$ 42.07 € 49.47 zł 11.73
+3° Kijów +3° Warszawa +8° Waszyngton
„Wolna strefa ekonomiczna” na Donbasie: czym jest i jaki ma związek z rozmowami pokojowymi

„Wolna strefa ekonomiczna” na Donbasie: czym jest i jaki ma związek z rozmowami pokojowymi

22 grudnia 2025 17:42

W ostatnim czasie prezydent Wołodymyr Zełenski, komentując sytuację w obwodzie donieckim oraz przebieg możliwych negocjacji z agresorem, coraz częściej używa skrótu WSE — wolna strefa ekonomiczna. To pojęcie, które praktycznie zniknęło z przestrzeni informacyjnej po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny, nagle ponownie stało się stałym elementem retoryki głowy państwa.

Sytuacja staje się jeszcze ciekawsza na tle doniesień, że administracja amerykańska rzekomo również popiera ideę utworzenia na Donbasie swoistego specjalnego enklawu gospodarczego. Jednak za tą atrakcyjną nazwą kryje się nie próba przyciągnięcia inwestycji do zniszczonego regionu, lecz skomplikowana gra wokół rozdzielenia wojsk i zaprzestania aktywnych działań bojowych.

Czym więc w teorii jest ta „wolna strefa ekonomiczna” (WSE), dlaczego wspomniano o niej właśnie teraz i w jaki sposób wiąże się ona z nadziejami na pokój? Kwestii tej przyjrzał się komentator polityczny UA.News Mykyta Traczuk.

Wolne strefy ekonomiczne: doświadczenia światowe
 

W klasycznym ujęciu wolna strefa ekonomiczna to swoista niewielka wyspa radykalnego liberalizmu gospodarczego wewnątrz państwa, na której obowiązują zasady odmienne od ogólnokrajowych. Państwo dobrowolnie rezygnuje na tym obszarze z części podatków, ceł oraz restrykcyjnych regulacji, licząc logicznie na to, że taki „ciepły klimat” przyciągnie dużych graczy światowego rynku.

Wolne strefy ekonomiczne tworzy się zazwyczaj tam, gdzie istnieje potencjał logistyczny — na przykład w portach morskich lub przy dużych lotniskach — albo tam, gdzie konieczne jest pilne ożywienie zdegradowanej, depresyjnej gospodarki. Jest to narzędzie, które w odpowiednich rękach i przy właściwej realizacji może przekształcić pustkowie w centrum technologiczne. Jednak w warunkach korupcji i/lub konfliktu zbrojnego bardzo łatwo może stać się zasłoną dla przemytu oraz unikania opodatkowania.

Teoretyczna atrakcyjność wolnych stref ekonomicznych (WSE) opiera się na kilku udanych przykładach, które zmieniły oblicze światowej gospodarki w XX wieku. Często przywołuje się doświadczenie Irlandii, a konkretnie lotniska Shannon, gdzie w 1959 roku utworzono pierwszą na świecie nowoczesną strefę wolnego handlu. Historia Shannon jest przykładem tego, jak postęp technologiczny mógł doprowadzić region do upadku, lecz interwencja kreatywnego zarządzania uratowała go.

Wcześniej samoloty pokonujące Atlantyk musiały tankować w Shannon, co zapewniało miastu miejsca pracy i dochody. Gdy pojawiły się samoloty o większym zasięgu lotu, potrzeba takich postojów zniknęła. Aby uniknąć zapaści gospodarczej, Irlandczycy stworzyli strefę zerowych podatków dla produkcji nastawionej na eksport. Przyciągnęło to zagranicznych inwestorów i z czasem niewielka osada przekształciła się w centrum przemysłowe, w którym produkowano wszystko — od sprzętu AGD po silniki lotnicze. Do 1968 roku aż 25% całego eksportu przemysłowego Irlandii pochodziło właśnie z tej niewielkiej strefy.

Jak to często bywa, jeszcze dalej poszedł, oczywiście, Chiny. Uczyniły one wolne strefy ekonomiczne fundamentem swojego „cudu gospodarczego”. Pod koniec lat 70. XX wieku przywódca Chińskiej Republiki Ludowej Deng Xiaoping wybrał kilka lokalizacji do eksperymentów z gospodarką rynkową, z których najbardziej znaną stał się Shenzhen. W 1980 roku było to zaniedbane miasteczko rybackie liczące około 30 tysięcy mieszkańców. Dziś w jego miejscu znajduje się megapolis z populacją 18 milionów ludzi i PKB niemal trzykrotnie wyższym niż PKB Ukrainy.

