W ostatnim czasie w Ukrainie ponownie pojawiły się dyskusje na temat obniżenia wieku mobilizacji. Dość ciekawe, a nawet nieco ironiczne jest to, że dzieje się to tuż po tym, jak władze pozwoliły mężczyznom poniżej 22. roku życia swobodnie opuszczać terytorium kraju.
Zaledwie w ciągu kilku dni kilku znanych wojskowych, aktywnych w przestrzeni medialnej, wypowiedziało się na temat konieczności i/lub planów kierownictwa państwa dotyczących obniżenia wieku mobilizacyjnego. Jeden z nich stwierdził, że władze przygotowują się do mobilizacji od 23. roku życia, natomiast inny wyraził opinię, że do wojska należałoby powoływać już od 16–18 roku życia, czyli praktycznie prosto ze szkolnej ławki.
Tak czy inaczej, kwestia mobilizacji – zwłaszcza w odniesieniu do najmłodszych grup ludności – pozostaje w społeczeństwie bardzo drażliwa i zawsze budzi zrozumiałe zainteresowanie oraz niepokój obywateli, którzy martwią się o własną przyszłość, a także o przyszłość swoich dzieci, krewnych i przyjaciół.
Czy zatem w najbliższym czasie można spodziewać się obniżenia wieku poborowego do 23 lat lub niżej?
Polityczny komentator UA.News Mykyta Traczuk przyjrzał się tej kwestii.
Obniżenie wieku poborowego: opinie wojskowych
Z reguły wojskowi, którzy są aktywni w przestrzeni medialnej, najczęściej opowiadają się za pilnym obniżeniem granicznego wieku poboru do wojska. Jest to generalnie zrozumiałe i nie budzi zdziwienia, ponieważ osoby te są zawodowymi żołnierzami, którzy myślą wyłącznie w kategoriach wojny i obrony państwa.
Szeroki oddźwięk w społeczeństwie wywołała niedawna wypowiedź dowódcy batalionu systemów bezzałogowych 29. samodzielnej brygady rakiet przeciwlotniczych, posługującego się pseudonimem „Cham”. Według wojskowego już w 2026 roku Ukrainę czeka obniżenie wieku mobilizacji do 23 lat.
„Wojna, niestety, jest dla biednych. Ale myślę, że dojdzie również do bogatych. Obniżą wiek mobilizacji. Do 23 lat – myślę – obniżą od razu. Do 18 nie obniżą, ale do 23 – tak... Bo ludzie i tak się kończą, a utrzymać linię frontu bez piechoty po prostu się nie da” – powiedział Cham w programie na kanale YouTube dziennikarki Anny Maksymczuk.
Jeszcze dalej poszedł znany wojskowy, dowódca oddziału rozpoznawczego Sił Zbrojnych Ukrainy, Denys Jarosławski. Jego zdaniem Ukraina już teraz powinna stworzyć „równoległą armię”, do której należałoby rekrutować żołnierzy już od 16. roku życia. Swoje poglądy oficer przedstawił w wywiadzie dla kanału YouTube „ВІДВЕРТО” („Szczerze”).
„Aby przerwać błędne koło… musimy przygotować nową armię. Nową armię, którą będziemy mogli wystawić za pięć lat. Europa to zrozumiała i już w 2023 roku zaczęła tworzyć nowy typ armii. My natomiast obecnie nie możemy sobie pozwolić na sformowanie równoległej armii z powodu wyczerpującej wojny. Trzeba ją budować z ludzi, którzy mają teraz 16–18 lat. W ciągu 3–5 lat należy uczynić z nich wyszkolonych żołnierzy. Musimy o tym myśleć już teraz… Mamy plan, jak to zrobić. Ten plan przekazaliśmy już najwyższemu dowództwu wojskowemu” – oświadczył Jarosławski.
Według niego w ten sposób Ukraina będzie mogła stworzyć „nową strukturę na potrzeby wojny”. Dzięki nowej, silnej armii żaden wróg nie odważy się nawet pomyśleć o ataku, a zatem – zdaniem wojskowego – uda się uniknąć wojny w przyszłości.
