
Rankiem 24 czerwca 2025 roku ogłoszono zawieszenie broni między Iranem a Izraelem. Wojna między tymi krajami trwa już niemal dwa tygodnie. Jednak zaledwie pół godziny lub godzinę później obie strony wznowiły wzajemne ataki rakietowe. Tel Awiw oskarżył Teheran o złamanie porozumienia i zapowiedział odwet.
Nawet jeśli to zawieszenie broni utrzyma się przez pewien czas, wielu ekspertów uważa, że nie potrwa ono długo. Zwłaszcza w samym Izraelu powszechna jest opinia, że Iran nie został jeszcze „dobity”, a ryzyko ponownego wybuchu wojny jest bardzo wysokie. Sytuacja w regionie pozostaje napięta, a analitycy nie dają dużych szans na trwałe zawieszenie broni.
Na tym tle rosja, która od dawna kreuje się na partnera i sojusznika Iranu, publicznie zadeklarowała „wszechstronne wsparcie dla narodu irańskiego”. Niedawno minister spraw zagranicznych Iranu odwiedził Moskwę, gdzie spotkał się z rosyjskim dyktatorem władimirem putinem. To właśnie putin wielokrotnie podkreślał konieczność wspierania Iranu.
Ale czy rosja rzeczywiście jest w stanie udzielić Iranowi istotnej pomocy wojskowej? A jeśli tak — jakiego rodzaju? Polityczny komentator UA.News, Mykyta Traczuk, wspólnie z ekspertami postanowił przyjrzeć się tej sprawie.
Jak Iran stał się celem
W tej wojnie najbardziej zaskakuje wyraźna słabość Islamskiej Republiki. Iran, mimo licznych sankcji, problemów wewnętrznych, niestabilności i nieefektywności reżimu ajatollahów, wciąż pozostaje jednym z najpotężniejszych pod względem militarnym państw w regionie. Samo postawienie pytania o potrzebę pomocy wydaje się na pierwszy rzut oka dziwne.
Irańskie siły zbrojne liczą ponad 600 tysięcy żołnierzy w regularnej armii. Kolejne około 130 tysięcy stanowi Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (KWR). Do 300 tysięcy osób liczą bataliony „Basidż” — irański odpowiednik wojsk obrony terytorialnej. Rezerwa mobilizacyjna kraju to około 10 milionów ludzi.
Teheran dysponuje rozbudowanym programem rakietowym — od pocisków taktycznych po balistyczne systemy dalekiego zasięgu, takie jak „Szahab” i „Sadżіl”. Obrona przeciwlotnicza kraju obejmuje zarówno poradzieckie systemy, jak i zmodyfikowane rozwiązania własnej produkcji. Nie wspominając już o programie nuklearnym, który w dłuższej perspektywie może umożliwić Iranowi stworzenie własnej broni masowego rażenia, co od dawna budzi niepokój Izraela.
Ponadto to właśnie Iran w latach 2022–2023 udzielał rosji pomocy wojskowej. Przede wszystkim chodzi o niesławne drony Shahed-131/136, które Moskwa aktywnie wykorzystuje do terroryzowania Ukrainy. Irańczycy przekazali również technologie produkcji dronów i rakiet, w tym kopie chińskich i północnokoreańskich modeli. W tym sojuszu dwóch autokracji Iran przez długi czas nie był odbiorcą pomocy, lecz przeciwnie — jej dostawcą.
W rzeczywistości gospodarka Islamskiej Republiki, przy odpowiednim zarządzaniu i dostępie do rynków, mogłaby stać się jedną z najlepiej prosperujących na świecie. Wszystko dzięki ogromnym zasobom ropy, gazu, metali kolorowych i uranu. Jednak sankcje oraz nieefektywne i skorumpowane rządy reżimu ajatollahów doprowadziły do trwającej latami recesji gospodarczej.
Mimo to Izrael wraz ze Stanami Zjednoczonymi zdecydowanie demonstrują wyraźną, a wręcz całkowitą przewagę technologiczną i militarną nad Teheranem. Oczywiste jest, że Iranowi będzie bardzo trudno samodzielnie przetrwać to starcie — jeśli w ogóle jest to możliwe. Czy Moskwa rzeczywiście będzie w stanie mu pomóc?

Pomoc rosji: czego nie należy się spodziewać
Były prezydent rosji Dmitrij Miedwiediew, który od dawna stał się głównym „jądrowym jastrzębiem” rosyjskiej propagandy, niedawno zasugerował możliwość przekazania Iranowi broni jądrowej. Jednak bardziej przypomina to medialną wrzutkę niż realny scenariusz.
Żadne państwo posiadające broń jądrową, nawet tak nieprzewidywalne jak rosja, nie zaryzykuje bezpośredniego przekazania broni masowego rażenia innemu krajowi. Tym bardziej jeśli władza w tym kraju należy do radykalnego, teokratycznego reżimu szyickiego, w którego ideologii funkcjonuje m.in. pojęcie „Aszura” — śmierć w nierównej walce w imię Allaha, symboliczna apokalipsa, która zapewnia wieczne życie w raju.
