$ 40.66 € 43.56 zł 10.1
+25° Kijów +25° Warszawa +34° Waszyngton
Wojna hybrydowa putina: rosja otwiera drugi front na wschodniej granicy NATO - Bloomberg

Wojna hybrydowa putina: rosja otwiera drugi front na wschodniej granicy NATO - Bloomberg

20 czerwca 2024 19:36

rosja zintensyfikowała operacje specjalne, aby zdestabilizować sytuację w regionie Morza Bałtyckiego. Rządy krajów graniczących z rosją zdają sobie sprawę, że bez względu na to, jak dobrze przygotują się na ataki hybrydowe, wciąż są o krok za agresorem.

Bloomberg pisał szczegółowo o strategii Kremla i rozmieszczeniu wojny hybrydowej na wschodniej flance krajów NATO. UA.News publikuje kluczowe punkty artykułu.

Demonstracyjna prowokacja

Na początku autorzy skupiają się na jednej z ostatnich operacji rosyjskich strażników granicznych, którzy demonstracyjnie usunęli pomarańczowe znaki nawigacyjne na rzece Narwa, która oddziela Estonię od rosji i wyznacza granice zasięgu NATO.

«rosyjscy strażnicy graniczni, którzy usuwali znaki, byli wyraźnie widoczni dla obserwujących ich Estończyków. Z drugiej strony, działania rosjan we wczesnych godzinach porannych 23 maja niekoniecznie musiały odbywać się pod osłoną ciemności. Estonia odebrała to jako wyraźny sygnał intencji Kremla wobec państw bałtyckich i całego Zachodu», - czytamy w artykule.



Incydent został sklasyfikowany jako jedna z prowokacji mających na celu destabilizację krajów, które dzielą 3550-kilometrową granicę z rosją i Białorusią. Podobne epizody stały się częstsze, odkąd rosja rozpoczęła wojnę na pełną skalę przeciwko Ukrainie na początku 2022 roku. Ta rzeczywistość w coraz większym stopniu zmienia region bałtycki w drugi front konfliktu między Zachodem a Moskwą, uważają obserwatorzy Bloomberga.

Zwracają oni uwagę, że kwestionowanie ustalonych granic to stara taktyka w nowoczesnym wydaniu. Rosyjska granica w Narwie od dawna jest źródłem napięć w stosunkach z Estonią. W tym roku ruch na moście granicznym został ograniczony wyłącznie do pieszych. Estonia zainstalowała również znaki ostrzegające podróżnych przed próbami rekrutacji przez rosyjski wywiad.

Jak wyjaśnił lokalny rząd, lokalizacja znaków nawigacyjnych na rzece jest tradycyjnie koordynowana z Moskwą, aby statki rybackie i łodzie wycieczkowe nie wpłynęły przypadkowo na terytorium rosji. Jednak od 2023 r. rosja nie wyraziła zgody ani nie zgodziła się na lokalizację około połowy z 250 boi zaplanowanych na ten rok.

Estonia zażądała zwrotu usuniętych znaczników i zapowiedziała, że będzie nadal instalować nowe, chyba że rosja udowodni, że lokalizacja szlaku żeglugowego uległa zmianie. Tallin wciąż czeka na odpowiedź.

«Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa i Polska mają wspólną granicę z rosją o długości ponad 2300 kilometrów; dodając do tego 1250 kilometrów wspólnej granicy z Białorusią, jest ona dłuższa niż granica między Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem", wyjaśnia przegląd zasięgu granicy z rosją.



Od zakończenia zimnej wojny, 100-kilometrowy korytarz oddzielający Polskę i Litwę, znany jako Suwalszczyzna, był uważany za strategiczne wąskie gardło w każdym scenariuszu konfliktu. Wciśnięty między Białoruś i silnie uzbrojone rosyjskie miasto Kaliningrad, obszar ten, gdyby został rozerwany, odciąłby krajom bałtyckim dostęp do reszty Europy drogą lądową.

