W Biurze Prezydenta oczekują, że Tomahawk i „Flamingo” pozwolą rosjanom poczuć wojnę na własnej skórze

Aby rosjanie poczuli skutki wojny, Ukraina potrzebuje dalekosiężnych pocisków Tomahawk, „Flamingo” lub ciężkich dronów.
O tym w Telegramie napisał doradca szefa Biura Prezydenta Mychajło Podolak.
Podolak zaznaczył, że na froncie toczą się ciężkie walki, ale rosjanie nie zdołali znacząco posunąć się naprzód, jak liczył rosyjski dyktator władimir putin, zapowiadając „wiosenno-letni atak”.
Podkreślił, że jedynym skutecznym narzędziem prowadzenia wojny, które pozostało federacji rosyjskiej, są masowe nocne ataki dronami i rakietami oraz niszczenie infrastruktury energetycznej i budynków mieszkalnych w Czernihowie, Sumach, Charkowie, Dnieprze.
Doradca szefa Biura Prezydenta podkreślił, że nastawienie rosjan do wojny zmieni się dopiero wtedy, gdy wybuchy zaczną rozbrzmiewać w centralnym okręgu federalnym fr.
„Moskwa bawi się, dopóki wybucha »gdzieś w Biełgorodzie«. Gdy rośnie liczba odpowiednich uderzeń, rośnie też ich niszczycielska siła i społeczna cena wojny dla ludności fr” — wyjaśnił Podolak.
Aby osiągnąć ten cel, Ukraina potrzebuje dalekosiężnych pocisków Tomahawk, „Flamingo” lub ciężkich dronów.
Przypomnijmy, że rosyjski dyktator władimir putin stosuje różne retoryczne chwyty, by wpłynąć na decyzje USA dotyczące przekazania Ukrainie pocisków manewrujących Tomahawk.
W Kremlu oświadczono, że rosja „odpowiednio” zareaguje na ewentualne przekazanie Ukrainie pocisków Tomahawk przez USA.
Stany Zjednoczone przekażą Ukrainie dane wywiadowcze niezbędne do przeprowadzania uderzeń rakietowych w infrastrukturę energetyczną rosji.
Wcześniej Wołodymyr Zełenski oświadczył, że prezydent USA pozwolił Ukrainie odpowiadać na rosyjskie ataki, jeśli będzie ona uderzać w infrastrukturę energetyczną.
