
Kiedy w 2022 roku rozpoczęła się pełnoskalowa agresja rosji przeciwko Ukrainie, mało kto mógł sobie wyobrazić, że w ciągu trzech lat wojna ta przekształci się w arenę międzynarodowego konfliktu zbrojnego. Jednak oficjalne uznanie udziału wojsk Korei Północnej (KRLD) w działaniach wojennych po stronie rosji w obwodzie kurskim zmusza do ponownego spojrzenia na sam charakter tego konfliktu.
W rzeczywistości Ukraina walczy dziś nie tylko z federacją rosyjską, ale także z innym, do tego nuklearnym, państwem. To wydarzenie ma daleko idące konsekwencje – zarówno dla Kijowa, jak i dla całego porządku światowego.
Dlaczego rosja w ogóle zaangażowała żołnierzy KRLD do wojny z Ukrainą? A po co to samej Korei Północnej i jej reżimowi? Jaka jest rola globalnych graczy w tym konflikcie? Jak ta sytuacja tworzy nową rzeczywistość wojny?
Polityczny komentator UA.News Mykyta Traczuk wraz z ekspertami analizował te kwestie.
Dlaczego rosja zaangażowała wojska KRLD
Sam tekst komunikatu prasowego ze strony KRLD wywołuje wrażenie podróży w przeszłość, gdzieś w lata 40.–50. XX wieku. Jest to bowiem typowy radziecki, komunistyczny, górnolotny styl pisania, który przywodzi na myśl parady pierwszomajowe i przemówienia poświęcone „wybitnej roli towarzysza Stalina w życiu narodów świata” oraz inne absurdy.
Północnokoreańska agencja informacyjna pisze o „zwycięskim zakończeniu operacji” w obwodzie kurskim, której celem było „odparcie awanturniczej inwazji ukraińskich neonazistów” na terytorium federacji rosyjskiej. Żołnierze KRLD „ramię w ramię” z rosyjskimi towarzyszami nie pozwolili „Ukrainie i Zachodowi” zniweczyć rosyjskiej „specjalnej operacji wojskowej”. Wielki przywódca i towarzysz Kim Dzong Un osobiście gratuluje wszystkim zaangażowanym i obiecuje postawić w Pjongjangu pomnik ku czci uczestników walk. Ogólnie rzecz biorąc, panuje idylla jedności narodu i partii, wszystko tak jak za czasów dyktatury sowieckiej.
Na pierwszy rzut oka zaangażowanie północnokoreańskich wojsk wygląda dość dziwnie i nie jest szczególnie potrzebnym krokiem dla Moskwy. Siły zbrojne rosji, nawet po znacznych stratach, pozostają jednymi z największych na świecie. Niestety, nadal są potężną siłą militarną.
Jednak rzeczywistość wojny okazała się bardziej złożona. rosja odczuwa również brak personelu, wykwalifikowanych specjalistów, sprzętu i amunicji. Zaangażowanie sił północnokoreańskich pozwoliło częściowo zrekompensować te braki, nie uciekając się do niepopularnych środków, takich jak nowa masowa mobilizacja. W końcu putin, z wielu powodów wewnętrznych (przede wszystkim z powodu bardzo negatywnego i panicznego nastawienia społeczeństwa jeszcze w 2022 roku), jest zdecydowanym przeciwnikiem mobilizacji zwykłych rosjan i odkłada ten krok tak długo, jak może.
Ale motywy nie ograniczają się tylko do potrzeb taktycznych. Ważniejszy jest aspekt polityczny. Jest to wymowna demonstracja sojuszu między Moskwą a Pjongjangiem, która wysyła jasny sygnał Zachodowi: rosja nie jest państwem izolowanym, ma sojuszników, którzy są gotowi do podjęcia realnych działań wojskowych. W ten sposób Kreml dąży do wzmocnienia presji psychologicznej zarówno na Ukrainę, jak i na jej zachodnich partnerów.
