
1 września 2025 roku w Ukrainie i na całym świecie obchodzony jest Dzień Wiedzy. To święto pełne nadziei i oczekiwań wobec przyszłości, kiedy pierwszoklasiści po raz pierwszy przekraczają próg szkoły, starsi uczniowie wracają do nauki, a studenci znów zaczynają uczestniczyć w zajęciach. W powietrzu unosi się atmosfera nowych odkryć, intelektualnych osiągnięć i osobistego rozwoju. To święto symbolizuje początek nowego rozdziału w życiu milionów ludzi, będąc wyrazem wiary w siłę edukacji, postęp i pokojową przyszłość.
Jednocześnie ta data ma także inne, znacznie bardziej tragiczne znaczenie historyczne. 1 września 1939 roku, dokładnie 86 lat temu, rozpoczęła się największa i najkrwawsza wojna w historii ludzkości — II wojna światowa. Inwazja hitlerowskich Niemiec na Polskę oznaczała początek globalnego konfliktu, który pochłonął dziesiątki milionów ofiar, zniszczył całe kraje i radykalnie zmienił światowy porządek.
Ten gorzki zbieg okoliczności w kalendarzu jest wiecznym przypomnieniem, że historia, jeśli nie wyciągnie się z niej wniosków, ma zdolność powtarzania się z przerażającą dokładnością. Wojna, która rozpoczęła się w dniu, jaki miał być symbolem wiedzy, postępu i pokoju, stała się najokrutniejszą lekcją, której świat, niestety, nie potrafił do końca odrobić.
Jak rozpoczęła się II wojna światowa, jak wyglądał powojenny porządek i co się dzieje, gdy ludzkość nie wyciąga wniosków z historii? Politolog UA.News Mykyta Traczuk przyjrzał się tej kwestii.
1 września 1939 r.: jak rozpoczęła się II wojna światowa
Formalnym powodem rozpoczęcia agresji zbrojnej nazistowskiego reżimu przeciwko Polsce była zuchwała prowokacja, znana jako „incydent w Gliwicach”. Była to tajna operacja specjalna o kryptonimie „Konserwy”, zaplanowana i przeprowadzona przez niemieckie służby specjalne SD, kierowane przez Reinharda Heydricha.
Wieczorem 31 sierpnia 1939 r., w przeddzień inwazji, grupa funkcjonariuszy SD przebranych w polskie mundury wojskowe zainscenizowała atak na niemiecką stację radiową w Gliwicach. Nadali antyniemieckie przemówienie w języku polskim, a aby nadać incydentowi wiarygodności, pozostawili na miejscu „dowody” — ciała straconych więźniów obozów koncentracyjnych, przebranych w polskie mundury. Ten cyniczny czyn został przedstawiony przez nazistowską propagandę jako akt polskiej agresji wobec Niemiec i wykorzystany jako bezpośredni pretekst do ataku. Historycy uważają, że był to „pierwszy strzał” II wojny światowej. Co stało się później — wiadomo: szybka okupacja i podział Polski między III Rzeszę a Związek Radziecki.

Incydent gliwicki był jedynie „zasłoną dymną”, która ukrywała prawdziwe, głębokie przyczyny wojny. Główną siłą napędową, która doprowadziła do globalnego konfliktu, był imperializm i „geopolityka” ówczesnych reżimów politycznych: walka wielkich mocarstw o zasoby i strefy wpływów. Jednak w nazistowskich Niemczech zjawisko to nabrało wyjątkowo brutalnego i rasistowskiego charakteru.
Kluczową doktryną III Rzeszy była ideologia „przestrzeni życiowej” (Lebensraum). Naziści dążyli do podboju rozległych terytoriów we wschodniej Europie, które uważali za niezbędne do osiedlenia się „rasy aryjskiej”. Planowali zdominować narody słowiańskie, które uważali za „podludzi” (Untermenschen), a następnie wysiedlać je lub unicestwiać. Ta agresywna polityka miała na celu nie tylko ekspansję terytorialną, lecz także zmianę demograficznej i politycznej mapy kontynentu, co wiązało się z masowym zniewoleniem i ludobójstwem.
Sfałszowany pretekst (incydent gliwicki) pokazuje, że państwa-agresorzy nigdy rzekomo „nie atakują pierwsze” — zawsze „bronią się” przed wymyśloną groźbą. W ten sam sposób rosja usprawiedliwia dziś swoją agresję wobec Ukrainy. Jak to się zakończy obecnie — nie wiadomo. Wtedy jednak zakończyło się to światową hekatombą, która pochłonęła dziesiątki milionów istnień ludzkich i doprowadziła do prób zagłady całych narodów.

