Wprowadzenie wojsk przez Trumpa do Los Angeles stało się prawdziwą sytuacją nadzwyczajną — The New York Times

Gwardia Narodowa USA jest zazwyczaj wprowadzana do amerykańskich miast w sytuacjach nadzwyczajnych, takich jak klęski żywiołowe, zamieszki społeczne lub w ramach wsparcia w sytuacjach kryzysowych w sektorze zdrowia — gdy władze lokalne potrzebują dodatkowych zasobów. W tym tygodniu w Los Angeles, gdzie lokalne organy ścigania w dużej mierze utrzymywały protesty przeciwko federalnym nalotom imigracyjnym pod kontrolą, nie było żadnych oznak konieczności rozmieszczenia wojsk.
Pisał o tym The New York Times.
Członkowie Gwardii niemal zawsze przybywają na prośbę władz stanowych. Jednak gubernator Kalifornii Gavin Newsom nazwał rozmieszczenie wojsk „celowo prowokacyjnym” i takim, które może doprowadzić do eskalacji napięć. Minęło ponad 60 lat od czasu, gdy prezydent dobrowolnie wysłał Gwardię Narodową bez wniosku stanowego.
To, co sprawiło, że rozkaz prezydenta Trumpa z soboty był zarówno bezprecedensowy, jak i oparty na fałszywych przesłankach, już teraz powoduje ten sam chaos, któremu rzekomo miał zapobiec.
It is a beautiful sight to behold.
- Nancy Pelosi#losangelesprotest #LosAngeles pic.twitter.com/YqXxGXG7zG— Charles Zhang (@kurt_giless) June 9, 2025
Pan Trump powołał się na rzadko używany przepis Kodeksu Stanów Zjednoczonych dotyczący sił zbrojnych, który umożliwia federalne rozmieszczenie Gwardii Narodowej, jeśli „istnieje bunt lub zagrożenie buntem przeciwko władzy rządu Stanów Zjednoczonych”. Tymczasem żaden bunt nie miał miejsca. Jak zauważył rzecznik gubernatora i inni, Amerykanie w miastach często wyrządzają większe szkody mieniu po tym, jak ich drużyny sportowe wygrywają lub przegrywają mecze.
Ostatni raz te prezydenckie uprawnienia zostały użyte wbrew woli gubernatora, gdy John F. Kennedy unieważnił decyzję gubernatora Alabamy i wysłał wojsko, by przeprowadzić desegregację na Uniwersytecie Alabamy w 1963 roku. Zwolennicy praw stanowych i segregacji byli wtedy oburzeni — i wielu z nich do dziś pozostaje w tym oburzeniu.
„W takim zakresie, w jakim protesty lub akty przemocy bezpośrednio utrudniają egzekwowanie prawa, stanowią one formę buntu wobec władzy rządu Stanów Zjednoczonych” – napisał pan Trump w swoim zarządzeniu wykonawczym, które nie jest prawem, lecz raczej notatką służbową skierowaną do władzy wykonawczej. Jednak najbliżej, jak Stany Zjednoczone kiedykolwiek podeszły do definicji „buntu”, był atak na Kapitol USA w 2021 roku, dokonany przez własnych zwolenników Trumpa, których sam podżegał, a później w większości ułaskawił.

Poprzedni prezydenci, z obu partii, rzadko rozlokowywali wojsko wewnątrz Stanów Zjednoczonych, ponieważ obawiali się użycia sił zbrojnych na terytorium kraju oraz z uwagi na niejasne podstawy prawne takich działań. Kongres powinien natychmiast zająć się tą kwestią. Jeśli prezydenci wahają się przed użyciem wojska do pomocy po klęskach żywiołowych, ale bez wahania wysyłają żołnierzy po podpaleniu kilku samochodów, to oznacza, że prawo w tej sprawie jest niepokojąco nieprecyzyjne.
Niektórzy eksperci prawni wskazują, że zarządzenie Donalda Trumpa idzie jeszcze dalej. „Nakazuje ono także rozlokowanie wojska w dowolnym miejscu w kraju, gdzie mają miejsce lub mogą mieć miejsce protesty przeciwko działaniom służb imigracyjnych, nawet jeśli są one całkowicie pokojowe” – napisała Liza Goitein, dyrektorka programu wolności i bezpieczeństwa narodowego w Brennan Center for Justice, w swoim wpisie w mediach społecznościowych.
„To sytuacja bez precedensu i jawne nadużycie prawa.”
W Stanach Zjednoczonych istnieje długa tradycja protestów politycznych, które wzmacniają demokrację. Protestujący nie osiągną jednak niczego, jeśli uciekają się do przemocy. Jednak dekret Trumpa nie ustanawia prawa i porządku, lecz wysyła sygnał, że administracja zainteresowana jest jedynie przesadną reakcją i eskalacją. Sceny z gazem łzawiącym na ulicach Los Angeles w niedzielę tylko to potwierdzają – Trumpowska wizja „prawa i porządku” to brutalna, nieproporcjonalna ingerencja, która zwiększa chaos, napięcie i ryzyko.
W 2020 roku to właśnie generał Mark Milley, sekretarz obrony Mark Esper i prokurator generalny William Barr powstrzymali prezydenta Trumpa przed wysłaniem wojska do brutalnego tłumienia protestów na placu Lafayette, co bardzo go rozczarowało. Jego obecna administracja — prokurator generalna Pam Bondi i sekretarz obrony Pete Hegseth — nie wykazała szczególnej ostrożności w kwestii potencjalnego wciągnięcia wojska w sytuację, w której żołnierze mogą zostać zmuszeni wybierać między wykonaniem nielegalnego lub niemoralnego rozkazu a narażeniem cywilów na nieuzasadnione zagrożenie. To kobiety i mężczyźni, którzy złożyli przysięgę wobec czegoś potężniejszego niż obecny Naczelny Dowódca – wobec Konstytucji. Wobec braku przywództwa to oni będą musieli kierować się prawem i etyką. Pozostaje mieć nadzieję, że wybiorą właściwą drogę.
Przypomnijmy, że w poniedziałek, 9 czerwca, Dowództwo Północne USA ogłosiło tymczasowe przeniesienie około 700 żołnierzy piechoty morskiej do Los Angeles.
Wcześniej gubernator Kalifornii Gavin Newsom oficjalnie zażądał anulowania decyzji prezydenta Trumpa o skierowaniu Gwardii Narodowej do Los Angeles w związku z zamieszkami z udziałem migrantów.
Prezydent Trump zaproponował migrantom dobrowolne opuszczenie kraju z możliwością powrotu w przyszłości, choć nie wszyscy będą mieli taką możliwość.