Jednak wśród żołnierzy istnieją także inne opinie na ten temat. Szef sztabu Trzeciego Korpusu Armijnego, Ołeh Petrenko, uważa, że obniżanie wieku mobilizacyjnego lub zaostrzanie mobilizacji w ogóle nie ma sensu. Zamiast tego – jego zdaniem – konieczne są systemowe zmiany w dowództwie armii.
„Obniżanie wieku mobilizacyjnego, wzmacnianie metod mobilizacji – to droga, która prowadzi donikąd. Potrzebne są systemowe reformy w armii. Bo jaki pożytek z tego, że zmobilizujemy jeszcze dwa miliony? 1,8 miliona z nich za tydzień samowolnie opuści jednostkę” – stwierdził wojskowy.

Obniżenie wieku poborowego – kwestia czasu?
Wszystkie wojny na świecie w historii były prowadzone głównie przez młodych ludzi. Zwłaszcza wtedy, gdy chodziło o duże konflikty z masowymi armiami poborowymi, jak to miało miejsce w ostatnich kilku stuleciach.
Znaczące konflikty zbrojne toczone są i wygrywane właśnie przez młodzież — w naszym rozumieniu niemal dzieci, w wieku od 18 do 30 lat. Nie oznacza to oczywiście, że jest w tym coś dobrego czy konstruktywnego: w wojnie z zasady nie ma nic pozytywnego. To jednak po prostu fakt historyczny, z którym trudno dyskutować.
Dziś średni wiek zarówno ukraińskiego, jak i – nawiasem mówiąc – rosyjskiego żołnierza wynosi około 42–45 lat, jeśli nie więcej. Dla porównania, średni wiek żołnierza armii amerykańskiej to 28 lat. To średnia, co oznacza, że w siłach zbrojnych służy wielu znacznie młodszych mężczyzn i kobiet. U nas natomiast często są to ludzie, którzy nie są już młodzi fizycznie i nie cieszą się najlepszym zdrowiem.
Kolejny klasyczny przykład to ZSRR w czasach II wojny światowej. Mężczyźni powyżej 40. roku życia stanowili w Armii Czerwonej około 14%. Około 60% (!) żołnierzy Związku Radzieckiego stanowili wówczas mężczyźni poniżej 30. roku życia, z czego ponad 40% to bardzo młodzi chłopcy – poniżej 25 lat. Jeśli spojrzymy na stare czarno-białe zdjęcia radosnych radzieckich żołnierzy w Berlinie w 1945 roku, którzy właśnie odnieśli zwycięstwo nad nazizmem i zakończyli najkrwawszą wojnę w dziejach ludzkości, zobaczymy przede wszystkim bardzo młode twarze – według naszych dzisiejszych standardów niemal dziecięce.
Dla większości współczesnych armii zachodnich wiek powyżej 40 lat to już od dawna wiek „niewojskowy”. 45–50-letni żołnierze szturmowi, spadochroniarze czy dywersanci to dla zachodnich analityków i generałów prawdziwy nonsens. Jednak dla Sił Zbrojnych Ukrainy – podobnie jak dla armii okupacyjnej federacji rosyjskiej – jest to absolutna norma, wynikająca z szeregu czynników, które ukształtowały się w trakcie tej wojny.
Skąd bierze się ten paradoks? Zachodni naukowcy już od lat 50. XX wieku odnotowują, że z dekady na dekadę nowe pokolenia dojrzewają psychicznie coraz później niż wcześniejsze generacje. Według najnowszych badań, człowiek w wieku 40–45 lat wciąż jest uznawany za młodego, a okres dojrzewania trwa niemal do 25–27 roku życia. Dlatego we współczesnej świadomości społecznej chłopak, który dopiero przekroczył dwudziestkę, nadal postrzegany jest jako dziecko.