Bezpieczeństwo po II wojnie światowej: od Karty Narodów Zjednoczonych do Aktu Helsińskiego
Zakończenie II wojny światowej postawiło przed społecznością międzynarodową zadanie stworzenia takiej architektury bezpieczeństwa, która byłaby w stanie zapobiec podobnym katastrofom w przyszłości. Kluczowym narzędziem w osiągnięciu tego celu było powołanie do życia Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) 24 października 1945 roku.
ONZ, pomyślana jako czynnik stabilizujący społeczność międzynarodową, miała służyć jako forum dla pokojowego rozwiązywania sporów, zapewnienia zbiorowego bezpieczeństwa i współpracy. Karta Narodów Zjednoczonych, przyjęta 26 czerwca 1945 r., utrwaliła podstawowe zasady nowego porządku światowego. Wśród nich znalazły się: suwerenna równość wszystkich państw członkowskich, rzetelne wykonywanie zobowiązań wynikających z Karty, powstrzymanie się od groźby użycia siły lub jej zastosowania, a także pokojowe rozwiązywanie konfliktów międzynarodowych. Dokument ten utrwalił również zasadę poszanowania integralności terytorialnej i niezależności politycznej państw oraz prawo narodów do samostanowienia.
Skutki II wojny światowej, które doprowadziły do całkowitej zmiany granic i pojawienia się nowych państw, wymagały szczególnego uregulowania w prawie międzynarodowym. W powojennym świecie rozwinęła się zasada nienaruszalności granic państwowych. Oznaczała ona, że państwa zrzekają się wszelkich roszczeń wobec istniejących granic, a także wszelkich aspiracji terytorialnych obecnie i w przyszłości.
Ostatecznym etapem w kształtowaniu tej zasady jako normy prawa międzynarodowego było jej wyraźne utrwalenie w Akcie Helsińskim z 1975 roku. Dokument ten, podpisany przez uczestników Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (KBWE), stał się fundamentalną gwarancją bezpieczeństwa europejskiego, prawnie utrwalając polityczne i terytorialne wyniki II wojny światowej. Zobowiązywał on państwa do powstrzymania się od użycia siły w celu zmiany granic.
Jednak analiza działalności ONZ i innych instytucji międzynarodowych pokazuje, że ich skuteczność jest dziś mocno wątpliwa. Choć Organizacja pozostaje ważną platformą dyplomatyczną, nie stała się niezawodnym gwarantem bezpieczeństwa, zwłaszcza w warunkach wojen hybrydowych i rywalizacji między różnymi międzynarodowymi biegunami siły.
Najbardziej jaskrawym dowodem kruchości tego systemu było całkowite podważenie i odrzucenie architektury bezpieczeństwa, budowanej przez dziesięciolecia po II wojnie światowej, przez Federację Rosyjską. Aneksja Krymu w 2014 roku i inwazja na pełną skalę w 2022 roku to nie tylko naruszenie prawa, lecz fundamentalna zdrada zasad, na których przez dziesięciolecia opierał się pokój w Europie (z wyjątkiem wojen bałkańskich).

Nieodrobione lekcje historii: od 1939 do 2022 roku
Dziś, 86 lat po rozpoczęciu II wojny światowej, Europa ponownie doświadcza agresji zbrojnej, prowadzonej metodami budzącymi przerażające skojarzenia z działaniami nazistowskich Niemiec. Podobnie jak III Rzesza, rosja dokonała inwazji wojskowej o świcie – „zdradziecko, bez wypowiedzenia wojny”, jak mówiono w radiu w 1941 roku – w celu zniszczenia państwa, podporządkowania sobie narodu i narzucenia swojej woli światu.
W 1939 roku nazistowskie Niemcy usprawiedliwiały atak na Polskę sfingowanym incydentem, a reżim putina tłumaczy inwazję na Ukrainę absurdalnymi hasłami „obrony Donbasu” oraz „denazyfikacji i demilitaryzacji tzw. reżimu kijowskiego”. Powstaje paradoks: rosja, która ucierpiała bardziej niż większość państw wskutek agresji Niemiec w II wojnie światowej (według różnych szacunków ZSRR stracił od 26 do ponad 40 milionów ludzi, z czego znaczna część to etniczni rosjanie) i wraz z innymi narodami pokonała nazizm, dziś sama zachowuje się jak typowe państwo faszystowskie.
Ten tragiczny zwrot wydarzeń jest bezpośrednią konsekwencją nieodrobionych lekcji przeszłości. II wojna światowa pokazała, że imperializm stanowi śmiertelne zagrożenie dla światowego porządku, a ludzkość wyciągnęła z niej wiele wniosków, w tym uznanie prawa narodów do własnych suwerennych państw. Jednak nie wszystkie imperia przestały istnieć. rosja – jedna z ostatnich na świecie – nie przeszła procesu dekolonizacji, a imperialny charakter ZSRR został zignorowany przez społeczność międzynarodową. Ta bezkarność pozwoliła reżimowi putina odczuwać „fantomowe bóle rewanżu” i pielęgnować resentyment, który ostatecznie przerodził się w nową wojnę.

