$ 41.81 € 48.51 zł 11.37
+22° Kijów +20° Warszawa +32° Waszyngton
Nawet najpiękniejsze historie mają swoją końcówkę: Svitlana Guryk, założycielka Fresh Beauty Group, ekskluzywnie o życiu prywatnym

Nawet najpiękniejsze historie mają swoją końcówkę: Svitlana Guryk, założycielka Fresh Beauty Group, ekskluzywnie o życiu prywatnym

15 lipca 2025 11:30

Svitlana Guryk to znana postać w ukraińskim przemyśle beauty. Założycielka Fresh Beauty Group oraz beauty influencerka przyciąga swoją bezbłędnością jako odnosząca sukcesy przedsiębiorczyni, mama oraz elegancka kobieta, która zawsze wspiera i pozytywnie motywuje swoją publiczność.

Jednocześnie Svitlanie udaje się pozostać jedną z niewielu publicznych osób, które nie upubliczniają swojego życia prywatnego na szeroką skalę. Pomimo otwartej i szczerej komunikacji ze swoimi obserwatorami, zawsze zachowuje pewien poziom prywatności.

W ekskluzywnym wywiadzie dla UA.News Svitlana Guryk po raz pierwszy podzieliła się szczegółami trudnego okresu w swoim życiu osobistym oraz rozwodu z mężem. Przedsiębiorczyni opowiedziała także o swojej misji społecznej oraz planach rozszerzenia sieci Fresh Beauty.

Do przestrzeni Fresh Beauty obecnie należy 5 lokalizacji w różnych miastach (Kijów, Lwów, Łuck, Kowel, Warszawa). Jak udało się Pani tak skutecznie założyć i rozwinąć swój biznes?

Svitlana Guryk: Wszystko zaczęło się, gdy mając 21 lat wróciłam z urlopu macierzyńskiego. To była moja świadoma decyzja. Zawsze byłam bardzo aktywna i chciałam zacząć pracować. Najbliższą możliwością było pójście do firmy dystrybucyjnej rodziców mojego męża. Tam przeszłam wszystkie etapy rozwoju: jako agent handlowy, operator, kasjer, menedżer, a potem jako CEO. To wtedy zdobyłam dużo doświadczenia, za co jestem bardzo wdzięczna.

Wtedy prawie nic nie zarabiałam. Na mój pierwszy zakup kosmetyków – za 11 tys. hrywien – dał mi mąż. Od tamtej pory wszystkie zarobione pieniądze inwestowałam w rozwój. Pamiętam, że sprzedałam pierwszą partię kosmetyków, potem kupiłam kolejną – już większą. Tak się rozwijałam: naprawdę inwestowałam cały przychód, nic dla siebie nie zostawiałam.

Po około roku lub półtora, ponieważ zaczęłam całkiem dobrze nagrywać recenzje kosmetyków do mediów społecznościowych, zaczęłam myśleć o sklepie offline. Przeanalizowałam, że w dużych miastach są już profesjonalne sklepy z kosmetykami, a w Łucku takiego nie było. I postanowiłam tam otworzyć taki sklep. Wszystkie swoje środki zainwestowałam w towar i remont. Przy pierwszym remoncie pomógł mi także mąż. Po otwarciu w Łucku wszystkie kolejne lokale otwierałam już tylko ze swoich zarobków. Tak na przykład otworzyłam sklep w Kowlu.

image

Potem rozpoczęła się pełnoskalowa wojna. Przeprowadziliśmy się do Polski i wtedy postanowiłam, że Warszawa mnie potrzebuje, a ja potrzebuję Warszawy. Już po 2–3 tygodniach zaczęłam poznawać dystrybutorów działających w Polsce i zastanawiać się, jak otworzyć tam sklep. Poza tym nie mogłam siedzieć bez pracy, bez biznesu — nie było dla mnie opcji, żeby takiego miejsca nie otworzyć.

Po pierwsze, taki format jeszcze nie istniał na lokalnym rynku. Po drugie, pojawiła się potrzeba — moi klienci zaczęli przeprowadzać się do Polski. A ponieważ od samego początku wybrałam jako grupę docelową Ukraińców, rozumiałam, że taka lokalizacja jest potrzebna, i otworzyliśmy ją w Warszawie.

Po roku wróciłam do mojego marzenia o stworzeniu sieci w Ukrainie. Otwarliśmy kolejny sklep we Lwowie. Po pewnym czasie zrozumiałam, że bez Kijowa też „nie ma opcji”. Po dwóch miesiącach — to było moje dawne marzenie — otworzyliśmy drzwi przestrzeni Fresh Beauty w Kijowie.

