Według «Blagody», liczba osób w wieku produkcyjnym w Ukrainie wynosi obecnie około 12 milionów, co oznacza spadek o 31%. Według analityków, kraj może tracić od 2,7% do 6,9% PKB rocznie z powodu braku siły roboczej. O tym, jakie inne problemy na rynku pracy spowodowała wojna i jak kraj może uzupełnić rosnący niedobór pracowników, rozmawiamy w ekskluzywnym wywiadzie z Oleksiiem Korobką, założycielem i prezesem zarządu Blagoda i platformy YOUCAN 1 IT.
Pana firma przeprowadziła zakrojone na szeroką skalę badanie rynku pracy w Ukrainie. Jak wojna wpłynęła na ten rynek? Co mamy teraz?
Oleksii Korobka: Od początku inwazji na pełną skalę trendy na ukraińskim rynku pracy znacznie się zmieniły. W wielu obszarach brakuje pracowników. Wyjazd i stały pobyt obywateli za granicą spowodował niedobór pracowników w Ukrainie.
Wojna na pełną skalę pozostaje największym czynnikiem niepewności w przewidywaniu możliwych zmian na rynku pracy. Przed wojną Ukraina liczyła około 37 milionów mieszkańców, a obecnie konsensus prognoz z tymi, którzy wyjechali i wrócili, wynosi minus 6,2-6,8 miliona, czyli minus 16%-18% całkowitej populacji. Liczba osób w wieku produkcyjnym w Ukrainie jest przerażająca. Przed wojną wynosiła 17,4 mln, a obecnie około 12 mln, co oznacza spadek o 31%.
Według demografów Ukraina może stracić około 5 milionów obywateli-uchodźców, którzy nie wrócą. Czy Pana prognozy pokrywają się z tymi danymi?
Oleksii Korobka: Liczba ukraińskich uchodźców za granicą wynosi obecnie około 6,2-6,8 mln. Im dłużej trwa wojna, tym więcej z nich będzie myśleć o rozpoczęciu nowego życia w kraju przyjmującym. Ukrainie grozi utrata milionów obywateli.
Według naszych badań Ukraina może stracić 3-3,5 miliona obywateli. Ale liczba ta może być znacznie wyższa. Niektóre rodziny zostaną połączone za granicą po zakończeniu wojny: mężczyźni opuszczą kraj, aby dołączyć do swoich żon i dzieci po zniesieniu ograniczeń.
Podczas gdy utrata uchodźców może stać się katastrofą dla gospodarki Ukrainy, jest to prawdziwy dar dla gospodarek krajów, w których przebywają. Rządy tych krajów są zainteresowane tym, by Ukraińcy rozwijali ich gospodarki. Dlatego przyszły powrót uchodźców będzie wymagał dialogu z krajami partnerskimi i opracowania z nimi wspólnej polityki.
Po zwycięstwie nasz kraj powinien zrobić wszystko, co możliwe, aby tacy obywatele powrócili do ojczyzny. Mogą oni wnieść nie tylko swoje dotychczasowe umiejętności i wiedzę, ale także najnowsze trendy i odkrycia w swoich dziedzinach.
Jak ważne jest to dla ukraińskiego rynku pracy? I jacy specjaliści wyjechali najczęściej?
Oleksii Korobka: Brak powrotu Ukraińców będzie miał znaczący wpływ na ukraińską gospodarkę, która może stracić od 2,7% do 6,9% PKB rocznie. Ale najważniejsza nie jest całkowita liczba, ale struktura tej fali uchodźców: ponad 50% z nich to dzieci w wieku 8-18 lat, a pozostałe 40% to kobiety o średniej wieku 35-49 lat.
Ten problem stanie się widoczny za 3-5 lat, kiedy obywatele, którzy mają wstąpić na uniwersytety, a następnie wyjechać do pracy, znajdą się za granicą. Wtedy będzie duże zapotrzebowanie na młodych ludzi.
