Rok 2025 przyniósł Ukrainie wiele powodów do dyskusji. Wiadomości napływały jak z rogu obfitości i najczęściej nie były zbyt optymistyczne. Najprawdopodobniej rok 2026 będzie wyglądał podobnie.
Już teraz przed państwem stoi wiele pytań: skąd wziąć pieniądze, co będzie z negocjacjami i wsparciem dla Ukrainy, jaka będzie sytuacja międzynarodowa, wewnętrzna oraz na froncie itd. Społeczeństwo również mierzy się z podobnymi wyzwaniami, lecz na swoim poziomie: co stanie się z cenami żywności i opłatami komunalnymi, czy będzie praca, jaka będzie sytuacja z dostawami prądu i ciepła w domach, czy zostanie zaostrzona mobilizacja, z jaką prędkością będzie przesuwał się front itp.
Jednak prawdopodobnie żadne pytanie nie niepokoi Ukraińców tak bardzo, jak jedno: kiedy zakończy się wojna? To właśnie wojna jest kluczowym czynnikiem niestabilności, „zatruwa” społeczeństwo i państwo oraz każdego dnia prowadzi do kolejnych strat, zarówno ludzkich, jak i materialnych.
Czy więc istnieją szanse, że już w 2026 roku wreszcie zapanuje upragniony pokój? Redakcja UA.News wspólnie z politykami i ekspertami przyjrzała się temu zagadnieniu.
Pokój czy wojna w 2026 roku: co mówią politycy
Oceny dotyczące szans na zakończenie wojny w przyszłym roku są bardzo zróżnicowane i zależą od tego, kto się wypowiada. Bywa, że ci sami politycy mówią rzeczy wzajemnie sprzeczne, czasem zaledwie w odstępie jednego–dwóch dni. Ogólnie jednak, analizując ostatnią retorykę ukraińskiego przywódcy oraz zachodnich liderów, można zauważyć, że w ostatnim czasie oceniają oni perspektywy pokoju w sposób umiarkowanie optymistyczny.
Obecnie trwają aktywne negocjacje między stroną ukraińską a amerykańską. Na tym tle prezydent Wołodymyr Zełenski podkreśla, że prowadzone są trudne, lecz konstruktywne prace nad przyszłym pokojem. Jak zaznacza, przygotowywane są już odpowiednie dokumenty, choć szczegółów głowa państwa nie ujawnia. Niedawno jednak stwierdził, że istnieją szanse na pokój w 2026 roku, a dokumenty dotyczące gwarancji bezpieczeństwa, kwestii fundamentalnie ważnej dla Ukrainy, są gotowe w „90 procentach”.
„Moim zdaniem wszystko, co było możliwe do zrobienia na potrzeby pierwszych projektów dokumentów, zostało już wykonane. Dziś wygląda to całkiem godnie. Pierwsze ustalenia są gotowe niemal w 90 procentach. To właśnie te szczegóły, które są dla nas kluczowe: na co będzie mogła liczyć nasza armia i Ukraina po podpisaniu (pokoju — przyp. red.), jak silni będziemy mogli być” — zaznaczył Zełenski.
Jednak słowa prezydenta należy traktować z pewną dozą krytycyzmu. O tym, że „w przyszłym roku istnieją szanse na zakończenie wojny”, mówi on bowiem konsekwentnie od końca 2022 roku — a na kalendarzu jest już niemal 2026…

Kanclerz Republiki Federalnej Niemiec Friedrich Merz jest w swoich wypowiedziach nieco bardziej ostrożny. Regularnie podkreśla, że rosja przygotowuje się do wojny z Europą, dlatego Niemcy i cała Unia Europejska muszą intensywniej przygotowywać własne siły zbrojne na wypadek konfliktu. Trudno uznać niemieckiego przywódcę za optymistę w tej kwestii. Niemniej niedawno stwierdził, że widzi „niewielką szansę” na to, aby w 2026 roku w Ukrainie doszło do „zawieszenia broni” (nie pokoju!).
„Pojawiła się szansa na prawdziwy proces pokojowy (w 2026 roku — przyp. red.). Jest ona wciąż niewielka, ale realna… Przez wiele tygodni pracowaliśmy nad osiągnięciem zawieszenia broni. Teraz, gdy wszyscy znają cenę wojny, nadszedł czas, by mówić o cenie pokoju” — powiedział Merz.
Na tym tle prezydent Francji Emmanuel Macron zajmuje bardziej „jastrzębie” stanowisko. Regularnie powtarza, że putin nie chce pokoju, choć dosłownie kilka dni temu oświadczył, że Paryż chce wznowić dialog z Moskwą. Macron mówił również, że jego kraj nigdy nie poprze „pokoju kosztem Ukrainy”. Jeśli chodzi natomiast o zakończenie wojny, to zdaniem francuskiego przywódcy może to nastąpić „do 2027 roku”.