Jak mi się to udało? Ponieważ nie było ani jednego dnia, żebym nie pracowała i nie robiła czegoś dla swojego biznesu — tak jest do dziś. Oczywiście, mam też suchą analizę zamówień. Widzę też miłość klientów, którzy od lat wybierają moje przestrzenie. Ale mam też swoje osobiste uczucia i cele — zbudować dużą sieć.

image

Na co stawiacie w kontaktach z klientami: na obsługę, unikalność produktów czy może specjalne programy lojalnościowe?

Svitlana Guryk: Najważniejszą stawkę stawiam na „serdeczną obsługę”. Jesteśmy naprawdę bardzo nastawieni na obsługę, a nawet świadczymy overserwis. Często dbamy o „indywidualną obsługę”, która przejawia się w detalach, których czasem nie da się znormalizować. Choć stale pracujemy nad standaryzacją procesów, to również wymyślamy coś nowego i wyjątkowego. Na przykład, wzorem usług dostawy kwiatów, zaczęliśmy adresowo dostarczać zestawy kosmetyków jako prezenty.

Mamy program lojalnościowy „cashback”. Działa on bardzo przejrzyście: otrzymujesz 5% z każdego zakupu i już przy następnym możesz wykorzystać całą zgromadzoną kwotę. To jest unikalne, otwarte, przejrzyste i uczciwe wobec klienta. I to jest hojnie. Więc jesteśmy bardzo obsługowi, kochamy naszych klientów i jesteśmy dla nich hojni. Moim zdaniem takie starania zawsze się zwracają.

Kiedy produkt nie jest unikalny, ponieważ jesteśmy detalistami, rozpoznawalność można osiągnąć dzięki unikalnej treści. W moim przypadku to także osobista, silna marka, która ma ogromny autorytet, ale połączona z obsługą, jaką oferujemy w każdym punkcie.

Na przykład jako jedni z pierwszych w sklepach z profesjonalną kosmetyką zaczęliśmy częstować kawą na wynos, niezależnie od tego, czy klient coś kupił, czy nie. Woda i cukierki z wróżbami — to wszystko zawsze jest dostępne dla naszych gości. Często sama podpisuję kartki z życzeniami, np. z okazji urodzin.

Każdej takiej drobnostki nie da się opisać, ale naprawdę bardzo kochamy naszych klientów i wydaje mi się, że oni to czują i dlatego do nas wracają.

image

Jak wybieracie kosmetyki, które mają się znaleźć na półkach Fresh Beauty? Czy macie jakieś kryteria doboru?

Svitlana Guryk: Jeśli chodzi o wybór kosmetyków do Fresh Beauty, to tak naprawdę jest jedno kluczowe kryterium — moje zatwierdzenie. Oczywiście, jest też pewna sucha analiza, która pokazuje, że dana marka jest potrzebna naszej publiczności, kiedy liczba zapytań jest ogromna.

Ale mimo wszystko marka musi być zgodna z tym, co dla mnie jest ważne, odpowiadać moim wartościom: jakości, składom, wszelkim certyfikatom, skuteczności. A także mojemu osobistemu rozumieniu, komu ta marka pomoże lub co może dać naszej publiczności. Czyli kluczowym kryterium jest moje zatwierdzenie, to prawda. Wszyscy, którzy z nami współpracują, wiedzą: jeśli zakochałam się w marce, to bez względu na wszystko będzie ona na naszych półkach.

Czy macie ulubione marki kosmetyczne, taką klasykę, która zawsze będzie obecna w Fresh Beauty?

Svitlana Guryk: Oczywiście, mam swoich faworytów. Uwielbiam na przykład markę Philip Martin's do pielęgnacji włosów i ciała. Uwielbiam Margy's Monte Carlo — to marka premium do pielęgnacji twarzy, którą kocham ogromną miłością. Bardzo lubię iS CLINICAL. Kocham też markę kolagenu, którą starannie wybrałam, to szwajcarski My Pure Skin.

Wszystkie kosmetyki, które pokazuję na moich stories na Instagramie, to naprawdę te, które sama wybrałam. Nikt nie może na mnie wpłynąć, żaden dystrybutor. To tylko moja osobista miłość, rekomendacja. Bardzo lubię mój biznes, bo jestem bardzo niezależna — spośród 3000 SKU (unikalny identyfikator produktu) mogę wybrać swoich faworytów i będą tylko moi. I publiczność to wyczuwa.

