Zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach w 2024 r. było żywym symbolem głębokich zmian w nastrojach amerykańskiego społeczeństwa. W ostatnich latach Stany Zjednoczone, podobnie jak wiele krajów zachodnich, stanęły w obliczu fali „prawicowego przypływu”, a wyborcy coraz częściej popierają konserwatywne idee i tradycyjne wartości. Dla wielu Amerykanów Trump jest nie tylko politykiem, ale także ucieleśnieniem oporu wobec lewicowo-liberalnej ideologii, która dominuje w mediach i elitach politycznych. To zwycięstwo nie tylko osoby, ale całego systemu przekonań, który odrzuca niekontrolowaną migrację, radykalną politykę klimatyczną, ochronę aborcji i politykę gender, które stały się częścią retoryki Partii Demokratycznej.
Jednocześnie porażka Demokratów i triumf Trumpa nie jest przypadkiem ani konsekwencją jakiegoś błędu w analizie. Wszystko było naturalne. Partia Demokratyczna szczerze mówiąc straciła własnych wyborców. Nie chodzi o to, że Trump w jakiś sposób przeprowadził super udaną kampanię - nie, chodzi o to, że Ameryka bardzo się zmieniła w ostatnich latach. Z jakiegoś powodu jednak ani socjologowie, ani stratedzy polityczni Demokratów nie zauważyli radykalnych zmian w społeczeństwie, jak to często bywa. A raczej zauważyli je po fakcie.
Na czym polega fenomen „zwrotu w prawo”? Jakie są prawdziwe obawy Amerykanów? W jakim stopniu zwycięstwo Trumpa zmieni Amerykę? UA.News przyjrzało się tej sprawie.
Co kryje się za zwrotem w prawo w USA
Rozważając przyczyny zwycięstwa Trumpa, ważne jest, aby zrozumieć, co dokładnie wywołało tak ogromne oburzenie wśród Amerykanów i popchnęło ich do protestów. W ten sposób powinniśmy postrzegać poparcie dla Republikanów: jest to protest przeciwko obecnemu stanowi rzeczy oraz dominującym ideologiom i konstrukcjom społecznym w polityce.
W rzeczywistości „zwrot w prawo” jest reakcją na trzy główne czynniki: rozczarowanie gospodarcze, rozłam między elitami politycznymi a ludem oraz zmiany kulturowe. Wszystkie te czynniki są odczuwane przez większość Amerykanów, a Donald Trump umiejętnie na nich zagrał.
- Problemy gospodarcze: inflacja, rosnące ceny i utrata miejsc pracy
Jednym z największych problemów zwykłych Amerykanów był kryzys gospodarczy, który wpłynął na ich codzienne życie. Inflacja, rosnące ceny żywności, mieszkań i paliw to nie tylko abstrakcyjne wskaźniki ekonomiczne, ale rzeczywistość, z którą boryka się każda rodzina.
Stało się to szczególnie dotkliwe po pandemii Covid-19. I chociaż polityka gospodarcza administracji Bidena była całkiem udana i przemyślana, nie można jej nazwać w 100% skuteczną. Jak widzieliśmy, nie zapewniła ona zwycięstwa Demokratom.
W 2024 r., według badania Pew Research Center, ponad 60% Amerykanów wymieniło inflację jako jedno ze swoich największych zmartwień. Podczas gdy administracja Demokratów obiecywała nowe reformy i zwiększone świadczenia socjalne, dla wielu takie obietnice wydawały się niewystarczające i dalekie od rzeczywistych potrzeb. W rzeczywistości Amerykanie po prostu w nie nie wierzyli.
Ponadto wiele osób z klasy robotniczej (od 30% do 50% populacji USA, w zależności od szacunków) uważa, że polityka wolnego handlu i globalizacji aktywnie wspierana przez Partię Demokratyczną uderzyła w ich perspektywy zawodowe. Zamykanie fabryk, przenoszenie produkcji do Azji i redukcja miejsc pracy dla niewykwalifikowanych pracowników obciążyły przeciętnego Amerykanina, który ma trudności ze znalezieniem stabilnej pracy i utrzymaniem rodziny. Doprowadziło to do frustracji i agresji wobec elit politycznych, które zdaniem wielu ignorują ich prawdziwe problemy.
