$ 41.36 € 48.22 zł 11.34
+13° Kijów +18° Warszawa +21° Waszyngton
rosja wydaje 50% budżetu na wojnę: na jak długo wystarczy agresorowi?

rosja wydaje 50% budżetu na wojnę: na jak długo wystarczy agresorowi?

03 września 2025 17:24

Pełnoskalowa wojna, rozpętana przez federację rosyjską przeciwko Ukrainie, trwa już ponad 3,5 roku i zamieniła się w bezdenną finansową przepaść, która pochłania coraz większą część rosyjskiego państwa. Według najnowszych danych Kreml przeznacza już 50% swojego budżetu na agresję. Piszą o tym nawet rosyjskie źródła, powołując się na zachodnie badania.

W praktyce oznacza to, że co drugi rubel wpływający do rosyjskiego skarbu państwa nie idzie na rozwój, programy społeczne czy infrastrukturę, lecz wyłącznie na finansowanie wojny zaborczej. Ta poważna transformacja gospodarki rosji skłania do zadania fundamentalnego pytania: na jak długo wystarczy agresorowi, który świadomie poświęca dobrobyt własnego narodu dla kontynuowania krwawej „zabawy” putina?

Co dziś dzieje się z gospodarką rosji, w jakim znajduje się stanie, na ile starczy jej zasobów i dlaczego w rzeczywistości nie należy oczekiwać, że problemy ekonomiczne staną się dla putina bodźcem do zakończenia wojny? Publicysta UA.News Mykyta Traczuk wraz z ekspertami przyjrzał się temu zagadnieniu.

Sytuacja gospodarcza w rosji: aktualne dane

 

Wskaźniki gospodarcze rosji za pierwszą połowę 2025 roku świadczą o głębokiej deformacji strukturalnej, spowodowanej nieproporcjonalnym wzrostem wydatków wojskowych. Po siedmiu miesiącach 2025 roku deficyt budżetu federalnego sięgnął 4,9 bln rubli, co znacznie przekroczyło planowany na cały rok poziom 3,8 bln rubli.

W przeliczeniu na dolary deficyt ten wynosi ponad 61 mld USD. Warto podkreślić, że tylko w lipcu miesięczny deficyt wzrósł o 1,2 bln rubli – to niezwykle wysoki wskaźnik, który świadczy o lawinowym wzroście wydatków, jakich państwo nie jest w stanie pokryć żadnymi dochodami.

Głównym czynnikiem tej nierównowagi finansowej jest gwałtowny wzrost kosztów wojny. W pierwszym półroczu 2025 roku wydatki wojskowe w rosyjskim budżecie ustanowiły nowy absolutny rekord – 8,48 bln rubli. Oznacza to, że średnio machina wojenna „pochłaniała” 1,4 bln rubli miesięcznie i 46,9 mld rubli dziennie. Aby uświadomić sobie skalę: dzienne (!) wydatki na wojnę przewyższają roczne (!!) budżety niektórych rosyjskich regionów, takich jak Kałmucja (28,8 mld rubli), Karaczajo-Czerkiesja (30,5 mld rubli) czy Republika Ałtaj (42,7 mld rubli). To pokazuje, że finansowanie wojny nie jest tylko priorytetem, lecz absolutnym imperatywem dla Kremla, który wymusza redystrybucję zasobów na skalę niewyobrażalną dla gospodarki funkcjonującej w warunkach pokoju.

Według oficjalnych danych w budżecie na 2025 r. w pozycji „obrona narodowa” przewidziano 13,5 bln rubli, czyli 30% wszystkich wydatków – to rekord od czasów istnienia ZSRR. Jednak wzrost deficytu wskazuje, że faktyczne wydatki są znacznie wyższe. Z dostępnych informacji wynika, że niemal dwie trzecie budżetu wojskowego rosji pozostaje utajnione. Ukrywanie rzeczywistej skali kosztów pozwala Kremlowi podtrzymywać iluzję kontroli finansowej i przenosić realne wydatki do „cieniowych” pozycji, co sprawia, że pełny obraz sytuacji wygląda jeszcze bardziej ponuro. Taki model finansowy, w którym prawdziwe dane są skrywane, a deficyt gwałtownie rośnie, jest oznaką utraty kontroli nad finansami na najwyższym szczeblu.

Podczas gdy sektor wojskowy notuje gwałtowny wzrost, cywilna gospodarka rosji wykazuje symptomy głębokiej stagnacji. Po pierwszych siedmiu miesiącach 2025 r. wzrost PKB wyniósł zaledwie 1,1%, a w lipcu – jedynie 0,4%. Ten wskaźnik to „średnia temperatura w szpitalu”, która maskuje przepaść między rozwijającym się przemysłem zbrojeniowym a recesją w sektorach cywilnych. W ciągu pół roku tempo wzrostu przemysłu spadło aż 11-krotnie. W konsekwencji odnotowano spadek produkcji w całych branżach niezwiązanych z kompleksem wojskowo-przemysłowym: produkcja mebli zmniejszyła się o 12%, odzieży – o 7%, a hutnictwa – o ponad 10%.