Ponadto udział wojsk północnokoreańskich ma jeszcze jeden wymiar – strategiczne przygotowanie do przyszłych wyzwań w Azji. KRLD zdobywa bezcenne doświadczenie w prowadzeniu współczesnej wojny, testując własne możliwości w rzeczywistych warunkach bojowych. Doświadczenie to może zostać wykorzystane w ewentualnych przyszłych konfliktach na Półwyspie Koreańskim (z Koreą Południową) lub w ogóle w regionie Azji Wschodniej – na przykład w konflikcie z Japonią.

Rola Chin: niewidzialny dyrygent?
Taka operacja nie mogłaby się odbyć bez przynajmniej milczącej zgody Chin. Pekin tradycyjnie jest głównym zewnętrznym gwarantem bezpieczeństwa i względnej stabilności gospodarczej KRLD, dlatego państwo to jest silnie uzależnione od „starszego brata”. I chociaż Chiny oficjalnie deklarują neutralność w wojnie między rosją a Ukrainą, w praktyce ich niejawne wsparcie dla Moskwy staje się coraz bardziej oczywiste.
Dla Chin udział wojsk północnokoreańskich jest korzystny z kilku powodów. Po pierwsze, pozwala to Pekinowi zachować wizerunek rozjemcy, nie dyskredytując się bezpośrednim udziałem w wojnie. Po drugie, tworzy to dodatkowy front napięcia dla Zachodu, zmuszając Stany Zjednoczone i ich sojuszników do rozpraszania zasobów i uwagi.
Im większa uwaga Ameryki skupiona jest na rosji, Korei Północnej, Iranie itp. oraz na wojnie w Ukrainie, tym mniej uwagi poświęca się samym Chinom. A to jest dla nich korzystne.
Co więcej, Chiny są zainteresowane tym, aby armia północnokoreańska przeszła bojową „obróbkę” na cudzym terytorium. Może to wzmocnić pozycję Pekinu w przypadku eskalacji konfliktów wokół Tajwanu lub w rejonie Morza Południowochińskiego – a właśnie tam sytuacja obecnie się zaostrza. W ten sposób sytuacja jest korzystna dla wszystkich stron obozu antyzachodniego, a odbywa się to kosztem Ukrainy.

KRLD w wojnie przeciwko Ukrainie: ryzyko eskalacji
Według danych wywiadu USA i Ukrainy, można mówić o co najmniej 10 tysiącach żołnierzy KRLD, którzy działali w obwodzie kurskim. Być może liczba ta jest większa, ale nie znacząco. Wydawałoby się, że 10 tysięcy żołnierzy to maksymalnie półtorej dywizji lub kilka brygad. To oczywiście dość poważna siła militarna — ale nie taka, która mogłaby krytycznie wpłynąć na przebieg wojny.
Jednak Korea Północna posiada jedną z największych armii świata — około 1,2 miliona osób w służbie czynnej i około 6 milionów w rezerwie, według danych The Military Balance 2024. A w razie wojny totalnej KRLD dysponuje również znacznym potencjałem mobilizacyjnym, sięgającym 4–6 milionów osób. W przypadku całkowitego fiaska rozmów pokojowych dotyczących Ukrainy lub w razie poważnej eskalacji, liczba zaangażowanych żołnierzy północnokoreańskich może wzrosnąć wielokrotnie.
Taka perspektywa niesie kilka poważnych konsekwencji. rosja uzyska możliwość uzupełniania swoich oddziałów szturmowych niemal nieograniczonymi zasobami ludzkimi, unikając przy tym kolejnej fali mobilizacji wewnętrznej. Będą to dla putina „darmowe wojska” — a nawet jeśli wszyscy zginą, nie wywoła to żadnych politycznych konsekwencji ani w Moskwie, ani w Pjongjangu.