Aby to zilustrować, wyobraźmy sobie Johna z Ohio lub Wisconsin, mieszkańca małego miasteczka. Jest białym mężczyzną w średnim wieku, najprawdopodobniej bez wyższego wykształcenia, ale z zawodem: na przykład starszy tokarz w dużej fabryce, operator techniczny w magazynie Amazon lub mechanik samochodowy na lokalnej stacji obsługi. Jego żona jest gospodynią domową, która zajmuje się domem i dziećmi. Dzieci Johna chodzą do prostej szkoły miejskiej.
Nasz John jest absolutnie zwyczajnym Amerykaninem. Tak, nie wyciąga gwiazd z nieba i nie ma wielkich perspektyw zawodowych. Ale jego zawód jest potrzebny i poszukiwany, stać go na wynajęcie małego domu na obrzeżach miasta, wzięcie nowego samochodu średniej wielkości na kredyt i stopniowe oszczędzanie pieniędzy na przyszłą edukację swoich dzieci na uniwersytecie.
Inflacja nie jest zbyt dużym zmartwieniem dla osób wykonujących zawody kreatywne lub menedżerów najwyższego szczebla międzynarodowych korporacji w dużych miastach. „Artyści-freelancerzy, pracownicy umysłowi, specjaliści IT itp. - oni tak naprawdę nie obliczają, o ile stek w sklepie podrożał, ani nie porównują cen produktów mlecznych teraz i rok temu. Ale John to robi, ponieważ stara się liczyć każdy grosz, by niepotrzebnie nie przepłacać.
I tak John widzi, że ceny żywności wzrosły o 40-50% w ostatnich latach, ale jego pensja nie: pięć lat temu płacono mu 20 dolarów za godzinę i nadal tyle zarabia. Musi więc jeść albo mniej, albo gorzej. Zdaje sobie sprawę, że cena jego domu wzrosła o jedną trzecią i wkrótce będzie musiał szukać małego dwupokojowego mieszkania zamiast kamienicy. Jak już zauważyliśmy, polityka gospodarcza Demokratów była ogólnie całkiem dobra - przynajmniej przez jakiś czas. Ale John nie dba o to, co pokazują ogólne abstrakcyjne liczby dotyczące wzrostu gospodarczego. Ta gospodarka mu nie służy, a jego sytuacja tylko się pogarsza.
Co więcej, w telewizji i Internecie John widzi urzędników państwowych dyskutujących o klimacie, aborcji, prawach migrantów i osób transpłciowych, jakiejś niejasnej wojnie na dalekiej Ukrainie, której John nie może znaleźć na mapie, konfrontacji geopolitycznej i tak dalej. John czuje irytację, niepokój i dysonans. I to jest dokładnie to, do czego zmierza cała polityczna retoryka Donalda Trumpa, wzywająca do zmiany porządku rzeczy.
Oczywiście to tylko wyimaginowany i warunkowy portret, zbiorowy obraz. Ale takich Amerykanów są miliony. I prawie wszyscy z nich poparli Trumpa w wyborach.
- Przepaść między elitą polityczną a ludem
Polityczny, a nawet oparty na wartościach rozłam między elitą rządzącą a zwykłymi obywatelami pogłębia się z powodu poczucia, że politycy nie reprezentują już interesów swoich wyborców. Podczas gdy zwykli Amerykanie stoją w obliczu niestabilności gospodarczej, stopniowego wzrostu bezrobocia, niepewności co do przyszłości itp., politycy na niebieskim ekranie omawiają kwestie, które wielu obywateli USA uważa za drugorzędne lub wręcz obce konserwatywnym wyborcom.