Pokazuje to, że gospodarka rosji została przestawiona na tory wojenne i w coraz większym stopniu zależy od państwowych zamówień obronnych, co czyni ją podatną na wszelkie zewnętrzne wstrząsy i uniemożliwia tworzenie wartości dodanej poza sferą militarną. Choć nie jest to klasyczny kryzys, mamy do czynienia z problemem systemowym, który narasta i z czasem będzie coraz poważniej podważał fundamenty rosyjskiej gospodarki.

Економіка росії 2022 – рф зіткнеться з найбільшим спадом з 1994 року,  падіння ВВП очікується на рівні 12 відсотків » Слово і Діло

 

Cena wojny, która nie niepokoi: co pozostało Kremlowi

 

Dla władimira putina wojna nie jest racjonalną strategią z jasno określonymi celami końcowymi, lecz samowystarczalnym procesem, który daje poczucie wielkości i władzy. Gospodarka to jedynie narzędzie prowadzenia wojny, a nie cel sam w sobie. Taka irracjonalna logika pozwala Kremlowi ignorować straty finansowe i przerzucać ciężar na społeczeństwo, korzystając z instrumentów, które wcześniej uważano za niedopuszczalne.

Dotychczas rosyjskie władze nie wyczerpały jeszcze swoich rezerw finansowych. Mają do dyspozycji cały arsenał narzędzi, które mogą zostać uruchomione, aby kontynuować wojnę, nawet w sytuacji pogarszającej się gospodarki.

Na razie Kreml unika masowej przymusowej mobilizacji, która byłaby politycznie ryzykowna dla władzy. Zamiast tego sięga po zachęty finansowe, by przyciągać kontraktowych żołnierzy. Tworzy to iluzję dobrowolności i podtrzymuje nieformalny kontrakt społeczny: ci, którzy nie chcą, nie idą na front, ale i tak płacą za wojnę podatkami. Państwo natomiast zapewnia lojalnym wojskowym wysokie dochody, aby zaspokajali potrzeby armii, nie obciążając bezpośrednio większości społeczeństwa.

Wydatki na żołnierzy sięgnęły 2 bln rubli w pierwszej połowie 2025 roku i prognozuje się, że do końca roku przekroczą 4 bln. Wynika to z wysokich wynagrodzeń okupantów (2–3 tys. euro miesięcznie) oraz jednorazowych wypłat w wysokości 2–6 mln rubli, co jest niezwykle atrakcyjne dla mieszkańców biedniejszych regionów, gdzie miesięczny żołd może przewyższać roczne zarobki z pracy cywilnej. Ten system jest ekstremalnie kosztowny, ale pozwala władzom utrzymywać iluzję, że „masowa wojna” jeszcze się nie zaczęła i że zwykłym rosjanom nic nie grozi, ponieważ trwa jedynie „specjalna operacja” z udziałem rzekomych ochotników.

Jednak gdy ciężar finansowy stanie się nie do zniesienia, Kreml może sięgnąć po „plan B”. Najbardziej oczywistym krokiem byłby powrót do masowej przymusowej mobilizacji. Pozwoliłoby to znacząco zaoszczędzić na gigantycznych premiach i wynagrodzeniach, które obecnie trafiają do żołnierzy kontraktowych, oraz uwolnić ogromne środki na inne potrzeby armii. Ponadto władze mogą zacząć ciąć programy socjalne, przerzucając koszt wojny na społeczeństwo cywilne.

Innym kluczowym narzędziem jest masowa nacjonalizacja i konfiskata aktywów. Kreml już częściowo stosuje to rozwiązanie, rozszerzając proces tzw. „reprywatyzacji”. Umożliwia to odbieranie majątku nielojalnym właścicielom pod pretekstem „szkodzenia interesom narodowym”. Dodatkowo władze przygotowują przepisy, które pozwolą przejmować aktywa zachodnich firm opuszczających rosyjski rynek za symboliczne kwoty. Taki zwrot od prywatyzacji ku nacjonalizacji oznacza głęboką zmianę paradygmatu gospodarczego i dowodzi gotowości Kremla do poświęcenia zasad wolnego rynku oraz prywatnej własności w imię realizacji celów wojennych.

