16 stycznia zespół śledczy Bihus.Info poinformował o fakcie podsłuchiwania i nieautoryzowanej inwigilacji dziennikarzy. Kilka tygodni później kierownik projektu Denys Bihus przedstawił własne dochodzenie i stwierdził, że za operację odpowiedzialny był Departament Ochrony Państwowości Narodowej SBU (DZND).
Departament początkowo stwierdził, że operacja została przeprowadzona w celu rzekomego «zwalczania zorganizowanej przestępczości narkotykowej». Departament przeprowadził jednak czystki kadrowe.
Więcej o inwigilacji dziennikarzy, działaniach SBU w związku z «przestępczością narkotykową» i reakcji ukraińskich urzędników w artykule.
Szczegóły inwigilacji zespołu Bihus.Info
W dniu 5 lutego kanał Bihus.Info na YouTube opublikował film, który zawierał wszystkie informacje na temat inwigilacji zespołu projektowego i osób zaangażowanych w operację.
Jest on oparty na nagraniach z kamer bezpieczeństwa kompleksu rekreacyjnego Ukraińska Wioska, w którym zespół redakcyjny przebywał 27 grudnia 2023 roku. Zawiera również komentarze pracowników obiektu.
Według kierownika projektu, Denysa Bihusa, za operację odpowiedzialny był Departament Ochrony Państwowości Narodowej SBU. A biorąc pod uwagę dostępność sprzętu do filmowania i podsłuchiwania, najprawdopodobniej zaangażowany był Departament Wsparcia Operacyjno-Technicznego SBU.
Zgodnie z informacjami zawartymi w filmie, w operacji wzięło udział około 30 funkcjonariuszy SBU, a także, prawdopodobnie, rodziny funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa. Sama operacja trwała 6 dni.
Jednak biorąc pod uwagę przygotowania i działania funkcjonariuszy SBU po operacji, trwała ona znacznie dłużej. Najpierw SBU dwukrotnie odwiedziła kompleks w dniach 15-22 grudnia 2023 roku. Cel był konkretny: sprawdzić pokoje, do których miała wprowadzić się redakcja Bihus.Info i zarezerwować je dzień wcześniej.
Pracownicy ukraińskiej wioski zauważyli, że grupie «wczasowiczów» przewodził wysoki, szczupły mężczyzna, który nazywał siebie Ihor. Oczywiście podał on personelowi swój tymczasowy numer. Byli jednak ludzie, którym udało się zapisać ten numer i podpisać go. Wśród najczęstszych: «Ihor SBU", «Ihor Kravchenko DZND», «Ihor DZND SBU». Jest więc dość oczywiste, że Ihor Kravchenko nie był przypadkowym człowiekiem, który lubi spędzać wakacje na wsi.
Pan Kravchenko i jego koledzy nie tylko zameldowali się w kompleksie, ale także aktywnie fotografowali fasady domów, nagrywali lokalizację kamer oraz bezpośrednio filmowali i fotografowali pracowników Bihus.Info po ich przybyciu do Ukraińskiej Wioski.
Kolejnym funkcjonariuszem SBU zidentyfikowanym przez redakcję był Yevhen Kovalenko. W 2020 r. złożył on oświadczenie jako funkcjonariusz SBU, ale teraz nie ma do niego dostępu z powodu inwazji na pełną skalę. Kovalenko nie skomentował swojego udziału w operacji inwigilacji.
Taras Sadovnyk, były pracownik SBU w obwodzie chmielnickim, a obecnie pracownik DZND, był również widziany w ukraińskiej wiosce w wyżej wymienionych dniach. Co dziwne, on również nie odpowiedział dziennikarzom.
Po raz czwarty pracownicy DZND przybyli do Ukraińskiej Wioski 1 stycznia 2024 roku. W tym czasie zameldowali się w dwóch pokojach, w których mieszkali dziennikarze, a także wynajęli saunę. Chcieli jednak zarezerwować je z powrotem 28 grudnia, ale nie mieli czasu. Do środka wprowadziły się inne osoby.
Redakcja Bihus.Info uważa, że w sumie funkcjonariusze SBU nielegalnie zainstalowali ukryte kamery w saunie i co najmniej 8 pokojach mieszkalnych. Podczas filmowania w kompleksie Denys Bihus odkrył, że za wieszakami znajdowały się specjalnie wykonane otwory, w których umieszczono niezbędny sprzęt.