Jednak takie humanistyczne podejście do człowieka (które, nawiasem mówiąc, i tak nie jest powszechne) jest bardzo kruche i stanowi stosunkowo nowe osiągnięcie ludzkiej cywilizacji. Niestety, bardzo łatwo można się go wyrzec. Wojna z natury nie jest miejscem, w którym kwitnie humanizm. Dlatego jeśli pojawi się pilna potrzeba i nie będzie innego wyjścia, w okopach mogą znaleźć się zarówno 23-latkowie, jak i nawet 18-latkowie.
Co więcej, najprawdopodobniej właśnie tak się ostatecznie stanie. Warto jednak podkreślić, że tylko w przypadku, gdy wojna nie zakończy się w najbliższym czasie i potrwa jeszcze co najmniej kilka lat.
Logika działań wojennych jest nieubłagana – nie zna pojęcia szczególnej ludzkiej wrażliwości. Jeśli wojna będzie trwać dalej i utrzyma nawet obecną, „bezwładną” dynamikę (a tym bardziej, jeśli się zaostrzy), to prędzej czy później wiek poboru do służby wojskowej z pewnością zostanie obniżony.
Oczywiście mało prawdopodobne jest, by stało się to nagle i wiek natychmiast „spadł” do 18 lat. Taki scenariusz możliwy byłby tylko w przypadku bardzo poważnego przełamania frontu i załamania obrony. Całkiem możliwe jednak, że początkowo chodziłoby o 23 lata, później 22, a następnie 20 – i tak dalej.

Dlaczego Ukraina jeszcze nie obniżyła wieku mobilizacji
Obecnie Ukraina nie mobilizuje wyraźnie młodych, a tym bardziej bardzo młodych obywateli — z kilku powodów.
Po pierwsze, władze nie chcą znaleźć się w sytuacji potencjalnego wybuchu społecznego, gdy ludzie zaczną mówić: „zabierają nasze dzieci”. Niemal wszystko, co wiąże się z mobilizacją, centrami rekrutacyjnymi (TCK) i podobnymi instytucjami, nie cieszy się w społeczeństwie dużą popularnością.
Po drugie, istnieją obiektywne problemy z wyposażeniem jednostek oraz ograniczona przepustowość ośrodków szkoleniowych. Zmobilizowaną młodzież trzeba w coś ubrać, nakarmić, zakwaterować, wyszkolić, zapewnić jej choć minimalną liczbę broni i sprzętu dla nowych oddziałów, a także wypłacać żołd. Innymi słowy — bardzo poważnym wyzwaniem pozostaje kwestia zaopatrzenia materialnego, technicznego i finansowego.
Po trzecie, w Ukrainie ukształtowała się bardzo trudna sytuacja demograficzna, którą można już określić mianem katastrofalnej. Wszyscy bez wyjątku eksperci demograficzni wskazują, że liczba Ukraińców stale maleje, populacja gwałtownie się kurczy, a odwrócenie tej tendencji jest niemal niemożliwe. W takim tempie za 50–100 lat z niegdyś licznego narodu może pozostać co najwyżej jedna trzecia, jeśli nie mniej — i o tym otwarcie mówią krajowi specjaliści.
Jednak wszystkie te czynniki mogą pewnego dnia zejść na dalszy plan, jeśli Kijów nie będzie miał innego wyjścia i zostanie zmuszony do powołania do wojska jeszcze większej liczby ludzi.

Podsumowując, nie da się dokładnie określić, kiedy zostanie obniżony wiek mobilizacji, ale z dużą dozą pewności można stwierdzić, że prędzej czy później tak się stanie — jeśli działania wojenne będą trwały w latach 2026, 2027 i dalej.
Taki scenariusz byłby całkowicie negatywny dla społeczeństwa i państwa, dlatego pozostaje mieć nadzieję, że do niego nie dojdzie. Wszystko będzie jednak zależeć wyłącznie od dalszego przebiegu wojny oraz perspektyw procesu pokojowego, który obecnie znajduje się w stanie stagnacji.