$ 41.62 € 48.19 zł 11.25
+21° Kijów +17° Warszawa +27° Waszyngton

Wolontariusze z Finlandii wydawali środki zebrane dla Ukrainy na opłaty za parkowanie – śledztwo

Ольга Коваль 27 czerwca 2025 09:25
Wolontariusze z Finlandii wydawali środki zebrane dla Ukrainy na opłaty za parkowanie – śledztwo

Jedna z najsłynniejszych fińskich organizacji pomagających Ukrainie, Nordic Combat Medics, nie miała zezwolenia na zbiórkę funduszy, a niektóre z pieniędzy zebranych dla niej przeznaczano na opłacenie mandatów za parkowanie wystawionych założycielce organizacji, Tinie Soyni.

Informację tę podaje Yle, które przeprowadziło śledztwo działalności organizacji.

Nordic Combat Medics (NCM) zajmowała się dostarczaniem pomocy medycznej i humanitarnej do Ukrainy, a także transportowała pacjentów z jednego szpitala do drugiego.

Ogółem organizacja otrzymała darowizny o łącznej wartości co najmniej kilkudziesięciu tysięcy euro w formie pieniędzy i materiałów na swoją działalność.

Mimo to przez ponad dwa lata Nordic Combat Medics nie miała pozwolenia na zbieranie funduszy. Takie pozwolenie wydano na poprzednią nazwę organizacji — International Finnish Rescue Team, jednak wygasło ono w styczniu 2023 roku.

Ponadto Nordic Combat Medics nie przedstawiła raportu z wykorzystania środków, a założycielka Tina Soyni twierdziła, że wszystkie darowizny trafiały na jej osobiste konto bankowe. Policja sprawdziła jej konta, ale nie znalazła dowodów na przywłaszczenie lub niewłaściwe użycie funduszy, więc sprawę wtedy umorzono.

Podejrzenia o niecelowe wykorzystanie środków pojawiały się nie tylko w policji, ale także wśród partnerów organizacji Soyni. Przewodniczący Stowarzyszenia Ukraińców w Finlandii, które zbierało fundusze dla Nordic Combat Medics, Wasyl Hucul, powiedział, że NCM nie przedstawiała raportów.

Soyni tłumaczyła, że nie może udostępnić raportów, bo to rzekomo byłoby niebezpieczne dla jej organizacji. Ponadto Hucul poinformował, że założycielka NCM otrzymywała mandaty za parkowanie, które musiały być opłacane z funduszy organizacji.

W ciągu niecałych sześciu miesięcy na samochód organizacji nałożono 12 mandatów na łączną kwotę prawie 800 euro.

„Byliśmy rozczarowani i źli. Mówiliśmy Tinie: proszę, przestrzegaj zasad, przecież nie jesteś Schumacherem” — opowiada Hucul.

Stowarzyszenie Ukraińców w Finlandii mogło odebrać jeden z samochodów zakupionych z darowizn i przekazanych organizacji Soyni do pracy na Ukrainie dopiero za pośrednictwem policji.

Ponadto, pomimo posiadania niewykorzystanych środków, organizacja Soyni nie zapłaciła za wynajem magazynu, w którym przechowywano rzeczy, a część zakupionego sprzętu, w tym hełmy i Starlink o wartości 7 tysięcy euro, zaginęła podczas transportu. Sama wolontariuszka oskarża o zniknięcie byłego członka organizacji, który w zamian złożył na nią doniesienie o zniesławienie.

Według konta na Instagramie Nordic Combat Medics wciąż prosi o datki na swoją działalność i podaje się za część ukraińskiej organizacji wolontariackiej „Hospitallers”, choć tam zaprzeczyli współpracy z fińską organizacją po 2023 roku.

Dziennikarzom Yle Soyni oświadczyła, że mają o niej „wyraźnie niepełne i wypaczone informacje”. Twierdzi, że środki organizacji były przeznaczane na zakup deklarowanego sprzętu, ale nie odpowiedziała na krytykę wobec siebie.

Byli członkowie NCM twierdzą, że kobieta nie przebywa ani w Ukrainie, ani w Finlandii. Wyjechała za granicę, zabierając ze sobą pickupa zakupionego za 6 tysięcy euro z darowizn. W Finlandii przygotowywana jest książka o niej pod tytułem „Dziewczyna-wojownik”.

Wcześniej syn lwowskiego biznesmena Ihora Hrynkewycza, Roman Hrynkewycz, otrzymał międzynarodową pomoc wartą setki milionów do swojego funduszu charytatywnego. Pomoc ta następnie „przechodziła” do powiązanej firmy i była sprzedawana ministerstwu obrony po zawyżonych cenach.

Wcześniej pisaliśmy, że służby zatrzymały kierownika jednego z największych dostawców Ministerstwa Obrony, lwowskiego biznesmena Ihora Hrynkewycza, za próbę wręczenia łapówki w wysokości 500 tysięcy dolarów jednemu z kierowników Głównego Zarządu Śledczego Państwowego Biura Dochodzeń.

Przypomnijmy, że Instytut Problemów Sztuki Współczesnej Narodowej Akademii Sztuk Ukrainy zawiesił projekt wystawowy artystki Soni Morozuk „Maznia” „w związku z licznymi kontrowersyjnymi reakcjami wykraczającymi poza dyskusję artystyczną”. Dziennikarz Yevhen Pliński pisał, że finansowanie działalności artystki zapewnił jej narzeczony Roman Hrynkewycz, syn lwowskiego biznesmena Ihora Hrynkewycza, jednego z największych dostawców Ministerstwa Obrony. „Pieniądze zarobione na korupcyjnych kontraktach ministerstwa obrony Roman bezczelnie inwestował w Sonię. Miliony obronnych hrywien były przeznaczane na młodą dziewczynę, jej twórczość i udany sukces. Zamiast dronów dla Sił Zbrojnych Ukrainy kupowano zegarki, zamiast termowizorów — biżuterię Cartier, zamiast pick-upów — nowe samochody dla narzeczonej. Roman oświadczył się Soni w Wenecji w tym roku, gdzie wyjechał jako wolontariusz. W zasadzie Sonia jest świetna, nie ma do niej pretensji. Ale do Romana, który wyprowadzał obronne pieniądze z armii i inwestował je w brylanty, pytania są — zarówno ze strony społeczeństwa, jak i organów ścigania” — pisał Pliński.