I wreszcie Moskwa ma możliwość pozyskania środków od własnej ludności. Choć obecnie obserwuje się odpływ depozytów walutowych rosjan za granicę i masowe wypłaty gotówki, co świadczy o niskim zaufaniu do systemu bankowego, władze FR mogą sięgnąć po to narzędzie.

rosja może rozpocząć emisję obligacji wojennych na rynek wewnętrzny. Dzięki agresywnej propagandzie i tworzeniu iluzji opłacalności takich inwestycji państwo byłoby w stanie przyciągnąć znaczące środki od obywateli, wykorzystując ich oszczędności do finansowania wojny. Wszystko to pokazuje, że nawet w obliczu problemów gospodarczych putin nadal dysponuje „ukrytymi” źródłami, które pozwolą mu kontynuować agresję przez wiele lat.

Путін заявив, що хоче закінчити війну але продовжить її у майбутньому |  РБК-Україна

 

Opinia eksperta


Ekonomista Jurij Hawryłeczko uważa, że mamy zbyt mało obiektywnych danych, by rzetelnie ocenić stan rosyjskiej gospodarki. W ekskluzywnym komentarzu dla UA.News ekspert stwierdził, że w warunkach wojny informacyjnej nawet liczby i wskaźniki, które wyglądają wiarygodnie, należy analizować przez pryzmat potencjalnego wrogiego IPSO.

„W czasie wojny wszelkie dane statystyczne trzeba rozpatrywać przez pryzmat IPSO, dlatego nawet częściowo prawdziwe informacje nie pozwalają w pełni zrozumieć sytuacji gospodarczej na poziomie wystarczającym do adekwatnego prognozowania. Przypomnę też, że wydatki ukraińskiego budżetu państwa na 2025 r. na MON i MSW stanowią prawie 50% jego części wydatkowej. Dlatego kwestia wytrzymałości gospodarki nie sprowadza się do tego, ile idzie na wojnę, ale do tego, jak efektywnie wykorzystywane są pozostałe środki. A efektywność ta zależy od jakości zarządzania państwem, w tym rosyjskiego. Jak to ocenić z zewnątrz — trudno powiedzieć.

Ponadto należy patrzeć nie tylko na wielkość wydatków rosyjskiego budżetu federalnego, ale także na jego strukturę oraz strukturę wydatków budżetów regionalnych. Gdybym miał takie dane, mógłbym udzielić dokładniejszej odpowiedzi… Warto też pamiętać, że obok strony wydatkowej trzeba badać stronę dochodową, czyli źródła zasilania rosyjskiego budżetu. Jak dotąd tempo spadku cen surowców energetycznych, zwłaszcza ropy naftowej, jest niższe, niż prognozowano rok temu. Jednak ceny wciąż pozostają niższe od tych przyjętych w rosyjskim budżecie. W związku z tym, jeśli ropa nadal będzie tanieć, zdolność rosji do prowadzenia wojny będzie się zmniejszać, bo wydatki wojenne będą proporcjonalnie rosnąć wraz ze spadkiem cen energii” — zaznaczył Jurij Hawryłeczko.

Чому економіка рф досі зростала попри війну та що зміниться у 2025 році —  Мінфін

 

Nadzieja na upadek rosji: niebezpieczne złudzenie

 

Naiwne oczekiwania, że rosyjska gospodarka „zaraz runie”, nastąpi nowy default jak w 1998 roku, a wojna się zakończy, są bardzo niebezpiecznym samooszustwem. Choć gospodarka rosji rzeczywiście boryka się z poważnymi problemami systemowymi — rosnącym deficytem, stagnacją sektorów cywilnych i uzależnieniem od wydatków wojskowych — wciąż nie stoi na krawędzi kolapsu. To szkodliwa iluzja i im szybciej wszyscy ją odrzucimy, tym lepiej.

Kluczowym błędem takiej analizy jest założenie, że działania putina są racjonalne i podporządkowane logice ekonomicznej. W rzeczywistości dla niego wojna jest celem samym w sobie. Ta irracjonalna logika pozwala dyktatorowi ignorować straty finansowe i przerzucać ciężar na społeczeństwo, wykorzystując instrumenty, które wcześniej uznawano za niedopuszczalne.

Kreml wciąż dysponuje znacznym zapasem siły finansowej, w tym ukrytymi rezerwami w postaci masowej mobilizacji, dalszych cięć programów społecznych czy szerokiej nacjonalizacji aktywów. Oczekiwanie, że same czynniki ekonomiczne wystarczą, by zatrzymać wojnę, oznacza niedocenianie determinacji i brutalności reżimu putina.

Trzeba więc przyjąć, że rosyjska gospodarka nie rozsypie się w najbliższym czasie. To oznacza, że Ukraina i jej partnerzy muszą maksymalnie wykorzystywać wszystkie dostępne narzędzia — zarówno dyplomatyczne, jak i negocjacyjne — ponieważ nadzieja na wyłącznie militarne lub ekonomiczne rozwiązanie konfliktu prowadzi donikąd. Konieczne jest budowanie długoterminowej strategii, która uwzględnia fakt, że Kreml gotów jest bez końca kontynuować wojnę, mimo jej kolosalnych kosztów dla rosyjskiego budżetu.