
We wtorek, 17 czerwca, Rada Najwyższa przyjęła ustawę nr 12066 „O zmianie Jednolitego Państwowego Rejestru Wojskowych”. Według jej autorów (wśród których są głównie członkowie frakcji „Sługa Narodu”), dokument ten otwiera drogę do szeroko zakrojonej reformy wojskowych komisji lekarskich (WLK). Za dokument głosowało 265 posłów.
Inicjatywa, poparta przez Ministerstwo Obrony, jest pozycjonowana jako odpowiedź na wieloletnie systemowe nadużycia korupcyjne w systemie WLK, a także jako dążenie do cyfryzacji ewidencji wojskowej. W szczególności planuje się uniemożliwienie fałszowania wyników komisji lekarskich, zmniejszenie czynnika ludzkiego oraz zlikwidowanie monopolu struktur medyczno-wojskowych na dostęp do podejmowania decyzji dotyczących zdolności do służby.
Na papierze wszystko brzmi, jak zwykle, całkiem dobrze. Jednak ustawa ta budzi wątpliwości obrońców praw człowieka, środowiska lekarskiego i społeczeństwa.
W szczególności wielu dostrzegło w nowym dokumencie potencjalne zagrożenie dla poufności danych medycznych (tajemnicy lekarskiej), chronionych przez Konstytucję Ukrainy oraz przepisy dotyczące ochrony zdrowia. W kontekście trwającej wojny i potrzeby uzupełnienia składu Sił Zbrojnych rosną obawy dotyczące możliwego nadużycia nowych uprawnień przez Terytorialne Centrum Rekrutacji (TCK) i poważnych naruszeń podstawowych praw obywateli.
Co więc zmieni nowa ustawa i czy rzeczywiście będzie można przejść WLK bez wizyty w TCK? Polityczny obserwator UA.News Mykyta Traczuk zbadał tę kwestię.
Oficjalne stanowisko: cyfryzacja przeciwko korupcji
Według wiceminister obrony Ukrainy Kateryny Czernohorenko, przyjęta ustawa przewiduje systemową przebudowę struktury Wojskowej Komisji Lekarskiej (WLK). Jej głównym celem jest rozdzielenie funkcji diagnostyki medycznej i decyzji administracyjnych, co powinno wyeliminować pole do korupcyjnych kontaktów. W obecnym systemie lekarze i wojskowi pracowali w ścisłej współpracy, co stwarzało liczne możliwości fałszerstw, nielegalnych decyzji lub przekupstwa.
„Jestem przekonana, że model ten jest podatny na niesprawiedliwe decyzje” – twierdzi wiceminister.
Nowy mechanizm przewiduje, że badanie przeprowadzane jest w cywilnej placówce służby zdrowia, która ma umowę z Narodowym Systemem Zdrowia Ukrainy (NSZU).
Schemat jest następujący: lekarz wprowadza dane medyczne do elektronicznego systemu opieki zdrowotnej (ESOZ), potem są one poświadczane podpisem cyfrowym. Następnie komisja wojskowa otrzymuje te dane w formie zanonimizowanej – czyli bez imienia, nazwiska oraz danych kontaktowych osoby – i podejmuje decyzję o przydatności lub nieprzydatności do służby. W ten sposób, w teorii, minimalizuje się kontakt pomiędzy osobą a komisją, a także prawie całkowicie eliminuje się możliwość uzgodnienia z konkretnym lekarzem.
„Lekarz nie tylko pisze, że dana osoba ma na przykład wrodzoną wadę serca – formułuje opinię na podstawie badań, które są rejestrowane w systemie. Podrobienie tego jest prawie niemożliwe” – zapewniła Czernohorenko.
Znaczącym przełomem jest odłączenie WLK od zasady terytorialności. Pozwala to na przejście badań lekarskich nie tylko w miejscu zameldowania i rejestracji, ale w dowolnej placówce medycznej podłączonej do ESOZ i mającej umowę z NSZU.
W perspektywie rozważa się możliwość wyboru dogodnego Terytorialnego Centrum Rekrutacji (TCR) do współpracy, aby usługi cyfrowe umożliwiały każdemu operatorowi wojskowego komisariatu uzyskanie niezbędnych danych o osobie, niezależnie od jej miejsca zamieszkania. Jak twierdzą w Ministerstwie Obrony, pozwoli to zwiększyć skuteczność mobilizacji, uniknąć biurokratycznego chaosu i przywrócić zaufanie do systemu.