Czym różni się Wasza lokalizacja w Warszawie od innych miast?

Svitlana Guryk: Lokalizacja w Warszawie różni się choćby tym, że jest najmniejsza pod względem powierzchni. Mamy tam tylko 20 m², ale bardzo chciałam właśnie na tej ulicy być. I nie na darmo. Dosłownie przedwczoraj zobaczyłam, że obok nas otwiera się sklep marki Ruslan Baginskiy. Dlatego jestem zadowolona, że wybrałam właśnie tę lokalizację i nie miało dla mnie znaczenia, ile metrów kwadratowych ona ma.

W Warszawie mamy przestrzeń w formacie sklepu z profesjonalną kosmetyką. Na przykład w Łucku jest ona połączona ze studiem urody, we Lwowie — z kosmetologią. Chociaż nasz główny kierunek to sprzedaż kosmetyków, to w Warszawie sklep jest skierowany wyłącznie na detal. Dla mnie różni się tym, że każdy, kto do nas przychodzi, czuje trochę domu — to jest 100%.

image

Jak Warszawa Was przyjęła? Czy od razu udało się Pani i córce zaadaptować, i czy czujecie się tam „swoimi”?

Svitlana Guryk: Tak naprawdę przyjechałam do Warszawy, nie znając tu nikogo. Nie miałam żadnych znajomych. Mogę powiedzieć, że udało mi się to wszystko tylko dzięki wytrwałości. Nie od razu udało się zaadaptować, ale teraz, gdy wracam do Warszawy, naprawdę uważam ją za mój drugi dom. Czuję się tu bardzo komfortowo i spokojnie. Warszawa dla mnie to komfort.

Moja córeczka zaczęła chodzić na zajęcia gimnastyczne do ukraińskiego klubu, który stał się dla niej jak druga rodzina. Bardzo polubiła ten klub i dobrze zaadaptowała się w tym środowisku. Idealnie nauczyła się języka polskiego, gdy poszła do przedszkola. Teraz mogę już z całą pewnością powiedzieć, że czujemy się w tym mieście dobrze.

Chociaż pierwszy rok był bardzo trudny, jak dla każdego, kto opuszcza swój dom. Więc nie, nie było łatwo. Ale uważam, że nam się to udało.

image

Czy udała się ekspansja na rynek beauty retail w Warszawie? Czy są plany dalszej rozbudowy sieci w Europie?

Svitlana Guryk: Uważam, że tak. Na przykład, na każde wydarzenie, na które przychodzę w Warszawie, zawsze spotykam naszych klientów. Zawsze bardzo miło jest usłyszeć: „Kupuję u was produkty”. Staliśmy się najbardziej znanym sklepem detalicznym z kosmetykami w Warszawie.

Chociaż w tym roku nie mamy planów rozszerzenia sieci w Europie, to generalnie takie cele sobie stawiam. Moim marzeniem jest duża sieć z najlepszą obsługą, gdzie każda dziewczyna czuje się tak, jakby przyszła do swojej najbardziej ekspertowej przyjaciółki po radę — która doradzi to, co najlepsze, co jej pomoże, zrobi kawę na wynos i po prostu ją wesprze, powie, że wszystko załatwimy i będzie dobrze.

Może kiedyś dodam rubrykę, że jesteśmy też trochę beauty-psychologami. Plany, by zrobić z Fresh Beauty ogromną sieć, zdecydowanie są.

image

Co jest Pani mocną stroną w biznesie? A jakich umiejętności, Pani zdaniem, jeszcze brakuje i które planuje Pani rozwijać?

Svitlana Guryk: Zdecydowanie mogę powiedzieć, że moją mocną stroną jest absolutna, stuprocentowa ekspertyza w produktach, które sprzedajemy. Zawsze dokładnie poznaję na 100% wszystkie środki, które reprezentujemy. Moja mocna strona to także osobista marka, dzięki której stajemy się rozpoznawalni i sprawiamy, że produkty są rozpoznawalne.

Za swoją supermoc uważam także umiejętność rozwiązywania problemów kobiet i ich wspierania — to w ogóle moja misja. Uważam, że udaje mi się ją realizować poprzez przestrzenie Fresh Beauty. Marketing, rozpoznawalność i umiejętność zakochania kobiet w konkretnym produkcie, który uważam za skuteczny i działający w 100%, to moja mocna strona.