Sami dziennikarze zauważają, że filmowali «nieciekawe treści» w pokojach, ponieważ w większości spali i robili swoje. Jeśli chodzi o tych, którzy zostali przyłapani na zażywaniu narkotyków, Denys Bihus nazywa ich «byłymi kolegami».
Jednak, jak to się mówi, nie wszystkie korporacje są takie same. Redaktor projektu Alisa Yurchenko zauważa, że inwigilacja zespołu Bihus.Info trwała w ostatnich dniach.
«Ciągle zauważaliśmy szpiegów w pobliżu biura. Byli to typowi włóczędzy, którzy chodzili po budynku biurowym. Kiedy pytaliśmy ich, co tam robią, nie potrafili jasno odpowiedzieć na pytanie, dlaczego się zgubili i po prostu biegali w kółko wokół biura. Znowu samochody z fałszywymi tablicami rejestracyjnymi, wszystko to trwało. Być może kilka poprzednich dni było mniej aktywnych, ale dopóki nie stało się jasne, że na pewno wyjdziemy z tym materiałem, było to aktywne, tak», - powiedział Yurchenko.
Co mówi SBU?
Gdy tylko sytuacja z nielegalną inwigilacją osiągnęła swój logiczny koniec, zespół Bihus.Info wysłał zapytanie do SBU. Poprosili o komentarz na temat tego, co się stało. Jednak agencja odpowiedziała tylko na "wygodne pytania", ale zignorowała pytanie o pozwolenia na instalację ukrytych kamer w sypialniach.
Nie odpowiedzieli również, czy toczy się jakiekolwiek postępowanie karne przeciwko pracownikom Bihus.Info. Powiedzieli jedynie, że policja krajowa prowadzi dochodzenie karne na podstawie art. 307 kodeksu karnego, w które «zaangażowany jest jeden z operatorów Bihus.Info".
Jednak 5 lutego SBU skomentowała nagranie i wydała oświadczenie wyjaśniające powody nieautoryzowanej inwigilacji pracowników projektu.
«Według danych wywiadowczych SBU, niektórzy pracownicy Bihus.Info byli również klientami dilerów, za pośrednictwem których narkotyki były dostarczane innym obywatelom. W szczególności jeden z operatorów był zaangażowany w postępowanie karne w sprawie nielegalnej produkcji, wytwarzania, zakupu, przechowywania, transportu, wysyłki lub sprzedaży środków odurzających, substancji psychotropowych lub ich analogów», - podała agencja.
Ponadto okazało się, że SBU wszczęła postępowanie karne na podstawie art. 359 Kodeksu karnego Ukrainy (nielegalne pozyskiwanie, sprzedaż lub wykorzystywanie specjalnych technicznych środków pozyskiwania informacji).
Ale to nie jest najciekawsze (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało). Szefowie SBU podjęli również decyzje personalne dotyczące Departamentu Ochrony Państwowości Narodowej. Dokładniej mówiąc, zwolnili szefa DZND, Romana Semenchenko.
Według Fakty ICTV, powołując się na własne źródła, decyzję o jego zwolnieniu podjął szef SBU Vasyl Malyuk.
«Stanowisko kierownictwa SBU jest jasne - działania poszczególnych pracowników nie mogą rzucać cienia na SBU, która robi tak wiele podczas wojny: od wysadzenia mostu krymskiego i prowadzenia innych unikalnych operacji specjalnych po eliminację zbrodniarzy wojennych w Federacji Rosyjskiej. Dlatego «kadry», które monitorowały redakcję Denysa Bihusa, zdecydowanie powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności. Przynajmniej powinni zostać wysłani na pierwszą linię frontu», - powiedzieli anonimowi przedstawiciele SBU.
W komentarzu dla dziennikarzy Bihus.Info Roman Semenchenko potwierdził ten fakt i zauważył, że został zwolniony, ale nie mógł podać dokładnych powodów tej decyzji.
Później Vasyl Malyuk również skomentował sytuację z inwigilacją dziennikarzy. Tekst jego oświadczenia pojawił się na Telegramie SBU. Ogólnie rzecz biorąc, szef agencji wspomniał o największych sukcesach Służby w ciągu ostatniego roku i podkreślił, że «w takich okolicznościach działania poszczególnych pracowników Departamentu Ochrony Państwowości Narodowej są naprawdę oburzające».
Malyuk wspomniał również o nieautoryzowanym rozpowszechnianiu nagrań wideo pracowników Bihus.Info. Powiedział, że są to niedopuszczalne działania, które już doprowadziły do decyzji personalnych.