Dla Ukrainy oznacza to realne ryzyko przełamania linii frontu na wybranych odcinkach. Co innego zmierzyć się z 10 tysiącami Koreańczyków, a co innego — ze 100 czy 150 tysiącami. Taka zmiana radykalnie wpłynęłaby na sytuację na polu walki.
Wyczerpane długotrwałymi walkami i stratami ukraińskie siły zbrojne mogą znaleźć się w sytuacji, w której przewaga liczebna wroga stanie się krytyczna. Zwłaszcza tam, gdzie ilość ma większe znaczenie niż jakość — podczas masowych szturmów lub długotrwałych walk pozycyjnych.

Międzynarodowy wymiar wojny: nowa rzeczywistość
Uznanie udziału armii KRLD w działaniach bojowych oficjalnie wykracza poza wymiar rosyjsko-ukraiński. Od tej pory jest to, zgodnie z wszelkimi normami, międzynarodowy konflikt zbrojny, w którym uczestniczą co najmniej trzy państwa. Zmienia to status prawny wojny zgodnie z przepisami prawa międzynarodowego, w szczególności konwencji genewskich.
Ukraina ma teraz prawo domagać się nie tylko nowego wsparcia, ale także pełnego zaangażowania wojskowego i politycznego swoich partnerów. Oficjalne pojawienie się trzeciej strony – i to państwa dysponującego bronią jądrową – znacznie podnosi poziom zagrożenia nie tylko dla państwa ukraińskiego, ale także dla globalnego bezpieczeństwa.
Historia pokazuje, że wielkie wojny światowe zaczynały się właśnie w ten sposób: jakaś lokalna wojna stopniowo wciągała w siebie coraz więcej państw, aż przekształcała się w globalną katastrofę. Pierwsza wojna światowa rozpoczęła się od zamachu w Sarajewie i konfliktu między Austro-Węgrami a Serbią. Druga – od napaści Niemiec na Polskę. Nikt początkowo nie przypuszczał, że wojna obejmie wiele krajów i pochłonie dziesiątki milionów istnień ludzkich. Wszystko zaczynało się od drobnych incydentów.
Oficjalne włączenie się do wojny oraz możliwe dalsze wykorzystanie wojsk KRLD przeciwko Ukrainie ma szereg poważnych konsekwencji. Po pierwsze, Kijów będzie potrzebował jeszcze większego wsparcia militarnego – w szczególności systemów obrony powietrznej, nowoczesnych systemów obserwacyjnych i dużych dostaw amunicji artyleryjskiej. W przeciwnym razie przewaga przeciwnika może okazać się fatalna.
Po drugie, Ukraina musi zintensyfikować współpracę nie tylko z zachodnimi partnerami, ale także z państwami Globalnego Południa, zwłaszcza azjatyckimi. Należy im wyjaśnić, że sytuacja w Ukrainie to kwestia światowego bezpieczeństwa, a nie lokalny konflikt między dwoma słowiańskimi sąsiadami. W końcu w wojnie oficjalnie uczestniczy już nie tylko rosja, ale również Korea Północna.
Po trzecie, zachodni sojusznicy będą musieli zrewidować swoją politykę wobec rosji i jej sojuszników, uwzględniając nowe zagrożenia. Być może już w najbliższym czasie zostaną wprowadzone nowe sankcje przeciwko KRLD za jej udział w działaniach wojennych. Choć jest mało prawdopodobne, aby Pjongjang w ogóle przejął się takimi działaniami, biorąc pod uwagę, że od dekad funkcjonuje w niemal całkowitej izolacji.

Opinie ekspertów
Dowódca oddziału wywiadu Sił Zbrojnych Ukrainy Denys Jarosławski uważa oficjalne uznanie przez KRLD swojej obecności wojskowej w walkach na Kurszczyźnie za krok wymuszony. Ukrywanie tego faktu było już niemożliwe. Jednocześnie wojskowy nie uważa, że siły północnokoreańskie stanowią obecnie bezpośrednie zagrożenie dla Ukrainy.
