$ 40.55 € 43.53 zł 10.08
+32° Kijów +22° Warszawa +25° Waszyngton
Iryna Dobrutska, współzałożycielka Salateira, opowiada o trendzie zdrowej żywności, wpływie wojny na biznes oraz planach w Ukrainie i za granicą

Iryna Dobrutska, współzałożycielka Salateira, opowiada o trendzie zdrowej żywności, wpływie wojny na biznes oraz planach w Ukrainie i za granicą

11 czerwca 2024 18:06

Iryna Dobrutska, współzałożycielka Salateiry i Kijowskich Gofrów, opowiedziała o rozwoju biznesu spożywczego w kontekście wojny na pełną skalę, trudnościach, z jakimi borykają się przedsiębiorcy z branży spożywczej, trendzie zdrowej żywności, rebrandingu w Ukrainie i ekspansji na rynki zagraniczne, a także o tajnikach planowania i motywacji w wywiadzie dla UA.NEWS na forum Superwoman.

Jak Pani firma przetrwała wojnę, jak wojna wpłynęła na jej wyniki?

Iryna Dobrutska: Wpływ wojny był dość silny - spadła liczba gości i liczba przychodów. Wojna ogólnie ma krytyczny wpływ na każdy biznes. Podniesienie cen dań odstrasza gości. A obiektywnie rzecz biorąc, nie można nie podnieść cen, ponieważ wszystko staje się droższe.

Styczeń i luty 2024 r. były bardzo trudne ze względu na intensywny wrogi ostrzał. Teraz jest poprawa, widzimy pozytywny trend, ludzie trochę odeszli od przyjazdów. W końcu każdy przyjazd może spowodować minus 70% obrotu w danym dniu. A jeśli te liczby dotyczą miesiąca?

W styczniu Salateira pracowała przez około 35% czasu. Straciliśmy dużo pieniędzy. W końcu, jeśli lokal znajduje się w centrum handlowym, centrum handlowe jest całkowicie zamknięte podczas alarmu. Ludzie rzadko czekają na zakończenie alarmu, większość z nich po prostu wychodzi, więc tracimy dużo pieniędzy na syreny.

Czy angażujecie lokalnych dostawców?

Iryna Dobrutska: Tak, w miarę możliwości przestawiamy się na produkty ukraińskie. Obecnie przestajemy używać jamonu z Hiszpanii i przechodzimy na surowe wędzone, suszone mięso, podobne do jamonu pod względem produkcji. Cokolwiek możemy pozyskać z Ukrainy, będziemy pozyskiwać z Ukrainy. Latem jest nieco przyjemniej. Ale zimą po prostu nie wiadomo, gdzie ją zdobyć.

Ale rolnicy uprawiają ją w szklarniach....

Iryna Dobrutska: Wszystko, co jest uprawiane w ten sposób, jest bardzo drogie. Na przykład warzywa uprawiane pod lampami są bardzo drogie. Czasami jest dwa razy droższa niż ta przywieziona z Polski.



Czy blokada granicy wpłynęła na logistykę i dostawy importowanych produktów?

Iryna Dobrutska: Nie odczuliśmy tego bardzo, ponieważ mamy szeroką sieć i sporo zamawiamy. Ponadto zdywersyfikowaliśmy nasze dostawy - mamy wielu dostawców i każdy może coś dostarczyć. To tylko wpływa na koszty.

Wcześniej Salateira zamierzała rozszerzyć swoją działalność na rynek UE, a konkretnie na Słowację. Czy te plany są nadal aktualne?

Iryna Dobrutska: Mamy wiele kreatywnych pomysłów, niektóre z nich zrealizujemy już wkrótce.

Przyglądamy się jednej ciekawej opcji za granicą - na razie nic o niej nie powiem, niech wszystko się rozstrzygnie.  Wyjazd za granicę jest dla nas interesujący, ponieważ jest to stabilny rynek.

Ale nie zamierzamy też zamykać się na Ukrainie, planujemy zostać tak długo, jak to możliwe. Obecnie przeprowadzamy nawet rebranding sieci. Zaczęliśmy od jednej restauracji. Wcześniej zastanawialiśmy się nad każdym lokalem - zamknąć czy nie zamknąć. Teraz myślimy o tym, co lepiej sprawdzi się w tym miejscu.

Uruchamiamy Salateira Bowl House, który będzie również lokalem ze zdrową żywnością. W menu znajdą się bowle i przekąski, śniadania, lunche i kolacje. A nawet wino i koktajle. To czas, kiedy ludzie chcą się bardziej zrelaksować. Na ulicy Sahaidachnoho w stolicy wiele osób przychodziło i prosiło o Prosecco lub wino. Nie rozumieli, że nie chodzi nam o Prosecco i wino. Chcieliśmy więc zmienić koncepcję, ale zachować markę.

W kontekście ekspansji zagranicznej, czy uważasz, że zdrowe odżywianie jest bardziej popularne w Ukrainie czy w Europie Zachodniej?

Iryna Dobrutska: Zdrowa żywność jest popularna wszędzie.

Przed wojną na pełną skalę gospodarka Ukrainy rozwijała się dobrze, a koncepcja zdrowego odżywiania stała się jeszcze bardziej popularna. Ludzie zaczęli rozumieć, za co płacą - ponieważ zdrowa żywność jest nadal droższa niż belyash. W tamtym czasie myślałam, że za kilka lat ten trend opanuje cały nasz kraj i duże miasta.

