
4 marca 2027 r. wygasa tymczasowa ochrona dla ukraińskich uchodźców w Unii Europejskiej. Aby zapobiec chaosowi migracyjnemu, Rada UE przyjęła ogólne zalecenia dla rządów państw członkowskich. Ma to pomóc w skoordynowanym rozstrzyganiu dalszego losu uchodźców, a także w sprawiedliwym podziale odpowiedzialności między krajami.
Na początku października Komisja Europejska zorganizuje posiedzenie Platformy Solidarności „Ukraina”, podczas którego omówione zostaną szczegóły okresu przejściowego dla Ukraińców, którzy znaleźli schronienie w UE.
Plan stopniowego zakończenia tymczasowej ochrony przewiduje dwa scenariusze. Uchodźcy zintegrowani ze społeczeństwem otrzymają krajowe pozwolenia na pobyt, a ci, którzy chcą wrócić — wsparcie informacyjne i pomoc. W tym okresie wielu Ukraińcom przyjdzie podjąć ostateczną decyzję — pozostać w UE czy wrócić do domu.
UA.News wyjaśnia, jak zmieni się status uchodźców w Unii Europejskiej oraz co o życiu za granicą i powrocie do ojczyzny sądzą Ukraińcy, którzy zostali zmuszeni do ucieczki przed wojną.

Co będzie po zakończeniu tymczasowej ochrony
Przede wszystkim ogólne zalecenia Rady UE określają, którzy Ukraińcy będą mogli legalnie pozostać w Unii Europejskiej, a którzy będą musieli wrócić do Ukrainy. Uchodźcy, którzy mieszkają w krajach UE od kilku lat, zintegrowali się z lokalną społecznością, nauczyli się języka, znaleźli pracę lub podjęli naukę w miejscowych szkołach i na uczelniach, mogą starać się o nowy status prawny. Może to być:
Uzyskanie krajowego zezwolenia na pobyt – może zostać przyznane, jeśli dana osoba pracuje lub prowadzi działalność gospodarczą; studiuje lub uczestniczy w projektach naukowych; ma szczególne okoliczności rodzinne (np. bliscy krewni mieszkają na stałe w UE); albo bierze udział w specjalnych programach dla przesiedleńców.

Legalizacja pobytu na podstawie trzech dyrektyw UE, które przewidują zabezpieczenie społeczne, opiekę medyczną oraz możliwość stałego zamieszkania w państwach członkowskich:
- Dyrektywa 2016/801 – dla naukowców i studentów kontynuujących naukę po zakończeniu tymczasowej ochrony,
- Dyrektywa 2021/1883 – dla wysoko wykwalifikowanych specjalistów posiadających umowy o pracę; szczególnie przydatna dla inżynierów, lekarzy i informatyków,
- Dyrektywa 2024/1233 – dla różnych kategorii pracowników.
Osoby ze szczególnymi potrzebami będą mogły pozostać w UE do czasu, gdy Ukraina będzie w stanie je przyjąć i zapewnić im niezbędne wsparcie. Rodziny z dziećmi uczącymi się w UE również będą mogły zostać do końca roku szkolnego.
Trudniejsza może być realizacja zaleceń Rady UE dotyczących powrotu uchodźców. W Brukseli podkreślają, że powinno to następować stopniowo i na zasadzie dobrowolności. W tym celu zostaną opracowane specjalne programy, które mają zapewnić uchodźcom dostęp do mieszkań, opieki medycznej i infrastruktury na terytorium Ukrainy.
Programy te będą finansowane z funduszy UE oraz innych organizacji międzynarodowych. Jednocześnie planowana jest ścisła współpraca z władzami Ukrainy, aby dobrowolny powrót obywateli odbywał się w warunkach bezpiecznych i zgodnych z możliwościami państwa.
Informacje o możliwościach uzyskania nowego statusu prawnego w UE oraz o programach powrotu do Ukrainy będą przekazywane poprzez Unity Hubs (centra jedności) – punkty stworzone w celu zapewnienia administracyjnego wsparcia Ukraińcom za granicą. Będą one udzielać porad i udostępniać materiały informacyjne.

Jak żyją ukraińscy uchodźcy i co myślą o wygaszaniu tymczasowej ochrony w UE
Julia Butenko z Kijowa od roku i czterech miesięcy mieszka w Niemczech. Z wykształcenia jest psychologiem-psychoterapeutą, ma niepełnosprawność, a wraz z mężem-opiekunem wychowuje ośmioletnią córkę. Prowadzi własny blog z informacjami i poradami psychologicznymi dla uchodźców.