Rosyjska agresja wobec Ukrainy zagraża nie tylko pokojowi w Europie, ale i na całym świecie. Analitycy wielokrotnie podkreślali, że obecna sytuacja niesie ze sobą wysokie ryzyko wybuchu III wojny światowej. Jednocześnie analizy zachodnich ekspertów wskazują, że rosja obawia się bezpośredniej konfrontacji z NATO i dlatego jak dotąd nie podjęła najgroźniejszych działań eskalacyjnych. Nie oznacza to jednak, że eskalacja nie jest możliwa w przyszłości. Jeśli rosyjskie władze poczują nieuchronną perspektywę całkowitej porażki, ryzyko użycia bardziej niszczycielskich środków znacznie wzrośnie.
Tragiczna analogia między II wojną światową a obecną wojną staje się szczególnie przejmująca, gdy mowa o dzieciach. W 1939 r., kiedy wojska niemieckie wkroczyły do Polski, polscy uczniowie zamiast pójść 1 września do szkoły, znaleźli się w warunkach okupacji. Aby zachować swój język, kulturę i historię, byli zmuszeni uczyć się w podziemnych szkołach, które organizowano tysiącami w całym kraju. Wielu nauczycieli zapłaciło za to wolnością, zdrowiem, a nawet życiem, lecz ich wysiłki pozwoliły Polakom ocalić tożsamość narodową.
Dziś ukraińscy uczniowie już czwarty rok z rzędu obchodzą Dzień Wiedzy w warunkach wojny na pełną skalę, która – podobnie jak 86 lat temu w Polsce – wymaga nadzwyczajnych wysiłków i wytrwałości. Wojna zadała druzgocący cios krajowemu systemowi edukacji: 13% infrastruktury edukacyjnej zostało uszkodzone lub zniszczone, a łączne straty w systemie edukacji szacuje się na co najmniej 5,5 miliarda dolarów. Dzieci są zmuszone do nauki online, często w warunkach braku prądu i ciągłego zagrożenia, co negatywnie wpływa na ich zdrowie psychiczne i szanse rozwojowe.

Można więc stwierdzić, że historia nie tylko się powtarza — ona mści się za nieodrobione lekcje. II wojna światowa rozpoczęła się z powodu sfingowanego pretekstu i imperialistycznych ambicji, co doprowadziło do niespotykanych wcześniej ofiar i zniszczeń. Po jej zakończeniu społeczność międzynarodowa próbowała stworzyć nową architekturę bezpieczeństwa opartą na zasadach suwerennej równości, pokojowego rozwiązywania sporów i nienaruszalności granic. Jednak ten powojenny porządek okazał się kruchy, ponieważ nie udało się całkowicie wyeliminować źródła zła – imperializmu i militaryzmu reżimów politycznych, które pseudonaukowymi teoriami geopolitycznymi maskują swoje banalne dążenie do władzy, zasobów i podboju nowych terytoriów.
Wojna w Ukrainie jest bezpośrednim skutkiem ignorowania tego problemu. Imperium sowieckie, które nie zostało potępione za swój zbrodniczy charakter w XX wieku, powróciło dziś jako rewizjonistyczna potęga putinowskiej rosji, otwarcie naruszającej wszystkie zasady prawa międzynarodowego. Historia nie tylko się powtarza, ale wymaga od nas wyciągnięcia wniosków — choćby po to, aby jakiekolwiek przyszłe 1 września nie stało się dniem, w którym rozpocznie się kolejna wojna światowa.