Uznanie Krymu za rosyjski będzie bombą z opóźnionym zapłonem — prezydent Litwy

Prezydent Litwy Gitanas Nausėda oświadczył, że ewentualne uznanie przez społeczność międzynarodową kontroli rosji nad Krymem na poziomie prawnym byłoby bombą z opóźnionym zapłonem. Podkreślił, że to "czerwona linia" zarówno dla Ukrainy, jak i Unii Europejskiej.
Poinformował o tym portal LRT.
Nausėda zaznaczył, że stanowisko Europy w sprawie Krymu jest całkowicie jasne.
— Jeśli zrobimy to, co proponuje Waszyngton, i uznamy Krym de iure za rosyjski, będzie to bomba z opóźnionym zapłonem, która będzie wybuchać raz za razem. To są czerwone linie, których nie wolno przekraczać — powiedział Nausėda.
Dodał również, że w pierwszej kolejności w sprawie takich propozycji należy zapytać samą Ukrainę, która padła ofiarą agresji.
— To kraj, który poniósł najcięższe straty, gdzie cierpieli ludzie niebiorący udziału w działaniach wojennych. Zniszczono infrastrukturę, zrujnowano gospodarkę. Czyż nie mają prawa zabrać głosu w kwestii takich propozycji? — zauważył prezydent Litwy.
Nausėda podkreślił, że stanowisko prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w tej sprawie jest takie samo, a Litwa je w pełni popiera.
— Doskonale rozumiem prezydenta Zełenskiego. Rozumiem, że tylko taka postawa będzie zrozumiała dla narodu ukraińskiego. Tak właśnie powiedział — słyszałem to od prezydenta Zełenskiego i całkowicie go rozumiem — stwierdził Nausėda.
Przypomnijmy, że Donald Trump ostro skrytykował Zełenskiego za jego publiczne odrzucenie możliwości uznania okupacji Krymu.
Tymczasem w zachodnich mediach pojawiły się informacje o tzw. planie pokojowym Trumpa, który przewiduje zamrożenie konfliktu na linii frontu oraz uznanie okupacji Krymu — choć nie przez Ukrainę, lecz przez Stany Zjednoczone.
Rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow, stwierdził, że słowa Trumpa o tym, iż "przynależność okupowanego Krymu nie podlega dyskusji", "w pełni pokrywają się" ze stanowiskiem rosji.
