FSB może mieć dostęp do serwerów Telegramu - śledztwo

Dziennikarze odkryli, że Telegram korzysta z adresów IP Global Network Management, firmy należącej do rosjanina Vladimira Vedenieva. Ma on również dostęp do serwerów komunikatora, które znajdują się w centrum danych w Stanach Zjednoczonych, a jego firma obsługuje tajne kompleksy FSB do inwigilacji obywateli.
Zostało to zgłoszone przez “Ważne Historie”.
Dziennikarze przeanalizowali wypowiedzi właściciela sieci społecznościowej, Pawła Durowa. Na przykład, kiedy opuścił rosję w 2014 roku, obiecał, że nie wróci. Jednak przecieki ze służby granicznej FSB ujawniły, że Durow odwiedził Rosję ponad 50 razy od czasu wyjazdu w 2014 roku.
W pewnym momencie rosja planowała zablokować Telegram, ale w czerwcu 2020 r. nieoczekiwanie wycofała wszystkie roszczenia wobec komunikatora. W dniu ogłoszenia tej decyzji Durow przebywał w Petersburgu, według bazy danych służby granicznej FSB.
Eksperci medialni ustalili ponadto, że Telegram prawdopodobnie nie używa domyślnie technologii szyfrowania end-to-end, w przeciwieństwie do WhatsApp i Signal. Tak więc szyfrowanie end-to-end w Telegramie jest używane tylko w tajnych czatach, które muszą być aktywowane osobno. Według byłego kolegi Durowa, Antona Rosenberga, 98% użytkowników komunikatora rozmawia na zwykłych czatach. Wszystkie wiadomości od nich są odszyfrowywane i przechowywane na serwerach Telegrama. Oznacza to, że każdy, kto kontroluje serwer, może uzyskać dostęp do korespondencji.
Eksperci ds. bezpieczeństwa cyfrowego od dawna ostrzegają, że Telegram nie jest chroniony przez szyfrowanie typu end-to-end. Ponadto osoba, przez którą przechodzi ruch komunikatora, może śledzić identyfikatory urządzeń.
"Wiemy, że rosja ma SORM (system, za pomocą którego rosyjskie służby specjalne monitorują połączenia telefoniczne i aktywność użytkowników w Internecie - red.) Każdy dostawca Internetu musi zainstalować go w swojej infrastrukturze. W ten sposób rosyjskie służby specjalne mają dostęp do ruchu, który przechodzi przez dostawcę. Mogą monitorować ruch, przechowywać go, a następnie analizować" - wyjaśnia Voznyak.
W związku z tym należy zauważyć, że prywatność setek milionów użytkowników Telegrama z innych krajów również może być zagrożona. Wynika to z faktu, że Pavel Durov zlecił całą infrastrukturę komunikatora firmie, która faktycznie znajduje się w rosji.
Dzięki eksperymentowi dziennikarze ustalili, że Telegram korzysta z adresów IP Global Network Management, firmy należącej do rosjanina Vladimira Vedeneva. Do 2024 roku Vedeneyev był współwłaścicielem dwóch rosyjskich firm telekomunikacyjnych, Globalnet i Electrotelecom. Później przekazał swoje udziały krewnym.
W 2024 r. Electrotelecom był zaangażowany w instalację i konserwację „kompleksu do przesyłania specjalnych informacji ze stacjonarnych obiektów rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa w Sankt Petersburgu i obwodzie leningradzkim, wykorzystywanych do działań operacyjnych i śledczych”.
„Electrotelecom” dostarczył również Telegramowi ponad pięć tysięcy adresów IP. „Za infrastrukturę serwerową Telegrama odpowiadają ci, którzy jednocześnie utrzymują tajne kompleksy FSB wykorzystywane do monitorowania obywateli” - stwierdzono w dochodzeniu. Dodano, że w ostatnich latach pojawiło się wiele dowodów na to, że rosyjskie służby specjalne otrzymują dane o użytkownikach Telegrama bez fizycznego dostępu do ich urządzeń.
Wcześniej założyciel Telegramu Pavel Durov powiedział, że jego platforma „nigdy nie ujawniła osobistych wiadomości użytkowników organom ścigania”.
Wcześniej informowaliśmy również, że założyciel aplikacji Telegram, Pavel Durov, otrzymał pozwolenie na tymczasowe opuszczenie Francji. Istnieją informacje, że udał się on do Dubaju.
