$ 41.82 € 43.5 zł 10.2
+4° Kijów +5° Warszawa 0° Waszyngton
Dlaczego putin potrzebuje dzieci z terytoriów okupowanych i jak deportacja wpłynie na całe pokolenie Ukraińców: wywiad z Kateryną Rashevską, prawniczką Regionalnego Centrum Praw Człowieka

Dlaczego putin potrzebuje dzieci z terytoriów okupowanych i jak deportacja wpłynie na całe pokolenie Ukraińców: wywiad z Kateryną Rashevską, prawniczką Regionalnego Centrum Praw Człowieka

03 grudnia 2024 14:55

UA.News kontynuuje serię wywiadów na temat powrotu ukraińskich dzieci z deportacji. Publikujemy trzecią część wywiadu z Kateryną Rashevską, prawniczką Regionalnego Centrum Praw Człowieka.

Wywiad koncentruje się na putinowskiej sieci obozów reedukacyjnych dla ukraińskich dzieci, na tym, w jaki sposób deportacja jest związana z rosyjskim programem demograficznym i mobilizacją wojskową do 2030 r., a także na konsekwencjach dla Ukrainy, jej obronności i gospodarki w nadchodzących latach. Pani Rashevska wyjaśnia również, czym jest „okupacja kognitywna” i dlaczego deportacja i wojna będą miały wpływ na następne pokolenie Ukraińców.

Powiedziała Pani, że nie ma jednolitego algorytmu powrotu ukraińskich dzieci, ponieważ rosja manipuluje, stawiając za każdym razem inne żądania. Czy w takich okolicznościach możemy liczyć na powrót większej liczby dzieci?

Kateryna Rashevska: Jak dotąd jest to praca indywidualna, walka o każde dziecko. I jeśli nie wymyślimy czegoś dodatkowego, co rozwiąże problemy, o których wspomniałam, to do tego czasu niewiele dzieci wróci.

Każde dziecko jest dla nas ważne, ale są pewne obiektywne okoliczności, w tym wiek dzieci. Na przykład dzieci w Regionalnym Domu Dziecka w Chersoniu mogły mieć od roku do czterech lat. Były tam bardzo małe dzieci, które już dorosły. Nie ma ich już w placówce, która w rosji nazywa się Chersońskim Regionalnym Domem Dziecka.

Nie wiemy, dokąd je zabrano, czy trafiły do rodzin, gdzie mieszkają, kto je wychowuje, o czym się im mówi. To bardzo małe dzieci, nie znają swoich imion. Mogą nawet nazywać się inaczej. Są więc przypadki, w których czas działa na naszą niekorzyść.

Podobnie chłopcy, którzy mieli 15 lub 14 lat w momencie porwania, nie mówię o 16 czy 17 latach, oni są już dorośli. Zostali zmuszeni do uzyskania rosyjskich paszportów. Mają już obowiązek, pobór, muszą służyć w rosyjskiej armii. Nawet jeśli nie zostaną od razu zmobilizowani na front, muszą służyć.



Z naszego doświadczenia (nasza organizacja od dłuższego czasu zajmuje się również problemem przymusowej mobilizacji na okupowanym Półwyspie Krymskim) wynika, że po roku służby z poboru chłopcy są łamani.

Jeśli nie zgodzisz się na kontrakt, podadzą ci 1001 powodów, w tym zastraszanie siłą fizyczną, presję moralną lub niemoralną. Zrobią wszystko, abyś zgodził się na kontrakt. Pójdziesz na służbę - i to wszystko. I taki jest cel federacji rosyjskiej.

Czy rosjanie nadal deportują ukraińskie dzieci? Czy scenariusze deportacji zmieniły się w jakikolwiek sposób?

Kateryna Rashevska: Jak na razie. Musimy zrozumieć, że stracili swoją ulubioną historię o ewakuacji dzieci. Oznacza to, że kiedy terytorium jest okupowane, mają mniejszą możliwość zabierania dzieci pod pretekstem ewakuacji. Zmienili więc nieco technologię.

Teraz, jeśli mówimy o czystej deportacji, dzieci nadal są zabierane przez tak zwanych rodziców zastępczych. Jest to scenariusz, który istnieje od czasu Krymu. Deportacja poprzez adopcję lub ustanowienie nielegalnej opieki.

Obserwujemy również tendencję do zabierania dzieci w celu ukończenia edukacji szkolnej na rosyjskich uniwersytetach, na przykład w Kazaniu. Dzieci trafiają tam jako dziesięcio- lub jedenastoklasiści i nigdy nie wracają. Ponieważ następnie wstępują do tej instytucji edukacyjnej i nadal tam mieszkają, aby budować swoje rosyjskie życie.

Widzimy również, że dzieci są nadal zabierane pod pretekstem tak zwanych powodów medycznych. Często w ten sposób zabierane są dzieci statusowe, sieroty i dzieci pozbawione opieki rodzicielskiej. Istnieją również krótkoterminowe programy wizytacji, w ramach których dzieci są zabierane do obozów reedukacyjnych.



