$ 42.16 € 43.47 zł 10.18
-3° Kijów -4° Warszawa -2° Waszyngton
Polska nałożyła embargo na import ukraińskiego zboża: powody tej decyzji i dlaczego może ona utrudnić przystąpienie Ukrainy do UE

Polska nałożyła embargo na import ukraińskiego zboża: powody tej decyzji i dlaczego może ona utrudnić przystąpienie Ukrainy do UE

18 września 2023 17:04

16 września polski rząd jednostronnie nałożył zakaz importu ukraińskiego zboża na polski rynek.

Podczas spotkania z wyborcami premier Mateusz Morawiecki powiedział, że embargo pozostanie w mocy, dopóki Polska nie opracuje modelu współpracy z Ukrainą w zakresie transportu zboża. Lub dopóki Komisja Europejska sama nie przedłuży embarga.

O powodach tej decyzji polskiego rządu i jej wpływie na Ukrainę można przeczytać w naszym artykule.

Zachodni sąsiedzi bez ukraińskiego zboża

W kontekście rosyjskiej blokady szlaków czarnomorskich, w maju 2022 r. Unia Europejska anulowała cła na towary z Ukrainy na rok, aby wesprzeć gospodarkę tego kraju. W szczególności miało to pomóc w tranzycie zboża do portów europejskich, skąd produkty miały być wysyłane do odbiorców końcowych na Bliskim Wschodzie, w Azji i Afryce.

Jednak starając się wesprzeć ukraińską gospodarkę, UE nie zauważyła, jak spadła cena europejskiego zboża. Według międzynarodowego eksperta Stanisława Żelichowskiego, z tym problemem borykała się w szczególności Polska. Ponieważ ukraińskie zboże było sprzedawane o połowę taniej niż polskie, cena polskiej pszenicy spadła o połowę, do 700 zł za tonę. Rok przed inwazją na pełną skalę kosztowała ona około 1400.

W związku z tym wiosną 2023 r. szereg krajów europejskich wprowadziło zakaz importu ukraińskiego zboża. Wśród nich znalazły się Polska, Słowacja i Węgry, które stanęły w obliczu nadpodaży ukraińskich produktów zbożowych na swoich rynkach. W związku z tym kraje te jednostronnie zakazały importu ukraińskiego zboża na swoje terytorium.

Później do sprawy dołączyła Komisja Europejska. Osiągnąwszy kompromis z Polską, Węgrami, Słowacją, Rumunią i Bułgarią, podjęła następującą decyzję: wszystkie te kraje mogą zablokować sprzedaż ukraińskiej pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika na swoim terytorium.

Z kolei Polska, Węgry, Słowacja, Rumunia i Bułgaria zgodziły się nie utrudniać tranzytu ukraińskich produktów rolnych do innych krajów. Moratorium zostało przedłużone w czerwcu. Jednak po raz drugi Komisja Europejska zdecydowała się nie nakładać embarga. Dlatego 15 września wznowiono import ukraińskiego zboża do wszystkich krajów europejskich. Bułgaria aktywnie poparła tę decyzję. Ale Węgry i Polska dały jasno do zrozumienia, że zakaz powinien zostać przedłużony. W przeciwnym razie rządy podejmą podobne decyzje na własną rękę.

Jakie jest stanowisko Polski?

14 września, dzień przed zniesieniem zakazu importu ukraińskich produktów rolnych do Polski, prezydent Andrzej Duda powiedział, że nie ma zamiaru sprzedawać ukraińskiego zboża.




"To, żeby zboże ukraińskie było sprzedawane w Polsce, absolutnie nie jest w naszym interesie, nie jest w interesie naszych rolników. My musimy bronić swojego rynku i my to realizujemy, jednocześnie starając się pomóc Ukrainie" - powiedział prezydent Polski Andrzej Duda.

16 września, w związku ze zniesieniem przez Komisję Europejską zakazu importu ukraińskiego zboża, polski premier Mateusz Morawiecki powiedział, że Polska sama wprowadzi embargo.



"Według Unii Europejskiej 15 września mamy otworzyć granice ponownie. My tego nie zrobimy. Jesteśmy gotowi do pracy nad wspólnym rozwiązaniem. Komisja Europejska musi przyjąć perspektywę polskiego rolnika" - powiedział Mateusz Morawiecki, premier Polski.

Później Morawiecki zauważył, że takie działania rządu nie są skierowane przeciwko Ukrainie, ale w celu wsparcia lokalnych rolników.

Jednak inny polski urzędnik, minister rolnictwa Robert Telus, był bardziej kategoryczny. Zakwestionował on nawet członkostwo Ukrainy w UE. Według Telusa, bez stworzenia mechanizmu importu ukraińskiego zboża do Polski, nie może być mowy o przystąpieniu Ukrainy do UE.

"Jeżeli nie zbudujemy dzisiaj narzędzi, to na pewno Polska się na to nie zgodzi, żeby Ukraina weszła do Unii Europejskiej. My dziś musimy zbudować narzędzia, bo z produktami ukraińskimi będziemy żyć dłużej.  Jak Polska wchodziła do Unii Europejskiej, to musieliśmy spełniać warunki. I te warunki były nam postawione bardzo rygorystycznie. I my musimy postawić Ukrainie warunki"

Robert Telus

Minister rolnictwa Polski


W komentarzu dla UA News analityk polityczny Volodymyr Fesenko zauważył, że cała sytuacja jest spowodowana wyborami, które odbędą się w Polsce w najbliższych dniach.

