$ 41.39 € 47.84 zł 11.15
+26° Kijów +25° Warszawa +14° Waszyngton
Most Krymski: czy Ukraina jest w stanie go zniszczyć i czy w ogóle jest to potrzebne?

Most Krymski: czy Ukraina jest w stanie go zniszczyć i czy w ogóle jest to potrzebne?

13 marca 2025 14:06

„Bóg kocha trójcę” – tym przysłowiem dowódca ukraińskiej marynarki wojennej Ołeksij Nejiżpapa skomentował niedawno możliwość kolejnego ataku Ukrainy na Most Krymski. Wojskowy zaznaczył, że Kijów „aktywnie omawia” i opracowuje nowe plany uderzenia na ten kluczowy obiekt infrastrukturalny okupantów. Kto wie – być może tym razem uda się go całkowicie zniszczyć.


Co ciekawe, Nejiżpapa wypowiedział te słowa w komentarzu dla brytyjskiego dziennika The Guardian. Prawie rok temu ta sama gazeta opublikowała artykuł o Moście Krymskim, w którym twierdzono, że Ukraina planuje jego zniszczenie już w 2024 roku – i to w pierwszej połowie roku.


Jak wiemy, w zeszłym roku nic takiego się nie wydarzyło. Co więcej – Ukraina nie przeprowadziła nawet znaczących ataków na most, a potem skupiła się na operacji w obwodzie kurskim. Temat ten przez długi czas nie pojawiał się w przestrzeni medialnej i niemal o nim zapomniano.


Tym bardziej interesujące jest pytanie, czy Kijów zdecyduje się na jego zniszczenie w tym roku. A także – dlaczego Most Krymski jest tak istotny dla okupantów, jaką rolę odgrywa w życiu półwyspu i w całej wojnie, czy Ukraina jest w stanie go technicznie zniszczyć oraz – co najważniejsze – czy w 2025 roku jest to w ogóle konieczne?


Na te pytania wspólnie z ekspertami spróbował odpowiedzieć komentator polityczny UA.News Mykyta Traczuk.



Most przez Cieśninę Kerczeńską – dlaczego jest w ogóle potrzebny?


Pierwsze próby połączenia Krymu z rosją kontynentalną miały miejsce ponad 100 lat temu. W czasie II wojny światowej budowę mostu podjęli także Niemcy podczas nazistowskiej okupacji półwyspu, ale wszystkie te próby zakończyły się niepowodzeniem. W drugiej połowie XX wieku całkowicie zarzucono ten pomysł, a rosję i Krym łączyła jedynie przeprawa promowa.


Po aneksji Krymu w 2014 roku władimir putin nakazał budowę „projektu stulecia”. Tak powstał Most Krymski – liczący 19 kilometrów długości i 80 metrów wysokości – który w 2019 roku został oficjalnie otwarty i oddany do użytku.


rosja przedstawiała go jako symbol „zjednoczenia” Krymu z federacją rosyjską. Most miał także ułatwić życie mieszkańcom półwyspu, przyspieszając transport i rozwój lokalnej gospodarki. Po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę w 2022 roku stało się jednak jasne, że obiekt ten pełni również kluczową funkcję militarną – to przez niego odbywa się zaopatrzenie rosyjskich wojsk na południu Ukrainy.


Zniszczenie lub długotrwałe unieruchomienie mostu skutkowałoby praktycznym odcięciem Krymu od bezpośredniego połączenia z rosją kontynentalną. Nadal jednak funkcjonowałby tzw. „korytarz lądowy” przez okupowane terytoria Ukrainy, a także transport morski.


Atak na most miałby również ogromne znaczenie symboliczne. Ukraina już kilkakrotnie skutecznie go uderzała, lecz dotychczas nie udało się go całkowicie zniszczyć. Udało się jednak poważnie go uszkodzić.



Czy możliwe jest całkowite zniszczenie mostu?


Ukrainie już dwukrotnie udało się poważnie uszkodzić ten obiekt. Pierwszy raz miało to miejsce 8 października 2022 roku, kiedy na moście eksplodowała ciężarówka wypełniona materiałami wybuchowymi. W wyniku wybuchu dwa przęsła samochodowe zostały całkowicie zniszczone, a tory kolejowe poważnie uszkodzone.


Drugi udany atak miał miejsce 17 lipca 2023 roku. W most uderzyły morskie drony. Jeden z nich zniszczył przęsło samochodowe, a drugi je poważnie uszkodził.


Czy jednak możliwe jest całkowite zniszczenie mostu? Odpowiedź brzmi: tak, istnieją na to sposoby.


