Ukraińska armia stała się dziś znacznie bardziej otwarta na kobiety, a Ukrainki mogą wybierać różne stanowiska - od szturmowców, saperów i snajperów po kucharki i urzędniczki. Sytuacja z zaopatrzeniem również nieco się poprawiła, ale wojskowi nadal sami zaspokajają większość swoich osobistych potrzeb. Portal UA.NEWS rozmawiał z Oleną Ryzh, medykiem bojowym i szturmowcem. W wywiadzie kobieta opowiedziała o swoim doświadczeniu bojowym i przygotowaniach do wstąpienia do Sił Obronnych, sytuacji i perspektywach kobiet w Siłach Zbrojnych oraz o tym, jak zmieniła się ukraińska armia w ciągu ostatnich dwóch lat.
Olena Ryzh jest medykiem bojowym, szturmowcem, służy w jednostce bojowej i jest w siłach zbrojnych od prawie 2 lat. W życiu cywilnym Olena pracowała w branży restauracyjnej i była rozchwytywanym trenerem. Wywiad został nagrany podczas SHE Congress-2024, gdzie kobieta wojskowa była prelegentką, a Olena przybyła na to wydarzenie praktycznie z linii frontu.
Przed wstąpieniem do Sił Zbrojnych pracowałeś w branży restauracyjnej, a także prowadziłeś szkolenia z zakresu obsługi i łączności. Co zmotywowało Cię do wstąpienia do Sił Obronnych?
Olena Ryzh: Po pełnowymiarowym szkoleniu i kilku miesiącach wolontariatu w okolicach Kijowa i Czernihowa zdałam sobie sprawę, że nie mogę dalej żyć i pracować tak jak wcześniej i robić tego, co robiłam wcześniej. Nie było to już dla mnie możliwe. Kraj tak bardzo się zmienił i zdałam sobie sprawę, że ja też muszę się zmienić.
W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że wojna trwała od 2014 do 2022 roku. Oczywiście rozumiałam, że istnieje. Ale nie wiedziałam nic o samej wojnie i nie brałam w niej udziału. Zdałam sobie sprawę, że przez te osiem lat (osiem lat w tamtym czasie) ktoś walczył, umierał, zostawiał swoje zdrowie, abym ja mógł mieć życie. Żebym mogła studiować, rozwijać się, pracować i żyć swoim pięknym życiem.
W końcu zdałam sobie sprawę, że teraz nadszedł mój czas na obronę i walkę. To było jak spłata długu wobec tych, którzy zrobili to przede mną. Czułam, że muszę wstąpić do wojska.
[blockquote_with_author name="Olena Ryzh " position="szturmowiec, medyk bojowy"]Przez trzy miesiące poprzedzające służbę, w każdy weekend brałam udział w szkoleniu wojskowym. Nie uczyniło mnie to wojownikiem. Ale dało mi możliwość lepszego zrozumienia, czym są sprawy wojskowe, jak wygląda życie wojskowe, z czym będę musiał się zmierzyć, czym jest medycyna taktyczna.[/blockquote_with_author]
Czy przygotowywałaś się w jakiś sposób do wstąpienia do Sił Zbrojnych? Odbyłaś jakieś treningi fizyczne lub kursy medyczne?
Olena Ryzh: Na początku zdałam sobie sprawę, że nic nie rozumiem - gra słów, ale to prawda. Nie wiedziałam nic o służbie. Ale wiedziałam na pewno, że wojsko wymaga dobrej sprawności fizycznej, więc uprawiałam wiele sportów, biegałam i przygotowywałam się w każdy możliwy sposób.
W tym samym czasie znalazłam w Kijowie szkołę, która prowadziła szkolenia wojskowe dla cywilów. Zapisałam się na kursy i już pierwszego dnia zdałam sobie sprawę, że zdecydowanie mogę wstąpić do wojska.
Przez trzy miesiące przed służbą w każdy weekend brałam udział w szkoleniu wojskowym. Nie uczyniło mnie to wojownikiem. Dało mi to jednak lepsze zrozumienie tego, czym są sprawy wojskowe, jak wygląda życie wojskowe, z czym będę musiał się zmierzyć, czym jest medycyna taktyczna. Wiedziałam na pewno, że pójdę na stanowisko bojowe od pierwszego dnia, kiedy o tym pomyślałam. A szkolenie pomogło mi zrozumieć, że mogę być kimś, kto strzela i czymś jeszcze, w połączeniu z medycyną. Tak też się stało - zostałam strzelcem i medykiem.
