Najwyższej Ukrainy – średnia pensja prawie tysiąca pracowników to 81,5 tysiąca hrywien – oraz Komitet Antymonopolowy – 81,2 tysiąca hrywien.
Średnie wynagrodzenie kadry kierowniczej w instytucjach państwowych w Ukrainie wynosi 124,1 tysiąca hrywien. Najwyższe zarobki wśród ponad 500 osób na stanowiskach kierowniczych odnotowano w takich jednostkach jak: NKREKP — 305,4 tysiąca hrywien, Państwowa Służba Kontroli Eksportu — 296,1 tysiąca, NAZK — 276,3 tysiąca hrywien i inne.
Warto też zaznaczyć, że w czołowych przedsiębiorstwach państwowych – „Ukrnafta”, „Ukrzaliznytsia”, „Naftogaz” – roczne premie dla kierownictwa mogą sięgać milionów dolarów, a nie tylko hrywien. Biorąc pod uwagę powyższe fakty, wszyscy ci urzędnicy państwowi i dyrektorzy spółek skarbu państwa automatycznie trafiają do grona milionerów.
Kolejnym czynnikiem, który znacząco wpłynął na wzrost liczby milionerów, są inwestycje w obligacje skarbowe – tzw. obligacje wewnętrznego zadłużenia państwowego (OVDP). W obliczu ograniczeń na rynku walutowym i rosnących oczekiwań dewaluacyjnych, ukraińscy przedsiębiorcy lokowali swoje środki w OVDP, które gwarantowały zysk na poziomie co najmniej 17–19% rocznie.
Według danych Narodowego Banku Ukrainy, tylko w pierwszym półroczu 2024 roku osoby fizyczne nabyły obligacje państwowe o wartości ponad 40 miliardów hrywien. Dla części uczestników tej finansowej „piramidy” zyski sięgały milionów hrywien – całkowicie legalnie, poprzez otwarte rachunki, z późniejszym zgłoszeniem ich w deklaracjach podatkowych.
Wreszcie, osobną kategorię „nowych milionerów” stanowią przedstawiciele tak zwanego kreatywnego sektora: blogerzy, instagramerzy, youtuberzy. Niemal każdy ukraiński influencer z ponad milionem obserwujących może zarabiać setki tysięcy, a nawet miliony hrywien miesięcznie – na reklamach, współpracach komercyjnych, sprzedaży produktów cyfrowych. Wielu z nich, prowadząc legalną działalność, oficjalnie zgłasza te dochody.

Zadeklarowane pieniądze to nie dochody z szarej strefy
Ważne jest, aby zachować obiektywizm: tak, wiele osób w Ukrainie stało się milionerami niekoniecznie uczciwą drogą. Istnieje cała grupa ludzi, którzy dorabiają się fortun na wojnie — od skorumpowanych urzędników i szefów TCK, u których znajdowano miliony dolarów w gotówce, po pseudowolontariuszy oszukujących ufnych i empatycznych obywateli. Tacy ludzie naprawdę istnieją.
Jednak kluczowa kwestia, którą należy zrozumieć, brzmi: zadeklarowany dochód z definicji jest zazwyczaj legalny — lub przynajmniej niemal legalny. To oficjalnie uzyskane środki, wykazane w dokumentach podatkowych. Dochody z szarej strefy — np. korupcyjne zyski urzędników czy dowódców TCK, łapówki lub „prowizje” dla posłów — z reguły NIE pojawiają się w zeznaniach podatkowych.
Mimo tej ekonomicznej logiki, takie statystyki są nadal przez społeczeństwo odbierane jako niesprawiedliwe. Wiele osób w Ukrainie żyje na granicy przetrwania. Według danych ONZ, ponad 14 milionów Ukraińców potrzebuje pomocy humanitarnej. Choć średnie wynagrodzenia w kraju rosną, to w wielu przypadkach są to wzrosty jedynie nominalne, które nie nadążają za cenami w sklepach i aptekach, kosztami wynajmu mieszkań itp.
W takim kontekście informacje o „nowych milionerach” są przez społeczeństwo — zranione historycznymi traumami i codziennym trudem — postrzegane jako prowokacja czy wręcz policzek.
I choć emocjonalna reakcja jest zrozumiała, warto podejść do rzeczywistości racjonalnie i oddzielać ziarno od plew. Rząd z kolei powinien uważnie wsłuchiwać się w tak radykalne nastroje społeczne, zrozumieć ich źródło — ubóstwo i poczucie niesprawiedliwości — oraz wreszcie zacząć poważnie myśleć o podniesieniu standardów socjalnych i poprawie dobrobytu szerokich warstw społeczeństwa.