W sieci Fresh Beauty rozwijamy jednocześnie naszą ekspertyzę i serwis, ale jednocześnie chcę, aby naszych przestrzeni było więcej. Z tym wiążą się pewne zmiany, nad którymi teraz pracujemy. Te zmiany są niezauważalne na zewnątrz, ale naprawdę bardzo ważne. Dlatego poprawa standardów, systemu i struktury operacyjnej wewnątrz firmy to teraz kluczowe zadanie. Jeśli chcesz skalować sieć, nie da się tego obejść bez tych elementów.

Mimo swojej popularności i dużej publiczności, nigdy nie opowiadała Pani o swoim życiu prywatnym. Jednak w jednym z ostatnich wywiadów przyznała się Pani, że ostatni rok był dla Pani trudny, zwłaszcza pod względem relacji rodzinnych. Przeżyła Pani rozwód. Jak bardzo ta historia była dla Pani traumatyczna i jak udało się Pani to przetrwać?

Svitlana Guryk: Zacznę od tego, że to chyba najtrudniejsze pytanie dla mnie. Bo o kosmetykach, biznesie i swojej drodze mogę mówić bez końca, ale życie prywatne zawsze było dla mnie tematem zamkniętym. Dlatego to naprawdę wyjątkowy wywiad, bo po raz pierwszy o tym mówię. Wiele osób nawet nie wiedziało, czy jestem zamężna, czy nie, i co się właściwie wydarzyło. Wiedzieli o tym tylko najbliżsi.

Tak, byłam zamężna przez 10 lat: wyszłam za mąż w wieku 19 lat i w tym roku się rozwiedliśmy. To była bardzo trudna decyzja dla nas obojga, ponieważ rodzina jest dla nas bardzo ważna. Ale chyba nawet najpiękniejsze historie mogą się kiedyś kończyć. Najważniejsze teraz jest to, że pozostajemy najlepszymi rodzicami dla efektu naszej miłości sprzed 10 lat – dla naszej córeczki. To trudny czas dla nas obojga i dla całej rodziny, ale dokładamy wszelkich starań, aby to przetrwać.

Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale chyba dzięki temu wywiadowi chciałabym być szczera wobec swoich obserwatorów. Po raz pierwszy opowiadam o tym, co naprawdę przeżywam i co pozostaje niewidoczne za moim zawsze pozytywnym wizerunkiem. Bo ten rok naprawdę był dla mnie bardzo trudny.

image

Mimo rozwoju biznesu i życia w innym kraju, znajduje Pani czas dla córki, podróży, dbania o siebie, a do tego w swoim blogu wspiera Pani kobiety, nie boi się okazywać empatii wobec trudnych tematów i współodczuwać z innymi. Skąd bierze się tyle otwartości i energii?

Svitlana Guryk: Szczerze mówiąc, uważam, że to moja supermoc. Naprawdę potrafię znaleźć równowagę i zawsze przekazuję, że na wszystko można znaleźć czas. Mieliśmy nawet projekt Your Woman Power, w którym opowiadaliśmy o sile kobiety w jej wielowymiarowości – że możemy być silne, kobiece i aktywne jednocześnie. Siła kobiety objawia się właśnie w tym, że potrafi zmieniać samopoczucie innych ludzi, mężczyzn i tych, którzy są wokół niej. Moim zdaniem mam dar wspierania kobiet i zawsze mi się to udaje, dlatego chcę tę moc wykorzystywać jak najlepiej.

Zawsze byłam aktywna we wszystkich sferach życia, ale umiałam wyznaczać priorytety. Rola mamy, realizacja siebie jako osoby i businesswoman, dbanie o siebie i kobiecość – to dla mnie bardzo ważne, więc zawsze znajduję na to czas.

Co teraz daje Pani szczęście?

Svitlana Guryk: Tak jak mówiłam, ten rok był dla mnie trudny i bardzo mnie zmienił wewnętrznie. Przeszłam i nadal przechodzę przez trudne momenty i stany. Ale teraz szczęście mogą mi przynieść nawet drobne rzeczy, na które wcześniej może nie zwracałabym uwagi.

Kiedy doświadczasz życia we wszystkich jego kolorach, zaczynasz bardziej doceniać jasne odcienie i cieszyć się nawet najmniejszymi rzeczami. Mam szczęście, bo jestem jedną z tych osób, które potrafią odnajdywać szczęście w prostych, ale wartościowych momentach.

Przeczytaj także:

ABOUT LOVE: Anna Hordiievska o klinice w Warszawie i nowym spojrzeniu na standardy piękna