Ten słaby punkt jest wykorzystywany przez Kreml do wywierania presji na Litwę. Na przykład w marcu prezydent Białorusi Aleksander Lukashenka przedstawił plan przejęcia korytarza suwalskiego i zamknięcia dostępu do Kaliningradu na Bałtyku.

Według litewskiego ministra spraw zagranicznych Gabrieliusa Landsbergisa, zamiast dowodzić zbliżającej się aktywności wojskowej, pokazuje to, że rosja «próbuje zasiać strach, niepewność i wątpliwości co do swoich zamiarów na Morzu Bałtyckim».

 

Drugi front

«rosja toczy teraz dwie wojny», powiedział prezydent Finlandii Alexander Stubb na forum polityki zagranicznej w Helsinkach 14 czerwca. «Jedną z nich jest kinetyczna, konwencjonalna wojna w Ukrainie. Druga to wojna hybrydowa w Europie i na Zachodzie, która ma wpłynąć na ton dyskursu publicznego lub w jakiś sposób zachwiać naszym poczuciem bezpieczeństwa».

Grupy migrantów szturmujące granice, zagłuszające sygnały GPS, rekrutujące przestępców do drobnych sabotaży to tylko niektóre z działań, które niepokoją obywateli wielu krajów - od Finlandii przez kraje bałtyckie po Polskę i nie tylko. Każdy z nich ma skomplikowaną historię stosunków z Moskwą, a wszystkie są obecnie członkami Paktu Północnoatlantyckiego.

Na przykład tylko w ciągu ostatnich kilku miesięcy Finlandia i Szwecja doświadczyły naruszenia przestrzeni powietrznej, a kilka samolotów komercyjnych nie mogło wylądować z powodu zakłóceń GPS. A w Polsce zatrzymano podejrzanych o akty sabotażu na rzecz rosji.



Przegląd Bloomberga zauważa, że wszystkie te kraje odpowiedziały na agresywne ataki Kremla planami wzmocnienia swojej wschodniej granicy za łączną kwotę 3,5 miliarda dolarów. Ponadto wezwały do omówienia problemu ataków hybrydowych podczas szczytu NATO w Waszyngtonie, który odbędzie się w przyszłym miesiącu.

Państwa bezpośrednio sąsiadujące z rosją również zwiększyły swoje budżety obronne, znacznie powyżej celu NATO wynoszącego 2% produkcji gospodarczej, a także zwiększyły pobór do wojska.

Ostatecznie Szwecja, z którą rosja ma wspólną granicę morską, oraz Finlandia porzuciły status państw niezaangażowanych i stały się członkami NATO. Ponadto, w każdym z państw bałtyckich stacjonują grupy bojowe NATO, znacząco zwiększając wysuniętą obecność Sojuszu w pobliżu granicy z rosją.

Dziś nie będzie wojny

Autorzy Bloomberga zwracają również uwagę, że kraje zachodnie muszą walczyć z dezinformacją i operacjami wywierania wpływu na rekordowym poziomie.

«Moskwa regularnie przedstawia kraje bałtyckie jako podżegaczy wojennych i rusofobów, a według ich służb wywiadowczych rozmieściła trolle i armie botów, aby spamować media społecznościowe złośliwymi treściami. Jeśli wcześniej błędy językowe w tekstach dezinformacyjnych sprawiały, że były one stosunkowo łatwe do wykrycia, to powszechne stosowanie sztucznej inteligencji utrudnia to zadanie», - czytamy w artykule.



Autorzy identyfikują różne taktyki rosyjskiego wpływu informacyjnego. W szczególności Kreml próbował zmobilizować rosyjskojęzyczne mniejszości w Estonii i na Łotwie, aby zasiać wewnętrzne podziały, w większości bez powodzenia. Podczas gdy w Polsce skupiono się na podsycaniu napięć między miejscowymi a dużą liczbą Ukraińców szukających schronienia przed wojną.

