
„Kara frontem” czy zbieg okoliczności: co dzieje się wokół generała Naieva po jego wywiadzie?
12 lutego 2025 17:10 Jednym z głównych tematów w ukraińskiej przestrzeni informacyjnej jest obecnie sytuacja wokół Serhii Naieva – znanego ukraińskiego wojskowego, generała lejtnanta i Bohatera Ukrainy. Niedawno udzielił on obszernego wywiadu dla „Ukraińskiej Prawdy”, w którym w pewnym stopniu skrytykował, według niego, niewystarczające przygotowanie państwa do inwazji rosji. Zaraz po tym Naieva wysłano na front, na jeden z najgorętszych odcinków – pod Wielką Nowosiłkę.
O tym, że generał został wysłany do dowodzenia taktyczną grupą „Wielka Nowosiłka”, poinformował dziennikarz Jurij Butusow. Informację tę potwierdzają także media „Interfax-Ukraina” oraz „Ukraińska Prawda”. Jednak wciąż nie jest jasne, czy Naiev faktycznie znajduje się już na froncie, czy tylko otrzymał rozkaz bojowy.
Co dokładnie powiedział Naiev w wywiadzie i czy jego wysłanie na front jest „karą”? Polityczny komentator UA.News, Mykyta Trachuk, wraz z ekspertami analizuje tę sytuację.
„Nie było informacji wywiadowczych o czasie inwazji”
Niektóre media i komentatorzy twierdzą, że Naiev skrytykował kierownictwo polityczne i wyraził swoją dezaprobatę wobec sposobu przygotowań do wojny. Jednak po dokładnej analizie jego wywiadu trudno znaleźć w nim jakąkolwiek wyraźną krytykę konkretnych osób.
Jedyną bezpośrednią krytyczną uwagę Naiev wyraził w kontekście aresztowań ukraińskich generałów. Stwierdził, że jego zdaniem dokonywanie takich zatrzymań w trakcie wojny jest „niedopuszczalne”. Poza tym jego wypowiedzi są raczej ostrożne i subiektywne, odnoszące się do ostatnich dni i miesięcy przed pełnoskalową inwazją rosji.
Generał podkreśla, że w roku poprzedzającym agresję w Siłach Zbrojnych Ukrainy panowała stosunkowo spokojna atmosfera – nie było paniki ani silnego przeczucia nadchodzącej katastrofy. Dopiero kilka dni przed wojną pojawiło się poczucie zagrożenia. Mimo to, jak zaznacza Naiev, plan działania na wypadek inwazji istniał już od kwietnia 2021 roku.
Naiev wspomina również wizytę prezydenta Zelenskyyego w Sztabie Generalnym wiosną 2021 roku. Według niego głowa państwa „widziała i słyszała” wszystko, co raportowali mu wojskowi. Nie ma w tym nic krytycznego. Na pytanie o atmosferę informacyjną przed wojną i słynne słowa Zelenskyyego o „majowych grillach”, Naiev odpowiedział wymijająco, stwierdzając, że odbierał te komunikaty „jak każdy inny obywatel”.
Dalej generał podkreśla, że nie przywiązywał zbyt dużej wagi do słów polityków, ponieważ armia to zupełnie inna struktura, która „ma swoje zadania do wykonania”. Niezależnie od tego, co mówiono w telewizji, ukraińskie wojsko prowadziło swoje szkolenia, zmieniało pozycje i przygotowywało się do ewentualnego konfliktu.
Naiev został również zapytany, czy nie należało wprowadzić stanu wojennego już w styczniu 2022 roku. Ponownie odpowiedział ostrożnie, choć przyznał, że być może warto było podjąć decyzję wcześniej. Dodał też, że ukraińska armia nie zdążyła w pełni rozwinąć swoich sił i przygotować się do wojny na 100%.
„Kiedy rozpoczęła się pełnoskalowa inwazja, żaden plan wojskowy – ani w Sztabie Generalnym, ani w żadnym innym organie dowództwa – nie mógł zostać w pełni zrealizowany, ponieważ wojska, z powodu niewystarczającego i opóźnionego rozmieszczenia, nie zajęły końcowych pozycji” – powiedział Naiev.
To można uznać za pewną formę krytyki, podobnie jak jego uwagi o tym, że Siły Zbrojne Ukrainy są narzędziem kierowanym przez liderów politycznych, a nie wojskowych:
„Siły Zbrojne Ukrainy to narzędzie do obrony suwerenności i niepodległości państwa. Tym narzędziem zarządzają nie wojskowi, ale polityczni liderzy Ukrainy. Wszyscy powinni to zrozumieć” – podkreślił Naiev.
W końcu żołnierz zaczął wspominać ostatnie dni przed inwazją. W tym czasie on, jego dowódca Valerii Zaluzhnyy (ówczesny Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy) i inni już rozumieli, że „nadchodzą kłopoty”. Armia poczyniła odpowiednie przygotowania, które Naiev uważa za ważne, ale niewystarczające. Wojskowi wskazują również, że on i inni dowódcy czasami „przejmowali inicjatywę” i przekraczali swoje uprawnienia w przygotowaniach do wojny.