„Mam nadzieję, że pokój zostanie osiągnięty do 2027 roku. Uważam, że ostatnie miesiące naznaczone były decyzjami, które stały się prawdziwymi punktami zwrotnymi” — jest przekonany Macron.
Prezydent Finlandii Alexander Stubb znany jest z jednej strony jako „jastrząb”, z drugiej zaś jako optymista w kwestii pokojowego uregulowania konfliktu. W połowie grudnia stwierdził, że „nadszedł czas na pokój” oraz że obecnie trwa „krytycznie ważny etap” negocjacji. Fiński przywódca jest również przekonany, że porozumienie pokojowe jest gotowe już w 95 procentach. Skąd posiada takie informacje, Stubb nie sprecyzował.
„Prawie wszystko zostało już osiągnięte, jednak najtrudniejsze 5 procent (do porozumienia pokojowego — przyp. red.) wciąż pozostaje” — uważa Stubb.
Jednocześnie prezydent Finlandii jest pewien, że Ukraina w żadnym wypadku nie powinna rezygnować z terytoriów. Przypomnijmy, że sama Finlandia po wojnie zimowej z lat 1939–1940 ustąpiła ZSRR niemal 10 procent swojego terytorium, uznała to na poziomie oficjalnym, zrezygnowała z prób odzyskania ziem oraz nawiązała pragmatyczne relacje gospodarcze z Moskwą.
Największym optymistą na świecie pozostaje prezydent USA Donald Trump. Regularnie komentuje on przebieg negocjacji pokojowych i za każdym razem składa pozytywne deklaracje. Według amerykańskiego przywódcy, który wyraźnie chciał doprowadzić do pokoju przed Bożym Narodzeniem według zachodniego obrządku, istnieją „bardzo dobre szanse” na zakończenie wojny w 2026 roku. Czasami jednak przebija się u niego niepewność i Trump bywa skłonny mówić, że „nie wie”, czy uda się pogodzić Ukrainę i rosję.
„Negocjacje w sprawie Ukrainy i rosji trwają… Mam nadzieję, że uda nam się to rozwiązać. Prowadzimy rozmowy, rozmowy przebiegają dobrze. Rozwiązaliśmy wszystkie te wojny. Jedyna, której jeszcze nie rozwiązałem, to Ukraina i rosja… Zrobię wszystko, co będzie konieczne. Chciałbym, aby to się skończyło” — oświadczył Trump dosłownie dziś, we wtorek 23 grudnia.

Z optymizmu przywódcy USA wielu już się śmieje — jest to swoisty „śmiech przez łzy”. Nie należy jednak zapominać, że urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych to stanowisko, na którym słowa nie tyle odzwierciedlają rzeczywistość, co ją kształtują. Być może więc nawet optymistyczna retoryka Trumpa, powoli, ale jednak przybliża pokój.
Wreszcie nie sposób zakończyć tej części bez kluczowego winowajcy i agresora w tej wojnie — władimira putina. Jego wypowiedzi nie dają jednak podstaw nawet do najbardziej ostrożnego optymizmu. Niedawno przeprowadził on tzw. „bezpośrednią linię”, podczas której stwierdził, że rosja rzekomo chciałaby, aby w 2026 roku „nie było żadnych konfliktów”. Moskwa ma być również „gotowa do negocjacji”. Trudno jednak uznać to za coś więcej niż zwykłą retorykę polityczną. Tuż przed tym putin wielokrotnie powtarzał, że „cele SWO zostaną osiągnięte”. W istocie jest to jego kluczowy program na rok 2026.

Zakończenie wojny w 2026 roku: opinie ekspertów
Politolog, dyrektor Ukraińskiego Instytutu Polityki Rusłan Bortnik uważa, że istnieją szanse na pokój w 2026 roku. Wszystko jednak zależy od całego szeregu czynników.
