
Na tle wszystkich ostatnich wiadomości sytuacja na frontach wojny rosyjsko-ukraińskiej nieco się gubi. W szczególności w obwodzie kurskim, który obecnie ma kluczowe znaczenie dla procesu negocjacyjnego.
W Kursku przez cały ubiegły tydzień miały miejsce ważne i, jak się wydaje, decydujące wydarzenia dla przyszłości całej operacji. Obecnie wygląda na to, że ta kampania wojskowa zbliża się do swojego finału. Ukraińscy żołnierze, według wielu doniesień, znajdują się w trudnej sytuacji, a rosjanie nieustannie nacierają, wykorzystując swoje najlepsze siły.
Co obecnie dzieje się w obwodzie kurskim, czego można się spodziewać i co można powiedzieć o tej operacji w ogóle? Analityk polityczny UA.News, Mykyta Traczuk, wraz z ekspertami analizował sytuację.
Obecna sytuacja w Kursku
Ukraina wielokrotnie podkreślała, że celem operacji kurskiej nie jest zdobywanie terytoriów jako takich. Innymi słowy, Kijów nie zamierza postępować jak rosja – organizować „referendów”, przeprowadzać aneksji itp. Od samego początku było jasne, że przyczółek w Kursku ma charakter tymczasowy i służy realizacji lokalnych celów.
Podkreślamy to, aby lepiej zrozumieć sytuację: operacja kurska jest z definicji zjawiskiem tymczasowym. Prędzej czy później Siły Zbrojne Ukrainy musiały rozpocząć wycofywanie się z tego obszaru, więc nie ma tu mowy o żadnej katastrofie ani zdradzie ukraińskich interesów.
Jednak w ciągu ostatniego tygodnia wydarzenia zaczęły się rozwijać wyjątkowo szybko, co potwierdzają zarówno raporty Sztabu Generalnego, jak i mapa portalu DeepState. W okresie od 10 do 16 marca Ukraina straciła w Kursku ponad 260 km² kontrolowanego terytorium. W skali tej wojny jest to dość znaczące osiągnięcie dla Sił Zbrojnych federacji rosyjskiej.

Warto podkreślić, że ten sukces kosztuje rosję bardzo wiele. Na tym odcinku frontu działają najlepsze jednostki rosyjskiej armii. Jednocześnie na niemal wszystkich innych kierunkach w Ukrainie rosyjska ofensywa albo znacznie zwolniła, albo wręcz całkowicie się zatrzymała.
Na dzień 18 marca pod kontrolą Kijowa pozostaje około 220 km² terytorium w obwodzie kurskim. Według danych USA i rosji, Siły Zbrojne Ukrainy są zagrożone okrążeniem. Jednak zarówno mapy, jak i oficjalne oświadczenia wskazują, że te twierdzenia są co najmniej przesadzone, a w najgorszym przypadku – całkowicie nieprawdziwe.Skomplikowana sytuacja jest jednak oczywista. Podkreśla ją fakt, że cały kurski przyczółek został przez rosjan niemal przecięty na dwie części, z jedynie wąskim pasem terytorium pod ukraińską kontrolą tuż przy granicy państwowej.