Pierwsza opcja – użycie dużej liczby precyzyjnych pocisków. Mowa przede wszystkim o Storm Shadow, ATACMS i Scalp. Do skutecznego ataku potrzeba wielu rakiet – od kilkudziesięciu do nawet stu. Muszą one zostać wycelowane we wschodnią i centralną część mostu, gdzie konstrukcja jest najbardziej osłabiona. Niektóre przęsła mostu (obszary pomiędzy filarami nośnymi) mają długość poniżej 6 metrów, co czyni je stosunkowo łatwymi do zniszczenia. Problemem jest jednak silna obrona przeciwlotnicza chroniąca most oraz ograniczona liczba rakiet w arsenale Sił Zbrojnych Ukrainy.


Druga opcja – potężna eksplozja (lub seria eksplozji) na moście. Jezdnia mostu jest stosunkowo cienka – to około 30 centymetrów zbrojonego betonu pokrytego kilkoma centymetrami asfaltu. Całą tę strukturę, wraz z belkami podtrzymującymi przęsła, można wysadzić w powietrze. Jednak taka operacja wiązałaby się z poważnymi dylematami moralnymi i etycznymi, ponieważ duży wybuch – a tym bardziej seria eksplozji – mógłby doprowadzić do ofiar cywilnych. Ukraina nie jest państwem terrorystycznym, dlatego opcja ta pozostaje bardzo trudna do zrealizowania bez ofiar. Dodatkowo rosja wzmocniła kontrole pojazdów wjeżdżających na most, co jeszcze bardziej utrudnia ten scenariusz.


Trzecia opcja – eksplozja inżynieryjna. Polegałaby na umieszczeniu ładunków wybuchowych w kluczowych punktach mostu i wysadzeniu jego podpór, co spowodowałoby zawalenie się dużej części konstrukcji do wody. Aby jednak taki plan się powiódł, należałoby bezproblemowo dotrzeć do mostu i umieścić tam materiały wybuchowe – co w obecnych warunkach wydaje się mało realne.


Czwarta opcja – atak lotniczy na dużą skalę. Seria nalotów bombowców (np. całej eskadry) wyposażonych w ciężkie bomby penetrujące beton mogłaby doszczętnie zniszczyć most. Jednak pytanie brzmi, czy Ukraina może sobie pozwolić na ryzyko związane z wysłaniem swojej floty powietrznej w silnie broniony rejon.


Piąta opcja – metoda kombinowana. Najskuteczniejszym rozwiązaniem byłoby połączenie kilku różnych rodzajów ataków jednocześnie.



Ekspert ds. uzbrojenia rakietowego Ołeksandr Koczetkow uważa, że każda kolejna próba uderzenia w Most Krymski będzie trudniejsza od poprzedniej, ponieważ wróg wyciągnął wnioski z wcześniejszych ataków i przygotowuje się do obrony.


„Mogę się zgodzić, że Bóg kocha trójcę. Ale trzeba pamiętać, że każda następna próba uderzenia w Most Krymski będzie trudniejsza niż poprzednia, ponieważ wróg przygotowuje się do przeciwdziałania. Pierwsza próba była bardzo udana – był to akt sabotażu, na który rosjanie zupełnie nie byli przygotowani. I zadziałał: most został wyłączony z użytku na kilka miesięcy. Potem nastąpiły kolejne ataki – rakietowe, dronowe i inne. Doszło do uszkodzeń, ale nie były one poważne. Całkowite zniszczenie lub poważne uszkodzenie Mostu Krymskiego jest niezwykle trudne. Konieczny byłby skoordynowany, zmasowany atak: co najmniej 20 bezzałogowych łodzi, przynajmniej 100 dronów, które przeciążyłyby rosyjską obronę powietrzną, oraz co najmniej 10 pocisków Storm Shadow i ATACMS. Potrzebna byłaby kombinacja pocisków manewrujących i balistycznych… Możliwości techniczne do przeprowadzenia takiej operacji istnieją. Problem leży jednak nie w aspekcie militarnym, lecz politycznym. Nie sądzę, by Amerykanie zaakceptowali taki atak i wyrazili na niego zgodę, ponieważ podważyłoby to ich wysiłki na rzecz pokoju. Możemy przeprowadzić taki atak. Ale nasi partnerzy nie mają woli politycznej – i to jest kluczowy problem” – uważa ekspert.


Z kolei inny ekspert wojskowy, emerytowany pułkownik Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Ołeh Starikow, ma odmienne zdanie. Przyznaje, że fizycznie możliwe jest zniszczenie Mostu Krymskiego, ale nie widzi jasnego celu takiej operacji.