Opowiada, że najpierw wraz z rodziną przeniosła się z Kijowa do Lwowa, ale i tam dosięgły ich rakiety – musieli biegać do schronu przeciwlotniczego i drżeć na dźwięk wybuchów. W końcu zdecydowali się wyjechać za granicę.
„Po pierwsze, moje dziecko bardzo bało się wybuchów. Bałam się, że życie mojej córki może się skończyć, zanim się na dobre zacznie. Myślałam: Boże, jakie mam prawo odbierać mojemu dziecku szansę na to życie, na zobaczenie tego niesamowicie pięknego świata? Jeśli mamy możliwość wyjazdu, to dlaczego z niej nie skorzystamy? Dlaczego cały czas żyjemy w stresie? To już nie jest normalne, kiedy przyjeżdżałam do rodziców do Kijowa i widziałam, że oni całkowicie przyzwyczaili się do alarmów. To nienaturalna reakcja dla człowieka – bo wtedy naprawdę przestajemy odczuwać zagrożenie” – wspomina Julia.
Kolejnym powodem wyjazdu, jak mówi, były rozmowy w szkole o tym, że „wszyscy muszą walczyć”. To również wywierało dużą presję psychiczną na dziecko.
„Mieszkaliśmy przy głównej ulicy Lwowa, którą codziennie przejeżdżały kondukty pogrzebowe żołnierzy. Towarzyszyła temu muzyka, wszyscy płakali. Widzieliśmy i słyszeliśmy to po kilka razy dziennie. To mocno odbijało się na psychice... A ostatnim momentem było chyba to, gdy moje dziecko wróciło ze szkoły i powiedziało, że jej koleżanka z klasy pojechała z mamą do Kijowa odebrać nagrodę za tatę — Bohatera Ukrainy.
Moja córka płakała i mówiła: «Nie chcę, żeby mój tata zginął, nie potrzebuję żadnych nagród» — wspomina tamte emocje Julia.
Mówi, że ze względu na jej niepełnosprawność ona i jej mąż zawsze mieli prawo do wyjazdu, ale nie sądzili, że będą musieli z niego skorzystać. Jednak zostali do tego zmuszeni — najpierw wyjechali do Polski, ale tam nie było mieszkań ani pracy dla uchodźców, więc ruszyli dalej, do Niemiec. W Monachium trafili do Centrum dla Uchodźców, gdzie ich przyjęto.
„Przez siedem miesięcy mieszkaliśmy w akademiku, który zapewniło nam państwo. Mieliśmy jeden pokój, 12 osób dzieliło jedną łazienkę i jedną kuchnię. W naszej wsi, 40 km od Monachium, spacerując z córką po placu zabaw, poznaliśmy Niemców. Pomogli nam znaleźć mieszkanie — stary dom, który stał pusty. Właściciele zgodzili się go wynająć pod warunkiem, że sami go wyremontujemy. Obecnie Jobcenter opłaca nam to mieszkanie” – opowiada uchodźczyni.
Julia wraz z mężem uczęszcza na kursy integracyjne, gdzie codziennie przez 4 godziny uczy się języka niemieckiego. Zimą planują zdać egzamin na poziomie B1, aby otrzymać certyfikat językowy umożliwiający podjęcie pracy. Córka Julii już mówi po niemiecku, chodzi do szkoły i przyjaźni się z miejscowymi dziećmi.
„Naprawdę nie mogę powiedzieć nic złego o Niemcach. Szczerze mówiąc, bardziej można obawiać się nieżyczliwych Ukraińców niż Niemców. Doskonale wiem jedno: jeśli jesteś dobrze nastawiony do Niemców, oni zawsze odwzajemnią się tym samym. Nasza rodzina otrzymuje od Niemców bardzo dużo pomocy. To prawda” – mówi Julia Butenko.
Ukraińcom, którzy obecnie chcą wyjechać do Niemiec, Julia radzi zwrócić uwagę na zmiany, jakie zaszły w ostatnich miesiącach.
„Bawaria nie przyjmuje już nowych uchodźców. Można przyjechać do Centrum dla Uchodźców w Monachium, ale ono kieruje ludzi do innych landów, ponieważ Bawaria jest przepełniona. Dlatego lepiej od razu jechać do innych regionów. Teraz Ukraińcy mają ostatnią szansę. Jeśli ktoś przyjeżdża teraz do Niemiec, powinien bardzo szybko złożyć wniosek o ochronę na podstawie § 24, który daje prawo pobytu tutaj.
Trzeba od razu zapisać się na kursy integracyjne i w ciągu dziewięciu miesięcy przynajmniej na podstawowym poziomie nauczyć się niemieckiego. Należy też możliwie szybko znaleźć pracę. Wszystko to trzeba zdążyć zrobić do marca 2027 roku, kiedy wygaśnie tymczasowa ochrona. Dlatego jeśli ktoś znajduje się w strefie zagrożenia, oczywiście powinien wyjechać. Niemcy oferują wiele: podstawowe zakwaterowanie, ubezpieczenie, kursy językowe oraz comiesięczne wsparcie finansowe dla każdego członka rodziny” – wyjaśnia Julia.
Potwierdza również, że w przyszłości Niemcy planują stopniowo ograniczać pomoc finansową dla Ukraińców, ale zawsze wspierają tych, którzy chcą się uczyć i pracować.
„Jeśli ktoś przyjeżdża tu tylko po to, żeby przeczekać, aż sytuacja w Ukrainie się poprawi, i nic nie robi, nie uczy się języka, nie integruje się, nie podejmuje pracy – to nastawienie wobec niego będzie negatywne” – podkreśla Julia.
W Niemczech wraz z mężem planują najpierw zdobyć certyfikat językowy B1, a następnie B2. Później Julia chce uzyskać dodatkowe kwalifikacje – zostać coachem lub konsultantem-psychologiem. Na pytanie o powrót do Ukrainy odpowiada:
„Kiedy pytamy o Ukrainę, nasze dziecko mówi, że nie chce wracać, bo ma tu już przyjaciół. Rzeczywiście, gdy ludzie mieszkają w jednym miejscu trzy-cztery lata i się adaptują, powrót do Ukrainy znów wiąże się ze stresem. Bo tam nigdy nie będzie już tak, jak było w naszych wspomnieniach” – mówi Julia Butenko.
Julia Butenko uważa, że po zakończeniu tymczasowej ochrony w Unii Europejskiej wielu uchodźców stanie przed trudnym wyborem, ale osoby aktywne będą miały przewagę: „Najtrudniej będzie tym, którzy nie mają planu, jak odnaleźć się w Niemczech, co robić. Dlatego wszyscy, którzy nie uczą się języka, nie planują pracy i nie mają planu – po prostu wrócą do domu. Ci, którzy planują naukę i pracę, będą mieli wybór: zostać w Niemczech lub wrócić do Ukrainy. Jeśli masz plan – nie ma powodu do strachu”.
Inna Ukrainka, Natalia Redzel, wraz z synem trzy miesiące temu przeprowadziła się do Słowenii. Syn chodzi do szkoły i trenuje pływanie. Natalia uczy się języka słoweńskiego, planuje nostryfikację (uznanie) dyplomu prawniczego i prowadzi blog dla rodaków o przeprowadzce i formalnościach.