Przypominają również, że w marcu napięcie informacyjne na Litwie osiągnęło tak wysoki poziom, że wojsko zostało publicznie zapytane, kiedy rozpocznie się konflikt i jak się na niego przygotować. Litewskie Siły Zbrojne interweniowały, publikując wiadomość w mediach społecznościowych, aby uspokoić ludność - «Dziś nie będzie wojny».

Jest to część szerszego planu szerzenia strachu i niepokoju, powiedział premier Estonii Kaja Kallas, który w tym roku został umieszczony na liście poszukiwanych przez Kreml.



«Nie wpadajmy w pułapkę rosyjskiego zastraszania», powiedziała.

Ta sama lista aktów destabilizacji obejmuje również kryzys migracyjny sprowokowany przez rosję w krajach sąsiednich lub na Białorusi. Strategia ta rozpoczęła się w 2015 r., kiedy dziesiątki osób nagle pojawiły się na odległych lapońskich stacjach granicznych w Finlandii i Norwegii, co fińskie władze uznały później za test gotowości.

W 2021 r. na Łotwie, Litwie i w Polsce wybuchł kryzys migracyjny na dużą skalę, a Syryjczycy i inne narodowości przybyły na Białoruś z Bliskiego Wschodu. Niektórzy z nich zamarzli na śmierć w lasach, zmuszeni do ucieczki przez straż graniczną.

Zeszłej jesieni migranci ponownie pojawili się na granicy fińsko-rosyjskiej - grupy mężczyzn na rozklekotanych rowerach, niektórzy nawet na rowerach dziecięcych - zmuszając Helsinki do zamknięcia wszystkich przejść drogowych. Granica ta pozostaje zamknięta do dziś.

«Finlandia, Łotwa i Polska budują bariery, aby powstrzymać napływ migrantów, a Litwa ukończyła budowę 500-kilometrowego ogrodzenia na granicy z Białorusią. Sama Warszawa planuje zainwestować około 2,5 miliarda dolarów we wzmocnienie granicy, co ochroni kraj zarówno przed konwencjonalną inwazją z użyciem czołgów, jak i cyberwojną», - czytamy w przeglądzie.

Ponadto europejscy sąsiedzi rosji, od Norwegii po Polskę, dyskutują o stworzeniu «bezzałogowego muru» w celu zwalczania rosyjskich dronów zwiadowczych, śledzenia migracji i powstrzymywania przemytu. Łotwa i Litwa planują w tym roku zainwestować w «bezzałogowe armie" w ramach rozwoju przemysłu obronnego. Kraje te oferują również publiczne kursy pilotażu dronów, podobne do kursów nauki jazdy.

Obronność wymaga znacznych inwestycji, a kraje na pierwszej linii frontu narzekają, że nie powinny same ponosić tego ciężaru.

«Wykonujemy pracę za wszystkich innych», - powiedział 13 czerwca estoński minister spraw zagranicznych Margus Tahkna.



«To powinna być sprawa dla Unii Europejskiej», pisze Bloomberg.

Według obserwatorów, w celu osłabienia Europy i zdestabilizowania jej od wewnątrz, rosja sięga głębiej do swojego zestawu narzędzi operacji hybrydowych niż kiedykolwiek wcześniej. Świadczy o tym również raport Europejskiego Centrum Przeciwdziałania Zagrożeniom Hybrydowym w Helsinkach z 30 maja.

Wydalenie rosyjskich agentów na dużą skalę ograniczyło zdolność Kremla do przeprowadzania takich ataków, ale urzędnicy przyznają, że zwykle są o krok za tym, co wymyśla Moskwa. Według fińskiej minister spraw zagranicznych Eliny Valtonen sprawia to, że zagrożenie hybrydowe ze strony rosji jest wszechobecne. «Nie ma tu linii frontu», - powiedziała. «Cała Europa jest teraz w stanie wojny».