«Moje stanowisko jest jednoznaczne - działania pojedynczych pracowników nie mogą negować wszystkich pozytywnych wyników osiągniętych przez SBU podczas wojny i rzucać cienia na każdego przedstawiciela służby: zarówno tych, którzy walczą z wrogiem wewnątrz kraju, jak i tych kolegów SBU, którzy oddają życie na polu bitwy dla dobra Ukrainy. Wszelkie nielegalne działania muszą zostać ukarane», - powiedział Malyuk.
Sam Malyuk nie jest jednak w najlepszej sytuacji. W końcu Rada Najwyższa poparła decyzję o wezwaniu szefa SBU do parlamentu w przypadku nielegalnej inwigilacji dziennikarzy.
Według deputowanej Iryny Herashchenko, decyzja ta została poparta przez 159 deputowanych przy wymaganych 150 głosach.
Ze swojej strony deputowany Yaroslav Zheleznyak opublikował wyniki głosowania frakcyjnego. W szczególności, tylko 94 «sług ludu» głosowało za.
Reakcja na rewelacje dotyczące inwigilacji
Oczywiście Denys Bihus wyraził swoją opinię na temat całej sytuacji z inwigilacją. Powiedział, że przedstawiciele zagranicznych mediów zwrócili się już do niego z prośbą o komentarz.
Według dziennikarza fakt nielegalnej inwigilacji jego zespołu projektowego jest sprzeczny z wartościami demokratycznymi i jest przykładem «zgniłych rosyjskich tradycji».
Później inna ukraińska agencja, Biuro Prokuratora Generalnego Ukrainy, skomentowała skandal podsłuchowy.
Zauważono, że dochodzenie przedprocesowe w postępowaniu karnym w sprawie nielegalnej instalacji i wykorzystania specjalnych środków technicznych do potajemnego pozyskiwania informacji zostanie przeprowadzone przez śledczych Głównego Departamentu Śledczego Państwowego Biura Śledczego.
Powód: możliwy udział bezpośrednich pracowników organu ścigania w popełnieniu przestępstwa. Chodzi o Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy.
Na tle skandalu minister sprawiedliwości Denys Maliuska napisał na Facebooku, że Ukraina musi wzmocnić kontrolę nad działaniami służb specjalnych.
«Oglądałem materiał Bihus.Info. Jestem dumny z jakości dziennikarskiego śledztwa. Wstydzę się za "pracę" służb specjalnych. Biorąc pod uwagę uwagę uwagę międzynarodowych mediów skupionych w Ukrainie, myślę, że mamy nie więcej niż jeden dzień, aby pokazać właściwą reakcję i wysłać właściwe wiadomości. Moim zdaniem potrzebujemy większej kontroli nad działaniami służb specjalnych wewnątrz kraju», - napisał Malyuska.
Yaroslav Yurchyshyn, deputowany z frakcji «Głos» i przewodniczący komisji Rady Najwyższej ds. wolności słowa, wyjaśnił, jak SBU powinna działać w tej sytuacji, aby się nie skompromitować. Według niego, najlepiej byłoby, gdyby agencja wszczęła wewnętrzne dochodzenie, zawiesiła wszystkich zaangażowanych i przekazała sprawę innej organizacji zajmującej się egzekwowaniem prawa.
«Najważniejsze jest, aby było jasne: rozumiemy, że istnieje w nas poziom nieufności i jesteśmy gotowi do oczyszczenia. To już jest tworzenie idealnego obrazu - rozwiązanie starej postsowieckiej tak zwanej okhranki, tego Departamentu Ochrony Państwowości i przekształcenie go w odpowiedni organ, którego priorytetem jest walka z prawdziwymi rosyjskimi i zagranicznymi wpływami. W związku z tym, na podstawie tej reakcji, można jasno powiedzieć: tak, Służba Bezpieczeństwa jest otwarta i gotowa do jak najcięższej pracy, aby przywrócić zaufanie do siebie», - podkreślił Yurchyshyn.
Ale, według niego, SBU nie postąpiła właściwie, rozpowszechniając przesłanie o «zwalczaniu przestępczości narkotykowej».
Deputowany zauważył również, że ci, którzy zlecili nielegalną inwigilację dziennikarzy, powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności.
Jednak dla Ukrainy takie działania sił bezpieczeństwa mogą nie mieć zbyt pozytywnych konsekwencji.
