$ 42.04 € 49.03 zł 11.59
+8° Kijów +8° Warszawa +13° Waszyngton
Rakieta jądrowa «Buriewiesnik»: czy to naprawdę blef Kremla

Rakieta jądrowa «Buriewiesnik»: czy to naprawdę blef Kremla

28 października 2025 14:20

Kreml stara się podnieść stawkę w konfrontacji z Zachodem, demonstrując nowe zagrożenie militarne o światowym znaczeniu. Tym razem na pokaz wystawiono „latający Czarnobyl” — rakietę jądrową „Buriewiesnik”. Szef Sztabu Generalnego fr, Walerij Gierasimow, publicznie raportował w Kremlu o udanym teście rakiety manewrującej, która może pokonywać „dowolne odległości” i przełamać każdą obronę powietrzną, sugerując, że może dotrzeć do celów w USA.

Pojawienie się nowego strategicznego uzbrojenia ogłosił rosyjski dyktator wladimir putin już 10 października, kiedy USA zaczęły dyskutować o możliwym przekazaniu Ukrainie rakiet manewrujących Tomahawk o zasięgu ponad 1500 km.

Jednak sygnał rosji o zagrożeniu „bronią jądrową” wywołał jedynie dalszą wymianę oświadczeń. Prezydent USA Donald Trump doradził putinowi, by skupił się na zakończeniu wojny, a nie na testowaniu rakiet.

Dlaczego rosyjski dyktator sięgnął po tajną broń jądrową, jakie zagrożenia niesie „Buriewiesnik” i co o skuteczności tej rakiety sądzą ukraińscy eksperci wojskowi — przeczytaj na UA.News.
 

image

 

Rakieta „Buriewiesnik”: charakterystyka i zagrożenie

 

Rakieta manewrująca 9M730 „Buriewiesnik” (kod NATO: SSC‑X‑9 Skyfall) była opracowywana prawie ćwierć wieku temu. Nad jej stworzeniem pracowało biuro konstrukcyjne „Nowator” już w grudniu 2001 roku. Oficjalnie o pracach nad nową strategiczną rakietą Putin po raz pierwszy poinformował w 2018 roku.

W Kremlu zapowiedziano ją jako broń o „nieograniczonym zasięgu”, która może okrążyć całą planetę i pozostać niewykryta przez systemy obrony przeciwrakietowej. Mówi się, że „Buriewiesnik” może przebywać w powietrzu „miesiącami” i nagle zadać uderzenie.

Informacji o parametrach technicznych „Buriewiesnika” jest niewiele. Jego główną cechą jest to, że start odbywa się za pomocą rakiety na paliwo stałe, która dostarcza powietrze do silnika wyposażonego w miniaturowy reaktor jądrowy. To właśnie emisje radioaktywnego powietrza zapewniają ciąg i duży zasięg działania.
 

image


Zasięg lotu „Buriewiesnika” prawdopodobnie wynosi około 23 tys. km. Dla porównania, rosyjska międzykontynentalna rakieta balistyczna „Sarmat” osiąga 17 700 km.

Prędkość, według różnych szacunków, wynosi 850–1300 km/h. Deklarowany lot na niskich wysokościach – od 50 do 100 m – utrudnia wykrycie przez radary. Długość kadłuba wynosi 12 m.

Jednak „unikalne” możliwości rakiety zapowiadane przez rosjan są oceniane sceptycznie przez ekspertów. Wskazują oni m.in., że długi czas lotu czyni ją podatną na ataki myśliwców, a prędkość poddźwiękowa i rozmiary – widoczne dla systemów obrony przeciwrakietowej. Ponadto „Buriewiesnik” może wywołać katastrofę radiacyjną na terytorium samej rosji.

„Skyfall to wyjątkowo głupi system broni, latający Czarnobyl, który stanowi większe zagrożenie dla rosji niż dla innych krajów” – uważa Thomas Countryman, były wysokiej rangi urzędnik Departamentu Stanu, w Stowarzyszeniu ds. Kontroli Zbrojeń.

Niektórzy eksperci twierdzą, że problem emisji radioaktywnej mógłby zostać rozwiązany, jednak nawet wtedy rakieta nie zmieni strategicznej równowagi wobec Stanów Zjednoczonych. Do tej pory „Buriewiesnik” nie został wprowadzony do armii rosyjskiej; planowane jest jego wprowadzenie na dyżur bojowy najwcześniej w 2027 roku.
 

image

 

Testy „Buriewiesnika”

 

W latach 2017–2019 rosja przeprowadziła około 13 testów systemu rakietowego „Buriewiesnik”. Tylko dwa z nich uznano za częściowo udane, jednak skutki dla środowiska były katastrofalne.