Jednocześnie pojawiają się doniesienia, że rosyjskie wojska wkroczyły już do obwodu sumskiego. Utworzyły tam coś w rodzaju przyczółka w rejonie Noweńke-Basiwka o powierzchni około 60 km². Teraz od rosyjskich pozycji do przedmieść Sum pozostaje zaledwie około 30 km w linii prostej. Tymczasem kremlowski przywódca wladimir putin, który niedawno odwiedził wojska w obwodzie kurskim, ponownie – tak jak rok temu – zaczął mówić o „strefie buforowej” wzdłuż ukraińskich granic.
Skomplikowaną sytuację potwierdza również prezydent Wołodymyr Zełenski. Niedawno zasugerował, że kampania kurska jest bliska zakończenia. Podziękował żołnierzom i oświadczył, że „zadania zostały wykonane”, co można odczytać jako sygnał nadchodzącego końca operacji.
„Mogę jedynie podziękować naszym żołnierzom za operację kurską. Uważam, że wypełniła ona swoje zadanie” – powiedział Zełenski.
Jednak jak dotąd nie wydano bezpośredniego rozkazu zakończenia walk i całkowitego opuszczenia Kurska. Mimo to wydaje się niemal pewne, że w najbliższych tygodniach Siły Zbrojne Ukrainy prawdopodobnie wycofają się z terytorium rosji.
W tym kontekście niezwykle interesujące jest obserwowanie całkowicie skoordynowanej retoryki prezydentów USA i rosji. Zarówno Donald Trump, jak i wladimir putin synchronicznie mówią o trudnym położeniu Sił Obrony Ukrainy – co jest prawdą. Obaj twierdzą, że Ukraińcy powinni poddawać się do niewoli, choć po kolejnych nagraniach egzekucji ukraińskich jeńców wojennych taka propozycja wydaje się zwykłym cynizmem. Obaj także mówią o „kotle” i okrążeniu, mimo że obiektywnie nic takiego jeszcze nie nastąpiło.
To wszystko skłania do refleksji. Prawdopodobnie między rosją a USA istnieje nieoficjalne porozumienie w sprawie Kurska. Dopóki Siły Zbrojne Ukrainy pozostają na tym terytorium, Moskwa i Waszyngton nie będą prowadzić konkretnych negocjacji pokojowych.
Obie strony (zwłaszcza Trump) są jednak zainteresowane takimi rozmowami. Dlatego obserwujemy, jak zarówno Ameryka, jak i rosja jednocześnie wywierają presję na Kijów, zmuszając go do zakończenia kampanii kurskiej. Można przypuszczać, że ta presja ostatecznie okaże się skuteczna.

Operacja kurska: czy odniosła sukces?
Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od tego, jakie cele miała ta operacja, która trwa już ponad osiem miesięcy.
Fundamentalnie sytuacja na froncie się nie zmieniła, choć niewątpliwie istniała próba dokonania przełomu.
W mediach i wśród ekspertów wielokrotnie pojawiały się spekulacje, że Ukraina chciałaby wymienić zajęte tereny obwodu kurskiego na inne terytoria. Później potwierdził to również prezydent Zełenski. rosja jednak kategorycznie odrzucała jakąkolwiek możliwość takiej wymiany.
Krążyły plotki, że Kijów może zaoferować oddanie przyczółka kurskiego w zamian za okupowaną przez rosjan Zaporoską Elektrownię Atomową i miasto Enerhodar. Byłoby to jednak scenariuszem „maksimum”, który mógłby się urzeczywistnić jedynie w przypadku „lustrzanego” zajęcia Kurskiej Elektrowni Atomowej, a w idealnym scenariuszu – także miasta Kurchatow, gdzie się znajduje. Do tego jednak Siły Zbrojne Ukrainy nie dotarły.
Innym celem operacji miało być powstrzymanie lub spowolnienie rosyjskiej ofensywy, zmuszając wroga do przerzucenia części wojsk na kierunek kurski. W tym aspekcie można już powiedzieć, że przynajmniej częściowo cele zostały osiągnięte.
W ostatnim czasie front południowy „zamarł”, choć dosłownie w ostatnich dniach walki ponownie ożywiły się w rejonie Orichiwa. rosyjskie natarcie w obwodzie charkowskim praktycznie się zatrzymało – około 16 km² zdobyte w ciągu tygodnia to znikomy postęp, wręcz stagnacja. Podobna sytuacja ma miejsce w obwodzie donieckim, a co więcej – tam Siły Zbrojne Ukrainy podjęły nawet lokalne kontrataki.
Pod Kursk rzeczywiście skierowano najlepsze i najbardziej zdolne bojowo jednostki rosyjskie. W operacji brały udział także siły północnokoreańskie. Jeśli więc jednym z celów było związanie sił wroga, można uznać, że ten zamiar został zrealizowany.
Jednak aby dokonać ostatecznej oceny skuteczności operacji, potrzebne byłyby dokładne dane dotyczące strat obu stron. Liczby rannych, zabitych i utraconego sprzętu po stronie Sił Zbrojnych Ukrainy nie są znane, ponieważ te informacje pozostają tajemnicą wojskową. Straty wojsk rosyjskich są bez wątpienia duże, ale zapewne również zawyżane – co jest typowe w czasie wojny.
Natomiast dane o rzekomych stratach Ukrainy, które podają rosjanie, są całkowicie oderwane od rzeczywistości. Ich raporty mówią o setkach zniszczonych czołgów, tysiącach zniszczonych pojazdów opancerzonych i dziesiątkach tysięcy zabitych ukraińskich żołnierzy. Liczby te są wręcz absurdalne i nie mają żadnego pokrycia w faktach.