Mówi, że zdecydowała się wyjechać do Europy ze względu na bezpieczeństwo dziecka po 3,5 roku życia w czasie wojny w obwodzie dniepropetrowskim. Wybrała Słowenię, ponieważ to jeden z najbezpieczniejszych krajów Europy, o idealnym położeniu (graniczy z Włochami, Chorwacją, Austrią i Węgrami). W jeden dzień można tu być zarówno nad morzem, jak i w Alpach, klimat jest podobny do ukraińskiego, a język przypomina ukraiński. Ze swojego doświadczenia opisuje teraz plusy i minusy życia w tym kraju:
„Najbardziej podoba mi się to, że nad głową nie latają rakiety. Spokój i bezpieczeństwo – to pierwsze skojarzenia ze Słowenią. Nie podobają mi się za to ceny wynajmu mieszkań – w stolicy, Lublanie, średni koszt wynajmu to od 1000 euro plus rachunki za media (150–300 euro latem, w zależności od energooszczędności budynku). Kupno mieszkania jest niemal niemożliwe – ceny nowych lokali sięgają tu 7000 euro za m², a na rynku wtórnym zaczynają się od 4000 euro za m². W mniejszych miastach i wsiach jest nieco taniej.
Zarobki bez znajomości języka słoweńskiego zaczynają się od 900 euro, co przy tamtejszych cenach jest bardzo niewiele”.
Według Natalii wielu Ukraińcom w Słowenii mimo wszystko udało się odnaleźć i zrealizować swoje plany. Najczęściej są to specjaliści branży beauty, mechanicy samochodowi czy kierowcy ciężarówek. Niektórzy wrócili już do domu albo wyjechali do innych krajów. Nastawienie mieszkańców do ukraińskich uchodźców jest raczej neutralne.
„Nie usłyszysz od nich niezadowolenia, ale też nie usłyszysz słów wsparcia ani współczucia” — mówi Natalia Redzel.
Uważa, że każdy sam musi zdecydować: wyjechać za granicę czy zostać w Ukrainie. Nie powinno się zrzucać tej odpowiedzialności na innych.
„Moim zdaniem, jeśli w Ukrainie ma się własne mieszkanie i stabilny dochód, to w Europie niewiele się zyska — najpewniej przyjdzie rozczarowanie. Ale wojna nie zostawia wielu osobom wyboru. Moi rodzice i krewni mieszkają w obwodzie sumskim, gdzie codziennie dochodzi do ostrzałów. Za granicą te obawy o nich i o sytuację w Ukrainie tylko się nasiliły.
Nigdy nie chciałam wyjeżdżać z Ukrainy na stałe do innego kraju, gdyby nie wojna. Wyjeżdżaliśmy z myślą, że to rozwiązanie tymczasowe, a przyszłość widzimy tylko w naszym kraju.”
Czytaj również:
Zasiłki społeczne dla ukraińskich uchodźców w Niemczech: zostaną zniesione czy pozostaną?