Król Karol może wpłynąć na stanowisko Trumpa wobec Ukrainy — Politico

Prezydent USA Donald Trump przybył z wizytą do Wielkiej Brytanii. Tymczasem sojusznicy Ukrainy starają się za wszelką cenę utrzymać go po swojej stronie, między innymi dzięki królowi Karolowi.
Informuje o tym wydawnictwo Politico.
Razem z pierwszą damą Melanią Trump stanie się pierwszym prezydentem USA, którego oficjalnie przyjmą w Zamku Windsor. Będzie to kolejny wyjątek w serii nietypowych kroków podczas drugiej wizyty państwowej Trumpa.
Londyn przygotowuje wystawne przyjęcie z bankietem, honorową eskortą i pokazem lotniczym wojsk, jednak za ceremonią stoi również cel polityczny – przypomnieć o długiej historii współpracy wojskowej między Wielką Brytanią a USA.
Brytyjskie władze liczą, że królewski urok pomoże premierowi Keir Starmerowi przekonać Trumpa do zwiększenia nacisku na Władimira Putina. Chociaż oficjalnie rozmowy o pokoju na Ukrainie nie są częścią programu, źródła oczekują, że temat ten zostanie poruszony za zamkniętymi drzwiami.
Wysoki rangą wojskowy urzędnik zaznaczył, że król jest „bardzo dobrze poinformowany” o szczegółach rozmów na temat zawieszenia broni i osobiście zna Wolodymyra Zełenskiego. Daje to Londynowi wyjątkową przewagę — monarchę, który cicho, ale konsekwentnie wspiera Kijów.
W przeciwieństwie do chłodnego stosunku do prezydenta Ukrainy, Trump okazuje głęboki szacunek dla brytyjskiej monarchii. Wyruszając do Londynu, nazwał Karola „eleganckim dżentelmenem”, a wizytę – „wielkim zaszczytem”.
Po skandalicznym spotkaniu w Białym Domu, Zełenski znalazł wsparcie właśnie u Karola, gdyż król niespodziewanie zaprosił go na herbatę do Sandringham, a potem na obiad do Zamku Windsor przed czerwcowym szczytem NATO.
Orisia Lucewicz z Chatham House zauważyła, że gesty Karola były sygnałem „solidarności i przypomnieniem, kto jest ofiarą, a kto agresorem”. Według byłej brytyjskiej dyplomatki, monarcha potrafi wyrażać swoje stanowisko nawet bez publicznych wystąpień.
Podczas wizyty Trump spędzi noc w Windsorze, gdzie czeka na niego procesja powozów, obiad w sali balowej i bankiet państwowy. Byli dyplomaci uważają, że to właśnie na takich nieformalnych spotkaniach król może spróbować przekonać prezydenta do wsparcia Ukrainy.
Niedawno Karol w przesłaniu z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy wezwał do „sprawiedliwego i trwałego pokoju”. Eksperci nie wykluczają, że znów wspomni o Ukrainie podczas bankietu. Symbolika wizyty podkreśla rolę Wielkiej Brytanii i USA jako sojuszników w wojnach.
Pozostaje pytanie, czy król rzeczywiście będzie w stanie wpłynąć na amerykańskiego lidera. Doradcy wskazują, że podobne spotkania wcześniej pomagały przekonać Trumpa o znaczeniu NATO, jednak tym razem towarzyszą mu sekretarz stanu Marco Rubio i specjalny wysłannik Steve Witkoff, których również będą namawiać do wsparcia Kijowa.
Biograf Karola, Robert Gardman, podkreślał, że „w kategoriach miękkiej siły świat bardziej interesuje się monarchią niż Downing Street”. Jednocześnie stanowisko Trumpa wobec rosji pozostaje sprzeczne.
Prezydent jasno dał do zrozumienia, że dodatkowe działania USA przeciw Moskwie są możliwe dopiero wtedy, gdy sojusznicy z NATO przestaną kupować rosyjską ropę i wprowadzą taryfy wobec Chin, a takie stanowisko zostawia niewiele miejsca na manewry.
Trump może wsłuchać się w argumenty króla, ale eksperci nie spodziewają się gwałtownej zmiany jego polityki.
Przypomnijmy, że niedawno prezydent USA Donald Trump po raz pierwszy wprost nazwał rosję agresorem w wojnie przeciw Ukrainie. Przyznał też, że poniosła ona większe straty.
