16 listopada okazało się, że polscy przewoźnicy blokują ruch ciężarówek na trzech głównych przejściach granicznych z Ukrainą - Jagodin, Rawa Ruska i Krakowiec. W rezultacie prawie 4000 ciężarówek nie mogło wjechać do Ukrainy.
Przewoźnicy przedstawili polskiemu rządowi swoje żądania, które muszą spełnić, aby móc kontynuować przewóz ciężarówek do Ukrainy.
UA News zebrało informacje na temat blokady ciężarówek na granicy ukraińsko-polskiej, żądań polskich przewoźników oraz reakcji społeczności ukraińskiej i międzynarodowej na takie działania.
Ograniczenia dla ciężarówek. I to nie wszystkich
Pierwsze blokady na granicy ukraińsko-polskiej miały miejsce 6 listopada. Wtedy to polscy przewoźnicy rozpoczęli kampanię blokowania przejazdu ciężarówek.
Według Państwowej Służby Granicznej Ukrainy, po godzinie 13:00 nastąpiło stopniowe blokowanie ruchu towarowego w kierunku punktów kontrolnych Korczowa - Krakowiec, Hrebenne - Rawa Ruska i Dorohusk - Jagodin. Dotyczyło to zarówno wjazdu, jak i wyjazdu z Polski.
Organizatorzy akcji dążyli do przepuszczania jednej ciężarówki na godzinę. W tym samym czasie ciężarówki przewożące środki bezpieczeństwa i pomoc humanitarną, zwierzęta i łatwo psującą się żywność mogły przejeżdżać poza tym ograniczeniem.
Ruch samochodów osobowych i autobusów również nie miał być utrudniony.
Tomasz Borkowski, współprzewodniczący blokady i organizator protestu w pobliżu punktu kontrolnego Korczowa-Krakowiec, zauważył, że protest został oficjalnie zarejestrowany przez polskich przewoźników u władz lokalnych do 3 stycznia 2024 roku.
Borkowski podkreślił również, że blokada nie jest skierowana przeciwko Ukrainie, ale w celu «wyrównania szans» z ukraińskimi przewoźnikami.
Polscy przewoźnicy domagają się od polskiego rządu:
- przywrócenia praktyki zezwoleń dla ukraińskich przewoźników;
- zaostrzenia przepisów transportowych ECMT (Europejskiej Konferencji Ministrów Transportu) dla przewoźników zagranicznych;
- uniemożliwienia rejestracji firm w Polsce, jeśli ich działalność finansowa nie jest prowadzona na terenie UE;
- utworzenie osobnej kolejki dla samochodów z unijnymi tablicami rejestracyjnymi;
- utworzenie osobnej kolejki na wszystkich granicach dla pustych ciężarówek;
- uzyskanie dostępu do ukraińskiego systemu «Shlyakh».
Nowa faza eskalacji blokowania wjazdu i wyjazdu ciężarówek nastąpiła 16 listopada. Według Andriya Demchenko, rzecznika Państwowej Służby Granicznej Ukrainy, obecnie na granicy zablokowanych jest około 4000 ciężarówek.
W szczególności około 1200 ciężarówek znajduje się na punkcie kontrolnym Jagodyn, aby przemieścić się w kierunku Ukrainy, a kolejne 1200 ciężarówek znajduje się na punktach kontrolnych Krakivets i Rawa-Ruska.
Kierowcy wybierają również inne alternatywne trasy, dlatego ciężarówki gromadzą się w innych obszarach, gdzie ruch nie jest zablokowany. Dziś rano około 1100 ciężarówek jechało w kierunku Szehyni, a około 300 ciężarówek w kierunku Uhrynowa, Ustiugu i Smilnyci.
Od 17 listopada sytuacja pozostaje trudna: protestujący nadal blokują ruch ciężarówek, uniemożliwiając im przekroczenie granicy ukraińsko-polskiej.
Jak Słowacja podchwyciła trend blokowania ciężarówek
Po tym, jak polscy przewoźnicy zablokowali ciężarówki na granicy z Ukrainą, kierowcy zaczęli szukać alternatywnych sposobów na opuszczenie kraju. Jedną z takich tras był wyjazd przez punkt kontrolny Użhorod w kierunku Słowacji.
Jednak ciężarówek było tak dużo, że i na tym przejściu szybko utworzyły się kolejki.
Pełniący obowiązki zastępcy naczelnika zakarpackiego urzędu celnego, Vasyl Tatosh, powiedział, że w ciągu ostatniej doby, 16 listopada, 243 pojazdy zostały wpuszczone do Ukrainy przez punkt kontrolny Użhorod. Po stronie słowackiej w kolejce stoi obecnie około 900 ciężarówek.
