Sieć sklepów z artykułami intymnymi NO TABOO działa w Ukrainie od ponad 15 lat. Niedawno o firmie znów zrobiło się głośno - została ona oskarżona przez organy podatkowe o niezapłacenie setek tysięcy podatków. Firma pomyślnie przeszła audyt i otrzymała jedynie grzywny w wysokości od 340 do 1000 UAH za brak kasy fiskalnej.
Sklepy NO TABOO można znaleźć w prawie każdym większym mieście w Ukrainie. Firmie udało się nawet otworzyć kilka punktów sprzedaży w Hiszpanii. Właścicielką odnoszącego sukcesy biznesu jest Anzhela Zaporozhets, była bankierka i matka trójki dzieci. Jest ona również twórczynią kanału YouTube o seksie, związkach, zdrowiu intymnym i edukacji seksualnej oraz współzałożycielką Gufo Kids.
W wywiadzie z Anzhelą Zaporozhets, UA.NEWS rozmawiał o pracy NO TABOO, problemach z organami podatkowymi i perspektywach rozwoju biznesu.
30 września Anzhela Zaporozhets wystąpiła również na forum SUPERWOMAN w Kijowie, gdzie podzieliła się swoim doświadczeniem z kobietami.
Jak trafiła Pani do SUPERWOMAN? O czym opowiada Pani kobietom?
Anzhela Zaporozhets: Zostałam zaproszona do SUPERWOMAN. Odmawiałam wiele razy, ponieważ nie wiedziałam, co powiedzieć kobietom. Wydawało mi się, że kobiety wszystko wiedzą, wszystko rozumieją. W tamtym czasie myślałam, że naszym klientem jest mężczyzna. A kobieta w domu, to ta, która nie chce przyjmować prezentów. Ale dzięki SUPERWOMAN zrozumiałem, że nie, kobiety chcą coś ode mnie usłyszeć. Nie chcą wchodzić do takich niezrozumiałych sklepów, więc organizatorzy zachęcili mnie do wyjścia i pokazania kim jestem. Tak naprawdę jestem bardzo prywatną osobą, jestem zmuszona do korzystania z Instagrama, bo nie lubię się wszystkim chwalić.
Moje pierwsze wystąpienia na SUPERWOMAN wyglądały tak: wyszłam i powiedziałam: «Dlaczego my tu siedzimy, mam dość czekania na ciebie, nawet tu przyszłam, uśmiechasz się, jesteś miła, ale nie widzę cię w sklepach». Zapytałam je, dlaczego mężczyźni robią wszystko. Dziewczyny zaczęły się z siebie śmiać, bo kobiety są takie same, jest nieśmiałość i uprzedzenia. Wyszłam i powiedziałam im, jak piękne są moje sklepy, że nie powinny się bać tam chodzić, że nikt ich nie ugryzie. I to pomogło.
Moje przemówienia pomogły mi poczuć, że przez pierwsze 8 lat nie doceniałam tego, że kobiety są gotowe słuchać o seksie i tym biznesie, i naprawdę tego chcą. Trzeba tylko znaleźć do nich podejście. I znalazłam je - po prostu pozostaję sobą, wychodzę do nich taki, jaki jestem. I mówię: «Cóż, jestem normalna, a moje sex shopy są normalne. Nie martw się, nie bój się». Podoba im się fakt, że jestem kobietą, matką, żoną, a sex shopy nie zrujnowały tego obrazu. To znaczy, może sex shopy nie są tak niebezpieczne, jak się wydawało.
Zespół SUPERWOMAN przekonał mnie, że nadszedł czas, aby o tym porozmawiać. I rzeczywiście tak jest. Wypowiadam się tutaj od wielu lat.
Jakie zmiany zaszły w Pani działalności NO TABOO od czasu rozpoczęcia wojny na pełną skalę? Czy wszystkie sklepy «przetrwały», czy musieliście zamknąć lokalizacje?
Anzhela Zaporozhets: Przed wojną na pełną skalę mieliśmy sklepy całodobowe. Zamknęli je o 4 rano 24 lutego, kiedy wszystko przyleciało do Ukrainy z rosji.
