Sankcje na import rosyjskiej ropy do UE drogą morską zaczęły obowiązywać 5 grudnia. Mianowicie embargo na import ropy naftowej z rosji drogą morską oraz pułap cenowy 60 dolarów za baryłkę w przypadku wysyłek do krajów trzecich.
Celem tych restrykcji, do których przyłączyła się UE, kraje G7 i Australia, jest ograniczenie super zysków rosji, które wykorzystuje ona w szczególności do prowadzenia wojny z Ukrainą. Jednak ta presja na rosyjski przemysł energetyczny jest określana przez ukraińskich urzędników jako niewystarczająco skuteczna. Jakie więc konsekwencje będzie miało wprowadzenie sankcji towarowych dla Kremla i co przyniesie naszemu państwu - przeanalizowaliśmy w specjalnym temacie.
Istota sankcji
Sankcje dotyczące embarga na rosyjską ropę, które zostały uzgodnione i przyjęte przez Europę jeszcze latem, wreszcie działają. W tym nowa decyzja o wprowadzeniu limitu cen na rosyjską ropę.
Zakaz zakupu, importu lub transferu ropy naftowej z rosji do UE obowiązuje od 5 grudnia br. A od 5 lutego 2023 roku te same ograniczenia będą dotyczyły produktów naftowych. Wyjątkiem od tych zasad były Węgry i Słowacja, którym zezwolono na import ropy naftowej rurociągami ze względu na ich duże uzależnienie od rosyjskich surowców energetycznych i brak alternatywnych źródeł importu. A także Bułgarii i Chorwacji.
Ponadto europejskim firmom zakazano transportu rosyjskiej ropy do krajów trzecich oraz udzielania związanego z tym wsparcia technicznego i finansowego.
Ponieważ 90 proc. rosyjskiej ropy trafia do UE drogami morskimi, sankcje znacząco zmniejszą wpływy do budżetu rosji. Według ogólnodostępnych danych Eurostatu, w 2021 roku Europa zakupiła od agresora ropę o wartości 48 mld euro (9,5 mln ton ropy kosztem 4 mld euro miesięcznie). Innymi słowy, potencjalne straty rosji z tytułu sankcji naftowych mogą sięgać dziesiątków miliardów euro rocznie.
Należy jednak pamiętać, że rosja już teraz reorientuje swój eksport ropy i produktów naftowych, aby zachować potencjał sprzedażowy. A także stale szuka luk, by z pomocą krajów trzecich omijać sankcje. Ale i tu nie wszystko jest dobrze dla rosjan. Bo państwa, które teraz wykupują jej zasoby energetyczne, czyli Chiny i Indie, żądają dodatkowych rabatów na baryłkę w wysokości nawet 30% ceny rynkowej.
Krytyka z Ukrainy
Nałożenie pułapu 60 USD/baryłka na rosyjską ropę jest opcją, z której importerzy mogą skorzystać, aby kupić ropę z rosji do wysyłki do krajów trzecich. Konkretnie, ukraińscy urzędnicy i eksperci nazywają tę decyzję niezbyt skuteczną, ponieważ cena ta nie różni się znacząco od obecnych cen rosyjskiej ropy Urals.
W szczególności prezydent Ukrainy Volodymyr Zelenskyy uważa, że pułap cenowy 60 dolarów za baryłkę ropy jest «komfortową» ceną dla rosyjskiego eksportu:
Podobną opinię wyraził Andriy Kobolev, były szef Naftogazu:
Ale w dłuższej perspektywie, zdaniem Koboleva, kraje zachodnie nadal będą stosować poważną presję na agresora w sprawie zasobów energetycznych, to kwestia czasu.
Skutki dla rosji
Celem wszelkich sankcji wobec rosji jest ograniczenie jej agresji poprzez zmniejszenie zdolności do finansowania terroru i wojny. Ponieważ około połowa budżetu federalnego pochodzi z dochodów z surowców, sankcje wymierzone są przede wszystkim w sektor energetyczny agresora. Jakie są konkretnie konsekwencje obecnych ograniczeń?
Po pierwsze, mamy do czynienia z ograniczeniem rosyjskiego eksportu do UE i reorientacją wielu krajów zachodnich na innych eksporterów, zwłaszcza z Wenezueli. Z oficjalnych źródeł wynika, że rosja straci dziesiątki miliardów dolarów dochodów, na co wskazują m.in. liczby przewidywane w budżecie federalnym na 2023 rok, w którym deficyt wynosi 3 biliony rubli.
Po drugie, mamy do czynienia ze spadkiem mocy produkcyjnych ropy naftowej, co wymusi zamykanie regionalnych zakładów produkcyjnych, co uderzy również w budżety lokalne, a ostatecznie odbije się na budżecie federalnym. W konsekwencji rosja będzie zmuszona do jeszcze większych cięć wydatków socjalnych.
Przecież rosja nadal czerpie super zyski z eksportu swoich surowców i będzie to robić nadal, chyba że ucieknie się do bardziej radykalnych sankcji.
Sankcje antynaftowe obejmują dopuszczenie do ubezpieczenia rosyjskich tankowców, pod warunkiem, że ich cena pułapu jest niższa niż pułap cenowy. Właściwie międzynarodowa firma P&I Clubs, która ubezpiecza 95% światowej floty tankowców, nie ubezpiecza rosyjskiej ropy, jeśli ten wymóg nie jest spełniony.
Turcja zamknęła również cieśniny Bosfor i Dardanele dla tankowców przewożących rosyjską ropę bez odpowiedniego ubezpieczenia.
Mimo że rosja grozi, że nie będzie sprzedawać ropy państwom, które utrzymują embargo i limit cenowy, jej ceny energii wciąż spadają. Jest to generalnie pozytywne dla Ukrainy i innych krajów pod względem kosztów zasobu.
Zdaniem ekspertów, światowy trend polega na zastępowaniu rosyjskich węglowodorów surowcami z innych krajów. Dzieje się to jednak zbyt wolno i lojalnie. Ukraina jest przekonana, że Zachód musi działać bardziej zdecydowanie, ustalając pułap cenowy na rosyjską ropę na poziomie 30 dolarów za baryłkę, aby konsekwencje niedoboru rosji były bardziej odczuwalne:
Potencjalne straty w wysokości 90 mld dolarów dla rosyjskiego budżetu to osłabienie rubla, wzrost inflacji i funduszy deficytowych, a więc ostudzenie ambicji kremla do kontynuowania wojny w Ukrainie.
Jest jednak zbyt wcześnie, by spisać rosję na straty na rynku energetycznym, jak bardzo by się chciało. Agresor nadal będzie szukał obejść w sprzedaży surowców, a także znajdował sposoby na wywołanie nowych kryzysów na rynku ropy i gazu.
W szczególności ograniczenia, które UE i G7 zastosują na zakup rosyjskich produktów naftowych na początku 2023 roku, Rosja będzie próbowała wykorzystać do rozpoczęcia kryzysu na rynku oleju napędowego i innych surowców. Zarówno w UE, jak i w Ukrainie, gdyż Ukraina jest obecnie bardzo uzależniona od importu tych produktów. Dlatego prawdopodobnie ceny oleju napędowego i produktów naftowych w Ukrainie będą rosły.
Zapobieganie przyszłym kryzysom zależy od ponownego dostosowania światowego rynku ropy naftowej, jak to ma miejsce obecnie w przypadku ropy naftowej. Te prace przygotowawcze już trwają, ponieważ Europa pracuje nad zmniejszeniem zależności energetycznej od kraju agresora.