
Temat ewentualnego przejścia Ukrainy na euro prawie w ogóle nie pojawia się w dyskusjach publicznych – jak się mówi, „nie jest to teraz na czasie”. Niemniej jednak, obecnie kwestia ta nabrała nowego znaczenia po oświadczeniu zastępcy prezesa Narodowego Banku Ukrainy, Serhija Nikolajczuka. W wywiadzie poinformował, że po zakończeniu procesu przystąpienia do Unii Europejskiej Ukraina zobowiąże się do rezygnacji z hrywny i przejścia na wspólną walutę europejską, czyli euro.
Jednocześnie urzędnik ostrzegł, że ten proces jest długi i skomplikowany, a jego realizacja w ciągu 10-15 lat jest mało prawdopodobna. Co więcej, jego zdaniem, nawet po upływie tego terminu Ukraina ponownie oceni, czy w ogóle warto rezygnować z własnej waluty narodowej.
Zgodnie z normami Unii Europejskiej nowi członkowie powinni w przyszłości przystąpić do strefy euro. W praktyce jednak sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana: nie wszystkie państwa członkowskie UE podjęły taką decyzję, a w wielu przypadkach było to świadome opóźnienie, uzasadnione politycznie.
Jak wygląda proces przejścia na euro i dlaczego część państw UE nadal tego nie zrobiła? Jakie są zalety i wady wprowadzenia euro dla Ukrainy? Czy w ogóle powinniśmy rozważać taki krok? Polityczny komentator Mykyta Traczuk wraz z ekspertami przeanalizował tę kwestię.
Mechanizm przejścia na euro
Obowiązek przejścia na euro jest zapisany w Traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Nowe państwa członkowskie UE w przyszłości mają zintegrować się ze strefą euro. Jednak w tej kwestii istnieje wiele wyjątków. Są to państwa, które na przykład uzgodniły specjalny status swojej waluty narodowej — jak na przykład Dania. Albo takie, w których okres przejściowy przedłużył się o dziesięciolecia i prawdopodobnie nigdy się nie zakończy.
Ogólnie rzecz biorąc, procedura przejścia na euro jest wyraźnie określona w dokumentach UE. Obejmuje ona kilka kluczowych etapów.
Pierwszym z nich jest przystąpienie do Unii Europejskiej. Dopiero po uzyskaniu pełnoprawnego członkostwa kraj zobowiązuje się do integracji z europejskim unią walutową. Istnieją jednak wyjątki: Czarnogóra wprowadziła euro ponad 20 lat temu, mimo że nadal nie jest członkiem UE.
Drugim etapem jest przystąpienie do systemu ERM II, czyli mechanizmu kursów walutowych. Przez co najmniej dwa lata kraj musi utrzymywać stabilny kurs waluty narodowej względem euro w granicach wahań do 15%.
Po trzecie – spełnienie tzw. kryteriów z Maastricht. Obejmują one kontrolowanie inflacji, deficyt budżetowy nieprzekraczający 3% PKB, dług publiczny nieprzekraczający 60% PKB, stabilne długoterminowe stopy procentowe, zgodność prawna i instytucjonalna z Europejskim Bankiem Centralnym itp.
Czwarty i ostatni etap – podjęcie decyzji przez Radę Unii Europejskiej oraz Europejski Bank Centralny o gotowości kraju do przejścia. Następnie kraj oficjalnie przechodzi na euro, stopniowo wycofując swoją dotychczasową walutę krajową i zastępując ją walutą europejską.
Należy zrozumieć, że proces ten może trwać latami. Na przykład sąsiednia Słowacja przyjęła euro 5 lat po przystąpieniu do UE, Łotwa – po 10 latach. Jednak Bułgaria, Rumunia, Węgry, Polska, Czechy, Dania i Szwecja (a do 2015 roku również Wielka Brytania) nadal zachowują swoje narodowe waluty. Powody tego leżą w gospodarce, polityce, tożsamości narodowej oraz czysto pragmatycznym podejściu.
Główne argumenty przeciwko przejściu na euro to: utrata kontroli nad własną polityką kredytowo-pieniężną, niemożność samodzielnej dewaluacji waluty w celu wsparcia eksportu w okresie kryzysu, ryzyko nieuwzględnienia specyfiki krajowej gospodarki przez wspólną politykę walutową i inne.
Kolejnym ważnym powodem, by zrezygnować z euro, jest wzrost cen po wprowadzeniu tej waluty. Z danych Eurostatu wynika, że w wielu nowych krajach członkowskich ceny konsumpcyjne wzrosły o 10% i więcej w ciągu roku po przejściu na euro. Jest to szczególnie odczuwalne nawet w zamożniejszych państwach, nie wspominając o „eurobiednych” krajach, takich jak Bułgaria.
Euro zamiast hrywny: korzyści czy straty?