Według amerykańskiego wywiadu wojskowego, jedno z relatywnie skutecznych testów rakiety miało miejsce w listopadzie 2017 roku na rosyjskim poligonie Pankowo na Nowej Ziemi. Start zakończył się operacją ratunkową z udziałem załóg specjalistycznych rosyjskich statków, które miały za zadanie wyłowić szczątki rakiety i materiały jądrowe z Morza Barentsa po wypadku.

Bardziej znany jest incydent z sierpnia 2019 roku w obwodzie archangielskim, kiedy test wymknął się spod kontroli – doszło do wybuchu i pożaru. Według „Rosatomu” w zdarzeniu zginęło co najmniej pięć osób. Media podały, że eksplozja miała miejsce w pobliżu miejscowości Nenoks w rejonie Siewierodwińska. Poziom promieniowania w tym miejscu przekroczył normę trzykrotnie. Zaznaczono, że w tym rejonie znajduje się poligon rakietowy, gdzie testowane są rakiety balistyczne dla atomowych okrętów podwodnych. W 2023 roku Putin również ogłosił „udany” start rakiety „Buriewiesnik”.

 

image


Już w październiku 2025 roku rosyjskie dowództwo poinformowało, że rakieta odbyła 15-godzinny lot, pokonując w tym czasie 14 tys. km. W ten sposób pokazano, że może dotrzeć na terytorium USA. W Moskwie stwierdzono, że to „nie jest granica” i że parametry techniczne „Buriewiesnika” pozwalają na precyzyjne uderzenia w nadzabezpieczone cele na dowolną odległość.

Kolejny test rosyjskiej rakiety manewrującej dalekiego zasięgu z jednostką energetyczną jądrową potwierdził szef norweskiej służby wywiadowczej, wiceadmirał Nils Andreas Stonsoens. Start został zarejestrowany z arktycznego archipelagu Nowa Ziemia na Morzu Barentsa.

Później amerykańscy badacze przeanalizowali zdjęcia satelitarne i zidentyfikowali możliwe miejsce bazowania rakiety „Buriewiesnik”. Przypuszczają, że może to być obiekt budowlany położony niemal 500 km na północ od Moskwy. Baza prawdopodobnie sąsiaduje ze składowiskami głowic jądrowych „Wołogda-20 i Czepsara”. Poinformowała o tym agencja Reuters.
 

image


Do tej pory uważano, że „Buriewiesnik” jest rakietą naziemną. Jednak rosyjskie media podały inną informację, wskazując, że została wystrzelona ze strategicznego bombowca Tu‑95, który wystartował na Dalekim Wschodzie. Rzekomo dlatego o próbie rakiety wiadomo było dopiero po oświadczeniu wladimira putina. W Kremlu poinformowano także, że ćwiczenia przebiegały inaczej niż wcześniej — według scenariusza „Odpowiedź na atak”. Tym razem ćwiczono procedurę „indywidualnej autoryzacji przez putina”.

 

Ocena ekspertów: „Buriewiesnik” — martwy projekt z czasów radzieckich
 

Konstantin Krywolałap, ekspert lotniczy, uważa, że wystrzelenie „Buriewiesnika” najprawdopodobniej w ogóle nie miało miejsca, ponieważ rakieta miała przelecieć aż 14 tys. km i nie jest dokładnie wiadomo, co zarejestrowały norweskie służby wywiadowcze. Na niezdolność tej broni do realnego użycia wskazuje długa seria nieudanych startów oraz historia jej powstania.

image

„Ta rakieta pochodzi jeszcze z czasów głębokiego Związku Radzieckiego, prawdopodobnie z czasów Breżniewa. Wtedy wszyscy myśleli, że broń jądrowa może rozwiązać wszystko i że im więcej głowic będziesz miał, im więcej będziesz używał reaktorów jądrowych, tym lepiej dla ciebie i dla całego świata. To był taki radziecki wariant bezpieczeństwa. Amerykanie byli zmuszeni na to odpowiadać i opracowywali podobny projekt takiej rakiety. Ale zrozumieli, że prowadzi to do skażenia atmosfery. I pod koniec lat 60. USA odrzuciły ten pomysł.