Ryzyko takich działań jest zbyt wysokie, obejmuje m.in. pełną międzynarodową izolację, brutalne sankcje, a nawet militarną odpowiedź. Nawet Korea Północna, jak dotąd, nie zdecydowała się na taki krok — trudno więc uwierzyć, że rosja posunie się dalej. Dlatego nie należy oczekiwać, że ktoś „podaruje” Teheranowi bombę atomową.
Przekazanie Iranowi rakiet i dronów jest również mało prawdopodobne. Po pierwsze, sam Iran dysponuje wystarczającymi zasobami tego typu uzbrojenia. Po drugie, rosja aktywnie zużywa wszystko, co produkuje, na prowadzenie wojny i terroryzowanie Ukrainy. Obecnie rosyjski przemysł zbrojeniowy jest przeciążony, fabryki pracują w trybie 3-4 zmianowym, a mimo to produkcja nie zaspokaja nawet wewnętrznych potrzeb armii. Dodatkowe dostawy za granicę po prostu osłabiłyby rosyjskie zdolności obronne. Dlatego ten scenariusz jest mało realny.
Pomysł wysłania rosyjskich wojsk do Iranu również należy włożyć między bajki. Cała zdolna do walki część armii federacji rosyjskiej jest skoncentrowana w Ukrainie. Kogo i po co tam wysyłać, skoro irańskie siły zbrojne są co najmniej porównywalne liczebnie z rosyjskimi? Zresztą ewentualna operacja USA lub Izraela przeciwko Teheranowi w formie lądowej inwazji nawet nie jest brana pod uwagę. Nie istnieją zatem żadne przesłanki do rozmieszczania rosyjskiego kontyngentu w Iranie.
Rozważana bywa również opcja zaangażowania rosyjskiej floty. Jednak obecna sytuacja geopolityczna sprawia, że taki scenariusz jest całkowicie nierealny. Cieśnina Bosfor jest zamknięta dla okrętów wojennych zgodnie z Konwencją z Montreux. Flota Czarnomorska federacji rosyjskiej została niemal w połowie zniszczona przez Ukrainę — kraj, który de facto nie posiada własnej marynarki wojennej. Natomiast Floty Bałtycka i Kaspijska nie są w stanie prowadzić skutecznych działań na Bliskim Wschodzie.
Teoretycznie pozostają Flota Pacyficzna i Flota Północna, jednak trasy okrężne są zbyt kosztowne, długie i ryzykowne. Ponadto skuteczność klasycznej floty w realiach współczesnej, wysokotechnologicznej wojny stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Doskonale pokazuje to kompromitujące dla rosji częściowe zniszczenie Floty Czarnomorskiej, której resztki trzeba było ewakuować z Krymu do Noworosyjska.
Dostarczenie systemów obrony powietrznej, takich jak dość nowoczesne S-400 czy najnowsze S-500, to kolejna potencjalna opcja. Jednak te systemy to produkt ekskluzywny — produkuje się je w niewielkich ilościach, ich koszt jest bardzo wysoki, a każdy zestaw dosłownie na wagę złota. Biorąc pod uwagę konieczność ochrony Moskwy, Petersburga, Krymu i innych strategicznie ważnych dla rosji regionów, trudno sobie wyobrazić, by Kreml pozwolił sobie na taką „hojność” w eksporcie.
Jeśli chodzi o szeroko promowany rosyjski system „Oresznik”, sytuacja jest jeszcze prostsza. Produkcja seryjna tej broni nie została jeszcze uruchomiona. Nawet putin niedawno przyznał, że projekt ten jest dopiero „na etapie przygotowań”. To oznacza, że nawet kilka prototypów takiej rakiety nie pomoże irańskiemu reżimowi zmienić bilansu sił.

Realne możliwości pomocy ze strony rosji
Pozostają trzy realne sposoby wsparcia. Pierwszy to pomoc materialno-techniczna, czyli Moskwa może wesprzeć irański reżim zwyczajnie pieniędzmi lub surowcami.
rosja może również przekazać Teheranowi część swojego oprogramowania, doświadczenie w zakresie cyberwojny, technologie wojskowe, opracowania analityczne, a także rozpocząć wspólną produkcję wybranych rodzajów uzbrojenia, takich jak modernizacja dronów, produkcja amunicji czy komponentów do rakiet.
Trzeci sposób to wysłanie doradców wojskowych i specjalistów. Kreml może skierować do Iranu setki oficerów, którzy brali udział w wojnie w Ukrainie. Mogą to być instruktorzy walk w terenie zurbanizowanym, operatorzy dronów, specjaliści od walki radioelektronicznej, saperzy, artylerzyści i inni. Taka „żywa pomoc” byłaby zapewne najbardziej przydatna dla Iranu w obecnej sytuacji. Podobne rozwiązania Moskwa już wcześniej testowała w Syrii.