Integracja Ukrainy ze strefą euro budzi kontrowersje i różne opinie. Z jednej strony przejście na euro może być uznane za ważny krok w kierunku pogłębienia integracji europejskiej i stabilności gospodarczej. Z drugiej strony, istnieje realne ryzyko utraty krytycznie ważnych narzędzi zarządzania gospodarczego, szczególnie w warunkach wojny, powojennej odbudowy oraz chronicznej niestabilności gospodarczej.
Jedną z głównych zalet przejścia na euro jest zmniejszenie kosztów transakcyjnych w handlu zagranicznym, zwłaszcza z krajami UE. Obecnie Unia Europejska jest kluczowym partnerem handlowym Ukrainy, a operacje walutowe generują dodatkowe koszty dla biznesu i systemu bankowego. Jednolita waluta pozwala uniknąć ryzyka związanego z wahaniami kursów walutowych, upraszcza prowadzenie działalności gospodarczej, ułatwia planowanie inwestycji i zwiększa przejrzystość rozliczeń. Ponadto wspólna waluta może potencjalnie zwiększyć zaufanie do systemu bankowego kraju i przyczynić się do stabilizacji oczekiwań inflacyjnych.
Kolejną potencjalną zaletą euro jest symboliczne i praktyczne wzmocnienie integracji europejskiej. Przejście na wspólną walutę będzie świadczyć o zaufaniu ze strony instytucji europejskich, zgodności z kryteriami makroekonomicznymi oraz stabilności polityki gospodarczej.
Jednakże zalety euro nie są bezwarunkowe. Krytycznym czynnikiem jest utrata przez Ukrainę możliwości prowadzenia własnej polityki monetarnej. W przypadku przystąpienia do strefy euro, wszystkie decyzje dotyczące stopy procentowej, celu inflacyjnego, podaży pieniądza oraz interwencji walutowych będą podejmowane przez Europejski Bank Centralny. Oznacza to, że Ukraina straci możliwość samodzielnego regulowania kursu walutowego i stóp procentowych w odpowiedzi na kryzysy, wstrząsy finansowe lub wahania bilansu płatniczego.
Zagrożenie to jest szczególnie poważne w kontekście statusu Ukrainy jako gospodarki zorientowanej na eksport. Elastyczny kurs hrywny pozwala utrzymać konkurencyjność cenową ukraińskich towarów na rynkach zagranicznych. W przypadku przejścia na euro taka elastyczność zanika — dowiodły tego przykłady Grecji i Portugalii, które straciły możliwość dewaluacji swojej waluty podczas kryzysu gospodarczego w latach 2009–2011. W wyniku tego, kraje te zostały zmuszone do przeprowadzenia bolesnych cięć wydatków wewnętrznych, co mocno wpłynęło na dochody ludności.
Nie mniej ważne jest to, że NBU jako instytucja straci jedną ze swoich kluczowych funkcji — zarządzanie płynnością walutową. Ponadto, w warunkach ukraińskiej rzeczywistości — przy braku zaufania do banków, wysokim poziomie dolaryzacji gospodarki oraz słabej kontroli nad rynkiem szarym — utrata krajowego emitenta waluty może utrudnić stabilność finansową w okresie przejściowym. Należy również wziąć pod uwagę, że regulator uzyskuje nadwyżki z operacji z rezerwami walutowymi i kursami walutowymi. Środki te trafiają do budżetu państwa, a ich utrata wymagałaby rekompensaty z innych źródeł.
Osobno warto wspomnieć o kosztach związanych z technicznym przejściem na euro. Wymiana rezerw walutowych, bankomatów, kas fiskalnych, a także druk nowych dokumentów oraz szkolenie personelu — wszystko to będzie kosztować państwo setki milionów, jeśli nie miliardy euro.
W ten sposób, choć przejście na euro niesie pewne korzyści — w szczególności symboliczne i geopolityczne — dla Ukrainy jest to raczej hasło polityczne niż realny cel strategiczny. Wszelkie decyzje w tym kierunku powinny być podejmowane nie z pobudek ideologicznych, ale na podstawie realnej analizy ryzyka makroekonomicznego, celów rozwoju narodowego oraz potrzeb ukraińskiej gospodarki w zakresie elastyczności i suwerenności.
Uczestnictwo w strefie euro jest możliwe dopiero po przystąpieniu do UE — przykład Czarnogóry nie jest dla nas aktualny. Ukraina nie jest jeszcze członkiem Unii, a samo przystąpienie w najbliższym czasie nie jest wcale pewne. Pomimo deklaracji o „europejskiej przyszłości”, w samej UE istnieje znaczący sceptycyzm co do rzeczywistej gotowości Ukrainy do integracji. Ekonomiczne zacofanie, słabe instytucje, korupcja i wojna — wszystko to hamuje ten proces.