rosyjski „Buriewiesnik” pojawił się wtedy, kiedy zaczęto mówić o broni kosmicznej, laserach „Pierieswiet”, hipersonicznych „Sarmatach”, o 157. samolocie piątej generacji. I to wszystko są bajki. Podobnie jak systemy S‑500 czy S‑800 — to po prostu rakietowe systemy przeciwlotnicze… Za tym nie stoi nic realnego. Rosja dawno utraciła swój potencjał naukowo-technologiczny. A to, co robi, robi na dorobku jeszcze z czasów radzieckich, w tym także „Buriewiesnik”.

Ukraiński ekspert lotniczy wskazuje również główną wadę tej rakiety manewrującej z reaktorem jądrowym:

„Tam jest ciąg reaktywny powstający w wyniku podgrzewania powietrza z atmosfery, które przechodzi przez silnik, faktycznie przez obudowę reaktora jądrowego. Tworzy się tam podgrzewanie, para i tym podobne.

Ale jeśli rakieta leci wysoko, tam nie ma tyle powietrza. A jeśli leci nisko, może o coś zahaczyć. rosjanie deklarują, że ta rakieta manewrująca leci na bardzo niskiej wysokości i może pokonać 14 tys. km, i nikt jej nie zobaczy, bo jest taka niewidoczna.

Ale będąc specjalistą od budowy silników i rozumiejąc, jak to wszystko działa, powiem, że stworzenie takiego silnika jest prawie niemożliwe. Teoretycznie możliwe, ale w praktyce — ekstremalnie trudne. Regulowanie wszystkich tych procesów, szybka reakcja na zmiany jakości powietrza, potrzebnej mocy rakiety, samej ilości ciągu reaktywnego — to całkiem skomplikowane. Bo wszystko, co związane z energią jądrową, nie może bardzo szybko zmieniać parametrów”.

Militarny komentator Denis Popowicz również wątpi, aby lot „Buriewiesnika” w ogóle się odbył, ponieważ nie zaobserwowano strumienia promieniowania.
 

image


„Ta rakieta podczas lotu wytwarza promieniotwórcze zanieczyszczenie. Nie przypominam sobie żadnych doniesień o promieniotwórczym skażeniu, które z pewnością musiałoby powstać, gdyby rakieta pokonała choćby jakąś odległość.

Moim zdaniem to absolutnie martwy projekt, nawet jeśli taka rakieta naprawdę istnieje. Tak, może lecieć bardzo daleko. Ale zwykła międzykontynentalna rakieta balistyczna też pokonuje 15 tys. km. Poza tym podobne projekty były już realizowane w latach 60. XX wieku. Na przykład radziecki strategiczny bombowiec M-60 z silnikiem jądrowym. Projekt został zamknięty z wielu powodów. Jednym z nich było właśnie skażenie promieniotwórcze środowiska i niemożność przeprowadzania choćby lotów treningowych”.

Testy „Buriewiesnika” są częścią blefu Kremla, który ma imitować gotowość do wojny z NATO, aby wywierać presję na Zachód – uważa analityk wojskowy Dmytro Snihirjow. Według niego Kreml prowadzi „wielowektorową grę”, próbując narzucić własny plan zakończenia wojny – z terytorialnymi ustępstwami ze strony Kijowa.
 

image

„W istocie jest to gra rosjan na dwóch frontach. Z jednej strony Kreml demonstruje aktywność wojskową – testy rakiety manewrującej „Buriewiesnik”, manewry na wodach międzynarodowych przy granicach NATO, naruszenia przestrzeni powietrznej Polski, Estonii, Niemiec i Danii przez nieznane drony, sabotaże w zakładach przemysłu zbrojeniowego w Wielkiej Brytanii. Z drugiej strony putin mówi o rzekomej „gotowości do pokoju”.

Ten pokaz ma jeden cel – zmusić Zachód do przyjęcia rosyjskich warunków zakończenia wojny w Ukrainie. Kreml pokazuje: jeśli porozumienia nie będzie – „jesteśmy gotowi na eskalację”, jeśli zaś się zgodzą – „jesteśmy gotowi zdjąć z agendy zagrożenie jądrowe”.

Zobacz także:

Puste deklaracje i daremne nadzieje: ile razy zawodziły negocjacje pokojowe w Ukrainie.