Podsumowując, mimo głośnych deklaracji i demonstracyjnego wsparcia, rosja ma ograniczone możliwości udzielenia rzeczywistej pomocy militarnej sojuszniczemu reżimowi w Iranie. Ani rakiety, ani drony, ani flota, ani lotnictwo, ani nawet systemy obrony przeciwlotniczej nie mogą być przekazane Teheranowi na dużą skalę bez narażania bezpieczeństwa samej rosji. Pozostają jedynie trzy realne opcje: pieniądze, technologie i specjaliści. To maksimum, na jakie Moskwa może sobie obecnie pozwolić.

Opinie ekspertów
Ekspert wojskowy Ołeh Żdanow jest przekonany, że rosja nie jest dziś w stanie w żaden sposób pomóc Iranowi. Kreml po prostu nie ma obecnie takich możliwości.
„Iran już domaga się zwrotu rakiet, które wcześniej przekazał rosji, ale nie przekazał do nich wyrzutni. To oznacza, że te rakiety nie zostały jeszcze wykorzystane, a Irańczycy już proszą o ich zwrot. Dziś Iranowi przede wszystkim potrzeba tego, czego rosja sama nie ma w wystarczającej ilości — systemów obrony przeciwlotniczej. Zostały one całkowicie zniszczone, izraelskie samoloty swobodnie przelatują nad stolicą, Teheranem — dokładnie tak, jak u nas na początku 2022 roku. Irańczycy nie mają czym ich nawet postraszyć. Dlatego zgodnie z umową o strategicznym partnerstwie Iran będzie się domagał pomocy. Ale rosja nie jest w stanie w żaden sposób pomóc. Poza tym tamten konflikt ma raczej charakter zdalny. Nie dochodzi do bezpośrednich starć lądowych. Pomoc mogłaby więc mieć jedynie formę rakiet, lotnictwa albo systemów obrony przeciwlotniczej. A tego wszystkiego rosja po prostu nie może dostarczyć. Z politycznego punktu widzenia putin zrobił już wszystko, co mógł — wyraził zaniepokojenie i słowne wsparcie. Na więcej dziś rosji nie stać” — podkreślił Ołeh Żdanow.
Ekspert wojskowy, emerytowany pułkownik SBU Ołeh Starikow uważa, że rosja nie zdecyduje się na bezpośrednią konfrontację z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi. Jej celem i głównym priorytetem jest zachowanie równowagi interesów w regionie i unikanie wciągnięcia się w ten konflikt. Dlatego nie należy spodziewać się szczególnej pomocy wojskowej dla Iranu.
„federacja rosyjska i tak jest już w pełni zaangażowana w konflikt z Ukrainą. Nie zamierza wikłać się w kolejny. Zgodnie z doktryną wojskową rosji, jest ona zdolna do prowadzenia tzw. półtorej wojny: jednej regionalnej i drugiej – siłami triady nuklearnej. Regionalną prowadzi już w Ukrainie. rosjanie mogą współpracować z Iranem głównie w obszarze wojskowo-technicznym. Chodzi tu przede wszystkim o systemy obrony powietrznej, lotnictwo wojskowe, środki walki elektronicznej, być może technologie jądrowe, współpracę gospodarczą czy wspólne projekty logistyczne. Oczywiście rosja może także udzielać wsparcia dyplomatycznego. Działa również geopolitycznie, na przykład w Syrii – przeciwdziałając Turcji i Izraelowi.
Natomiast wysłanie wojsk lub podobne działania to nawet nie tyle mało prawdopodobny, co wręcz nierealny scenariusz. rosja nie będzie otwarcie konfrontować się ze Stanami Zjednoczonymi czy Izraelem. Raczej stara się z nimi utrzymywać poprawne, a czasem przyjazne relacje. Myślę, że w przyszłości sytuacja będzie zmierzać ku deeskalacji. Najpierw nastąpiło odprężenie między Indiami a Pakistanem, potem między Iranem a Izraelem, a kolejnym etapem będzie deeskalacja w relacjach rosji z Ukrainą” – przekonuje Ołeh Starykow.
Podsumowując, główna rola Kremla w obecnej sytuacji ma raczej charakter propagandowy niż praktyczny. rosja demonstruje lojalność i stwarza wrażenie „strategicznego, bratniego wsparcia”, ale jednocześnie nie jest w stanie realnie wpłynąć środkami wojskowymi na przebieg konfliktu na Bliskim Wschodzie. Podobnie jak wiele innych rosyjskich deklaracji, ta pomoc pozostaje jedynie „pustą obietnicą”, za którą kryje się przede wszystkim polityczny PR, a nie rzeczywista strategia wsparcia sojusznika.