Co więcej, nawet jeśli przystąpienie do UE nastąpi w ciągu najbliższej dekady, przejście na euro będzie osobną, długotrwałą transformacją, która może potrwać co najmniej 10-15 lat. Dlatego wszelkie dyskusje na temat zastąpienia hrywny euro w najbliższym przyszłości są czysto hipotetyczne. W rzeczywistości jest to wróżenie z fusów i nic więcej.

Opinie ekspertów
Ekonomista Jurij Hawryleczko jest zdecydowanie przeciwny samej możliwości przejścia z hrywny na euro. Nie widzi w tym żadnych korzyści dla Ukrainy.
„Celem może być tylko jedno — ostateczne przywiązanie Ukrainy do roli surowcowej bazy dla UE, niszcząc resztki przemysłu, edukacji, nauki itd. Ponieważ pozbawienie możliwości emisji własnej waluty oznacza dla rządu kraju utratę najważniejszego narzędzia wpływu na gospodarkę, w której pozostaną tylko najbardziej prymitywne gałęzie przemysłu. Państwo agrarne — to będzie skutek takiej polityki. Bez żadnych perspektyw. A dlaczego Narodowy Bank Ukrainy to robi? To jeszcze prostsze. Podobne oświadczenia to wsparcie informacyjne dla mitologii: „Zróbmy tak jak w Europie i będziemy żyć...”. Czyli zwykły PR tradycyjnego dla ukraińskiego establishmentu kultu cargo i poczucia niższości. Przypomnę, że Polska, która przed przystąpieniem do UE miała gorszą sytuację gospodarczą niż Ukraina dzisiaj, do tej pory zachowuje swojego złotego i właśnie dzięki własnej polityce monetarnej wykazuje stały wzrost gospodarczy, zachowując solidny argument w każdym procesie negocjacyjnym z Brukselą” — zauważył Jurij Hawryleczko.
Ekonomista z 10-letnim doświadczeniem pracy w NBU Wadym Syrota również uważa, że pomysły Narodowego Banku bardziej przypominają PR. Co więcej, to PR na poziomie propagandy.
„PR to wszystko, co mamy. To próba podania społeczeństwu uspokajającej tabletki. Na początku lat 90. stworzono kryteria z Maastricht dotyczące wejścia do strefy euro. Na przykład, dług publiczny nie może przekraczać 60% PKB. W Ukrainie w przyszłym roku przekroczy on już 100%. Drugi kryterium — deficyt budżetu państwa nie może przekraczać 3% PKB. W Ukrainie wynosi on 19,4%. Powtarzam: 19,4%! Poziom inflacji: o 1,5% wyższy niż w strefie euro. W Ukrainie — 12%. Ale inflacja w Ukrainie przypomina pogodę w smartfonie: temperatura jest ta sama, ale odczuwasz ją zupełnie inaczej. Jaka jest rzeczywista inflacja i jak rosną ceny? Wystarczy wejść do sklepu i przekonać się samemu” — mówi Syrota.
Ekspert przypomina: 60-70% handlu zagranicznego Ukrainy jest denominowane w dolarach. Naszym głównym partnerem handlowym są Chiny, przynajmniej w kontekście importu. Jednak to jeszcze nie jest powód, aby przejść na juana.
„Przejście do strefy euro oznacza utratę suwerenności monetarnej. Kropka. Nie będę komentował, jak skuteczna jest ona u nas. Ale suwerenność monetarna oznacza, że nie jesteśmy zależni od decyzji podejmowanych we Frankfurcie, w EBC i tak dalej... Ogólnie rzecz biorąc, to wszystko to akcja PR-owa, całkowicie oderwana od rzeczywistości. Jednak potencjalnie rola euro może wzrosnąć dzięki dwóm czynnikom: konfiskacie rosyjskich aktywów i zwiększeniu inwestycji UE w odbudowę w kontekście integracji europejskiej. Ogólnie jednak w najbliższych latach — in bucks we trust” — przekonuje Wadym Syrota.

Podsumowując: Ukraina może zobowiązać się do przejścia na euro po przystąpieniu do UE. Jednak w praktyce takie przejście nie jest ani obowiązkowe w określonym czasie, ani bezalternatywne. Co więcej, doświadczenia wielu państw członkowskich UE pokazują, że przemyślana polityka makroekonomiczna często wymaga pozostawienia krajowej waluty.
W sytuacji, gdy Ukraina potrzebuje maksymalnej kontroli nad swoją gospodarką, prowadzi wojnę i codziennie walczy o przetrwanie, dyskusja o perspektywach euro jest drugorzędna i daleka od rzeczywistości. Przede wszystkim należy skupić się na stabilizacji gospodarki, reformach instytucjonalnych i rzeczywistej integracji z europejską przestrzenią polityczną. Kwestia waluty to temat dla innej Ukrainy, jeśli kiedykolwiek taka powstanie: stabilnej, pokojowej i pewnej swojej przyszłości.