Jak zmieniły się warunki dla kobiet w wojsku w ciągu ostatnich dwóch lat?
Olena Ryzh: Kiedy wstąpiłam do wojska, musiałam regularnie podróżować do terytorialnego centrum rekrutacyjnego (TCK) w innym regionie. Mieszkam w Kijowie, ale jestem zarejestrowana w obwodzie odeskim. Musiałam jechać tam trzy razy, aby najpierw umówić się na spotkanie, a następnie złożyć dokumenty, dostarczyć coś itp.
W TCK powiedziałam im, że chcę wstąpić do wojska na stanowisko bojowe. Patrzyli na mnie dość dziwnie, choć nie czułam żadnego oporu czy niechęci. Moje dowództwo, które było gotowe wcielić mnie do 47 Brygady, stanęło w mojej obronie. Dowódcy poprosili przedstawicieli TCK, abym nie odbywał BWT (podstawowego przeszkolenia wojskowego) w ośrodku szkolenia, lecz uczył się bezpośrednio w jednostce. Muszę zaznaczyć, że nie podpisałam kontraktu, tylko przeszedłam mobilizację.
Teraz wszystkie te procesy są zupełnie inne. W każdym większym mieście w Ukrainie znajduje się centrum rekrutacyjne, w którym dana osoba dowie się wszystkiego o służbie, gdzie otrzyma wsparcie, gdzie będzie miała możliwość wyboru. I to jest wspaniałe.
Jest jeszcze jedna duża zmiana: kiedy dołączyłam do służby pod koniec 2022 roku, kobiety były rekrutowane głównie jako kucharki, lekarki i na podobne stanowiska. Podczas gdy teraz jest o wiele więcej stanowisk dla kobiet i są one bardzo zróżnicowane. Są to sygnaliści, specjaliści BSP, operatorzy moździerzy, zwiadowcy, snajperzy, strzelcy szturmowi, strzelcy wyborowi i medycy.
Czy są jakieś inne zmiany? Oczywiście, na przykład sytuacja w Trzeciej Brygadzie Szturmowej, która powstała z pułku Azow. W Azowie kobiety zwykle służyły w jednostkach tyłowych, a na stanowiskach innych niż tyłowe było ich bardzo niewiele. Kobietom trudno było dostać się do Azowa. Kiedy utworzono Trojkę, te same zasady pozostały w mocy. Znam jednak kobiety, które zostały awansowane na stanowisko strzelca-porządkowego, które jest stanowiskiem szturmowym.
Tak, w służbie nadal są dowódcy, którzy są uprzedzeni do kobiet i pozwalają sobie na traktowanie kobiet w arogancki i nieprzyzwoity sposób. Znam takie jednostki i przypadki. Ale jeśli dowództwo zachowuje się nieodpowiednio wobec kobiety w służbie, ma ona możliwość napisania odwołania do różnych organizacji, które stały się teraz liczniejsze. W rezultacie dowódca może nawet zostać usunięty. I są takie historie.
Czy to możliwe, że takie incydenty są tuszowane?
Olena Ryzh: Oczywiście, że są. Rozmawiam z siostrami i ostatnio była taka historia. Szwagier dziewczyny z wojska zachowywał się wobec niej bardzo agresywnie, niestosownie i bardzo ją wyśmiewał. Doszło do tego, że nie mogła już tego znieść i poszła do wyższego dowództwa. Dowódcy postanowili ją jednak przenieść. To znaczy, przenieśli ją, a nie jego, aby zapobiec takiej sytuacji. A sprawca dostał palec i nic mu się nie stało.
W ciągu moich dwóch lat w służbie nie miałam żadnych takich incydentów. Ale gdyby coś takiego się wydarzyło, podniósłbym tę historię i rozdmuchał ją w dobry sposób, tak aby dowództwo zostało zmuszone do zajęcia się tą sprawą. Nie oznacza to jednak, że kobiety, które tego nie robią, są słabe lub złe. Po prostu każdy ma inną sytuację. Zdecydowanie walczyłabym o siebie. Musimy być w stanie stanąć w swojej obronie, ponieważ nadal istnieje taka potrzeba.
Jak wygląda obecna sytuacja z zaopatrzeniem kobiet, mundurami, amunicją? Czy państwo zaczęło wydawać mundury dla kobiet, czy kupujecie je same lub otrzymujecie za pośrednictwem wolontariuszy?
