We wtorek, 26 września, w dwie nitki gazociągu «Nord Stream» i jedną nitkę gazociągu «Nord Stream 2» uderzyła seria eksplozji. Potem seria wybuchów spowodowała masowy wypływ gazu do morza, co trwa do dziś. Tak masowe jednoczesne zawalenie się rur jest niemożliwe, więc Niemcy badają incydent jako sabotaż. Ekspert z dziedziny energetyki i współzałożyciel Fundacji strategii energetycznych, Yuriy Korolchuk, w ekskluzywnym wywiadzie dla UA.News powiedział o prawdopodobnych przyczynach uszkodzenia gazociągów, potencjalnych sprawcach sabotażu i ogólnych konsekwencjach incydentu dla Europy.
Jakie są główne przyczyny wybuchów gazociągów? To może być wypadek techniczny lub zaplanowany sabotaż przez ingerencję z zewnątrz?
Yuriy Korolchuk: Wypadek na Bałtyku to zdarzenie awaryjne na dużą skalę, które zdarza się dość rzadko, ponieważ w większości przypadków w podmorskich gazociągach dochodzi do niewielkiej dekompresji lub niewielkiego wycieku paliwa. Aby w pełni zrozumieć przyczynę i zakres szkód, należy poczekać do zakończenia usuwania skutków wypadku i uzyskania oficjalnych wyników dochodzenia. Ostateczne przyczyny wypadku i winowajców powinny ustalić organy dochodzeniowe Unii Europejskiej, Niemiec lub Danii, gdyż zdarzenie miało miejsce na jej wodach terytorialnych i w strefie interesów gospodarczych.
W sumie wybuchy «Nord Streamu» są jak «spadający efekt domina». Nie wykluczam powtórzenia takiego sabotażu na innych obiektach zarówno państw europejskich, jak i firm prywatnych.
Przypomnę, że właścicielem «Nord Stream 1» jest szwajcarska spółka Nord Stream AG, a jej udziałowcami są m.in. rosyjski «Gazprom», niemieckie firmy Wintershall i E.ON Ruhrgas, holenderska Nederlandse Gasunie oraz francuski GDF Suez. A «Nord Stream 2» został zbudowany przez konsorcjum z udziałem rosji, Niemiec, Danii, Finlandii i Szwecji - to one finansowały i pożyczały na ten projekt, więc nie można go uznać za stricte rosyjski.
Przyczyny wybuchów są niejasne, ponieważ «Nord Stream 1» został zatrzymany pod koniec sierpnia z powodu planowanych napraw jednostki kompresora gazu, natomiast «Nord Stream 2» został zbudowany, ale nigdy nie został oddany do użytku. Innymi słowy, w chwili wybuchu rurociąg nie pompował paliwa w dużych ilościach.
Najbardziej prawdopodobna wersja jest taka, że wybuchy zostały zaaranżowane w celu zdestabilizowania sytuacji w UE. Jest to bliższe prawdy, gdyż dziś Europa faktycznie znajduje się w gazowym kryzysie gospodarczym, ze znacznym niedoborem «błękitnego paliwa». Owszem, kraje UE mają 95%, a czasem 100% możliwości składowania, ale to nie wystarczy. Faktem jest, że zimą Europejczycy wykorzystują paliwo z magazynów gazu jedynie jako dodatkową rezerwę w przypadku szczytowych obciążeń i zużycia. Głównym źródłem były zawsze stabilne dostawy «z rury»: import gazu z rosji, Norwegii i produkcja krajowa.
Zachodnie rządy i media obarczyły winą za zamachy rosję. Na ile ten sabotaż jest korzystny dla kremla i «Gazpromu»?
Yuriy Korolchuk: Jest wiele wersji. Media sugerują, że wybuchy mogły być zorganizowane nie tylko przez rosję, ale także przez Stany Zjednoczone, a niektóre wskazują nawet na Ukrainę i Polskę.
Najbardziej prawdopodobnym sprawcą wybuchów nazywają jednak rosję. Chociaż nie widzę, jak «Gazprom» ma na tym skorzystać.
Po pierwsze, w przeddzień incydentu ambasadorowie państw członkowskich UE zaproponowali Komisji Europejskiej ustalenie limitów cenowych na rosyjską ropę oraz złagodzenie ograniczeń w dostawach rosyjskich nawozów i cementu. To znaczy, że w kontekście tego selektywnego złagodzenia sankcji korzystne dla rosjan byłoby osiągnięcie porozumienia z Europejczykami i uruchomienie wstrzymanego «Nord Stream 1». Teraz jednak tego nie zrobią z powodu wypadku i poważnego uszkodzenia rurociągu. Nie wiadomo ile potrwa naprawa drobnych uszkodzeń, natomiast konsekwencje tak poważnego wypadku mogą potrwać od kilku miesięcy do pół roku. Jeśli w ogóle uda się jeszcze naprawić rurociągi.
