W dniach 3-9 września w Rumunii dwukrotnie znaleziono wrak drona podobnego do tych używanych przez rosję do ataku na Ukrainę. Rumuńskie Ministerstwo Obrony i Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy wydały oświadczenia w tej sprawie.
Rumuński rząd zareagował 10 września, a tego samego dnia rosyjski wysłannik w Bukareszcie został pilnie wezwany na spotkanie z sekretarzem stanu MSZ tego kraju, Iulianem Fota, podał Agerpres.
Fota przekazał protest strony rumuńskiej w związku z naruszeniem przestrzeni powietrznej kraju i potępił systematyczne, nieuzasadnione i brutalne ataki wojsk rosyjskich na ludność ukraińską i infrastrukturę cywilną, w szczególności nad Dunajem, w pobliżu granicy z Rumunią.
Ale jak dokładnie rosyjskie drony dostały się do Rumunii i jakie inne kraje zostały zaatakowane przez rosję, jest tematem dzisiejszego artykułu.
Wrak rosyjskich dronów na rumuńskim wybrzeżu Dunaju
4 września rzecznik ukraińskiego MSZ Oleh Nikolenko powiedział, że podczas zmasowanego rosyjskiego ataku w pobliżu portu Izmail rosyjskie "shahedy" rozbiły się i zdetonowały na terytorium Rumunii.
«To kolejne potwierdzenie, że rosyjski terror rakietowy stanowi ogromne zagrożenie nie tylko dla bezpieczeństwa Ukrainy, ale także dla bezpieczeństwa krajów sąsiednich, w tym państw członkowskich NATO», - powiedział Oleh Nikolenko, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy.
W tym czasie strona rumuńska nie potwierdziła jednak, że wrak rosyjskiego drona spadł na jej terytorium. Rumuńskie Ministerstwo Obrony opublikowało komunikat na swojej stronie na Facebooku, w którym stwierdziło, że rosyjskie ataki nie spowodowały szkód na rumuńskich ziemiach i wodach terytorialnych.
«Ministerstwo Obrony powtarza, że te ataki na ukraińskie cele i infrastrukturę cywilną są nieuzasadnione i głęboko sprzeczne z międzynarodowym prawem humanitarnym. Struktury Ministerstwa Obrony monitorowały w czasie rzeczywistym sytuację powstałą w wyniku ataków rosyjskich dronów na infrastrukturę portu Reni ostatniej nocy. Środki ataku użyte przez federację rosyjską w żaden sposób nie stanowiły bezpośredniego zagrożenia militarnego dla terytorium kraju lub wód terytorialnych Rumunii», - oświadczyło rumuńskie ministerstwo obrony.
Jednak 9 września znaleziono nowe fragmenty rosyjskiego drona. Według rumuńskiego Ministerstwa Obrony, wrak został znaleziony około 2,5 km na południowy wschód od rumuńskiej wioski Plaura, położonej nad brzegiem Dunaju. Warto zauważyć, że port Izmail znajduje się na przeciwległym brzegu Dunaju.
[blockquote_with_author position="Rumuńskie Ministerstwo Obrony"]«W sobotę, 9 września, rumuńska marynarka wojenna przeprowadziła operacje poszukiwawcze w obszarze odpowiedzialności za możliwe elementy dronów około 2,5 kilometra na południowy wschód od Plauru. Po przeprowadzeniu badań terenowych znaleziono fragmenty dronów podobne do tych używanych przez rosyjską armię. Region jest patrolowany przez wojsko, a wykryte przedmioty zostaną zabrane do analizy i badań technicznych»[/blockquote_with_author]
Prezydent Rumunii Klaus Iohannis również skomentował sytuację. Powiedział, że takie nieuzasadnione ataki naruszają prawo międzynarodowe i stanowią zbrodnie wojenne.