Osobną ważną przeszkodą jest brak informacji, że rosyjski atak nastąpi wkrótce. W tym miejscu Naiev zauważa, że jako dowódca wojskowy nie otrzymał informacji ani od Głównego Zarządu Wywiadu, ani od Ministerstwa Obrony, że inwazja rozpocznie się rankiem 24 lutego 2022 roku.
„Każdego dnia otrzymywałem odpowiedni raport wywiadowczy. Ogólnie rzecz biorąc... stwierdzono, że w całym kraju nie ma grup atakujących. Pamiętamy również, że minister obrony Ukrainy, któremu podlega jedna z agencji wywiadowczych naszego kraju, powiedział, że nie utworzono żadnych grup uderzeniowych w żadnym kierunku. Jakie jest główne zadanie każdej agencji wywiadowczej? Nie tylko powiedzieć, jak będzie przebiegać ofensywa, ale podać czas i datę inwazji, kiedy wróg zaatakuje. A takich informacji nie było. W ukraińskim obiegu dokumentów nie ma żadnego dokumentu dotyczącego jakiegokolwiek dowództwa wojskowego podpisanego przez jakiegokolwiek szefa wywiadu, który mówiłby, że 24 lutego 2022 r. o 4 rano rosja rozpocznie bezpośrednią agresję na Ukrainę” - powiedział Naiev.
Generał kończy swoją opowieść faktem, że on i inni dowiedzieli się o planowanym rosyjskim ataku około godziny 22:00 w dniu 23 lutego 2022 roku. I to nie z oficjalnych źródeł, ale z ust do ust. Następnie Siły Zbrojne postanowiły rozmieścić wojska, ale nie zdążyły tego zrobić w 100% z powodu braku czasu.
„Nie otrzymałem od nikogo informacji o inwazji. Jestem dowódcą Sił Obronnych Ukrainy. Nie otrzymuję pisemnych informacji, że jutro będzie wojna” - podsumował Naiev.
Gdzie tu krytyka?
W rzeczywistości, po przeczytaniu wywiadu w całości, szczerze trudno jest odpowiedzieć na pytanie „gdzie jest ta krytyka?”. Tak, z perspektywy czasu generał Naiev nie jest zbyt zadowolony ze sposobu, w jaki przeprowadzono przygotowania do inwazji na pełną skalę. Uważa również, że odpowiedź na agresję rosji mogła być lepsza, bardziej systematyczna, bardziej wyważona i terminowa. Wreszcie, wojskowy uważa, że ściganie karne generałów podczas wojny jest „niedopuszczalne”.
W zasadzie to by było na tyle. W materiale nie ma nic więcej krytycznego. A to, co jest, Naiev przedstawia w bardzo ostrożnym i spokojnym tonie. Jego retoryka wyraźnie pokazuje niechęć do wchodzenia w konflikt i „wzniecania kłopotów”.
Podczas gdy inni rozmówcy, tacy jak dziennikarz Yurii Butusov, piszą, że wojskowi „ostro skrytykowali działania kierownictwa państwa” i stwierdzili, że „niepowodzenie” przygotowań do inwazji było „pełną odpowiedzialnością prezydenta osobiście”. Jednak w materiale nie ma nic takiego. Analiza treści wywiadu pokazuje, że Naiev w ogóle nie wspomina nazwiska Zelenskyyego. Wspomina natomiast o „prezydencie Ukrainy”, i to nawet w ostrożnie pozytywnym tonie: że „widział i słyszał” to, co wojskowi powiedzieli mu wiosną 2021 roku.
Oznacza to, że w istocie generał powiedział tylko, że dowództwo wojskowe nie otrzymało oficjalnych dokumentów i raportów o rosyjskiej agresji w przeddzień inwazji. I na tym koniec. Jedynie ogólne niezadowolenie ze sposobu, w jaki potoczyły się wydarzenia w przededniu inwazji, można uznać za pewnego rodzaju krytykę - ale czy jest ktoś w Ukrainie, kto jest z tego w pełni zadowolony? Jest to pytanie retoryczne, ponieważ, być może, żadna armia na świecie nigdy nie była w stu procentach gotowa do nagłej dużej wojny. Naiev uważa również, że postępowanie karne przeciwko generałom jest niedopuszczalne - co nie jest zaskakujące, ponieważ sam jest generałem i mówimy o jego najbliższych kolegach i, być może, przyjaciołach.
Wygląda więc na to, że w wywiadzie nie było bezpośredniej i ostrej krytyki kierownictwa politycznego. Jednak nawet po tak spokojnej rozmowie, Naiev został nagle wysłany na front. Według Butusova i innych mediów, aby „nie mógł udzielać nowych wywiadów”. I to jest naprawdę dziwne.
W tej sytuacji są tylko dwie możliwości. Albo nawet taki „roślinożerny” wywiad z bardzo ostrożną i bezosobową krytyką jest uważany przez kogoś za zagrożenie i problem, którym należy się zająć - albo jest to dziwny zbieg okoliczności, że generał jest obiektywnie potrzebny na froncie i wszystko to nie ma nic wspólnego z jego publiczną retoryką.
