«Co zrobiliśmy, żeby stał się cud?»: Współprzewodniczący Białoruskiego Centrum Informacyjnego o wynikach wyborów na Białorusi
Podczas pseudowyborów na Białorusi nie zdarzył się żaden cud. Jednak nie mógł się zdarzyć, ponieważ „cud” jest zawsze procesem, który jest starannie przygotowywany.
Taką opinię wyraził współprzewodniczący Białoruskiego Centrum Informacyjnego, starszy sierżant 5. samodzielnej kijowskiej brygady szturmowej Sił Zbrojnych Ukrainy Yuri Syrotyuk. Wystąpił on online na konferencji „Białoruś po »wyborach« w republice”.
Według niego, nie ma sensu oczekiwać żadnego „cudu”. Niemożliwa jest demokratyczna zmiana władzy w dyktatorskim reżimie zbudowanym przez Aleksandra Lukashenko.
„Białoruś jest krajem okupowanym. I to nie tylko przez Aleksandra Lukashenko. Jest również okupowana przez rosję. Są tam rosyjskie bazy wojskowe, rosyjska taktyczna broń nuklearna... Miałem nadzieję, że po tym, jak Białorusini zainwestowali tak wiele w Ukrainę, kiedy ginęli na Majdanie, w wojnie ukraińsko-rosyjskiej, Ukraina przyjmie proaktywną postawę. Nie powie tylko „nie popieramy Lukashenko”, ale pomoże Białorusinom odzyskać wolność. Tak się jednak nie stało” - powiedział Syrotyuk.
Mówi, że oficjalne władze w Ukrainie przedstawiają narrację o stabilności Białorusi. Mówią, że stabilna i przewidywalna Białoruś jest ważna dla Ukrainy. Jednak wojskowi porównują taką stabilność do cmentarza.
„Stabilność Lukashenko to stabilność cmentarna. To ciągłe śmiertelne niebezpieczeństwo. I wydaje mi się, że powinniśmy byli aktywniej współpracować z Białorusinami... Naprawdę wierzę, że to „zwycięstwo” Lukashenko jest pyrrusowe. Myślę, że to jego ostatnia kadencja. Ale musimy zrozumieć, że rosja nie odda Białorusi nikomu tak po prostu” - powiedział wojskowy.
Współprzewodniczący Białoruskiego Centrum Informacyjnego ostrzega, że Mińsk nie powinien być ponownie wykorzystywany w przyszłych rozmowach pokojowych. To zalegalizuje reżim Aleksandra Lukashenko, a na to nie można pozwolić.
„Ukraina myśli, że Lukashenko jest wieczny... Tak nie jest. Przegraliśmy dużą rundę na froncie białoruskim i jest to również nasza wina. Białorusini próbowali obalić Lukashenko w 2020 roku, ale im się nie udało. Nie pomogliśmy im. Ale marzę, że pewnego dnia wypiję kawę w Mińsku w wolnym narodowym państwie białoruskim” - podsumował Yuri Syrotyuk.
Wcześniej pisaliśmy, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy nazwało tak zwane wybory na Białorusi „farsą”.