Шэньчжэнь, Китай - Туристический Гид | Planet of Hotels


Sukces Shenzhen był możliwy dzięki ogromnym ulgompodatkowym dla kapitału zagranicznego oraz bliskości Hongkongu, skąd napływały technologie i know-how. Jednocześnie chiński model ujawnił także „ciemną stronę” takich stref: generują one wysokie nierówności społeczne i wymagają bardzo ścisłej kontroli państwowej, aby przywileje nie były wykorzystywane do nielegalnych operacji finansowych. Nawet w Polsce, gdzie specjalne strefy ekonomiczne (SSE) pomogły przyciągnąć miliardy euro inwestycji, władze z czasem zaczęły ograniczać ich funkcjonowanie, dostosowując przepisy do standardów Unii Europejskiej.

Warto zauważyć, że obecnie społeczność międzynarodowa podchodzi do wolnych stref ekonomicznych znacznie ostrożniej niż wcześniej. W 2020 roku Unia Europejska przeprowadziła szeroko zakrojoną rewizję takich obszarów i zamknęła ponad osiemdziesiąt wolnych portów oraz stref ekonomicznych. Okazało się, że WSE w Europie stały się idealnym środowiskiem do prania brudnych pieniędzy, finansowania terroryzmu oraz ukrywania nielegalnie pozyskanych aktywów, takich jak złoto czy dzieła sztuki. Specjalne reżimy umożliwiały firmom przez lata nieujawnianie rzeczywistych danych finansowych, co prowadziło do powstawania „szarych stref” w systemach finansowych. To negatywne doświadczenie ma szczególne znaczenie w kontekście Donbasu, ponieważ wprowadzenie preferencyjnego reżimu gospodarczego w regionie, gdzie przez lata nie funkcjonował normalny wymiar sprawiedliwości, niesie ze sobą ogromne ryzyko legalizacji dochodów przestępczych pod pozorem odbudowy lub specjalnej działalności ekonomicznej.

Вільна економічна зона на Донбасі: що це таке


Idea wolnej strefy ekonomicznej Zełenskiego: od 2020 roku do dziś
 

Biorąc pod uwagę wszystko, co zostało powiedziane powyżej, nasuwa się całkowicie logiczne pytanie: co ma z tym wspólnego Donbas? Jest to terytorium, na którym toczą się najbardziej intensywne i brutalne działania bojowe. Znaczna część regionu została doszczętnie zniszczona. Wydawałoby się więc, że jakiekolwiek specjalne strefy ekonomiczne są tam po prostu niemożliwe.

Aby zrozumieć obecną retorykę prezydenta, trzeba myślami cofnąć się do pokojowej jesieni 2020 roku. To właśnie wtedy, podczas wyborów samorządowych, Wołodymyr Zełenski zainicjował tzw. „ogólnoukraińską ankietę”, składającą się z pięciu pytań. Jedno z nich brzmiało: „Czy popierasz utworzenie wolnej strefy ekonomicznej na terytorium obwodów donieckiego i ługańskiego?”.

W tamtym czasie idea WSE była postrzegana jako kluczowy element strategii „miękkiej reintegracji”. W Biurze Prezydenta liczono na to, że stworzenie swoistej gospodarczej „wystawy” na kontrolowanej przez Ukrainę części Donbasu skłoni mieszkańców terytoriów okupowanych do ponownego przemyślenia powrotu do jednego państwa. Była to czysto polityczno-ekonomiczna koncepcja czasu pokoju, która dodatkowo nie została szczegółowo opracowana. Innymi słowy, chodziło o atrakcyjną ideę, a nie o jej realną realizację.

Ponadto pojawiał się logiczny problem bezpieczeństwa: jaki inwestor przyjdzie do regionu, w którym linia frontu znajduje się zaledwie 30–40 kilometrów dalej, a strony, choć rzadziej niż wcześniej, wciąż prowadzą ostrzał? Nic więc dziwnego, że plany te pozostały na poziomie teoretycznych dyskusji i przedwyborczych obietnic. A już półtora roku później rozpoczęła się pełnoskalowa inwazja rosji, która zamieniła wszelkie rozmowy o rozwoju gospodarczym regionu w gorzki, ponury żart.

Przez cały okres wojny pełnoskalowej termin WSE praktycznie nie był używany, ponieważ wszystkie wysiłki państwa koncentrowały się na fizycznym przetrwaniu. Donbas stał się areną najkrwawszych bitew w Europie od czasów II wojny światowej. Jak jednak widać, sama idea nie umarła — po prostu czekała na nowy kontekst polityczny. Ten zaś pojawił się pod koniec 2025 roku, gdy stało się jasne, że klasyczne zwycięstwo na polu bitwy lub pełna deokupacja terytoriów w najbliższym czasie są, delikatnie mówiąc, mało prawdopodobne. Właśnie w tym momencie starą koncepcję WSE „zdjęto z półki, otrzepano z kurzu” i wypełniono zupełnie nową treścią — wojskową i bezpieczeństwa.