Tematy takie jak prawa osób transpłciowych, ochrona migrantów czy radykalna agenda klimatyczna wydają się oderwane od prawdziwego życia przeciętnego Amerykanina. Przykład naszego Johna pokazuje to, choć nieco przesadnie, ale jednocześnie obrazowo.
Trump był w stanie umiejętnie wykorzystać tę lukę, budując swoją kampanię na bezpośrednich, a nawet surowych obietnicach zwrócenia Ameryki „zwykłym ludziom”. Jego „antyelitarne” stanowisko rezonuje z tymi, którzy są zmęczeni gadatliwością polityków i ich tendencją do ignorowania problemów małych miasteczek i zwykłych pracowników, skupiając się na tym, co z ich punktu widzenia jest nieistotne. Dla wielu wyborców poparcie dla Trumpa było sposobem na zaprotestowanie przeciwko polityce, która ich zdaniem tak naprawdę nie działa na ich rzecz, ale na rzecz interesów dużych korporacji, KTN i międzynarodowych funduszy inwestycyjnych.
- Podział kulturowy i opór wobec lewicowej agendy
Oprócz sporów gospodarczych i politycznych, na wybory w 2024 r. wpłynął również głęboki podział kulturowy w społeczeństwie. W ostatnich latach Ameryka stała się polem bitwy między radykalnymi ideami lewicowo-liberalnymi („lewicowymi”) a tradycyjnymi wartościami konserwatywnymi. Partia Demokratyczna w coraz większym stopniu wspiera prawa osób LGBTQ+, chroni migrantów (w tym nieudokumentowanych imigrantów) i promuje reformy klimatyczne, które wymagają znacznych nakładów finansowych i zmian w stylu życia Amerykanów. Dla wielu osób w kraju tematy te pozostają jednak drugorzędne lub wręcz obce, wywołując jedynie oburzenie i irytację.
Przeciętny Amerykanin, nawet najbardziej tolerancyjny i akceptujący, może publicznie milcząco zgadzać się z tymi tematami, ale na poziomie osobistym są one bliskie tradycyjnym, bardziej konserwatywnym i znajomym „dziadkowym” wartościom. Wiele osób nie rozumie, dlaczego migracja czyni ulice niebezpiecznymi, a jednocześnie mówi się im o prawach migrantów i potrzebie jeszcze większej interintegracji. Podobnie kwestie aborcji i polityki płci wywołują silne emocje, ponieważ dla wielu wyborców jest to próba ingerencji w ich tradycje, prawa i światopogląd. Często koreluje to z przekonaniami religijnymi: nic dziwnego, że wielu wyborców Trumpa to parafianie kościołów baptystycznych.
W tym kontekście bardzo obrazowy jest przykład konfliktu między Elonem Muskiem a George'em Sorosem. Właściciel Tesli i SpaceX nienawidzi założyciela Open Society Foundations i otwarcie o tym mówi.
Obaj są przedstawicielami bardzo dużego kapitału, ale różnego typu i pochodzenia. Podczas gdy Musk reprezentuje ogromny i potężny krajowy przemysł ciężki (od motoryzacyjnego po kosmiczny), Soros jest przedstawicielem kapitału spekulacyjnego, utalentowanym, graniczącym z geniuszem finansistą i graczem giełdowym, który zarabiał na wahaniach kursów walut i krachach giełdowych.
Nie z tego jednak Soros jest dziś znany. Jest on znany jako założyciel Open Society Foundation i sponsor setek, jeśli nie tysięcy, podobnych organizacji w dziesiątkach krajów na całym świecie. Wyrażenie “Fundacja Sorosa” od dawna jest symboliczne, a sam Soros uosabia cały ruch. Jednocześnie jego struktury wyznają głównie radykalną ideologię lewicowo-liberalną. Organizacje sygnowane nazwiskiem i pieniędzmi Sorosa sponsorują wiele programów, które Musk, jako typowy wyborca Trumpa, uważa za destrukcyjne. Od propagandy LGBT i studiów genderowych po finansowanie protestów i zamachów stanu w niektórych krajach, Soros stoi za tym wszystkim.
