Orest Grachov, dyrektor i główny właściciel produktu polskiej firmy fintech TransferNow, opowiedział UA.NEWS o zwyczajach płatniczych Polaków i Ukraińców, innowacjach i trendach fintech w Europie i na świecie, a także o dogodnych możliwościach przelewów pieniężnych do Ukrainy.
Co Pan sądzi o zwyczajach płatniczych Polaków? Czy mieszkańcy Polski lubią innowacje fintech, czy wolą bardziej tradycyjne usługi?
Orest Grachov: W Ukrainie Apple Pay i Google Pay są znacznie bardziej popularne niż w Polsce.
Z drugiej strony, w Ukrainie istnieje inny trend - mamy oddzielną kartę do gotówki, do otrzymywania wynagrodzeń. Ludzie wypłacają pieniądze z tej karty, płacą prowizję bankowi, a następnie albo płacą gotówką, albo wpłacają pieniądze na inną kartę. Są jednak użytkownicy, którzy trzymają pieniądze na swoich kartach, nie wypłacają ich i nawet nie pamiętają, kiedy ostatni raz korzystali z gotówki.
W Polsce starsze pokolenie korzysta głównie z gotówki - jest to dla nich zrozumiałe narzędzie, podobnie jak w Ukrainie. Podczas gdy młodsze pokolenie Polaków już wybiera neobanki zamiast tradycyjnych banków. Większość banków w Polsce nie ma bardzo przyjaznych dla użytkownika aplikacji mobilnych. Banki z przyjaznymi dla użytkownika aplikacjami mobilnymi można policzyć na palcach jednej ręki. Dlatego aplikacje mobilne od Revolut czy Wise są bardziej akceptowalne dla młodych klientów.
Jedną z różnic między polskim rynkiem jest to, że cashback nie jest tu tak rozpowszechniony jak w Ukrainie. Dlatego też Polacy nie szukają sposobów na wykorzystanie swoich pieniędzy w inny sposób, zaoszczędzenie pieniędzy lub uzyskanie rabatu.
Polska ma również bardzo silny segment e-commerce. Polacy korzystają z technologii BLIK, aby przyspieszyć przelewy. W Ukrainie nie ma takiej usługi, ponieważ nie mamy takiej potrzeby - pieniądze płyną wystarczająco szybko. Ale w Polsce, ponieważ środki są przelewane z konta na konto, przelew może trwać wiele godzin. A jeśli przelew odbywa się w różnych bankach, to może trwać nawet dzień lub półtora. Dlatego w Polsce wprowadzono technologię BLIK, która zapewnia użytkownikom szybkie międzybankowe przelewy pieniężne.
Czy mógłby Pan opowiedzieć więcej o technologii BLIK? Na czym ona polega i jak korzystają z niej polscy klienci?
Orest Grachov: Technologia BLIK została zainicjowana w 2015 roku przez sześć polskich banków, aby ułatwić życie i poprawić jakość usług płatniczych dla polskich użytkowników. Dziś usługa zrzesza 18 największych polskich banków. BLIK jest licencjonowany przez Narodowy Bank Polski, a na utrzymanie swojej struktury zarabia na wewnętrznych prowizjach.
Z BLIKa korzysta wielu Polaków, umożliwiając im przelewy przez telefon i aplikację mobilną, płacenie za zakupy online i w punktach stacjonarnych oraz wypłacanie pieniędzy z bankomatów.
BLIK wyróżnia się tym, że płatności dokonuje się za pomocą 6-cyfrowego kodu, który jest ważny przez kilka minut. Wprowadzając ten unikalny kod na urządzeniu płatniczym obsługującym BLIK, można zapłacić za dowolną usługę lub produkt. Bez konieczności podpinania karty, bez konieczności podawania osobistych danych bankowych. Klient wybiera płatność BLIK, drukuje 6 cyfr i potwierdza transakcję w aplikacji mobilnej swojego banku.
