Jak ukraińskie firmy przechodzą relokację i jakie cele stawiają sobie wchodząc na rynek europejski? Dlaczego firmy z zachodnich regionów Ukrainy jako pierwsze przeniosły się na rynki UE? I dlaczego Polska - na pierwszy rzut oka - jest łatwym krajem do przeniesienia biznesu? Andrii Kharachko, przedsiębiorca, specjalista ds. dywersyfikacji biznesu, właściciel TAPROOM-WILANOW (Polska), w wywiadzie dla UA.News opowiedział o nieuniknionych zmianach w przedsiębiorczym sposobie myślenia Ukraińców i osobliwościach relokacji do UE.
Według badania przeprowadzonego przez Gradus, w ubiegłym roku 11% firm opuściło Ukrainę. Większość z nich wyjechała do Polski (63%) i Niemiec (25%), a także do Belgii, Bułgarii i Estonii. Dlaczego, Pana zdaniem, te kraje są popularne jako miejsce relokacji?
Andrii Kharachko: Polska, ponieważ jest blisko i umiarkowanie zrozumiała, a także, podkreślam - na pierwszy rzut oka - prosta. Niemcy - stabilność. Bułgaria, Belgia - to chyba zależy od specyfiki danego biznesu. Estonia to raj podatkowy w tej części Europy.
Czy Pana zdaniem wiele ukraińskich firm rozważa przeniesienie działalności do krajów europejskich? Co byś im doradził na etapie podejmowania decyzji o relokacji?
Andrii Kharachko: Prawie każdy świadomy biznesmen szukał informacji na temat relokacji i badał niuanse. Niektórzy podjęli duże ryzyko, inni się wahali - to normalne.
Jestem zwolennikiem dobrej analizy tego, gdzie i dlaczego przenieść biznes, jakie są oczekiwania, kto jest klientem teraz, kto będzie klientem za dwa lub trzy lata. Trzeba mieć jasny plan na co najmniej 5 lat z dobrą analizą marketingową zainteresowań konsumentów.
Jaki rodzaj działalności prowadzą przedstawiciele najczęstszych klientów? Jakie zadania sobie stawiają?
Andrii Kharachko: Głównie uroda i gastronomia, następnie inne usługi i produkcja. Moim zdaniem głównym zadaniem, jakie stawiają sobie właściciele tych firm, jest dywersyfikacja.
Jeśli chodzi o regiony, z których przenosi się biznes. Czy są to głównie firmy z regionów frontowych?
Andrii Kharachko: Nie. Powiedziałbym, że 50-50. Pierwsze były firmy z zachodnich regionów. Oznacza to, że nastąpiła tak zwana fala: ci, którzy byli bliżej Unii Europejskiej, weszli jako pierwsi, a ci, którzy byli dalej, najpierw przenieśli się do zachodnich regionów, a następnie zaczęli szukać nisz.
Jak długo może trwać taki ruch i jakie są jego główne etapy?
Andrii Kharachko: Wszystko zależy od branży. Ogólnie rzecz biorąc, relokacja może trwać od miesiąca do roku.
Jej główne etapy to: badanie rynku; mentalność i język kraju, do którego przenosi się firma; poszukiwanie nieruchomości; założenie podmiotu prawnego i dostosowanie się do nowych warunków.
Czy wszystkie firmy muszą zmieniać swój model biznesowy w procesie relokacji?
Andrii Kharachko: Nie chcemy, ale rynek tego wymaga.
Proszę ppowiedzieć o swoich przypadkach ukraińskich firm wchodzących na polski rynek. Jaka jest najważniejsza rzecz, którą może Pan podkreślić z tego doświadczenia? Jakie są porażki i sukcesy?
Andrii Kharachko: To bardzo dobre i trafne pytanie. Mogę o tym mówić godzinami, poważnie... Mam za sobą około 15 projektów w ciągu niecałych 8 lat w Polsce. Każdy projekt jest wyjątkowy, z własnymi pozytywnymi i negatywnymi doświadczeniami, niestety.
To, co odróżnia mnie od tak zwanych konkurentów w tej dziedzinie, to fakt, że wiem, jak otworzyć, uruchomić i rozwinąć biznes. Ale mam też doświadczenie w zamykaniu firmy.
I prognozy na przyszłość. Jak zmieni się środowisko biznesowe w Polsce i Ukrainie w nadchodzących latach?
Andrii Kharachko: To trudne pytanie, ponieważ udział negatywizmu staje się obecnie dominującym trendem i moim zdaniem w Europie przetrwają tylko te ukraińskie firmy, które są gotowe na zmiany.
Z drugiej strony, zobaczymy boom na rynku ukraińskim po zakończeniu wojny, kiedy inwestorzy z Europy będą chcieli przejąć niektóre branże. I ta konkurencja będzie miała silny wpływ na ukraiński biznes. Ale powinna to być sytuacja korzystna dla obu stron. Dlatego wierzymy i budujemy zwycięstwo w wojnie. A wtedy wszystko będzie dobrze, czuję to!