Za pierwszą wersją przemawia fakt, że Naiev, w szczególności, był uważany za „człowieka Zaluzhnyyego”. Wojskowy został zwolniony natychmiast po odejściu Załużnego. A według badań opinii publicznej „żelazny generał” cieszy się obecnie największą popularnością wśród Ukraińców.
Za drugą wersją przemawiają następujące argumenty. Po pierwsze, wywiad był rzeczywiście prawie pozbawiony krytyki. Po drugie, Naiev jest doświadczonym generałem, który walczy od 2014 roku. Trudno więc uznać jego wysłanie na front za „karę”, biorąc pod uwagę fakt, że jest on zawodowym wojskowym, na froncie brakuje dowódców, a kraj od prawie 3 lat znajduje się w stanie wojny na pełną skalę.
Opinie ekspertów
Politolog, dyrektor Instytutu Polityki Światowej Yevhen Mahda krytycznie ocenia sytuację wokół Serhii Naieva. Dostrzega w tym przypadku pewien strach władz przed wojskowymi. Zdaniem eksperta, takie podejście utrudnia skuteczne zarządzanie siłami zbrojnymi i ostatecznie szkodzi samemu państwu.
„Uważam, że generał Naiev wypowiedział się nie tylko jako wojskowy, ale także jako obywatel. I powiedział to, co było mu wiadome… Oczywiste jest, że wiedziało o tym wiele innych osób, ale nie wszystkim się to spodobało. W momencie swojego wywiadu Serhii Naiev nie pełnił żadnej funkcji i znajdował się w dyspozycji ministra obrony, dlatego jednoznacznie nie można mu zarzucić ujawnienia tajemnic wojskowych czy państwowych.
To, że w pośpiechu próbuje się go wyznaczyć na stanowisko związane ze skomplikowaną sytuacją na froncie – nie sądzę, że to emocjonalna reakcja. Uważam, że jest to próba jego neutralizacji jako źródła informacji. Naiev to doświadczony wojskowy, bohater Ukrainy i osoba, co do której nie ma wątpliwości, że jest w stanie skutecznie bronić ukraińskich interesów. W związku z tym ten wywiad stał się dla mnie papierkiem lakmusowym, pokazującym, że w Ukrainie władza z obawą podchodzi do wojskowych. A ten strach, moim zdaniem, utrudnia skuteczną organizację obrony i funkcjonowanie Sił Zbrojnych Ukrainy” - powiedział Mahda.
Volodymyr Fesenko, analityk polityczny i dyrektor Centrum Stosowanych Studiów Politycznych Penta, nie wierzy, że rząd w jakikolwiek sposób zareagował na wywiad Naieva. Ekspert nie podziela również opinii, że żołnierz został „ukarany” wysłaniem na front. Fesenko zastanawia się: jak osoba, która jest generałem w kraju prowadzącym wojnę, może zostać „ukarana” wysłaniem na linię frontu?
„W wywiadzie Naieva nie ma krytyki. Był bardzo ostrożny. To raczej dziennikarze próbowali go sprowokować: że władza zawaliła przygotowania, że wszystko stracone. Jest to bardzo widoczne w pytaniach. Naiev unikał odpowiedzi. Wypowiadał się bardzo ostrożnie… Myślę, że to, co napisali Butusov i inni, że Naiev oskarżył władzę o coś – to ich interpretacja, którą przypisują Naievowi. A on sam był bardzo ostrożny i unikał jakichkolwiek bezpośrednich oskarżeń. W końcu rozkazy wydaje mu nie władza, lecz naczelny dowódca sił zbrojnych. I on to rozumie: jeśli będzie krytykować kierownictwo polityczne, to w rzeczywistości krytykowałby Zaluzhnyyego. Bo wojskowy otrzymuje rozkazy od naczelnego dowódcy SZU, a nie od Zelenskyyego czy Yermaka” - powiedział Fesenko.
Według politologa, ten skandal odzwierciedla fakt, że w Ukrainie rozpoczęła się kampania wyborcza. „A niektórzy ludzie nie rozumieją, że wojna trwa, oni już przygotowują się do wyborów. I wykorzystują Naieva na swoją korzyść”.
„Być może wysłanie na front i wywiad są w jakiś sposób powiązane. Ale dla doświadczonego generała lepiej być na froncie niż na tyłach. Nie uważam, że to kara… Problem polegał na tym, że został zdjęty z poprzedniego stanowiska i znajdował się na tyłach. De facto był w rezerwie i nie zajmował się swoimi bezpośrednimi obowiązkami. A teraz, jeśli będzie pracował na froncie – gdzie brakuje doświadczonych i silnych dowódców – moim zdaniem, to normalne. Ale być może w Ministerstwie Obrony uznano, że mówił za dużo, i postanowili go ukarać. Jednak nie wiem, jakie były ich motywy. Ale wysłanie doświadczonego generała na front podczas wojny… Cóż, nie uważam tego za karę” - podsumował Volodymyr Fesenko.
Mykyta Trachuk