Tajemnica lekarska pod presją mobilizacji
Pomimo pozytywnych oczekiwań związanych z nowym modelem cyfrowym, krytycy projektu ustawy wskazują na poważne naruszenia norm konstytucyjnych i prawnych. W szczególności art. 32 Konstytucji Ukrainy gwarantuje, że „nikt nie może być poddawany ingerencji w życie osobiste i rodzinne”, a także zakazuje „gromadzenia, przechowywania, wykorzystywania i rozpowszechniania informacji poufnych dotyczących osoby bez jej zgody”.
Prawdą jest, że istnieje tu poprawka – „z wyjątkiem przypadków przewidzianych w Konstytucji, określonych przez ustawę i w interesie bezpieczeństwa narodowego”. Najprawdopodobniej autorzy ustawy będą się właśnie do tego odwoływać w przypadku dalszej krytyki, twierdząc, że skoro mobilizacja jest kwestią bezpieczeństwa narodowego, to nie może być mowy o kwestiach legalności.
Z kolei art. 39-1 ustawy podstawowej Ukrainy o ochronie zdrowia gwarantuje pacjentowi prawo do tajemnicy medycznej. Obejmuje to diagnozę, przyczynę zgłoszenia się po pomoc i inne informacje uzyskane podczas leczenia. Jednak ten akt normatywny nie został w ogóle wspomniany przez autorów nowego dokumentu.
Wdrożenie nowej ustawy de facto przewiduje automatyczne otrzymywanie przez obywatela wyników Wojskowej Komisji Lekarskiej (WLK) za pośrednictwem aplikacji „Rezerw+” lub za pomocą powiadomień push oraz SMS. Na przykład osoba może otrzymać powiadomienie, że została uznana za zdolną do służby wojskowej lub niezdolną do niej – bez uprzedniej zgody na przekazanie jej danych medycznych w ten sposób.
W tym kontekście pojawiają się pytania: czy takie powiadomienie będzie faktycznie równoznaczne z wezwaniem do służby? A jeśli osoba nie stawi się na wezwanie, czy zostanie ogłoszona poszukiwana? Na razie nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi.
Sytuację komplikuje dodatkowo fakt, że większość badań lekarskich w Ukrainie odbywa się bez formalnej zgody na przetwarzanie danych osobowych do celów wojskowych. Wprowadzenie takiego mechanizmu może nie tylko naruszyć tajemnicę lekarską, ale także zagrozić prawom pacjentów do prywatności.
Obywatele mogą w konsekwencji zacząć unikać oficjalnych placówek medycznych, preferując prywatne kliniki lub samoleczenie – tylko po to, aby „nie świecić się” w państwowym systemie opieki zdrowotnej. Ponadto nadmierna automatyzacja i brak mechanizmów kontroli ze strony osoby w odniesieniu do swoich danych (na przykład możliwość odwołania się od decyzji WLK przed jej oficjalnym wpisaniem do rejestru) stwarza dodatkowe ryzyko nadużyć.
A wszystko to dzieje się na tle ogólnego spadku zaufania do instytucji i procedur prawnych w okresie kampanii mobilizacyjnej.
Podsumowując, nowa ustawa o rejestrze żołnierzy rzeczywiście ma potencjał do wprowadzenia pozytywnych zmian. Chodzi o przejrzystość, cyfryzację, walkę z korupcją, zmniejszenie obciążenia systemu WLK, uproszczenie procesu itp.
Jednak nie należy idealizować sytuacji. Dokument zawiera szereg przepisów, które potencjalnie są sprzeczne z podstawowymi normami konstytucyjnymi i prawami człowieka, przede wszystkim w zakresie ochrony danych osobowych i medycznych.
W czasie wojny państwo szuka sposobów na zapewnienie mobilizacji i zasobów do obrony, co jest całkowicie logiczne. Jednak ta droga nie może prowadzić przez ignorowanie prawa do prywatności i tajemnicy medycznej.
Obecna wersja ustawy wymaga dopracowania. Należy jasno określić, kto i na jakich warunkach ma dostęp do danych medycznych, w jaki sposób gwarantowana jest zgoda osoby, czy może ona odwołać się od decyzji, oraz jak uniknąć „cyfrowego przymusu” poprzez aplikacje i powiadomienia. W przeciwnym razie, zamiast skutecznej modernizacji, kraj doświadczy wzrostu nieufności, sabotażu systemu opieki zdrowotnej, szarej strefy diagnostyki i kolejnego odejścia obywateli od współpracy z państwem.