Wybuch w Dżankoju prawdopodobnie uniemożliwił okupantom wyposażenie okrętów «Kalibrami»
Wybuch w Dżankoju 20 marca mógł być powodem, dla którego tosjanie nie byli w stanie w pełni wyposażyć swoich nosicieli rakiet «Kalibrami».
Poinformowała o tym Nataliia Humeniuk, szefowa Centrum Prasowego Wspólnej Koordynacji Sił Obrony Południa Ukrainy, na antenie ogólnokrajowego telemaratonu.
Wróg skierował na Morze Czarne do dyżuru bojowego 15 okrętów, w tym trzy lotniskowce rakietowe - dwa nawodne i jeden podwodny.
«Wczoraj wzmocnili zgrupowanie okrętów. Może to wskazywać, że wróg stara się trzymać nas na palcach. Pomimo tego, że okręty nawodne mogą nie być wyposażone, ponieważ ładunek nie dotarł do celu» - powiedziała Humeniuk.
Odnosi się to do nawodnych lotniskowców rakietowych. Humeniuk zauważyła, że istnieje również okręt podwodny, który stanowi potężne zagrożenie: «Chociaż na okręcie podwodnym znajdują się tylko cztery rakiety, są one bardzo dokładne i mogą być użyte przeciwko szczególnie ważnym celom».
Ogólnie rzecz biorąc, obecność lotniskowców rakietowych w służbie bojowej oznacza, że okupanci mogą być gotowi do uderzenia rakietowego w różnych kierunkach.
Dla przypomnienia, w poniedziałek 20 marca w miejscowości Dżankoj (okupowany Krym) słychać było eksplozje. W sieci pojawiła się informacja, że rzekomo zauważono tam drony.
Jednocześnie, według Głównego Zarządu Wywiadu Ukrainy, w miejscu eksplozji zniszczono rosyjskie pociski manewrujące Kalibr. Stało się to podczas ich transportu.
Wcześniej rosyjscy okupanci wykopali okopy w pobliżu przesmyków na północy Krymu.
Ponadto rosyjscy najeźdźcy na okupowanym Krymie zmuszają mieszkańców półwyspu do pozostawiania swoich nieruchomości na plażach w celu budowy okopów.
rosyjskie wojska rozmieściły na Krymie partię irańskich dronów Mohajer-6 i szkolą operatorów do ich kontroli.