Pieskow zapewnił, że testy pocisków «Burewestnik» i «Posejdon» nie miały charakteru jądrowego

Testy pocisku manewrującego „Burewestnik” oraz bezzałogowego aparatu podwodnego „Posejdon”, o których wcześniej wspominał putin, „w żadnym wypadku nie były jądrowe”.

Oświadczył to 30 października rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Według Pieskowa Moskwa liczy, że informacja ta została „prawidłowo przekazana” prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi, ponieważ testów „nie można traktować jako jądrowych”.

Komentując deklarację Trumpa o planach wznowienia amerykańskich testów jądrowych, Pieskow podkreślił, że na świecie obowiązuje moratorium na takie działania:

„Nie wiedzieliśmy, by ktoś przeprowadzał testy. Jeśli mówimy o Burewestniku, to w żadnym wypadku nie jest to test jądrowy. Wszystkie państwa rozwijają swoje systemy obronne, ale to nie oznacza, że przeprowadzają testy nuklearne” – zaznaczył.

Rzecznik przypomniał również słowa putina, że w przypadku wyjścia jakiegokolwiek kraju z moratorium rosja „będzie działać zgodnie z sytuacją”, jednocześnie zaprzeczając, by rozpoczęła się nowa faza wyścigu zbrojeń między rosją a USA.

Według ukraińskiego eksperta lotniczego Konstantego Krywolapa, start „Burewestnika” mógł w ogóle nie mieć miejsca, ponieważ rakieta miała przelecieć aż 14 tys. km i nie jest pewne, co dokładnie zarejestrowały norweskie służby wywiadowcze.

Rakieta jądrowa “Burewestnik”: czy to naprawdę blef Kremla?