Po drugie, istnieje polityczny minus takiej dywersji ze strony rosji. kreml mógłby wykorzystać dostawy gazu do UE w potencjalnych rozmowach pokojowych z Ukrainą. Oznacza to, że strony mogły uzgodnić tymczasowe wstrzymanie działań wojennych i stabilizację linii frontu, a w kontekście tych porozumień «Nord Stream» mógł zostać «położony» na stole negocjacyjnym. Ale po wypadku nie ma już czego «kłaść» na stole negocjacyjnym - rurociągów praktycznie nie ma i sprawa nie będzie dyskutowana.
Niektórzy twierdzą, że niszcząc «przepływy», rosja chce sprowokować znaczny wzrost cen na rynku europejskim. Ale na czym mogą dziś zarabiać rosjanie? «Nord Stream 1» już od miesięcy nie dostarcza gazu do Europy. Paliwo jest już sprzedawane na giełdzie gazu za «eurorubla» - przez pośredników kupują je Francja, Hiszpania i Wielka Brytania. Nie ma więc w tym żadnej logiki.
Jak prawdopodobne jest, że Stany Zjednoczone są w to zaangażowane?
Yuriy Korolchuk: Ta wersja również nie wytrzymuje krytyki. Teoretycznie USA są zainteresowane wyeliminowaniem rosji jako głównego konkurenta w dostawach gazu do UE i zastąpieniem jej gazem LNG własnej produkcji. W praktyce jednak jest to bardzo trudne.
W strukturze dostaw paliw do Europy amerykański gaz zajmuje daleko nie pierwsze miejsce. Stany Zjednoczone nie mają dużo LNG - w ostatnich dwóch latach Amerykanie pokrywali tylko 30 proc. zapotrzebowania UE na gaz. W ostatnich miesiącach zwiększyli dostawy o dwie trzecie, doprowadzając je do 60 proc. A dziś dostawy spadły do 40 procent, czyli mniej niż do połowy.
Dlatego mało prawdopodobne jest, by USA wysadziły «Nord Stream» tylko po to, by wypchnąć rosję i ustanowić monopol na unijnym rynku gazu. Chyba że są inne polityczne i dalekowzroczne powody, o których nie wiemy i które teraz bardzo trudno przewidzieć.
A jakie argumenty podają autorzy ukraińskiej wersji?
Yuriy Korolchuk: To też jest dość dziwna i mało prawdopodobna wersja. Ukraiński system transportu gazu jest dziś jedyną arterią, która oprócz «Turkish Stream» dostarcza rosyjski gaz do krajów europejskich.
Co więcej, w najbliższym czasie sytuacja może się diametralnie zmienić. Przypomnę, że «Gazprom» złożył pozew do sądu arbitrażowego i zadeklarował gotowość do nałożenia sankcji na «Naftohaz» Ukrainy. Innymi słowy, rosja może całkowicie wstrzymać tranzyt «błękitnego paliwa» przez Ukrainę i w przyszłości ani «Naftohaz», ani «Gazprom» nie będą mogły zwiększyć dostaw rosyjskiego gazu do Europy przez sąd.
Tymczasem rosjanie zrestrukturyzowali i zoptymalizowali swój tranzyt gazu w kierunku obwodu sumskiego. Zmniejszyli liczbę stacji kompresorowych - teraz rosja pompuje na tym kierunku maksymalnie 70 mln metrów sześciennych i nie może pompować większych ilości.
Teoretycznie te tłocznie mogłyby pracować nawet pod okupacją - zatrudniają ukraiński personel, który jest zarejestrowany jako pracownicy ukraińskiej firmy «Operator STG Ukrainy». Ale nawet ponowne uruchomienie tych stacji nie pozwoli na przepompowanie ponad 10 mld metrów sześciennych gazu rocznie. To jest bardzo mały wolumen, nie pomoże Europie i nie zastąpi przepustowości uszkodzonych nitek «Nord Streamu».
Tym samym zniszczenie trzech nitek «Nord Streamu» nie jest też korzystne dla Ukrainy w zakresie dostaw «błękitnego paliwa» do UE.