Olena Ryzh: Mówiąc o moim osobistym doświadczeniu, miałam kilka mundurów, kiedy wstąpiłam do służby. Niektóre rzeczy kupiłam przed służbą, podczas szkolenia. Wolontariusze pomogli z innymi rzeczami.
Potem otrzymałam przydział od państwa. Ale po pierwsze, ten mundur był dla mężczyzn. A po drugie, nie pasował na mnie - kurtka mogła być w sam raz, ale spodnie były po prostu za duże lub odwrotnie. Wzięłam to, co mi dali, a potem wymyśliłam, co z tym zrobić. Niczego nie przerabiałam, szukałam uniformu wśród ośrodków i organizacji, które się tym zajmują, na przykład organizacji Zemliachki - jestem ich ambasadorką.
Dziś mam na sobie uniform od Arm Women Now. Szyją tak, by pasował do kobiecego ciała, a to wszystko ułatwia. W mojej pracy ważne jest, aby mundur był wygodny. Ponieważ na służbie ciągle stoję, skaczę, wspinam się, podnoszę nogi, klęczę, czołgam się.
Kiedy zdałam sobie sprawę, jakiego rodzaju munduru potrzebuję, kupiłam wiele rzeczy na własną rękę. Ale wszystkie te rzeczy są aktualizowane na różne sposoby, coś może trwać długo, a coś trzeba kupić ponownie po walce. Na przykład kupiłam fajne spodnie robocze za 8000 hrywien, poszłam w nich na pierwszą bitwę, zostałam ranna - bez spodni. Wyleczyłam się z kontuzji, kupiłam parę podobnych spodni i są ze mną od ponad roku.
Dodatkowo, za każdym razem, gdy wychodzę do walki, gubię coś - latarkę, rękawice, buffa. Muszę kupować te rzeczy lub prosić o pomoc fundacje, jeśli naprawdę ich potrzebuję.
Państwo zapewnia mi już mundury i niektóre rzeczy dla kobiet. Słyszałam o takich przypadkach, ale jeszcze nie dostałam od państwa żeńskiego munduru. Co najwyżej dostałam męskie zestawy, które noszą wszyscy. Jeśli chodzi o amunicję przeznaczoną dla kobiet, państwo jeszcze jej nie zapewnia.
Jakie są perspektywy dla kobiet w wojsku? Czy można znaleźć stanowisko, jeśli boisz się zadań bojowych, ale chcesz być zaangażowana w obronę?
Olena Ryzh: W służbie (nie lubię słowa armia) jest wiele różnych stanowisk. Dziewczyna, z którą przeszłam szkolenie bojowe, zdecydowała się wstąpić do służby i rozważa stanowisko urzędniczki. Czuje się komfortowo i to jej odpowiada. Dla mnie to nie było i nie jest odpowiednie. Od razu wiedziałam, że chcę wykonywać misje bojowe.
Wiele dziewczyn, które znam, mówi mi, że przygotowują się do służby lub szukają związku, albo już służą lub przygotowują się do podstawowego szkolenia wojskowego. I mają fantastycznie różne stanowiska. Są pilotami BSP, medykami, sygnalistami. Jedna dziewczyna napisała nawet, że myśli o byciu saperem.
Посмотреть эту публикацию в Instagram
Czy tego właśnie was uczą?
Olena Ryzh: Oczywiście. Jeśli dana osoba jest w pełni przygotowana do służby, przygotowuje się nie tylko pod względem treningu psychologicznego, ale także pod względem swoich umiejętności - potrzebne są umiejętności sportowe i zawodowe.
U mnie było tak: po trzech miesiącach na kursie zdałam sobie sprawę, że w ogóle nie interesuje mnie praca w kopalni. Oczywiście powinnam być w tym dobra, znam podstawy. Ale to nie moja działka. Ale medycyna naprawdę do mnie przemawia, więc idę w tym kierunku.
Jednocześnie znam dziewczyny, które mówią, że medycyna w ogóle im nie odpowiada, ale pracują jako instruktorki BSP. Chociaż nie ma doświadczenia bojowego, jest traktowana poważnie. Uczy części technicznej, wyjaśnia, z czego składa się BSP, z jakich części, jak spawać, jak to działa. Nie jestem w tym dobra, bo to nie moja działka. Ale ona czuje się komfortowo w tej dziedzinie.