Potem, gdzieś pod koniec marca, dyrektor sklepów we Lwowie zaczął domagać się, żebyśmy otworzyli. Powiedziałam: «Zwariowałeś? Moje biuro spłonęło, wciąż je opłakuję". Rakieta uderzyła w nasze biuro w Kijowie i wszystko spłonęło. Straciliśmy serwer, wszystkie numery, bazę danych. Nie było też wtedy ludzi, wszyscy wyjechali z Kijowa. Prośby o otwarcie biura we Lwowie były dla mnie absurdalne. Nie rozumiałam, jak mogliśmy w ogóle pracować.
Dyrektor powiedział, że Lwów to imprezowe miasto, wszyscy siedzą w restauracjach. Nie mogłam zrozumieć, jak w jednej części kraju sklepy są zamknięte, zbombardowane i nie myśli się o ich otwarciu, a we Lwowie ludzie chodzą w takim przerażeniu. Tak, to nieprzyjemne, bo dyrektor był wolontariuszem. Powiedział, że trzeba otworzyć, bo pewnie wszyscy wyjdą. Nie rozumiałam tego i nie chciałam otwierać dla tych, którzy w czasie wojny prowadzili taki tryb życia. A dla kogo? Dla tych, którzy piją i imprezują? Oni nie umrą bez sex shopów. A on mi tłumaczył: «Nie, nie rozumiesz. Rano znajdujemy notatki w drzwiach sklepów. Ludzie proszą o otwarcie, proszą o masturbatory». Rano mieliśmy kolejkę mężczyzn, których żony wyjechały. Potem stanęliśmy w obliczu faktu, że wszystkie masturbatory zostały wyprzedane w ciągu trzech tygodni, nigdy nie mieliśmy takiego pośpiechu. Sprzedaliśmy wszystko, mężczyźni mówili: «Daj mi coś. Jestem sama, nie mieszkam we własnym domu, jestem «zepsuta», oszaleję...». Potem skończyły się smary.
Otwarte były tylko Lwów, Chmielnicki i Odesa, ale otwarto je nieco później, w kwietniu. Nawiasem mówiąc, w Odesie pracowaliśmy na ulicy Deribasiwskiej. Wyobraź sobie przeciwczołgowe jeże na ulicy, ludzie nie chodzą, nie ma ruchu, wszystko zamknięte - tylko my pracowaliśmy tam przy świecach.
Kijów zaczął się otwierać w lipcu 2022 roku. W pewnym momencie przenieśliśmy nawet wszystkie sklepy poza stolicę, ponieważ centra handlowe zaczęły prosić nas o zabranie towarów. Wywieźliśmy go, gdy czołgi stały już pod Kijowem. To było bardzo kosztowne. A potem przechowywaliśmy towary we Lwowie w magazynach, kiedy cena wynajmu wzrosła siedmiokrotnie. Musieliśmy wszystko przeliczyć, bo straciliśmy bazę. Chcieliśmy przynajmniej zobaczyć, ile zapasów nam zostało, ile sklepów możemy dzięki nim otworzyć. To był koszmar.
Nawet Lavina Mall miało nalot, który uszkodził nasz sklep. Musieliśmy go przemalować.
Nie było dużego popytu. Przez pierwsze dziewięć miesięcy po otwarciu, od początku wojny na pełną skalę, pracowaliśmy, aby płacić ludziom pensje. Ale mieliśmy 1-2 klientów dziennie. Kiedy urząd skarbowy napisał do nas, powiedziałam: «Dobrzy ludzie, idźcie spojrzeć na rachunki. Możecie to sprawdzić».
Sytuacja wyglądała następująco: «Shahedy» latały, nie było prądu, a sprzedawcy siedzieli przy świecach czekając na tego jednego klienta. Byliśmy gotowi rozwinąć czerwony dywan, kiedy w końcu przyszedł.