W przypadku płatności online nie trzeba również podawać numeru karty CVV/CVC, a jedynie kod BLIK. Dlatego też większość płatności internetowych w Polsce odbywa się za pomocą BLIK-a, a nie karty czy przelewu bankowego.
Za pomocą BLIKa można również skorzystać z bankomatu, potwierdzając go w aplikacji mobilnej.
Główną zaletą BLIK jest to, że nie ujawniasz numeru karty i wrażliwych danych karty w Internecie, a także możesz dokonywać transakcji bez fizycznego użycia karty - unikając w ten sposób oszustw. Wiemy, że przy bankomatach można manipulować, przyklejając kopie klawiatury i otworu do wprowadzania karty, odczytując numer karty, poznając hasło, a pieniądze zostaną odpisane i powędrują w nieznanym kierunku. Natomiast w przypadku BLIKa nikt nie ma waszych danych, chronicie się sami nie ujawniając swoich danych i nie wyjmując karty.
Z roku na rok ten system staje się coraz bardziej popularny. Z tego co wiem, BLIK negocjował z NBU wejście na rynek ukraiński, ale ze względu na działania wojenne negocjacje te są obecnie wstrzymane. BLIK przymierza się również do wejścia na Słowację i do Czech. Póki co jest to jednak tylko polska technologia. Jestem jednak przekonany, że za jakiś czas ta usługa będzie w stanie podbić Europę Zachodnią.
Czy to prawda, że klienci w Europie Zachodniej preferują tradycyjne usługi finansowe?
Orest Grachov: Rzeczywiście, w Europie ludzie nadal w większości korzystają ze standardowych funkcjonalności finansowych.
Na przykład Niemcy są bardzo konserwatywnym krajem, w którym rynek bankowy nie zmienił się zbytnio w ciągu ostatnich 20 lat. Niemcy mają bardzo wysoki obrót gotówkowy. Niemcy kochają gotówkę, więc nie zawsze i wszędzie można płacić kartą.
Dopiero neobanki, które pojawiły się tam w ostatnich latach, nieco wstrząsnęły niemieckim rynkiem. Tak więc dla większości ludzi jest w porządku, jeśli pieniądze przyjdą jutro - nikt w Europie się nie spieszy, ponieważ wszyscy są do tego przyzwyczajeni. Oczywiście rośnie zapotrzebowanie na szybsze płatności, zwłaszcza dla firm. A zwykli użytkownicy nie mieliby nic przeciwko, gdyby pieniądze mogły być przesyłane szybko.
Można śmiało powiedzieć, że w Ukrainie jesteśmy o wiele kroków przed Europą pod względem rozwoju technologii w sektorze finansowym. Nasze mobilne aplikacje finansowe i bankowe to tylko jeden z przykładów. Moim zdaniem nasz monobank wyprzedza nawet najpopularniejszy na świecie Revolut pod względem wygody i doświadczenia użytkownika.
Jakie globalne trendy napędzają dziś fintech i co nie jest jeszcze dostępne na rynku ukraińskim i polskim?
Orest Grachov: Świat staje się coraz bardziej globalny, a migracja ludzi w ostatnich dziesięcioleciach nabiera tempa. Od początku wojny na pełną skalę jest to istotne dla Ukraińców uciekających przed rosyjską agresją za granicę. W związku z tym istnieje potrzeba szybkiego i taniego transferu pieniędzy. Tradycyjne usługi, takie jak Western Union lub Moneygram, istnieją od dawna, ale opłaty są dość wysokie, czasami nawet do 10%. Często do transferu środków za granicę wymagana jest ogromna ilość danych. A transfer pieniędzy zajmuje dużo czasu.