W ciągu ostatniego tygodnia przepustowość celna na punkcie kontrolnym wzrosła prawie dwukrotnie - ze 140 pojazdów dziennie do 250. Tatosh zauważa, że w zeszłym tygodniu w ogóle nie było kolejek; zaczęły się pojawiać w dniach 9-10 listopada.
Biorąc pod uwagę sytuację na granicy, 16 listopada Słowacja nałożyła również godzinną blokadę na granicy Vyšné Nemecké-Uzhhorod z Ukrainą po stronie słowackiej.
W ten sposób słowaccy przewoźnicy wyrazili poparcie dla swoich polskich kolegów, którzy od kilku dni protestują przeciwko liberalizacji przepisów UE dla ukraińskich ciężarówek. Z kolei kierowcy ciężarówek zablokowali drogę do przejścia samochodami osobowymi.
Unia grozi również zablokowaniem ukraińskim przewoźnikom przekraczania granicy po swojej stronie, jeśli Komisja Europejska nie przywróci wydawania komercyjnych zezwoleń transportowych w UE.
Viktoria Sengetovska, rzeczniczka zakarpackiego urzędu celnego, zauważa również, że ukraińscy kierowcy próbują obecnie wyjechać przez punkt kontrolny Tisa na granicy z Węgrami. Jednak ze względu na duży przepływ pojazdów możliwe jest, że Węgry również nałożą blokadę.
Czy robi się coś, by powstrzymać blokadę ciężarówek?
15 listopada odbyły się trójstronne rozmowy między Ministerstwem Wspólnot, Terytoriów i Infrastruktury Ukrainy, Ministerstwem Infrastruktury Polski oraz Dyrekcją ds. Transportu i Mobilności Komisji Europejskiej.
Kluczową kwestią było wypracowanie wspólnych rozwiązań w celu odblokowania granicy.
Strony omówiły również postulaty protestujących i możliwości ich spełnienia. W szczególności żądanie powrotu do systemu zezwoleń nie może zostać spełnione, jak stwierdziła strona ukraińska. W końcu umowa o liberalizacji przewozów towarowych między Ukrainą a UE będzie obowiązywać co najmniej do 30 czerwca 2024 roku.
W wyniku negocjacji strony wypracowały wspólne rozwiązania i zaproponowały je polskim protestującym. Obecnie przedstawiciele Ukrainy, Polski i UE nadal poszukują rozwiązań w celu rozwiązania sytuacji.
Tego samego dnia delegacja wysokiego szczebla z Komisji Europejskiej, na czele z dyrektorem generalnym Dyrekcji Generalnej ds. Transportu, odwiedziła przejście graniczne w Polsce zablokowane przez przewoźników.
«Chodziło o omówienie tej kwestii z przedstawicielami rządu i protestującymi. Wizyta pozwoliła nam zrozumieć i w pełni ocenić wpływ demonstracji na miejscu. Na granicy są bardzo długie kolejki. Warunki dla kierowców ciężarówek są tam trudne. Doskonale zdajemy sobie sprawę z ekonomicznych konsekwencji tego, co się dzieje», - kontynuował Adalbert Jahnz, rzecznik Komisji Europejskiej.
Jantz zauważył, że Bruksela żałuje, że nie znaleziono rozwiązania, które zakończyłoby protesty polskich kierowców ciężarówek blokujących ciężarówki z Ukrainy na granicy. Nazwał je również «bezowocnymi».
Przedstawiciel Komisji Europejskiej podkreślił również, że kluczowe żądanie polskich przewoźników - przywrócenie systemu wydawania zezwoleń dla ich ukraińskich odpowiedników na pracę w UE - jest prawnie niemożliwe.
Przedstawiciele polskich przewoźników drogowych złożyli jednak kategoryczne oświadczenie: rozszerzą swój protest graniczny przeciwko Ukrainie, blokując kolejne przejście graniczne dla ciężarówek z powodu tego, co nazywają nieuczciwą konkurencją ze strony rozdartego wojną kraju.
Polscy przewoźnicy twierdzą, że złagodzenie unijnych zasad dostępu doprowadziło do napływu nieuczciwej ukraińskiej konkurencji, która poważnie wpłynęła na ich zyski.
Jeden z organizatorów protestu, Tomasz Borkowski, powiedział, że była to reakcja na odrzucenie żądań protestujących. Od poniedziałku rozszerzą oni blokadę na przejście graniczne w Medyce.
Autorka: Dasha Sherstyuk