„Uważam, że istnieją szanse na zakończenie wojny w 2026 roku. Ważne zastrzeżenie: mówimy tu o zawieszeniu broni. Ponieważ całkowite zakończenie wojny w 2026 roku jest skrajnie mało prawdopodobne. Natomiast osiągnięcie jakiegoś rozejmu, być może nawet tymczasowego — na to szans jest więcej i obecnie oceniam je na około 30% w trakcie 2026 roku. Wszystko będzie zależało od tego, jak strony oceniają swoje zasoby, swoje możliwości dalszego prowadzenia wojny, od sytuacji na froncie, od stabilności wewnętrznej oraz od zdolności stron do utrzymania wsparcia zewnętrznego: dla Ukrainy jest to pomoc Zachodu, dla rosji — czynnik Chin. Mimo to poziom strat, stopień wyczerpania stron oraz presja ze strony Stanów Zjednoczonych — a Trump będzie się spieszył, ponieważ chce osiągnąć rezultat przed wyborami do Kongresu jesienią 2026 roku — będą tworzyć przesłanki i pewne szanse na zakończenie lub przynajmniej wstrzymanie aktywnej fazy działań bojowych. Wiele zależy również od opinii publicznej. Jeżeli presja społeczna na władze w rosji i w Ukrainie będzie narastać w kierunku zakończenia działań wojennych i zawarcia porozumienia pokojowego, wówczas prawdopodobieństwo pokoju również będzie rosło” — przekonuje Rusłan Bortnik.
Politolog, dyrektor Centrum „Trzeci Sektor” Andrij Zołotariow zaznacza, że rok 2026 będzie okresem kontynuacji wojny. Jednocześnie będą zachodzić dwa równoległe procesy: negocjacje będą trwały, lecz wojna nadal będzie się toczyć.
„Niestety tak, ponieważ przesłanek do szybkiego zakończenia wojny niemal nie ma. Każda ze stron ma swoje powody. Zełenskiemu będzie niezwykle trudno zaakceptować nawet warunki Trumpa i przedstawić je społeczeństwu jako zwycięstwo. putin uważa, że poprzez działania zbrojne osiągnie znacznie więcej niż drogą polityczną. W takich warunkach, a także biorąc pod uwagę fakt, że Ukraina otrzymała wsparcie ze strony państw europejskich w wysokości 90 miliardów, sądzę, że w najbliższym półroczu raczej nie dojdzie do zakończenia walk. Niestety nadal będziemy tracić terytoria, nadal będziemy tracić ludzi i nadal będziemy tracić resztki gospodarki. Być może coś zmieni się w drugiej połowie 2026 roku” — mówi ekspert.
Jak podkreśla, każda ze stron kieruje się własną logiką. Na przykład dla Europy istotne jest, aby Ukraina zyskała czas, dopóki Unia Europejska nie zdoła się dozbroić i zmodernizować własnego przemysłu obronnego.
„Trump, jeśli nie uda się osiągnąć jakiegoś kompromisu, może w ogóle stracić zainteresowanie tymi negocjacjami i przerzucić się na inne kwestie, takie jak konflikt z Wenezuelą lub coś podobnego. Jesienią odbędą się również wybory uzupełniające do Kongresu i Senatu, w których Trump ryzykuje utratę republikańskiej większości. Jeśli do tego dojdzie choćby w jednej izbie, stanie się tzw. lame duck, czyli „kulawą kaczką”. Być może właśnie na to liczą przywódcy państw europejskich: że po tym będzie można wcisnąć Trumpa z powrotem w agendę Bidena. Nie należy jednak zapominać, że wszystko to będzie się odbywało kosztem Ukrainy — niestety” — podsumował Andrij Zołotariow.

Podsumowując, z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić: mało realne jest, aby wojna zakończyła się w 2026 roku, choć wszyscy bardzo byśmy tego chcieli. Dopóki u wszystkich kluczowych stron konfliktu (z wyjątkiem USA) istnieje podstawowe przekonanie, że na polu walki mogą osiągnąć więcej niż na froncie dyplomatycznym — trudno oczekiwać jakiegokolwiek „cudu pokoju”. Zresztą w takich sprawach jak wojna, polityka i geopolityka cudów zazwyczaj nie ma. Ukraińcom najwyższy czas dorosnąć i zaakceptować ten prosty fakt.
Władze natomiast powinny uczciwie rozmawiać z obywatelami i jasno określać perspektywy takimi, jakie są one w rzeczywistości, a nie w fantazjach czy publicznych wystąpieniach pisanych przez autorów przemówień. Psychologia społeczna wielokrotnie dowiodła, że „huśtawki emocjonalne” oraz życie w stanie permanentnego stresu i oczekiwania są bardzo niebezpiecznymi czynnikami dla ogólnej odporności społeczeństw. Gdy ludzie przez cały rok słyszą, że „pokój nadejdzie lada chwila”, a potem do niego nie dochodzi, podczas gdy wojna jedynie się nasila — gwałtownie rośnie ryzyko depresji, apatii, całkowitego rozczarowania oraz utraty motywacji.
Dlatego, choć bardzo chcielibyśmy inaczej, rok 2026 najprawdopodobniej stanie się kolejnym rokiem wojny — niestety.