„Aby wojsko mogło podjąć jakiekolwiek działania, potrzebny jest konkretny cel. Jaki byłby cel ataku na Most Krymski? To nie jest do końca jasne. Czy można go zniszczyć? Tak, można. Wszystko można zniszczyć, jeśli się ma odpowiednią broń. Można wystrzelić salwę 100 pocisków HIMARS, można wysłać rój dronów, ale po co? 90% z nich zestrzeli rosyjska obrona powietrzna. Oznacza to, że aby jedna rakieta trafiła w cel, trzeba ich wystrzelić dziesięć. A jedna trafiona rakieta jedynie zrobi dziurę i to wszystko. Żeby trafiło dziesięć pocisków, trzeba ich wystrzelić sto, i to z dużą precyzją. To samo dotyczy dronów i bezzałogowych łodzi. Taka operacja byłaby bardzo kosztowna, a efekt wątpliwy. Co więcej, z pewnością skomplikowałaby relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Możemy wydać miliard na ten atak, ale nie osiągniemy istotnego celu wojskowego. I co najważniejsze – Most Krymski od dawna nie jest wykorzystywany do transportu wojskowego! Przez niego przewożone są jedynie ładunki cywilne i humanitarne… Może więc lepiej byłoby przeznaczyć te zasoby na ataki w obwodzie kurskim? Stworzyć zaporę ogniową, zatrzymać przeciwnika, wstrzymać nasz odwrót… Prowadząc działania wojenne, trzeba brać pod uwagę nie tylko polityczne uwarunkowania, ale także realne potrzeby wojskowe! W przeciwnym razie konsekwencje mogą być katastrofalne” – twierdzi Starikow.


Podsumowując, nie ma konstrukcji, której nie dałoby się zburzyć – Most Krymski nie jest wyjątkiem. Można go zniszczyć na kilka sposobów. Przeszkodą są jednak dwa czynniki: brak wystarczających środków technicznych tu i teraz albo brak fizycznego dostępu do mostu, by przeprowadzić skuteczny atak.


Jednak ukraińskie siły bezpieczeństwa wielokrotnie udowodniły swoją kreatywność w tej kwestii. Jeśli więc nie uda się mostu całkowicie zniszczyć, to przynajmniej można go poważnie uszkodzić. Pytanie jednak brzmi: czy warto?



Czy w 2025 roku ma sens niszczenie Mostu Krymskiego?


Odpowiedź na to pytanie zależy od celu ataku. Jeśli chodzi o symboliczny cios, uderzenie w logistykę i gospodarkę okupowanego Krymu lub zerwanie procesu pokojowego, w który zaangażowani są amerykańscy partnerzy – wówczas tak, taki atak miałby sens. Jednak z czysto wojskowego punktu widzenia taka operacja jest dziś wątpliwa.


Wiele osób zapomina, że już w sierpniu 2024 roku rosjanie ukończyli i oddali do użytku linię kolejową Rostów–Mariupol. W lutym 2025 roku trasa ta zaczęła w pełni funkcjonować, a obecnie trwa budowa nowych połączeń kolejowych na Krym.


Linia kolejowa biegnie przez okupowane tereny Ukrainy i łączy je z terytorium rosji uznanym przez społeczność międzynarodową. Tory prowadzą również na Krym i są systematycznie rozbudowywane.


W związku z tym Most Krymski, który wcześniej rzeczywiście miał kluczowe znaczenie dla logistyki i zaopatrzenia południowej grupy wojsk rosyjskich, stopniowo traci swój strategiczny status. Kolej jest szybsza, wydajniejsza i trudniejsza do zniszczenia. Dlatego nawet całkowite zburzenie Mostu Krymskiego nie doprowadzi do katastrofy logistycznej dla rosjan – jak mogłoby to mieć miejsce kilka lat temu. W efekcie sens militarny takiej operacji jest coraz mniejszy.


Podsumowując, atak na Most Krymski – czy to w celu jego zniszczenia, czy poważnego uszkodzenia – jest teoretycznie możliwy. Jednak jego przeprowadzenie byłoby trudne, kosztowne i mogłoby mieć niewielkie znaczenie strategiczne. Co więcej, taki atak nieuchronnie doprowadziłby do napięć w relacjach z USA i mógłby zagrozić procesowi pokojowemu.


Czy Ukraina faktycznie tego potrzebuje? To pytanie pozostaje otwarte. Ostateczna decyzja należy do ukraińskiego kierownictwa wojskowo-politycznego.


Mykyta Traczuk