– Były już nagrania wideo, jeńcy z KRLD, trofea… Dlatego to przyznali. To pierwszy moment. Myślę, że będą wysyłać do rosji jeszcze więcej żołnierzy. Mówiłem o tym od samego początku. Ich pierwsze oddziały były swego rodzaju próbą. Będą kolejne. Najważniejsze pytanie brzmi: czy zostaną one zaangażowane w działania bojowe na terytorium Ukrainy? Uważam, że jeśli nie będzie przełomu w trwających obecnie negocjacjach, jeśli nie dojdzie do żadnych porozumień i wojna będzie trwała dalej, żołnierze KRLD na pewno pojawią się na terytorium Ukrainy. Będą obecni na wszystkich terenach obecnie okupowanych przez rosję, które federacja rosyjska uznała za swoje w konstytucji. Ale na chwilę obecną ich tu nie ma – zaznaczył Denys Jarosławski.
Ekspert wojskowy, pułkownik SBU w stanie spoczynku Ołeh Starykow ocenia sytuację zarówno z wojskowego, jak i z politycznego punktu widzenia. Zgadza się jednak, że na dzień dzisiejszy nie istnieje bezpośrednie zagrożenie ze strony KRLD.
– Pierwszy element to aspekt polityczny. Celem jest pokazanie, że sojusz między Kremlem a Pjongjangiem jest realizowany. To demonstracja dla całego świata: jeśli rosja coś podpisuje, to realizuje. Dla KRLD to sygnał, że w przypadku ataku na ten kraj rosyjskie wojska przystąpią do wojny po jego stronie. Jest to również potrzebne Pjongjangowi, aby podnieść morale społeczeństwa i zjednoczyć naród wokół postaci Kim Dzong Una. To zupełnie normalna sytuacja w realiach lokalnej partii komunistycznej – mówi Starykow.
Ekspert zwraca uwagę na istotny fakt: Koreańczycy nie wkroczyli jeszcze na terytorium Ukrainy. Walczyli wyłącznie na międzynarodowo uznanym terytorium swojego sojusznika – federacji rosyjskiej.
– Zaznaczę również, że żołnierze KRLD, niestety, dobrze się spisali. Początkowo walczyli „po staremu” i ponieśli ogromne straty. Ale później wyciągnęli wnioski i rzeczywiście wsparli rosyjskich „towarzyszy”. Ponadto wspólne doświadczenie współpracy zdobyły sztaby generalne rosji i KRLD. Nie sądzę jednak, aby armia KRLD stanowiła obecnie dla nas bezpośrednie zagrożenie. Nie wiem, co będzie jutro. Ale na dziś takiego zagrożenia nie ma. To znaczy nie spodziewam się pojawienia się Koreańczyków z północy na terytorium Donbasu lub Krymu. Dlaczego putin tak walczy o uznanie okupacji naszych terytoriów? Ponieważ wtedy obecność tam wojsk KRLD nie wywoływałaby żadnego zdziwienia. Ale obecnie nie odnotowujemy takich przypadków. Dlatego dziś bezpośredniego zagrożenia ze strony Korei Północnej nie widzę – ale to nie znaczy, że nie może się ono pojawić w przyszłości – podsumował Ołeh Starykow.
Fakt udziału wojsk północnokoreańskich w wojnie po stronie rosji zmienia całą strukturę konfliktu. Mamy do czynienia z międzynarodowym konfliktem zbrojnym z elementami i ryzykiem globalnej eskalacji. Po stronie rosji działa inne mocarstwo nuklearne, gotowe nadal wspierać Moskwę zasobami ludzkimi i materialnymi.
Ukraina musi dostosować swoją strategię do nowej rzeczywistości, zintensyfikować działania dyplomatyczne i domagać się zdecydowanych działań od swoich partnerów. W przeciwnym razie ryzykujemy, że staniemy się pierwszą ofiarą nowej wielkiej wojny, która może wybuchnąć w każdej chwili.