«Podczas rozmowy telefonicznej, którą odbyłem dzisiaj z Sekretarzem Generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, rozmawialiśmy o odkryciu przez rumuńskie władze nowych jednostek dronów na naszym terytorium, podobnych do tych używanych przez rosyjskie wojsko. Zdecydowanie potępiłem to naruszenie naszej suwerennej przestrzeni powietrznej, które stanowi zagrożenie dla obywateli w okolicy», - powiedział Klaus Iohannis, prezydent Rumunii.
Później Stoltenberg skomentował również na Twittere odkrycie wraku rosyjskiego drona w Rumunii, mówiąc, że rosja «nie miała zamiaru atakować państwa członkowskiego NATO».
«Rozmawiałem z prezydentem o rosyjskich atakach na Ukrainę po drugiej stronie Dunaju i częściach dronów znalezionych w Rumunii. Brak oznak zamiaru uderzenia w NATO, ale ataki są destabilizujące. Z zadowoleniem przyjmuję decyzję USA o dostarczeniu większej liczby F-16 do wsparcia patroli powietrznych NATO. Jesteśmy solidarni z Rumunią», - powiedział Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO.
Jednocześnie zastępca sekretarza generalnego NATO Mircea Geoană stwierdził, że «nie ma żadnych oznak zamiaru ataku rosji na Rumunię».
Ta niejednoznaczność w informacjach dostarczonych przez rumuńskie władze zdziwiła i rozgniewała rumuńskich komentatorów. Aktywnie zastanawiali się, dlaczego rumuńskie władze tak kategorycznie zaprzeczyły pierwszej obserwacji wraku rosyjskiego drona.
Niektórzy użytkownicy pisali, że chociaż nie ma potrzeby szerzenia paniki wśród ludności, to nie ma sensu ukrywać oczywistych faktów «w dobie geolokalizacji i Internetu».
Rumuńscy urzędnicy nie wyjaśnili swoich wcześniejszych zdecydowanych zaprzeczeń dotyczących incydentu z dronem. Jedynym, który wziął na siebie winę za «dezinformację» prezydenta, był minister obrony Angel Tîlvăr.
Rosyjskie rakiety w Mołdawii
W dniu 31 października 2022 r. rosyjski pocisk spadł na mołdawską wioskę Naslavca w okręgu Ocniţi. Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Republiki Mołdawii pocisk spadł w wyniku zestrzelenia przez ukraiński system obrony powietrznej.
«Dziś rano pocisk rakietowy zestrzelony przez ukraiński system przeciwlotniczy spadł na północy Republiki Mołdawii, w pobliżu granicy z Ukrainą. Do tej pory nie odnotowano żadnych ofiar, ale okna kilku domów w Naslavci zostały zniszczone», - poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Republiki Mołdawii.
Był to pierwszy raz, kiedy kraj trzeci ucierpiał w wyniku rosyjskich ataków rakietowych na Ukrainę. Wówczas drony zaatakowały elektrownię wodną Dniestr, która znajduje się 10 kilometrów od tamy w Naslavci.
Minister Spraw Zagranicznych i Integracji Europejskiej Republiki Mołdawii Nicolae Popescu zareagował na te wydarzenia na Twitter.
Półtora miesiąca później, 15 grudnia 2022 r., Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Mołodowa poinformowało, że służby graniczne wykryły rosyjski pocisk rakietowy w pobliżu miasta Briceni, które graniczy z ukraińskim obwodem czerniowieckim.
Po raz trzeci rosyjskie rakiety zostały wykryte w Mołdawii 10 lutego 2023 roku. Według głównodowodzącego Sił Zbrojnych Ukrainy Valeriya Zaluzhnego, dwa pociski manewrujące Kalibr weszły w przestrzeń powietrzną dwóch państw, które nie są stronami wojny rosji przeciwko Ukrainie.