Jestem więc przekonana, że w służbach można znaleźć każdą pracę. Po to są centra rekrutacyjne, aby pomagać zarówno kobietom, jak i mężczyznom w wyborze różnych stanowisk. Centra rekrutacyjne informują, kogo poszukują różne działy, analizują umiejętności i pragnienia danej osoby. Oferują kilka stanowisk do wyboru, a dana osoba dokonuje wyboru.
Nie ma żadnych przeszkód w służbie - jest chęć lub niechęć. Kiedy ludzie mówią mi: «Chciałbym, poszedłbym, ale...», nie rozumiem tego. Pewna siostra skomentowała historię, w której dziewczyna spotkała mnie i napisała: «Ja też wstąpiłabym do wojska, gdyby nie...». A siostra na to: «To takie męczące słyszeć te »gdyby tylko».
Albo chcesz, albo nie. Jeśli ktoś chce, może zrobić wszystko. Znam wojskowych, męża i żonę, którzy zostawili w domu trójkę dzieci w wieku 20, 21 i 15 lat. Dzieci mieszkają same, starsze zostało opiekunem młodszego, a rodzice są na wojnie. Ta rodzina również została przesiedlona. Ich dom jest zajęty, mieli biznes, zostawili wszystko i są teraz w służbie, pracując nad obudowami. Podróżują z prędkością zerową i mają bardzo wysokie ryzyko śmierci. I nawet trójka dzieci w domu nie stała się przeszkodą w służbie.
Nie mówię, że każdy powinien to robić. Po prostu uważam, że jeśli ludzie chcą, to to robią. Jeśli ludzie czują w sobie to wezwanie serca, przyjmują je i podążają za nim. I nie mówią wszystkim, dlaczego nie są w siłach zbrojnych, kiedy są pytani i kiedy nie są pytani. Albo idziesz na służbę, albo nie idziesz i nie wyjaśniasz ani nie próbujesz się usprawiedliwiać.
A jeśli mówimy o służbie mężczyzn, zawsze powtarzam: albo wybierzesz stanowisko i pójdziesz tam, gdzie chcesz, albo ktoś zrobi to za ciebie, a tobie się to nie spodoba.
Co nadal motywuje Cię do pozostania w służbie?
Olena Ryzh: Nie rozumiem słowa „motywacja” w tym przypadku. Zadawano mi to pytanie dziesięć tysięcy razy. Nadal nie znalazłam odpowiedzi, dlaczego miałabym szukać motywacji. Nie oznacza to, że ona nie istnieje. Po prostu nie mogę zrozumieć, co to znaczy.
Dla mnie nie jest to motywacja, ale jasne zrozumienie tego, co robię i dlaczego. Wybrałam bycie szturmowcem, medykiem bojowym. I nie szukam żadnej motywacji. Kiedy czuję się źle, przeżywam to, staram się dojść do siebie, napełnić akumulatory i wrócić do pracy.
Gdybym na przykład budowała karierę w cywilu (jestem kelnerką, a chcę być menadżerką), kwestia motywacji byłaby dla mnie jasna. Co cię motywuje w tym przypadku? Chęć kupienia mieszkania i zrobienia kariery. Tak właśnie rozumiem słowo motywacja.
A kiedy mówimy o tym, że jesteśmy w stanie wojny, miasta są niszczone, wszyscy giniemy - wojskowi, cywile, zwierzęta, schwytani, torturowani, maltretowani. Więc jaka, kurwa, jest tu motywacja?
Dlatego nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu widzę sztuczkę i wiem, dlaczego to robię. Walczę o moją wolność, o moje życie, o mój kraj i o moją rodzinę. To jest prawdopodobnie moja motywacja.
To tak, jak ludzie mówią mi czasem «trzymaj się». W ogóle nie rozumiem znaczenia tego słowa. Próbowałam nawet rozmawiać na ten temat z moimi towarzyszami. Mówię, że nie rozumiem, co oznacza «trzymaj się», czego mam się trzymać i co to oznacza. Ktoś mógłby powiedzieć: «Rozumiem, co to znaczy trzymać się». Ale ja nie rozumiem. Tak samo jest z motywacją. Jeden facet w wojsku nie rozumie wyrażenia «Bądź ostrożny». Nie podzielam tej opinii, ale ma do tego pełne prawo. Wręcz przeciwnie, mam bardzo ciepły stosunek do tego zwrotu i używam go.
Посмотреть эту публикацию в Instagram