Dziś, gdy Wołodymyr Zełenski mówi o utworzeniu wolnej strefy ekonomicznej na Donbasie, wszyscy doskonale rozumieją, że nie chodzi o budowę nowych fabryk Apple ani o otwieranie siedzib międzynarodowych banków w Bachmucie czy Mariupolu — niestety. Donbas na koniec 2025 roku to głęboko straumatyzowany, zdeindustrializowany region z niemal całkowicie zniszczoną infrastrukturą energetyczną i transportową. Setki kopalń zaprzestały działalności, giganci metalurgiczni, tacy jak Azowstal czy zakłady im. Iljicza, zostały zamienione w góry złomu, a miliony obywateli, którzy stanowili potencjał pracowniczy regionu, wyjechały za granicę lub do innych obwodów Ukrainy. W takim stanie żadna specjalna strefa ekonomiczna nie będzie w stanie funkcjonować zgodnie ze swoim przeznaczeniem jeszcze przez wiele dziesięcioleci.

W konsekwencji WSE w retoryce prezydenta nie dotyczy pieniędzy. Dotyczy rozmów pokojowych i linii rozgraniczenia.

Вільна економічна зона на Донеччині: що пропонують США і чи варто  погоджуватися? - Мусієнко Олександр


Główny sekret obecnych wypowiedzi Wołodymyra Zełenskiego polega na tym, że termin WSE faktycznie stał się synonimem pojęć „strefa zdemilitaryzowana” lub „strefa buforowa”. W kontekście negocjacji rozważany jest wariant de facto zawieszenia broni oraz rozdzielenia wojsk. Amerykanie proponują Ukrainie wycofanie sił z części kontrolowanych przez nią terytoriów Donbasu, aby przekształcić je w swoistą „szarą strefę” o szczególnym statusie. Aby nie wyglądało to jak kapitulacja czy oddanie terytorium, strefę tę nazywa się „wolną strefą ekonomiczną”. Pozwala to zachować twarz: nie oddajemy ziemi, lecz tworzymy tam obszar przyszłego rozwoju pod międzynarodowym nadzorem.

Prezydent próbuje manewrować w tej sytuacji, wysuwając własne warunki. Podkreśla, że każde rozdzielenie wojsk musi być lustrzane. Jeśli armia ukraińska wycofuje się w głąb swojego terytorium o kilkadziesiąt kilometrów, tworząc strefę buforową określaną mianem WSE, to rosyjskie wojska okupacyjne muszą dokonać identycznego odwrotu po swojej stronie. Prezydent zadaje też wprost partnerom pytanie: co powstrzyma rosję przed zwykłym wejściem do tej strefy zdemilitaryzowanej, gdy tylko ukraińskie okopy opustoszeją? Kto zagwarantuje, że rosyjskie służby specjalne nie pojawią się tam pod przykrywką cywilnych administratorów lub brygad roboczych działających w tej samej wolnej strefie ekonomicznej? To niezwykle niebezpieczna gra, ponieważ historia zna już przykłady stref zdemilitaryzowanych, takich jak Nadrenia w latach 30. XX wieku, którą Hitler zlikwidował w ciągu jednego dnia, nie napotykając żadnego oporu ze strony zachodnich demokracji.

Dodatkowo istnieje ogromny problem podmiotowości. rosja w 2025 roku kategorycznie odrzuca jakąkolwiek „lustrzaność”. Kreml domaga się od Ukrainy nie tylko utworzenia pewnej strefy, lecz całkowitego wycofania wojsk z całego terytorium obwodów donieckiego i ługańskiego. Strona rosyjska nie zamierza cofnąć się ani o metr. Dla Moskwy wolna strefa ekonomiczna na Donbasie to obszar, który de facto ma znajdować się pod jej kontrolą, czemu Zełenski stanowczo się sprzeciwia, oświadczając, że ani de iure, ani de facto Ukraina nie uzna rosyjskiej suwerenności nad tymi ziemiami. W efekcie mamy do czynienia z całkowitym impasem: to, co w teorii brzmi jak kompromis, w praktyce okazuje się całkowicie niewykonalnym i utopijnym scenariuszem.

Зрозуміти Донбас | Article | Culture.pl


Podsumowując, trzeba stwierdzić, że Donbas w najbliższych latach z pewnością nie stanie się żadną wolną strefą ekonomiczną. Region jest zbyt głęboko pogrążony w chaosie wojny i żadne ulgi podatkowe nie skłonią inwestorów do ryzykowania kapitału tam, gdzie niebo roi się od dronów, a ziemia jest naszpikowana minami. To po prostu niemożliwe.

Dlatego gdy słyszymy od polityków o wolnej strefie ekonomicznej na Donbasie, warto rozumieć, że jest to jedynie język dyplomatycznych eufemizmów. To próba znalezienia jakiejkolwiek formuły zawieszenia broni, która nie wyglądałaby jak całkowita porażka jednej ze stron. Donbas pozostaje strefą zniszczenia i wojny, a jedynie rzeczywista cisza na froncie i zakończenie rozlewu krwi, a nie „papierowe” projekty gospodarcze, mogą w teorii kiedyś przywrócić tam życie.

Czytaj nas na Telegram i Sends