Najwięcej wyjechało osób, których praca już na pierwszym etapie wyjazdu z kraju mogła być zdalna: informatycy, inżynierowie, marketingowcy i projektanci, rekruterzy, analitycy. Dlatego obecnie w Ukrainie nie ma dużego kryzysu z takimi specjalistami.
Jednak im więcej czasu mija, tym bardziej ci specjaliści będą przenosić się na inne rynki pracy, ponieważ wynagrodzenia w tych krajach są znacznie wyższe, a możliwości większe.
Mówiąc o niedoborze personelu. Czy możemy powiedzieć, że w Ukrainie istnieje bezrobocie strukturalne? W jakich branżach występują niedobory pracowników?
Oleksii Korobka: Wielu prawdziwych specjalistów nie tylko odeszło, ale także wstąpiło w szeregi Sił Zbrojnych, pozostawiając za sobą swoje stanowiska i zawody.
Skończyły się czasy, gdy na jedno wolne stanowisko pracy otrzymywało się setki odpowiedzi... Obecnie znalezienie prawdziwie wykwalifikowanego i doświadczonego specjalisty wymaga wiele wysiłku i czasu. Niestety, osłabia to ukraiński przemysł i całą gospodarkę kraju.
Największe zapotrzebowanie ze strony osób poszukujących pracy obserwuje się w regionach Kijowa, Charkowa, Zaporoża, Dniepru i Winnicy. Najniższy jest w obwodach zakarpackim, czerniowieckim, tarnopolskim, czerkaskim i iwanofrankowskim.
Największym problemem jest obecnie niedobór pracowników fizycznych, a każda ukraińska firma już doświadcza tego kryzysu. Mówiąc dokładniej, niedobór pracowników jest następujący: produkcja - 47%, sprzedaż - 46%, inżynieria - 30%, logistyka - 28%, IT - 27%. Dla porównania, w 2021 roku sektor IT będzie na pierwszym miejscu - 43%.
Czy widzi Pan podobne problemy w krajach zachodnich?
Oleksii Korobka: Wojna w Ukrainie z pewnością wpłynęła na europejski rynek pracy. W Polsce brakuje pracowników, ponieważ Ukraińcy wyjeżdżają do pracy w innych krajach UE, a w Ukrainie występuje dotkliwy niedobór mężczyzn z powodu mobilizacji. Przede wszystkim jednak brakuje zwykłych pracowników. Obecnie na rynku jest 92,8 tys. wolnych miejsc pracy.
Na początku wojny w Polsce było około 2 milionów Ukraińców, ale z czasem Niemcy wysunęły się na czoło pod względem liczby ukraińskich migrantów, wyprzedzając Polskę. Tak więc w maju 2023 r. w Niemczech było około 1,1 miliona Ukraińców, a w Polsce 990 000, a następnie w Czechach (340 000), Hiszpanii (178 000), Włoszech (158 000) i Bułgarii (157 000). Poza Europą, Stany Zjednoczone i Kanada przyjęły największą liczbę Ukraińców: około 280 000 w Stanach Zjednoczonych i około 234 500 w Kanadzie. Tym samym rynki pracy w tych krajach poprawiły się dzięki Ukraińcom.
Ale we wszystkich krajach europejskich, zarówno przed wojną w Ukrainie, jak i teraz, istniał duży problem z pracownikami w przedsiębiorstwach i wykwalifikowanymi pracownikami: kierowcami ciężarówek, monterami, tokarzami, mechanikami samochodowymi, kierowcami autobusów itp.
Tak, żyjemy w erze wysokich technologii i postępu technologicznego, ale jednocześnie wszystkie branże doświadczają prawdziwego niedoboru pracowników. To z pewnością dziwny świat.
Jak pracodawcy w Ukrainie i na Zachodzie planują radzić sobie z niedoborem pracowników, zarówno fizycznych, jak i wysoko wykwalifikowanych? Czy istnieje różnica w podejściu?