Ale nie zamknęliśmy działalności. Pracowaliśmy tak, aby ludzie nie myśleli, że wszyscy zamykamy. Jako menedżer wstydziłam się zamykać. Chociaż nawet teraz musimy zamknąć połowę sieci, ponieważ w tej chwili nie jest to opłacalne. Ale to byłoby jak porażka. Nie chcę zamykać tylko z powodu działań «raszki". To tak, jakby nic się nie stało. Tak, to strata, ale ktoś potrzebuje tej pracy, ktoś potrzebuje samego sex shopu. Chcę pokazać, choć sztucznie, że nie wszystko stracone, że chcę i muszę pracować. Nawet jeśli nie ma zysku. Chociaż kto spodziewa się zarobić dużo pieniędzy podczas wojny? Nie liczymy nawet tego, co straciliśmy w wyniku pożaru po uderzeniu rakiety w nasze biuro. A było tam 700 metrów kwadratowych magazynów. Odbudowa zajmie wiele lat.
Nie mogę zamknąć wszystkiego tylko z powodu wojny. Może pewnego dnia wszystko wróci do życia. Oczywiście nie jest to perspektywa jednego roku. A po wojnie będzie kryzys gospodarczy, będzie ciężko. Ale jestem gotowa, przetrwałam już trzy kryzysy gospodarcze w moim życiu i przetrwam tę wojnę. I nie chcę, żeby wszyscy «rosjanie» cieszyli się, że na Ukrainie wszystko się zamyka.
Teraz ciągle liczymy pieniądze. Zaczęliśmy liczyć po urzędach skarbowych. Myślę: «Co, nie wiedziałam, że tyle zarobiliśmy? Gdzie są te pieniądze? Chłopaki, coś źle liczymy". Mój ekonomista płakał i śmiał się. Możemy oczywiście zaprosić urząd skarbowy, aby usiadł i policzył z nami przychodzących klientów. Ale od tego czasu zaczęliśmy liczyć pieniądze co miesiąc. Tak, nie chcę, to bardzo nieprzyjemne widzieć straty i długi, w które zostaliśmy zmuszeni się wplątać. Ale nadal nie widzę dobrego powodu do zamknięcia.
Wszystko szło źle do końca sierpnia 2022 roku. Potem sklepy zaczęły się otwierać, a we wrześniu poszło nam dobrze. Ludzie byli bardzo szczęśliwi. Potem mieliśmy ciężką zimę, sklepy nie mogły pracować przez kilka dni, ponieważ ludzie często chorowali z powodu przerw w dostawie prądu.
Teraz prawie wszystkie sklepy, które były otwarte przed wojną na pełną skalę, są otwarte. Tylko Kramatorsk pozostał zamknięty. Niczego nie «straciliśmy», a nawet otworzyliśmy dwie franczyzy podczas wojny - Zołoców i Użhorod.
Jak zmienił się popyt wśród Ukraińców podczas wojny na pełną skalę?
Anzhela Zaporozhets: Wraz z wybuchem wojny na pełną skalę i masową ewakuacją Ukraińców popularne stały się masturbatory. Następnie popularność zyskały lubrykanty. Bielizna jest nadal słabo kupowana, a przez sześć miesięcy w ogóle o nią nie pytaliśmy, ponieważ kobiety były albo nieobecne, albo zestresowane.
Teraz wydaje się, że ludzie nie oszczędzają na cenie, ale na wielofunkcyjności. Oznacza to, że kupują produkty 3 w 1, 10 w 1 itp.
Zabawki są teraz na topie, jak zawsze. Ponieważ nie każdy w stresie może szybko osiągnąć orgazm i zasnąć. Jest to bardzo trudne zwłaszcza dla kobiet, zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym. Popularne stały się również zabawki, których pary mogą używać na odległość.
Mogę powiedzieć, że obecnie naszym najlepszym klientem jest wojsko. Przychodzą do sklepu z dużym apetytem.
Macie sklep w Barcelonie - czy planujecie wejść na inne rynki?
Anzhela Zaporozhets: Mamy dwa sklepy w Hiszpanii - w Barcelonie i Walencji - ale nie sprzedajemy więcej, nawet się nie reklamujemy.