W tym przypadku celem nie jest po prostu fizyczne przeniesienie dzieci, ale zapewnienie, że nastąpi transfer tożsamości. Kiedy dziecko jest po prostu „prane mózgu” w ciągu jednego miesiąca. Jest indoktrynowane, militaryzowane i w rezultacie staje się lojalnym obywatelem Rosji.

Sieć tych obozów stale rośnie, a Putin wydaje na nie ogromne sumy pieniędzy z budżetu federalnego. Tylko zeszłego lata udokumentowaliśmy 94 instytucje: 67 na terytorium federacji rosyjskiej, 18 na Białorusi, 13 na terytoriach okupowanych, w tym na Krymie i nowo okupowanych terytoriach, takich jak Berdiańsk, gdzie otwarto oddział Krasnaja Gwozdika firmy Artek. Oznacza to, że dziesiątki tysięcy ukraińskich dzieci, które udały się tam na miesiąc, przeszły program reedukacji.

Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do samodzielnego osądzania i myślimy: co w tym wielkiego - pojechali do obozu i wrócili, nie da się tak szybko wykorzenić tożsamości, jeśli dziecko jest świadome i tak dalej. Ale nie możemy tak powiedzieć. Ponieważ, po pierwsze, nie są to dzieci ze zwykłych warunków, ale z terytoriów okupowanych, gdzie panuje atmosfera strachu i braku wolności. Jedyne informacje, jakie mają, to rosyjska propaganda.

Oznacza to, że ta reedukacja w obozie tylko wzmacnia efekt, jaki rosja stworzyła w formalnym systemie edukacji i systemie informacyjnym na okupowanych terytoriach. To jest pierwsza rzecz.

Po drugie. Nawet dorośli, w kraju takim jak Chiny, są reedukowani w specjalnych obozach dla politycznie nielojalnych w ramach programów trwających dwa, cztery, a maksymalnie sześć miesięcy!  Jeśli to wystarczy dla dorosłego, to uwierz mi, miesiąc wystarczy dla dzieci. Niestety, widzimy to po powrocie takich dzieci. Nasi partnerzy przywieźli już dzieci, dla których wszystko nie jest takie jasne, które mówią, że „Mariupol to rosyjskie miasto”.

Oczywiście, kiedy wracają do Ukrainy, czują się lepiej. Rozumieją prawdę i ten negatywny wpływ stopniowo zanika. Ale to wymaga czasu, ciężkiej pracy, w tym pracy z psychologiem, różnych zajęć w szkole i tak dalej. Dlatego rosjanie faktycznie dążą do wymazania ponad 19 546 dzieci z naszego kraju.

Te 19 546 zidentyfikowanych dzieci, które zostały deportowane i przymusowo przesiedlone, to tylko kropla w morzu w porównaniu z 1,6 miliona ukraińskich dzieci z okupowanych terytoriów znajdujących się pod kontrolą rosji, które są przymusowo przekształcane w obywateli rosyjskich.

Nie ma dla nich innego losu w federacji rosyjskiej. Muszą stać się rosyjskimi patriotami i iść do pracy w rosyjskich fabrykach lub dołączyć do rosyjskiej drużyny olimpijskiej (rosjanie celują w utalentowane dzieci tak bardzo, jak to możliwe), albo muszą udać się na linię frontu lub urodzić nowych obywateli rosji.



Do tego również się zachęca. putin ma ogromny program o nazwie Demografia, który ma na celu osiągnięcie tego celu. Te dzieci są również bardzo smutne, ponieważ zwykle nie mówimy o dzieciach z terytoriów okupowanych.

A teraz, logicznie rzecz biorąc, dokończymy to, od czego zaczęliśmy: dlaczego rezolucja ONZ w sprawie sytuacji praw człowieka na terytoriach okupowanych jest tak ważna? Ponieważ wspomina o dzieciach z terytoriów okupowanych. Wspomina o wszystkim, co się z nimi dzieje. I ważne jest, abyśmy o tym rozmawiali.

Bo 20 tysięcy to źle, ale prawie 2 miliony to jeszcze gorzej. Życie na terytoriach okupowanych toczy się dalej. Rodzą się dzieci. Na przykład te urodzone na Krymie mają już 10 lat. Dla nich Krym jest zawsze rosyjskim półwyspem i nie jest jasne, o jakiej Ukrainie mówimy.

To są straszne rzeczy. To jest główny cel federacji rosyjskiej - zagarnąć nie tylko nasze terytoria, ale także naszych ludzi.

Mówiła Pani o strategii rosji, jej celach i polityce oraz o tym, dlaczego putin potrzebuje ukraińskich dzieci. Jakie są tego konsekwencje dla Ukrainy? Dlaczego musimy zrozumieć, że nie jest to wąska kwestia dzieci i dotyczy każdego z nas?