"Polacy są przeciwni importowi ukraińskiego zboża do ich kraju, ponieważ jest to konkurent. Wybory w Polsce odbędą się 15 października. A rolnicy i ludność wiejska są grupą docelową partii, do której należy Duda. Niestety, to jest ich interes. A w przyszłości mogę powiedzieć, że podobna sytuacja jest na Słowacji i w wielu krajach Europy Środkowej. A więc to nie jest tylko polski problem. Po wyborach sytuacja zostanie rozwiązana. Kwestia zboża ma swoją konkurencyjną stronę, a kampania wyborcza dodatkowo ją podgrzewa. Ale już teraz mogę powiedzieć, że nie zepsuje to stosunków między Polską a Ukrainą. Polska pomagała i nadal będzie pomagać Ukrainie w wojnie z rosją"

Volodymyr Fesenko

politolog


Reakcja Ukrainy i społeczności międzynarodowej

Ukraiński rząd zareagował na te oświadczenia Polski. W wywiadzie dla Radio Liberty, Olha Stefanishyna, wicepremier ds. integracji europejskiej, powiedziała, że nie uważa problemu zboża za tak głęboki, aby podnieść kwestię członkostwa Ukrainy w UE.

"Zdecydowanie uważam, że ten problem nie jest na tyle poważny, by utożsamiać go z kwestią członkostwa lub ogólnie z kwestią stosunków ukraińsko-polskich. Gdybyśmy nie mieli wojny na pełną skalę, te napięcia między Ukrainą a Polską lub innymi sąsiednimi krajami byłyby uważane za zwykłe irytacje handlowe, tak jak to było w innych czasach przed wojną, od początku umowy stowarzyszeniowej" - Olha Stefanishyna, wicepremier ds. integracji europejskiej Ukrainy.



Jednocześnie Taras Kachka, wiceminister gospodarki i przedstawiciel handlowy Ukrainy, dał jasno do zrozumienia, że nie będzie pokojowego rozwiązania. Według wiceministra, 18 września Ukraina rozpocznie procedurę składania pozwu do Światowej Organizacji Handlu przeciwko Polsce, Węgrom i Słowacji. Powód: kontynuacja zakazu importu ukraińskiego zboża, wbrew decyzji Komisji Europejskiej.

"Ważne jest, aby udowodnić, że te działania są prawnie błędne. Dlatego jutro rozpoczniemy postępowanie sądowe... Myślę, że cały świat musi zobaczyć, jak państwa członkowskie UE zachowują się wobec swoich partnerów handlowych i Unii, ponieważ może to mieć wpływ również na inne kraje"

Taras Kachka

Wiceminister gospodarki, przedstawiciel handlowy Ukrainy


Kachka zauważył również, że Słowacja przedłużyła zakaz importu tylko czterech rodzajów zbóż. Jednocześnie Polska wprowadziła dodatkowe zakazy na ukraińską mąkę i paszę, a Węgry zakazały 25 kolejnych produktów, które nie były wcześniej omawiane, w tym mięsa.

Urzędnik powiedział, że oprócz pozwu, Ukraina przygotowuje się teraz do działań odwetowych, podejmując środki przeciwko eksportowi polskich owoców i warzyw.

Wpływ takich decyzji na globalną gospodarkę i geopolitykę

Decyzje Słowacji, Węgier i Polski wyraźnie pokazują nam, że państwa członkowskie UE nie zawsze słuchają jej konkretnych decyzji. Ponadto Ukraina traci obecnie trzy szlaki transportu swoich produktów rolnych. Po pierwsze, ogranicza to dostęp ukraińskich rolników do rynków międzynarodowych. Po drugie, powoduje znaczne szkody dla gospodarki naszego kraju. Po trzecie, pozostawia kraje Azji, Bliskiego Wschodu i Afryki bez wysokiej jakości zboża w przystępnej cenie.

Jednak w przypadku Słowacji i Węgier problem nie jest zbyt duży.

Poza ograniczonymi możliwościami sprzedaży, ukraińscy rolnicy nie napotykają na żadne istotne przeszkody. W końcu Słowacja po prostu odnowiła zakaz, który obowiązywał przez prawie sześć miesięcy. A na Węgrzech, pomimo długiej listy zakazanych produktów, większość ograniczeń ma charakter symboliczny. W końcu Ukraina nie eksportuje do tego kraju dużych ilości np. wołowiny czy wieprzowiny.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z Polską. Ograniczenia w imporcie ukraińskich produktów doprowadziły do wprowadzenia podobnych restrykcji w odpowiedzi. Ma to znaczący wpływ na gospodarkę i sektor rolny w dwóch krajach Europy Wschodniej.

Innym problemem jest to, że polski rząd jest bardzo kategoryczny. W szczególności w kwestii przystąpienia Ukrainy do UE i dalszego eksportu ukraińskiego zboża do Polski. Oczywiście można to przypisać "agonii wyborczej" i "flirtowaniu z elektoratem". Ale jeśli takie myśli istnieją, to warto zwrócić na nie uwagę.

Jedyną dobrą rzeczą w tej sytuacji jest gotowość zarówno Ukrainy, jak i Polski do stworzenia modelu, który zapewni niezakłócony eksport ukraińskich produktów rolnych i nie zaszkodzi sektorowi rolnemu w Polsce. Dopiero okaże się, czy po wyborach nasi sąsiedzi odzyskali zdolność do konstruktywnego i wyważonego dialogu.

Autor: Dasha Sherstyuk