Zawsze wydaje nam się, że w Europie wszystko jest lepsze. Włącznie z sex shopami. Ale nie. Kiedy zaczynasz tam pracować, zdajesz sobie sprawę, że tak nie jest. Mogę powiedzieć, że mentalność jest bardzo ważnym aspektem, na który nigdy nie zwracałam uwagi. A kiedy zacząłam tam pracować, myślałam, że dojdę do porozumienia ze wszystkimi, sprzedam każdemu. Ale nie, oni mają inną mentalność, chcą czegoś innego. Potrzeba dużo czasu, rok lub dwa, żeby to rozgryźć. Wszystko trzeba robić zupełnie inaczej. I pytanie brzmi: dlaczego?
Kiedy porównuję ukraińskiego kupca i Europejczyka, zdaję sobie sprawę, że czuję się bardziej komfortowo z naszym. Rozumiem go, mamy takie samo życie, podobne potrzeby, takie samo wychowanie. Jakoś nabrałam ochoty do pracy na rynku europejskim. Tak, są dwa plusiki, to miłe dla Ukrainek. Dla Europejczyków to też było bardzo cenne, że nas tam zobaczyli, powiedzieli, że nie spodziewali się takiego poziomu.
Byliśmy pierwszymi Ukraińcami, którzy opuścili Ukrainę z powodu wojny na pełną skalę, aby otworzyć się w Europie. To było pierwszego lipca. Po Buczy płakałam przez dwa tygodnie i powiedziałam, że muszę coś otworzyć, bo zwariuję. A pod koniec kwietnia szukałam już miejsca do wynajęcia. Po prostu chowałam się w pracy, wpadałam w depresję. Musiałam gdzieś uciekać.
Europejczycy nas zaakceptowali, są nami bardzo zainteresowani. Ale to nie są nasi ludzie. Tam nie ma takiej wdzięczności jak tutaj. Trzeba to poczuć, pracując na tamtym rynku. Wspaniale jest otworzyć się w Europie i pracować tam, ale nie należy zapominać o biznesie w Ukrainie. Ktoś musi odbudować nasz kraj po zwycięstwie.
Jak rozwija się biznes za granicą i czy jest popularny wśród obcokrajowców?
Anzhela Zaporozhets: W Europie dzieje się podobnie jak w Ukrainie. Tylko tutaj łatwiej jest zacząć, ale tam nie można tego zrobić bez poduszki bezpieczeństwa i inwestycji. Jeśli nie masz odłożonych pieniędzy na rok, wypadniesz z biznesu w ciągu dwóch miesięcy. Aby zrozumieć Europejczyków i osiągnąć zysk, trzeba dostosować się do ich mentalności.
Ukraina jest lepsza, ponieważ jest łatwiejsza do otwarcia na początku i popełnisz tu mniej błędów, ponieważ znasz kraj, w którym dorastałeś. Na przykład w Hiszpanii trzeba zapłacić czynsz za ponad sześć miesięcy z góry. Mogą nawet zażądać zapłaty za rok, ponieważ rozumieją, że jesteś Ukraińcem i możesz zbankrutować, a nawet spalić coś z powodu wojny.
Jeśli chodzi o zarzuty uchylania się od płacenia podatków: jak wygląda obecna sytuacja?
Pod koniec lipca szef parlamentarnej komisji ds. finansów, polityki podatkowej i celnej, Danylo Hetmantsev, oskarżył No Taboo o ukrywanie 230 tys. dolarów miesięcznego dochodu przed fiskusem i niezatrudnianie oficjalnie swoich pracowników. 18 lipca Państwowa Służba Podatkowa w Kijowie ogłosiła, że wykryła sieć sklepów, które wystawiały paragony imitujące paragony fiskalne przy sprzedaży towarów za gotówkę, ale nie przesyłały informacji o takich transakcjach do Systemu Danych Kasowych. W wyniku podjętych działań kontrolnych i weryfikacyjnych podatnik zwiększył swoje średnie dzienne przychody o 23%, podczas gdy średnie dzienne płatności gotówkowe wzrosły o 10-15 razy.
