rosyjska sieć rozpowszechnia prokremlowską propagandę pod pozorem fakt-checkingu

rosyjska Globalna Sieć Fact-Checkingu (GFCN) pod przykrywką „weryfikacji faktów” promuje oficjalną narrację Kremla na arenie międzynarodowej. Za organizacją stoją struktury powiązane z rosyjskim rządem.
Informuje międzynarodowa organizacja Reporterzy bez Granic (RSF).
GFCN została ogłoszona w listopadzie 2024 roku jako „rosyjska sieć fact-checkingowa”. Jej strona internetowa ruszyła w kwietniu 2025 roku i dostępna jest w języku rosyjskim oraz angielskim. Organizacja deklaruje, że zrzesza 55 ekspertów z 37 krajów.
Według danych RSF, wśród członków GFCN znajdują się osoby, które wcześniej szerzyły rosyjską propagandę. Przykładami są: Francuzka Christelle Néant, która przez dziesięć lat propagowała prorosyjską narrację z okupowanych terytoriów Ukrainy; prorosyjski Włoch Andrea Lucidi oraz Holenderka Sonja van den Ende, która towarzyszyła rosyjskim wojskom na terenach okupowanych.
„Ta nowa inicjatywa to część dobrze znanej strategii Kremla: naśladowanie niezależnych instytucji w celu skuteczniejszego szerzenia propagandy. Rosyjski fact-checking nie powinien nikogo zmylić — Moskwa i jej instytucje nie weryfikują faktów, lecz nimi manipulują, by dopasować je do własnej narracji i uzasadniać agresję wobec Ukrainy” – podkreśliła Pauline Adès-Mével, regionalna menedżerka RSF ds. Ukrainy.
RSF zdecydowanie potępia wykorzystanie GFCN jako nowego narzędzia w rosyjskim aparacie dezinformacyjnym.
W RSF dodano, że na ich prośbę o komentarz GFCN odrzuciła wszelkie powiązania z jakimkolwiek państwem, zapewniając, że „żaden z jej członków nie reprezentuje konkretnego kraju”, a działalność sieci kieruje się wyłącznie „miłością do prawdy”.
Mimo systematycznego pojawiania się w jej publicznych wystąpieniach postaci z kręgów kremlowskich – takich jak rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa – GFCN twierdzi, że nigdy nie otrzymała żadnych poleceń od władz dotyczących treści swojej działalności.
Obrońcy praw człowieka zwrócili także uwagę, że nazwa GFCN jest niemal identyczna z nazwą niezależnej Międzynarodowej Sieci Fact-Checkingowej (IFCN), co może wprowadzać w błąd.
Dyrektorka IFCN, Angie D. Holan, podkreśliła, że to nie pierwszy raz, gdy rosja tworzy „klony” uznanych instytucji w celu realizacji własnych politycznych celów.
„To, co GFCN przedstawia jako fact-checking, jest nim tylko z nazwy. Spośród 39 analizowanych przez RSF publikacji online z połowy czerwca, co najmniej 15 było wykorzystywanych głównie do promocji samej sieci i jej członków, np. ich udziału w różnych forach w rosji” – czytamy w oświadczeniu.
W raporcie RSF zaznaczono również, że równolegle z uruchomieniem GFCN pojawiły się podobne „fact-checkingowe” inicjatywy w innych krajach, m.in. w Armenii i na Węgrzech.
Ostatnio rosyjska propaganda wymyśliła i rozpowszechnia nowy fake news na temat Ukrainy — Moskwa twierdzi, że SBU rzekomo zatrzymała Polaków z narodowymi symbolami.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zatrzymała w Kijowie byłego propagandystę jednej z prorosyjskich gazet, który po zamknięciu redakcji prowadził rubrykę sportową w znanym ukraińskim portalu internetowym.