Tam, gdzie wszystko jest w porządku, ludzie myślą o zdrowym odżywianiu, mają na to zapotrzebowanie i są skłonni wydać na to pieniądze. Dlatego ta historia jest popularna za granicą, ponieważ gospodarka jest tam lepsza. W Stanach Zjednoczonych koncepcja restauracji ze zdrową żywnością jest bardzo popularna.

Czy braliście pod uwagę rynek amerykański?

Iryna Dobrutska: Cóż, przemilczę...



Wiele osób kojarzy fast food z tłustym, smażonym w głębokim tłuszczu jedzeniem. Jak wpadłaś na pomysł uruchomienia sieci zdrowych fast foodów?

Iryna Dobrutska: Zacznijmy od tego, że jest to zdrowe tylko w pewnym sensie. W rzeczywistości Salateira jest odpowiednia dla każdej diety.

Jako wegetarianka, surowa weganka, osoba na diecie owocowej, ketozowej i niskowęglowodanowej, mogę znaleźć w Salateirze każde danie, które odpowiada moim potrzebom. To właśnie jest wspaniałe w Salateira, że istnieje wolność. Można przyjść zjeść cezara (którego wszyscy uwielbiają), albo zrobić własne danie z dowolnych składników. Każdy, niezależnie od swoich nawyków żywieniowych, na pewno znajdzie coś dla siebie. W końcu zdrowe dla każdego oznacza coś innego.

Jest Pani również właścicielką firmy Kijowskie Gofry. Czy mogłaby Pani opowiedzieć, jak rozwija się ten biznes?

Iryna Dobrutska: Właśnie otworzyliśmy nasz pierwszy punkt w centrum handlowym Lavina w Kijowie i testujemy, co będzie najlepsze dla klientów. W Ukrainie kultura gofrów jest postrzegana jako słodka. A my mamy gofry Benedict i inne. Rozumiemy już, co ludzie lubią i na co dobrze reagują. Wiele słodkich dań cieszy się powodzeniem. Ale dania pikantne są również popularne - około 45% sprzedaży.

Kiedy uruchamiasz taki format, albo od razu startuje, albo musisz go dopracować. Dostrajamy go więc do naszego rynku, biorąc pod uwagę, że cały czas są alarmy, podczas których centrum handlowe jest zamykane, a lokal często nie działa...

Jak udaje się Pani łączyć biznes z życiem osobistym, wychowywaniem dzieci?

Iryna Dobrutska: Po prostu zostałam w tyle za moimi dziećmi. One mają swój harmonogram, swoją rutynę, swoje życie. Spędzamy czas wieczorem i rano. Planowanie jest bardzo ważne. Kiedy wszystko odpowiednio zaplanujesz, masz wystarczająco dużo czasu na wszystko.



Prawem, które przyjąłem jako Biblię, jest nieplanowanie zbyt wiele i nadawanie priorytetu własnemu biznesowi. To znaczy, zdecydowanie mam swój własny czas w ciągu dnia - kilka godzin - może to być sport, lunch ze mną, mam dużo nauki, a także pracy - ale teraz mam wystarczająco dużo czasu na wszystko.

Czy może Pani podzielić się swoimi poradami dotyczącymi urody?

Iryna Dobrutska: Robię cztery treningi sportowe w tygodniu. Raz w tygodniu chodzę też na intensywny masaż - nie jest to zbyt często, ale sesja trwa trzy i pół godziny. Ważny jest też zdrowy sen i chciałabym spać więcej, ale na razie nie mogę tego zrobić.

Jakich rad udzieliłaby Pani kobietom, które chciałyby założyć własny biznes w czasie wojny?

Iryna Dobrutska: Zapraszam je do mojego programu mentorskiego, na trzy spotkania, podczas których zrozumiemy, czy ten pomysł jest wykonalny, czy nie. Ponieważ czasami kobiety zakładają biznes, gdy są nieszczęśliwe, gdy mają jakieś problemy w rodzinie. Ale to, czego naprawdę potrzebują, to nie biznes, ale psycholog.

Widzę różne historie, w których ludzie inwestują dużo pieniędzy tylko dlatego, że nie wiedzie im się w rodzinie. Nie potrafią jednak zagospodarować tych pieniędzy i osiągnąć zysku. Krótko mówiąc, to nie jest zdrowa historia.

Jakiej rady udzieliłaby Pani osobom, które mają przynoszący straty biznes i starają się go utrzymać do końca, zastawiając swoje mieszkania i samochody, i nie mogą się z tym pogodzić?

Iryna Dobrutska: Co do nieakceptowania... Salateira była na skraju bankructwa 2 czy 3 razy - wzięliśmy kredyt, zadłużyliśmy się, bo zdaliśmy sobie sprawę, że musimy coś zrobić. W naszym przypadku to zadziałało, ponieważ naprawdę wierzyliśmy w nasz sukces i nasz pomysł. W innych przypadkach może to nie zadziałać.

Istnieją również oczywiste wskaźniki. Na przykład, jeśli Twoja firma nigdy nie była na plusie, musisz albo przeprowadzić jakąś reformę, albo naprawdę „posypać głowę popiołem” i zapomnieć. A pieniądze ze sprzedaży mieszkania przeznaczyć na rozpoczęcie czegoś nowego, zamiast rozwijać stary, nieudany biznes.