Kateryna Rashevska: Szkody dla Ukrainy są fenomenalne. Nie będę teraz opowiadać żadnych starych historii, po prostu oprę się na badaniach, które już istnieją i przykładach z innych krajów.



Po pierwsze, jeśli chodzi o militaryzację dzieci, która nasiliła się do maksimum w '24, ponieważ celem putina jest wzmocnienie rezerwy mobilizacyjnej do 2030 roku. Oznacza to, że wojna się nie skończy. federacja rosyjska nie ma zamiaru zaprzestać agresji.

Jeśli zatrzyma się teraz, należy spodziewać się jej wznowienia w 2030 roku. Nawiasem mówiąc, 2030 to szacowany rok przystąpienia Ukrainy do UE. Nie zdziwię się, jeśli rosja zaplanuje nową rundę agresji na ten rok akcesji. To po pierwsze.

Po drugie, jest to zagrożenie nie tylko dla Ukrainy, ale także dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa w ogóle. Bo nie wiemy, gdzie te miliony dzieci zostaną wykorzystane. Czy będzie to wojna w Ukrainie, czy też pójdą zaanektować Narwę, Estonię, do rosji? Nikt nie jest w stanie odpowiednio ocenić ostatecznego planu federacji rosyjskiej. Tak jak rosja nigdzie się nie kończy, tak samo nie kończą się jej agresywne ambicje.

Następnym pytaniem jest, co się stanie, jeśli powstrzymamy rosję i zdezokupujemy te terytoria. Będziemy mieli 1,6 miliona dzieci, dla których sprawy nie są tak jasne, które zostały poddane reedukacji, które muszą nie tylko zostać pozbawione okupacji fizycznej, ale także pozbawić okupacji ich umysły, potrzebujemy tak zwanej deokupacji poznawczej. Wymaga to czasu, zasobów, ciągłej pracy, zarówno z tymi ludźmi, jak i ze społecznością, która ich gości.



Zdjęcie: Kateryna Rashevska, prawniczka Regionalnego Centrum Praw Człowieka

Oznacza to, że teraz musimy przygotować Ukraińców, którzy nie są pod okupacją, na to, że dzieci przyjdą i powiedzą: „putin jest dobry”. One naprawdę w to uwierzą. Nie zrozumieją, co im tu mówimy i jakie informacje im przekazujemy. I nie możemy zmienić tych dzieci we wrogów. Nie można ich winić. Jest to więc zadanie dla całego społeczeństwa.

Musimy też zrozumieć, że konsekwencje takiej poznawczej okupacji mają długofalowy negatywny efekt ekonomiczny. Zostało to zbadane przez polskich naukowców, gdy Polska była faktycznie stowarzyszona ze Związkiem Radzieckim. W tym czasie wyraźnie zidentyfikowali tendencję, że ideologizacja i indoktrynacja prowadzi do obniżenia jakości zasobów ludzkich. Innymi słowy, ludzie stają się jak roboty. Robią wszystko, co im się każe - wykonują jakąś pracę fizyczną, nie są wystarczająco kreatywni itp.

Żyjemy w społeczeństwie, które wymaga wolnego myślenia i innowacyjnej gospodarki. Tak więc Ukraina nieuchronnie tego doświadczy. Nie wiemy też, czy ci ludzie nie będą się bać i nie wyjadą z Ukrainy do rosji lub Europy, kiedy te terytoria zostaną zdezokupowane. Będziemy mieli, już mamy duży problem demograficzny, który rosja nam stworzyła. Nie możemy temu zaprzeczyć.

I wreszcie, przykład Kanady również nie jest zbyt pocieszający, gdzie rdzenne dzieci są reedukowane od pokoleń. Konsekwencje są tam bardzo negatywne pod względem psychologicznym, na przykład bezpłodność, zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Oznacza to niezdolność do posiadania dzieci i niechęć do ich posiadania. Ponadto wiele dzieci nie może w pełni rozwinąć swojego potencjału.

Przeprowadzono interesujące i dogłębne badanie. Na przykład jeden z mężczyzn miał problemy w życiu osobistym i przez długi czas nie mogli zrozumieć dlaczego. Okazało się, że to dlatego, że jego babcia była reedukowana w takim obozie, zdarzały się przypadki wykorzystywania seksualnego itp. I to wszystko potwierdzają badania. Czyli nie mówimy o pięciu czy 10 latach. Mówimy o zadaniach dla następnego pokolenia.

Tak jak wciąż cierpimy z powodu konsekwencji Hołodomoru. Tego nie da się zniwelować. Nie jesteśmy pod tym względem zdrowym narodem. Tak samo, niestety, nasze dzieci i wnuki będą ponosiły konsekwencje tej rosyjskiej agresji, nawet jeśli się na nią nie załapią.