Z tego powodu ekstrawagancki miliarder jest znany ze swoich ostrych wypowiedzi przeciwko 94-letniemu Sorosowi. Nazwał go złodziejem, złoczyńcą, nienawidzącym ludzi, oskarżył go o chęć „zniszczenia samej tkanki cywilizacji” i tak dalej. Możliwe jednak, że istnieje tu również aspekt osobisty, ponieważ jeden z synów Muska zmienił płeć w 2022 roku, zaczął nazywać siebie kobietą i stwierdził, że "stracił wszelkie formy pokrewieństwa ” ze swoim biologicznym ojcem.
Tak więc zwycięstwo Trumpa jest odpowiedzią na wszystkie te głębokie podziały kulturowe i moralne. Otwarcie krytykuje te aspekty współczesnej polityki, które są faworyzowane przez obecne elity, ale wydają się całkowicie obce wielu (choć z pewnością nie wszystkim!) Amerykanom. Jego opowiedzenie się za tradycyjnymi wartościami, kontrolą migracji i sceptycyzmem wobec agendy klimatycznej przyciąga ludzi, którzy szukają nie tylko zmian, ale powrotu do upragnionej „stabilności” i jasności przeszłości, którą postrzegają jako możliwą tylko dzięki konserwatywnemu podejściu.
Jak „zwrot w prawo” zmieni krajobraz polityczny Ameryki i całego Zachodu?
Zwycięstwo Trumpa w 2024 r. prawdopodobnie przyniesie poważne zmiany w amerykańskim krajobrazie politycznym. Biorąc pod uwagę, że wygrał wybory z dużym marginesem w głosowaniu powszechnym (wyprzedzając Harrisa o około 5 milionów głosów), wydarzenie to może być impulsem do większej konsolidacji sił prawicowych i wzmocnienia ruchu konserwatywnego. Zmiany prawdopodobnie wpłyną na politykę migracyjną, programy socjalne i podejście do reformy klimatycznej. Społeczeństwo oczekuje bardziej restrykcyjnych środków przeciwko nielegalnej migracji, a także ściślejszej kontroli nad sytuacją przestępczą, zwłaszcza w dużych miastach.
Ponadto nowy klimat kulturowy i polityczny może stymulować dalsze konflikty między lewicą a prawicą w kraju. Walka o ideologiczną przyszłość Stanów Zjednoczonych tylko się nasili. Partia Demokratyczna prawdopodobnie będzie musiała ponownie rozważyć swoje stanowisko, aby odzyskać zaufanie wyborców, którzy czują się opuszczeni i niezrozumiani.
Ważne jest również, aby zrozumieć, że „zwrot w prawo” nie jest amerykańskim politycznym know-how. Politolodzy i analitycy w Europie od dawna obserwują podobne tendencje (tendencje, a nie trendy). Znajduje to odzwierciedlenie w wynikach wyborów do parlamentów krajowych i Parlamentu Europejskiego, gdzie partie prawicowe umacniają swoje pozycje. Przyczyny tego zjawiska są często podobne do tych w Stanach Zjednoczonych: obawy związane z migracją, niestabilność gospodarcza, przepaść między elitami a ludem oraz niezadowolenie z lewicowo-liberalnej polityki.
Oto kilka przykładów ilustrujących ten trend:
1. Wybory do Parlamentu Europejskiego
W 2019 r. wybory do Parlamentu Europejskiego przyniosły wzrost popularności sił prawicowych, takich jak francuski Rajd Narodowy Marine Le Pen, włoska Lega Matteo Salviniego oraz polskie Prawo i Sprawiedliwość. Partie te są krytyczne wobec polityki migracyjnej UE, liberalnej agendy kulturalnej i wspierają suwerenność narodową nad regulacjami europejskimi. Według wstępnych szacunków, prawica może jeszcze bardziej wzmocnić swoją pozycję przed kolejnymi wyborami.
