„Strefa buforowa” Miedwiediewa wymagałaby niemal stulecia wojen i utraty jednej trzeciej ludności rosji — ISW

Stworzenie „strefy buforowej”, o której mówił Dmytro Miedwiediew, wygląda na krwawą fantazję bez szans na powodzenie. rosjanie praktycznie nie mają realnych szans na zajęcie całego terytorium Ukrainy.
Świadczy o tym raport amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW).
Analitycy zauważyli, że przy obecnym tempie ofensywy i stratach wśród personelu wojskowego, rosyjskim siłom zbrojnym zajęłoby około stulecia zdobycie proponowanej przez wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa federacji rosyjskiej Dmytra Miedwiediewa „strefy buforowej”. Całkowite straty tej kampanii mogłyby sięgnąć około 50 milionów osób.
W okresie od 1 stycznia do 24 maja 2025 roku rosjanie przesuwali się średnio o około 14,3 km² dziennie na terytorium Ukrainy i rosji. Przy takim tempie zajęłoby im około 3,9 roku, by zdobyć pozostałe części obwodów donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego, oraz około 91 lat, by przejąć proponowaną przez Miedwiediewa „strefę buforową”, obejmującą 587 459 km² ukraińskiego terytorium.
W raporcie Instytutu z 21 lutego analitycy oszacowali, że rosji zajęłoby 83 lata, aby zdobyć pozostałe 80% terytorium Ukrainy przy ówczesnym tempie ofensywy. Porównanie tych danych wskazuje na spowolnienie rosyjskich postępów między lutym a majem 2025 roku.
Dodatkowo, jak wcześniej informował The Washington Post, obecni i byli urzędnicy państw zachodnich twierdzili, że od połowy 2024 roku rosyjskie siły zbrojne tracą średnio 1500 żołnierzy dziennie.
To oznacza, że jeśli obecny poziom strat utrzyma się przez kolejne 91 lat — czas potrzebny do realizacji „strefy buforowej” Miedwiediewa — łączna liczba ofiar może sięgnąć niemal 50 milionów osób, co stanowi około jednej trzeciej obecnej populacji federacji rosyjskiej.
ISW podkreśla, że te szacunki opierają się na założeniu, iż rosjanie utrzymają aktualne tempo natarcia, nie uwzględniając jednak szeregu barier geograficznych i obronnych, które musieliby pokonać, by zająć pozostałe 80% terytorium Ukrainy.
W szczególności, rosyjskie wojska musiałyby:
- przebić się przez ufortyfikowaną linię dużych miast tworzących silną linię obrony w obwodzie donieckim (Kostiantyniwka, Drużkiwka, Słowiańsk, Kramatorsk);
- sforsować Dniepr i ponownie zdobyć Chersoń;
- przeprowadzić operację desantową na Morzu Czarnym w celu zdobycia przyczółków w obwodzie odeskim;
- odzyskać kontrolę nad Sumami i Charkowem oraz zdobyć Kijów i inne duże miasta w centralnej i zachodniej Ukrainie.
Rzeka Dniepr obecnie stanowi naturalną barierę między pozycjami ukraińskimi i rosyjskimi w obwodzie chersońskim i od 2022 roku pozostaje linią frontu.
Ponadto, już w pierwszych miesiącach wojny rosyjskie siły nie osiągnęły wielu z tych celów, a od czasu zajęcia Bachmutu w maju 2023 roku nie zdobyły żadnego większego miasta.
„Od początku 2022 roku rosja nie wykazała zdolności do przeprowadzania szybkich, wielowektorowych operacji ofensywnych, niezbędnych do osiągnięcia tych celów. Najprawdopodobniej rosyjskie wojska nie zdołają znacząco poprawić swoich możliwości w najbliższym czasie, zważywszy na to, że przesunięcie frontu o 65 km² uważa się dziś za znaczne osiągnięcie — nawet na priorytetowych kierunkach ofensywy”, — informuje ISW.
Przypomnijmy, że niedawno wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa rosji Dmytro Miedwiediew ponownie zagroził całkowitym zajęciem Ukrainy, twierdząc, że tzw. „strefa buforowa” może objąć całe terytorium kraju.
rosyjskie media propagandowe opublikowały zdjęcie rzekomego wyjścia wojsk okupacyjnych na granicę obwodów donieckiego i dniepropietrowskiego. Obwodowa Administracja Wojskowa zdementowała te doniesienia, nazywając je kłamstwem.
Tymczasem rosyjscy okupanci gromadzą siły osobowe na granicy z obwodem charkowskim, prawdopodobnie przygotowując się do szturmów.
