Wywiad wojskowy Ukrainy przechwycił skargi mieszkańców obwodu biełgorodzkiego na wojnę rozpoczętą przez putina

Mieszkańcy rosyjskiego obwodu biełgorodzkiego zaczęli wyrażać niezadowolenie z wojny rozpętanej przez rosyjskiego dyktatora władimira putina.

Poinformowało o tym Główne Zarząd Wywiadu Ukrainy (HUR).

Wywiad przechwycił rozmowę kobiety, która opisała apatię i strach, jakie stały się częścią codziennego życia rosjan w regionach przygranicznych.

„Wiesz, to jest po prostu beznadzieja” – przyznała kobieta, opowiadając o ciągłych atakach dronów i poczuciu zagrożenia.

Według niej uderzenia stały się tak częste, że ludzie już nie wiedzą, czego się spodziewać dalej:
„Spóźniłam się, krótko mówiąc, a oni [drony uderzeniowe] dosłownie dziesiątkami gdzieś odpalali. Wyobrażasz to sobie?! Patrzę: leci, i dokąd przeleci, co zrobi, w co uderzy”.

Mieszkanka obwodu biełgorodzkiego przyznaje, że życie wśród dźwięków eksplozji stało się nową normą:
„Przeżyłeś dzień – i chwała Bogu. Tak to teraz u nas wygląda. No proszę, doczekaliśmy się – oto do czego doszliśmy, brawo”.

Jak zauważają ukraińscy wywiadowcy, podobne nastroje są coraz częściej rejestrowane wśród ludności rosyjskich regionów przygranicznych, która stopniowo zaczyna uświadamiać sobie skutki wojny rozpętanej przez Kreml.

Przypomnijmy, że 6 października z rosyjskiego miasta przygranicznego Biełgorod napłynęły doniesienia o alarmie lotniczym i eksplozjach. Władze lokalne informowały o wystrzeleniu rakiet w kierunku miasta.

14 sierpnia w Biełgorodzie ponownie odnotowano atak dronów – jeden z nich spadł w pobliżu miejskiego rynku, a w centrum słychać było strzały.

Ukraińskie drony dalekiego zasięgu prawdopodobnie ustanowiły nowy rekord, pokonując ogromny dystans, by uderzyć w rafinerię ropy naftowej. Pojawiają się również informacje o eksplozjach w rosyjskim mieście Tiumeń.