Według najnowszych danych nawet 8 milionów Ukraińców wyjechało za granicę. Nie ma jednak zbyt wielu możliwości niedrogich i szybkich przelewów do Ukrainy. Można skorzystać z technologii CEPA, aby przelać pieniądze w euro, ale nie wszystkie ukraińskie banki ją obsługują. Polskie banki umożliwiają przelewy do Ukrainy bez opłat, ale trzeba otworzyć konto bankowe w Polsce, dowiedzieć się, jak wpłacić tam pieniądze i poradzić sobie z obsługą - nie jest to wcale wygodne. Nasza firma, TransferNow, ma na celu zapewnienie klientom w Polsce wygodnej i niedrogiej usługi przelewów międzynarodowych oraz otwarcie możliwości wysyłania pieniędzy z zagranicy do Ukrainy.
Jednym z globalnych trendów w Azji, na Bliskim Wschodzie i w Europie jest obniżanie opłat za przelewy międzypaństwowe. W Azji, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i krajach europejskich (w tym w Polsce) istnieje stały przepływ migrantów, a ludzie często otrzymują wynagrodzenie w gotówce. W wielu miejscach osobom niebędącym obywatelami trudno jest otworzyć konto bankowe. Drugim trendem jest więc pojawienie się aplikacji i usług fintech, które zastępują banki i zapewniają najszerszy możliwy zakres usług - od przelewów pieniężnych, pożyczek i zarządzania kontem po inwestycje, kryptowaluty, giełdę i ubezpieczenia. Wszystko, co musisz zrobić, to przesłać swoje zdjęcie paszportowe i jesteś gotowy do pracy. Innymi słowy, na pierwszy plan wysuwa się pełnoprawny produkt finansowy, pozwalający zrobić wszystko w jednym miejscu, bez przepłacania i z przyzwoitymi stawkami.
Innym trendem ostatnich 5-7 lat jest to, że banki niestety zamieniają się w urzędy skarbowe. Pytają, skąd masz pieniądze i jak je zarobiłeś. Nawet jeśli mówimy o transakcjach o znikomych kwotach z punktu widzenia monitoringu finansowego. Dziś banki nie są już firmami, które świadczą usługi osobom fizycznym i prawnym, pracując dla nich i za ich pośrednictwem. Trend ten występuje na całym świecie, w tym w Europie.
Innym trendem, który jest bardzo popularny w Europie, ale rzadko spotykany w Ukrainie, jest darmowa karta, darmowe konto, darmowe płatności. Niestety w Ukrainie za to wszystko często pobierana jest prowizja. W Polsce natomiast wszystko jest za darmo, jeśli dokona się określonej liczby transakcji. Czasami nawet jedna transakcja w miesiącu wystarczy, aby konto i utrzymanie karty były darmowe.
Jak by Pan opisał ukraiński rynek technologii finansowych? Jak wygląda on dzisiaj?
Orest Grachov: Ukraina ma słabo rozwinięty rynek akcji - w latach 2008-2013 nie skończył się on dobrze. Dlatego Ukraińcy nie mają pełnoprawnych narzędzi inwestycyjnych. Dlatego rynek kryptowalut tak bardzo się rozwinął, pojawiło się kilka giełd, a ludzie chętnie inwestują w aktywa kryptograficzne. Ale tracą też pieniądze, ponieważ ten rynek jest obarczony wysokim ryzykiem.
Można powiedzieć, że w Ukrainie rynek inwestycyjny przeskoczył tradycyjny rozwój, kiedy ludzie są zainteresowani inwestowaniem w obligacje i giełdę. Przeszliśmy do nowego etapu.
W Ukrainie nie ma otwartego dostępu do rynków międzynarodowych, a w czasie wojny niemożliwe jest wysłanie pieniędzy za granicę lub uzupełnienie rachunku maklerskiego. Rynek nieruchomości, który był jedną z najbardziej atrakcyjnych inwestycji dla wielu Ukraińców, nie przynosi już tyle pieniędzy, co przed rozpoczęciem wojny na pełną skalę.
Inną kwestią jest to, czy jest w co inwestować. Ludzie mają mniej pieniędzy. Niestety, dopóki ta wojna nie zakończy się naszym zwycięstwem, nie możemy powiedzieć, że sytuacja się poprawi.