2. Niemcy: sukces Alternatywy dla Niemiec (AfD)
W Niemczech prawicowo-populistyczna (a dla niektórych nawet neofaszystowska) partia „Alternatywa dla Niemiec” (AfD) znacznie wzmocniła swoją pozycję, zwłaszcza we wschodnich landach. W ostatnich wyborach lokalnych AfD uzyskała dobre wyniki, osiągając ponad 30% poparcia w niektórych regionach. Partia krytykuje politykę otwartych drzwi wobec migrantów, a także sprzeciwia się zaostrzeniu ograniczeń klimatycznych, które jej zdaniem są szkodliwe dla niemieckiej gospodarki. AfD, która przez długi czas znajdowała się na marginesie niemieckiej polityki, stała się obecnie ważną siłą i prawdopodobnie wpłynie na tworzenie rządów w niektórych regionach.
3. Austria: Partia Wolności
W Austrii Austriacka Partia Wolności (FPÖ), znana ze swojego nacjonalistycznego kursu i twardego stanowiska wobec migrantów, pozostaje popularna wśród wyborców. FPÖ konsekwentnie otrzymuje poparcie około 20-25% Austriaków i jest uważana za poważnego gracza w polityce kraju. Niezadowolenie części społeczeństwa z kryzysu migracyjnego i wzrostu przestępczości tylko zwiększa popularność FPÖ, która rośnie w ślad za ogólnoeuropejskim ruchem prawicowym.
4. Słowacja: zwycięstwo partii SMER Fico
W wyborach parlamentarnych na Słowacji w 2023 r. zwyciężyła partia Kierunek - Socjaldemokracja (SMER), kierowana przez obecnego premiera Roberta Fico. Chociaż SMER pozycjonuje się jako partia socjaldemokratyczna, jej retoryka w ostatnich latach stała się ostro i otwarcie antyimigrancka i antyeuropejska. Fico otwarcie krytykuje UE i wspiera konserwatywne wartości, odzwierciedlając pragnienie Słowaków, by zachować tradycyjny styl życia i niezależność od polityki Brukseli.
5. Holandia: rosnąca popularność Partii Wolności Geerta Wildersa
W Holandii Partia Wolności (PVV), kierowana przez Geerta Wildersa, nadal zyskuje poparcie dzięki silnemu antyimigracyjnemu i antymuzułmańskiemu stanowisku. Wilders krytykował politykę rządu mającą na celu integrację migrantów, a także opowiadał się za opuszczeniem UE przez Holandię. Chociaż PVV nie jest częścią koalicji rządzącej, jej popularność wpływa na dyskurs polityczny w kraju, zmuszając nawet umiarkowane partie do zwrócenia większej uwagi na kwestie tożsamości narodowej i kontroli migracji.
Smak zwycięstwa Trumpa
Zwycięstwo Donalda Trumpa to nie tylko sukces jednego człowieka i jednego konkretnego polityka. To przejaw ogólnego niezadowolenia amerykańskiego społeczeństwa, które poszukuje powrotu do pewnych tradycyjnych ideałów i ochrony interesów narodowych, które zdaniem wyborców były w ostatnim czasie jawnie zaniedbywane. Podczas gdy elity dyskutują o zmianach klimatycznych, prawach migrantów i równości płci, przeciętny Amerykanin martwi się o własne przetrwanie, stabilność, bezpieczeństwo i dobrobyt gospodarczy.
Fenomen Trumpa w 2024 r. wyraźnie pokazuje, że „zwrot w prawo” jest nie tyle prawicowym radykałem, co reakcyjnym trendem społecznym. Jest to reakcja na wyzwania gospodarcze, społeczne i kulturowe, którymi nie zajmowano się przez wiele lat. Tak więc od teraz amerykańska polityka będzie prawdopodobnie koncentrować się na bardziej konserwatywnych wartościach, co może doprowadzić do głębokich zmian w społeczeństwie i na arenie międzynarodowej.
Mykyta Trachuk