«Nie będziemy członkiem Unii Europejskiej, jeśli dziennikarze będą tu atakowani, jak za czasów Kuchmy. Nie będziemy mogli zostać członkami Unii Europejskiej, jeśli nie wskażemy osób stojących za tą sprawą. Tutaj wyrażę (opinię - red.) trochę patetycznie, ale to jest fakt. Wolność słowa jest jedną z wartości europejskiej wspólnoty. Dlatego musimy udzielić bardzo adekwatnej odpowiedzi. Nie chciałbym przewidywać wszystkich możliwych konsekwencji, jeśli nie zostanie to zrobione. Ponieważ konsekwencje mogą być katastrofalne. Najmniejszą z nich jest spowolnienie procesu integracji europejskiej, w którym my, jako kraj w stanie wojny i krytycznie zależny od pomocy naszych europejskich partnerów, jesteśmy zdecydowanie minimalnie zainteresowani», - powiedział Yurchyshyn.
Były oficer SBU i ekspert wojskowy Ivan Stupak zauważył, że operacja była zakrojona na szeroką skalę. Ale, niestety, funkcjonariusze SBU nie wykazali się wystarczającym profesjonalizmem podczas swojej pracy.
«To, co mnie osobiście zdezorientowało, to fakt, że spotkanie odbyło się na świeżym powietrzu, pod kamerami. Były tam światła. Teraz mam podobną sytuację. Z jednej strony jest SBU, która pracuje, demaskuje zdrajców i tak dalej. Z drugiej strony jest taka sytuacja. Kiedy pracownicy zostawili ślady w postaci tego samego wieszaka, za którym zakamuflowano dziurę», - podkreślił Stupak.
Ekspert zauważył również, że takie decyzje są po prostu niemożliwe bez nakazu sądowego. Przynajmniej wcześniej nie było takiej praktyki.
Stupak zwrócił również uwagę, że takie specjalne operacje nie są wyłącznie inicjatywą żadnego konkretnego departamentu. Przynajmniej kierownictwo DZND wiedziało o tej operacji i musiało ją zatwierdzić.
«Nie wiem, jaki był cel od samego początku. Być może dziennikarze byli śledzeni od razu. A może pojawili się gdzieś w procesie dokumentowania handlu narkotykami, a potem zaczęto nad nimi pracować w ramach osobnego scenariusza. Trudno powiedzieć. Ale departament nie podejmuje takich decyzji samodzielnie. Zawsze starają się uzyskać zgodę kierownika wyższego szczebla», - powiedział Ivan Stupak.
Ukraiński działacz społeczny Valerii Pekar zwrócił uwagę na sam fakt inwigilacji dziennikarzy i stwierdził, że jest to «haniebna sowiecka praktyka, która powinna zostać na zawsze zatrzymana».
Według Pekara, sytuacja ta ma konkretnego klienta, którym jest Kancelaria Prezydenta, a nie SBU.
«Jestem pewien, że kierownictwo SBU nie monitoruje dziennikarzy z własnej inicjatywy, ponieważ mają inne rzeczy do zrobienia, a taka inwigilacja jest bezużyteczna. Tylko politycy są zainteresowani inwigilacją dziennikarzy, nikt inny. Energia społeczeństwa obywatelskiego powinna być skierowana na znalezienie sprawców, a nie na karanie sprawców. Ukaranie kilku sprawców lub nawet ich menedżerów będzie oznaczać, że haniebna praktyka będzie kontynuowana», - napisał ekspert.
Pekar skrytykował również bezpośrednie działania SBU. W szczególności wykonawców operacji i te siły bezpieczeństwa, które monitorują dziennikarzy.
«Jakość wykonywania rozkazów politycznych jest niezwykle niska właśnie dlatego, że rekrutacja i awans w SBU, podobnie jak w innych instytucjach państwowych, opiera się na zasadzie lojalności, a nie kompetencji. Lojalność jest potrzebna właśnie do wykonywania nieudolnych i nielegalnych rozkazów. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy jest adekwatnym odzwierciedleniem całego społeczeństwa ukraińskiego, a jej stan pokazuje proces przejściowy w społeczeństwie. Z jednej strony widzimy, jak funkcjonariusze SBU codziennie ryzykują życie na froncie i za nim, widzimy, jak po raz pierwszy w Ukrainie pojawił się wysokiej jakości kontrwywiad i jak przeprowadzane są genialne i niezwykle złożone operacje specjalne. Z drugiej strony, całe jednostki «czyszczą» firmy i szpiegują dziennikarzy. Ani jednego, ani drugiego nie można uogólniać», - powiedział Pekar.
Autorka: Dasha Sherstyuk