
Niestety, jeden z moich prognoz może się sprawdzić.
Chodzi o szok gospodarczy dla Ukrainy tej jesieni. Efekt niskiej bazy statystycznej do porównań stopniowo się wyczerpuje: nominalny wzrost na tle katastrofalnego spadku gospodarki w 2022 roku nie może już ukryć porażek polityki monetarnej i przemysłowej. Po rekordowym odbiciu na efekcie „bazy” w drugim kwartale 2023 roku o +19,3% następuje długotrwałe, łagodne wygaszanie trendu PKB.
To jeszcze nie szczyt, ale już stabilny, łagodny ruch w dół, który w czwartym kwartale 2024 roku przeszedł nawet w strefę ujemnego spadku (-0,1%). A stabilność, jak wiadomo, jest oznaką „mistrzostwa”.
W pierwszym kwartale 2025 roku minimalny wzrost PKB o 0,9%. W trzecim kwartale może znów być minus. Co jest bardzo złe: spada produkcja przemysłowa, która według danych za styczeń-maj 2025 roku wynosi tylko 94,5% poziomu analogicznego okresu poprzedniego roku, czyli spadek indeksu o ponad 5 punktów procentowych.
Myślę, że nie trzeba tłumaczyć, iż spadek produkcji przemysłowej podczas wojny jest jednym z najniebezpieczniejszych wskaźników. Obok bezrobocia na poziomie 15%.
Na razie wszystkie kluczowe wskaźniki, które dają najdokładniejszą diagnozę stopnia adaptacji gospodarki do warunków wojny, wyglądają dość niekorzystnie: spowolnienie tempa wzrostu PKB niemal do zera; spadek produkcji przemysłowej; niezwykle wysoki poziom bezrobocia. Spośród wskaźników drugorzędnych można wymienić spadek eksportu w porównaniu do ubiegłorocznych wyników (o 5 p.p.).
Jednak w tym zakresie widać przynajmniej pewną tendencję poprawy (na początku roku było minus 12 p.p.). Załamanie nastąpiło głównie z powodu upadku surowcowego modelu rolnego — spadku eksportu zbóż. Wpłynęło na to wiele czynników, m.in. warunki pogodowe, obniżenie plonów, zmniejszenie powierzchni zasiewów. W efekcie spadek o 24% czyli 3,5 mld dolarów.
Wzrost eksportu maszyn elektrycznych w ujęciu względnym wygląda dobrze (+11%), ale w wartościach absolutnych nie wpływa znacząco na ogólne wyniki — plus miliard dolarów przychodów z eksportu. Przy okazji, jeśli chodzi o import sprzętu elektrycznego, jest znacznie większy — wzrost o 68,4% czyli 4,4 mld dolarów (duża część trafia do energetyki i sektora obronnego, ale nasz przemysł mógłby wyprodukować dużo więcej).
Spada także wskaźnik dotyczący budownictwa: budowa nowych obiektów przemysłowych, infrastrukturalnych i obronnych nie jest w stanie na razie zrekompensować w kosztorysie spadku budownictwa mieszkaniowego. To obniża popyt wewnętrzny na metale, cement i inne materiały.
Przy okazji, deflator PKB w pierwszym kwartale wyniósł 16,4%. To mniej więcej rzeczywisty wskaźnik inflacji, a nie CPI, który jednak nie odstaje zbyt mocno. Ogólnie, jeśli nie zostaną pilnie podjęte działania stabilizacyjne, już jesienią nasza gospodarka czeka dość twarde lądowanie. Pisałem już, że wzrost gospodarki o 3-5% po spadku o 29% to ukryta recesja. A jeśli odbywa się to w warunkach wysokiej inflacji — to ukryta stagflacja.
Oleksij Kuszcz