Oleksii Korobka: W wyniku wszystkich tych czynników kraje europejskie zaczęły aktywnie uzupełniać niedobór zawodów robotniczych pracownikami z Azji. Wiodącymi krajami są Filipiny, Nepal i Kazachstan. Największym problemem jest jednak długie oczekiwanie na taki personel, ponieważ uzyskanie pozwolenia na pracę dla takiego pracownika zajmuje 2-3 miesiące, a cały cykl trwa około 5-6 miesięcy.
Pracownicy z Azji wnoszą do polskich firm zupełnie nowe i egzotyczne doświadczenie. Menedżerowie i właściciele firm są dumni, że w ich firmach pracują nie tylko Polacy, Ukraińcy i Białorusini, ale także Filipińczycy, Indonezyjczycy i Wietnamczycy. Ich zdaniem, a także moim, słusznie stają się firmą międzynarodową w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie tylko sprzedają produkty na całym świecie, ale też zatrudniają ludzi z całego świata. To bardzo mobilizuje i daje energię do dalszego rozwoju.
Współpraca z Azjatami jest też często powodem przejścia na język angielski. Do tej pory angielski znali tylko pracownicy biurowi, którzy najczęściej zajmują się sprzedażą międzynarodową. Tymczasem po wprowadzeniu azjatyckich pracowników na produkcję, kierownicy i brygadziści muszą przypominać sobie swoje umiejętności językowe ze szkoły średniej czy studiów.
Przeprowadziliśmy ankietę wśród takich pracowników: «Co jest dla nich najważniejsze przy wyborze kraju pracodawcy?». Odpowiedzi były następujące:
- Przeprowadzka do UE, ponieważ poziom życia jest tam znacznie wyższy.
- Wynagrodzenie.
- Możliwość przeniesienia rodziny.
- Jeśli weźmiemy pod uwagę kraje UE, Polska jest najłatwiejszym i najszybszym krajem do uzyskania wizy i pozwolenia na pracę. Na przykład w Czechach cała procedura trwa 8-9 miesięcy.
- Bezpłatne formalności.
Ukraińskie firmy również podejmują taką decyzję. Nie tylko firmy muszą teraz zacząć legalizować i zatrudniać takich pracowników, ale rząd musi stworzyć warunki do przyciągnięcia obcokrajowców na ukraiński rynek pracy.
Od dawna rozumiem, że zagraniczni pracownicy są niezbędni dla ukraińskich przedsiębiorstw, dlatego dziś aktywnie tworzymy system przyciągania i dostosowywania tych pracowników do obecnych realiów.
Jeśli chodzi o specyfikę ukraińskiego rynku pracy. Czy widzi Pan zrozumienie ze strony pracodawców, że warunki pracy będą musiały zostać dostosowane? Chodzi przede wszystkim o odpowiedzialność społeczną wobec pracowników: tworzenie warunków sprzyjających integracji, opiekę medyczną, a nawet wsparcie w zakresie zdrowia psychicznego. Czy pracodawcy są na to gotowi?
Oleksii Korobka: Bardzo trudno jest teraz udzielić jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Wszystko zmienia się każdego dnia... w firmach, w kraju, na świecie... Zgodnie ze specyfiką naszej pracy, co miesiąc przeprowadzamy badania analityczne na rynku pracy. I widzimy, że to, co było istotne wczoraj, nie jest już istotne dzisiaj.
Człowiek zawsze ma kilka stopni akceptacji nowych warunków życia, w tym warunków dla swojego biznesu czy stanowiska. A jeśli na początku coś wydaje nam się niemożliwe, to później przemyśliwujemy i dostosowujemy się do okoliczności, starając się znaleźć najlepsze rozwiązanie, które może dać najlepszy wynik.
Jako pracodawca staram się pomóc moim pracownikom pracować w zmienionej rzeczywistości, zatrzymać ich, motywować i rozwijać. Mam nadzieję, że większość specjalistów, którzy wyjechali za granicę, po zwycięstwie przywiezie do naszego kraju nową wiedzę, nowe doświadczenie, nowe trendy i pomysły, które podniosą branże na wysoki poziom zawodowy i roboczy oraz uczynią Ukrainę jeszcze silniejszą i bardziej postępową.