«Dziś, 10 lutego, o godzinie 10:18 dwa rosyjskie pociski manewrujące Kalibr przekroczyły granicę państwową Ukrainy z Republiką Mołdawii. Około godziny 10:33 pociski te przekroczyły przestrzeń powietrzną Rumunii, a następnie ponownie weszły w przestrzeń powietrzną Ukrainy w miejscu, w którym przecinają się granice tych trzech krajów. Pociski zostały wystrzelone z Morza Czarnego», powiedział Valeriy Zaluzhnyy, głównodowodzący Sił Zbrojnych Ukrainy.
Strona rosyjska nie skomentowała żadnej z tych sytuacji. Nie omieszkała jednak rzucić szeregu oskarżeń i gróźb pod adresem władz Mołdawii. W szczególności rosyjski minister spraw zagranicznych Sergey Lavrov podczas jednego ze swoich wystąpień w sierpniu 2022 r. powiedział, że «kreml będzie chronił interesy rosyjskojęzycznej ludności w Mołdawii... tak, aby interesy rosyjskojęzycznej, rosyjskiej ludności w Mołdawii nie zostały w żaden sposób naruszone».
A na początku lutego 2023 r., tydzień przed trzecim atakiem rakietowym, polityk powiedział, że «Zachód próbuje zrobić z Mołdawii drugą Ukrainę» i zagroził «odpowiedzią na takie działania».
Eksplozje w Polsce: rosyjska rakieta czy ukraińska obrona przeciwlotnicza?
W dniu 15 listopada 2022 r. odnotowano eksplozję we wsi Prawodów w pobliżu granicy z Ukrainą. Do incydentu doszło podczas rosyjskiego ataku na ukraińskie miasta i obiekty energetyczne. Rakieta spadła na teren gospodarstwa rolnego. W ataku zginęły dwie osoby.
W nocy z 15 na 16 listopada polskie organy ścigania zaczęły badać przyczynę wybuchu. W tym samym czasie zaczęły krążyć wiadomości i raporty o zupełnie innych przyczynach incydentu.
«Nic nie wskazuje na to, że był to intencjonalny atak na Polskę. Najprawdopodobniej był to nieszczęśliwy wypadek. Nadleciały z różnych kierunków rosyjskie rakiety manewrujące, prawdopodobnie część z nich leciała w stronę polskiego terytorium i zawracała z powrotem na wschód. Ukraińska obrona przeciwlotnicza wystrzeliwała rakiety w różnych kierunkach. Jest wysoce prawdopodobne, że jedna z tych rakiet spadła na terytorium Polski», - Prezydent RP Andrzej Duda.
«Oświadczenie polskich mediów i urzędników o rzekomym upadku «rosyjskich» rakiet w pobliżu Przewodowa jest celową prowokacją mającą na celu eskalację sytuacji. Żadne cele w pobliżu ukraińsko-polskiej granicy państwowej nie zostały trafione przez rosyjską broń. Opublikowane przez polskie media szczątki z miejsca incydentu w Przewodowie nie mają nic wspólnego z rosyjską amunicją» - oświadczyło rosyjskie Ministerstwo Obrony.
Jak Zachód może wpłynąć na tę sytuację?
Jeśli przeanalizujemy wypowiedzi europejskich prezydentów i ministrów, przedstawicieli NATO i innych organizacji międzynarodowych, możemy dojść do wniosku, że żaden z nich nie jest gotowy do bezpośredniej konfrontacji. Jak na razie walka toczy się na poziomie rozmów z przedstawicielami federacji rosyjskiej i odwoływania ambasadorów.
Można jednak zauważyć, że przedstawiciele Zachodu rozumieją znaczenie wysokiej jakości broni do ochrony przed rosyjskim ostrzałem. Jens Stoltenberg poprosił USA o więcej F-16 do ochrony krajów NATO.
Ale równie ważne jest zapewnienie Ukrainie broni i systemów obrony powietrznej. W końcu nasz kraj jest pierwszym celem dla agresora. A jeśli przedstawiciele UE, NATO i innych organizacji międzyrządowych szybko i skutecznie dostarczą Ukrainie broń, będziemy w stanie zapobiec podobnym atakom na kraje trzecie.
Autor: Dasha Sherstyuk