Opinie ekspertów
Ekspert wojskowy Ołeh Żdanow uważa, że cele operacji kurskiej zostały zrealizowane tylko częściowo. Nie można mówić ani o jednoznacznym sukcesie, ani o całkowitej porażce.
„Jeśli chodzi o cele operacji – zostały one osiągnięte tylko częściowo. W najbliższym czasie, jeśli nie uda nam się utrzymać choćby niewielkiej części terytorium Kurska, będziemy musieli się stamtąd wycofać. Operacja spełniła swój wojskowy cel związany z wiązaniem sił rosyjskich. Niestety, nie osiągnięto celów politycznych… Jeśli rosjanie całkowicie nas stamtąd wypchną, Putin na pewno powróci do narracji 'pokój w zamian za terytoria'. Obecność ukraińskich wojsk w obwodzie kurskim odbiera mu tę możliwość.
Sądząc po rozwoju sytuacji, nasze dowództwo wojskowe ponownie nie poradziło sobie z planowaniem i organizacją działań bojowych. Mam na myśli chaotyczne wycofywanie się, niespodziewany rosyjski atak – po raz kolejny okazał się dla nas zaskoczeniem. Dlatego najprawdopodobniej nie utrzymamy się tam długo i będziemy zmuszeni wycofać nasze oddziały,”- mówi Żdanow
Żdanow zauważa również, że rosjanie już weszli do obwodu sumskiego i zaczynają się tam umacniać. Jednak ekspert uspokaja – nie spodziewa się rosyjskiej ofensywy na Sumy.
„Nie będzie marszu na Sumy. rosjanie nie mają na to wystarczających sił i środków. Ale mogą próbować stworzyć kilka przyczółków, tak jak w rejonie Basówki. Spróbują powtórzyć 'scenariusz charkowski' – utworzyli tam dwa przyczółki i faktycznie zatrzymali się. Bardzo możliwe, że podobna sytuacja nastąpi w obwodzie sumskim. Jednak jeśli uda nam się rozwiązać problem Basówki i nie dopuścić do umocnienia się rosjan, możemy nadal utrzymać pozycje na granicy,”- podkreśla ekspert.
Z kolei amerykański kapitan marynarki wojennej w stanie spoczynku Gary Tabach uważa, że jest zbyt wcześnie, aby podsumować wyniki operacji kurskiej. Według niego sytuacja pozostaje niejasna.
„Szczerze mówiąc, wciąż nie mam zdania na ten temat. Nie wszystko jest jasne, więc na razie jest za wcześnie na analizy i wnioski. I w ogóle, to nie jest wojskowy sposób myślenia: nie powinno tu być żadnych domysłów. Powinien być jasny cel i zadanie bojowe. Zrealizowane czy nie – to jedyne kryterium. I nikt poza 2-3 dowódcami tego nie wie... Dla rodzin poległych i rannych nie ma żadnych sukcesów, to oczywiste. A jak wygląda sytuacja z innej perspektywy – tego nie wiemy. Ostatecznie wszystko osądzi historia. Ale ogólnie rzecz biorąc, każda wojna to już porażka,” - uważa Tabach

Z tego możemy wywnioskować ,że w przestrzeni publicznej pojawiają się skrajnie różne i często radykalne oceny operacji kurskiej. Niektórzy uważają ją za bezsprzeczny sukces, inni natomiast za całkowitą porażkę. Ciekawym aspektem jest to, że wielu ukraińskich wojskowych generalnie ocenia tę kampanię pozytywnie.
Jednak bardziej odpowiednim określeniem dla tej operacji byłoby słowo „niejednoznaczna”. Nie wszystkie jej cele zostały osiągnięte, co uniemożliwia uznanie jej za pełen sukces. Z drugiej strony, pewne zadania operacyjne zostały wykonane, co z kolei wyklucza całkowitą klęskę. W ostatecznym rozrachunku operacja kurska to po prostu kolejny ważny rozdział tej wojny – trudny, krwawy i pełen niejednoznaczności. Jego rzeczywiste znaczenie i konsekwencje zostaną w pełni ocenione dopiero przez przyszłych historyków.
Mykyta Traczuk