Opinie ekspertów
Ekonomista Ukraińskiego Instytutu Polityki z 10-letnim doświadczeniem pracy w Narodowym Banku Ukrainy, Wadym Syrota, zwraca uwagę przede wszystkim na strukturę zadeklarowanych dochodów obywateli. Jego zdaniem, wcale nie dominują tam bezpośrednio zarobione pieniądze.
„Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to fakt, że mamy trzy grupy podatników: dużą kategorię Ukraińców z dochodami poniżej miliona, tzw. klasę średnią — czyli milionerów, którzy stali się głównymi bohaterami tej wiadomości — oraz tzw. oligarchów, czyli najbogatszych, posiadających ogromne biznesy i oszczędności. Ogólnie jest to dość absurdalne, że w czasie wojny rośnie liczba milionerów. A jeśli przyjrzymy się źródłom tych dochodów, często nie znajdziemy tam wynagrodzenia. Prawie 50% to dochody z zagranicy. To znaczy, że nie pochodzą one z pracy ani z działalności twórczej, tylko z inwestycji kapitału w aktywa poza Ukrainą i zysków z tych inwestycji” — zauważa Syrota.
Innymi słowy, źródło opodatkowania to zagraniczne aktywa, a nie ukraińska gospodarka. To sytuacja dość nietypowa i niepokojąca — twierdzi ekspert.
„Drugim istotnym źródłem dochodu jest spadek. To również nie jest zarobek w sensie bezpośrednim. Spadki i sprzedaż majątku razem stanowią ponad 25% zadeklarowanych przychodów. To nie są środki wypracowane — to redystrybucja już istniejącego majątku. W jakim stopniu te pieniądze rzeczywiście pracują na rzecz Ukrainy, to bardzo otwarte pytanie. Często mamy tu do czynienia z tzw. kapitałem pasożytniczym. Ogólnie rzecz biorąc, nasze społeczeństwo jest bardzo spolaryzowane pod względem dochodów. Nierówności społeczne są ogromne, a znaczna część dochodów koncentruje się w rękach nielicznych. Nierozwiązana kwestia sprawiedliwości społecznej może w przyszłości stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Ukrainy” — ostrzega Wadym Syrota.
Ekspert ekonomiczny Jurij Hawryleczko jest przekonany, że gwałtowny wzrost liczby milionerów wynika przede wszystkim z sytuacji w sektorze państwowym. W Ukrainie nie ma żadnych „podziemnych milionerów Korejki”, którzy nagle zdecydowaliby się wyjść z cienia.
„Mamy do czynienia z obiektywnymi czynnikami. W ciągu roku wynagrodzenia w sektorze państwowym wzrosły niemal dwukrotnie — i to w sposób nieproporcjonalny. Podobnie wzrosły płace kierowników organów samorządu lokalnego. Jednocześnie nie miało to aż tak dużego wpływu na średnie wynagrodzenia zwykłych urzędników. Dlatego głównej przyczyny należy szukać właśnie tutaj. W innych branżach nie odnotowano żadnego istotnego wzrostu płac.
Jeśli spojrzymy na największe portale z ofertami pracy, to widzimy, że średnie wynagrodzenia proponowane tam w ciągu roku praktycznie się nie zmieniły — nadal mieszczą się w przedziale 21–23 tys. hrywien miesięcznie. Dodam jeszcze, że milionerem w przeliczeniu na hrywny jest osoba, która zarabia nieco ponad 80 tys. hrywien miesięcznie. Tak to wygląda. Nie mamy w kraju żadnych 'milionerów Korejki', którzy nagle zdecydowaliby się zadeklarować swój majątek. Dlatego uważam, że główną przyczyną tego zjawiska jest właśnie wzrost wynagrodzeń w sektorze państwowym” — powiedział Jurij Hawryleczko.
Podsumowując: wzrost liczby milionerów w czasie wojny to z jednej strony logiczna konsekwencja pewnych procesów gospodarczych. Z drugiej strony — to społeczny zapalnik, który obnaża poważne problemy: głębokie nierówności, brak sprawiedliwości ekonomicznej i rosnącą przepaść między biedną większością a bogatą mniejszością. To właśnie na te kwestie rząd powinien zwrócić uwagę w pierwszej kolejności.