We wrześniu Anzhela Zaporozhets skomentowała dla LIGA.net, że sieć sklepów z artykułami intymnymi No Taboo została ukarana grzywną w wysokości od 340 do 1000 UAH za brak kas fiskalnych w wyniku kontroli podatkowej i zobowiązana do ich zainstalowania do października tego roku.
Anzhela Zaporozhets: Zaczęłam liczyć, ile zarabiam. Nie przejmowałam się tym zbytnio przed wizytą urzędu skarbowego, bo wiedziałam, że nie mamy zysku, mieliśmy tylko dwóch gości dziennie, więc o jakich zarobkach mogliśmy mówić. Wiedzieliśmy, że zjadamy samych siebie, sprzedając towary tylko po to, by pokryć nasze pensje i czynsz. Teraz sytuacja jest lepsza, ale nadal obroty w niektórych sklepach są cztery razy mniejsze niż przed wojną na pełną skalę, w innych - trzy i pół, trzy. Ogólnie jest gorzej niż przed wojną. Istnieją sklepy, które w cudowny sposób mogą sprzedawać za połowę kwoty, którą miały przed wojną, ale to pokrywa koszty innych punktów sprzedaży.
Mój mąż jest dyrektorem finansowym. Co miesiąc mówi mi, że musimy zamknąć połowę naszych sklepów. A ja mu mówię, że wiem, jak przetrwać - musimy otworzyć jeszcze więcej sklepów.
Wiadomość o organach podatkowych była dla mnie trudna. Nie spodziewałam się, że zostanie opublikowana w Telegramie na nieoficjalnej stronie. Potraktowałam to jako groźbę. Zwróciłam się do moich prawników, a oni powiedzieli, że złożymy pozew. Spodziewałam się, że stanie się coś złego. Ale urząd skarbowy po prostu przeprowadził audyt i nałożył grzywny w wysokości 175 000 UAH każda. Powiedzieli: «Tak, teraz nie ma grzywien za kasy fiskalne, ale w październiku zaczniemy je nakładać». Zapytałam ich, dlaczego w ogóle o tym piszą. Odpowiedzieli: «Nie wiemy, nie pisaliśmy tego. Jesteśmy tylko inspektorami».
Nigdy nie zrozumiałam, czy był to populizm, czy też moje nerwy zostały wykorzystane do ostrzeżenia całego kraju, że konieczne jest zainstalowanie kas fiskalnych. Ale były też dobre momenty. Pracowaliśmy dzień i noc, żeby wszystko było gotowe. To, na co planowaliśmy poświęcić sześć miesięcy, zrobiliśmy w półtora miesiąca. Uzupełniliśmy bazę danych, ponieważ wcześniej nie mogliśmy uniknąć błędów popełnianych przez sprzedawców kas fiskalnych. Ponieważ straciliśmy bazę danych na początku wojny na pełną skalę, zdaliśmy sobie sprawę, że musimy ją skontrolować i poprawić błędy.
Czy wymieniliście rosyjskie szyldy sklepowe?
Anzhela Zaporozhets: Miałam kłopoty z powodu szyldów. Pewna osoba zadzwoniła do mnie i zapytała, dlaczego słowo «pikantny» jest po rosyjsku. Mogę szczerze powiedzieć, że szyldy na 48 sklepach nie są łatwe do wymiany. Mamy harmonogram tych prac. I mówię klientowi, że ten konkretny sklep wymieni szyld, na przykład, w październiku.
Przypominamy, że 30 września i 1 października w Kijowie odbyło się wydarzenie na dużą skalę - SUPERWOMAN Forum. To pierwsze w Ukrainie forum w formacie Women2Women, stworzone przez kobiety dla kobiet. W wydarzeniu wzięło udział 24 prelegentów, którzy podzielili się prawdziwymi przypadkami biznesowymi, sekretami motywacyjnymi, życiowymi trikami i potężną wiedzą z zakresu umiejętności miękkich. Przeczytaj więcej o wydarzeniu w UA.NEWS.