
Pomimo formalnego rozpoczęcia rozmów pokojowych w Stambule, obie strony są dziś od siebie tak daleko, jak tylko można sobie wyobrazić. Wojna jedynie przybiera na sile i eskaluje.
W ostatnim czasie rosjanie zintensyfikowali działania ofensywne oraz terrorystyczne ataki na ukraińskie miasta. 1 czerwca Ukraina przeprowadziła z wojskowego punktu widzenia błyskotliwą operację „Pajęczyna”, wymierzoną w rosyjskie strategiczne lotnictwo. W odpowiedzi rosja jeszcze mocniej nasiliła bombardowania celów cywilnych. Szczególnie mocno ucierpiały Charków, Odesa i Kijów, który niedawno doświadczył jednego z największych ataków dronów od początku rosyjskiej agresji.
Wszyscy eksperci, rządy i służby wywiadowcze są zgodni: rosja obecnie nie jest zainteresowana negocjacjami pokojowymi. władimir putin ewidentnie przygotowuje się do letniej ofensywy, która – według głównodowodzącego Sił Zbrojnych Ukrainy, generała Ołeksandra Syrskiego – już się rozpoczęła. Ciężkie walki toczą się niemal na całej linii frontu, a na niektórych odcinkach odnotowuje się straty terytorialne i konieczność wycofania się ukraińskich sił obronnych.
Jakie będą główne kierunki rosyjskiej ofensywy tego lata? Gdzie chce uderzyć putin? Polityczny komentator UA.News, Mykyta Traczuk, wspólnie z ekspertami przygląda się tej kwestii.
Letnia ofensywa rosji 2025: Donbas
Obwód doniecki pozostaje kluczowym celem rosji co najmniej od 2014 roku — i w 2025 roku nic się w tej kwestii nie zmieniło. Politycznie i ideologicznie region ten wciąż stanowi priorytet dla Moskwy.
W końcu nawet tzw. „specjalna operacja wojskowa” rozpoczęta w 2022 roku miała rzekomo na celu m.in. „obronę naszych na Donbasie”. Dodatkowo, jesienią 2022 roku rosja ogłosiła aneksję tego regionu. Dlatego oczywiste jest, że ofensywa na Donbasie będzie kontynuowana — choć w praktyce nigdy tak naprawdę nie została przerwana. Obecnie w obwodzie donieckim istnieje kilka głównych kierunków, na których wróg stara się posuwać naprzód.
Po pierwsze — rejon Czasowego Jaru, o który walki toczą się już drugi rok z rzędu. rosja próbuje zdobyć to miasto, jednocześnie rozwijając działania w okolicach Hryhoriwki. W ten sposób przeciwnik dąży do zbliżenia się do Kostiantyniwki i Drużkiwki, by ostatecznie dotrzeć do granic aglomeracji kramatorsko-słowiańskiej — kluczowego obszaru ukraińskiego Donbasu, który nadal pozostaje poza kontrolą rosji. To cel o ogromnym znaczeniu dla Moskwy — zarówno militarnym, jak i polityczno-ideologicznym.
Po drugie, nie ustaje ofensywa w rejonie Pokrowska. Miasto to regularnie pojawia się w materiałach i raportach zachodnich mediów — na przykład niedawno o trudnej sytuacji wokół tej miejscowości pisał The Economist. Pokrowsk często pojawia się również w wystąpieniach prezydenta Zełenskiego. Na tym kierunku rosja prowadzi działania ofensywne w rejonie Myrolubiwki, Piszczanego i Udacznego, próbując okrążyć aglomerację pokrowsko-mirnohrodzką.
Po trzecie, trwa ofensywa w kierunku granic obwodu dniepropetrowskiego. W okolicach Nowołeksandriwki, Kotlariwki, Horychiwego i Zielonego Pola rosyjskie oddziały szturmowe zbliżyły się już bezpośrednio do granic Dniepropetrowszczyzny. Równocześnie rosja prowadzi intensywne operacje informacyjno-psychologiczne, mające na celu przekonanie opinii publicznej, że rosyjska armia już wkroczyła na terytorium tego regionu.
Jednak Sztab Generalny Ukrainy zaprzecza tym doniesieniom. Również mapa DeepState wskazuje, że rosjanie jeszcze nie przekroczyli granicy obwodu dniepropetrowskiego, choć rzeczywiście znajdują się już bardzo blisko. To właśnie te trzy kierunki działań ofensywnych w Donbasie najprawdopodobniej staną się kluczowe dla rosji w jej letniej kampanii.

Letnia ofensywa rosji w 2025 roku: obwód dniepropietrowski
Jak już wspomniano wcześniej, na chwilę obecną rosja nadal nie wkroczyła na terytorium obwodu dniepropietrowskiego i nie przekroczyła jego granicy. Dotarły tam jedynie pojedyncze grupy szturmowe — wyłącznie w celach propagandowych, by ogłosić: „już tu jesteśmy”.
Mapy działań bojowych pokazują jednak, że do granicy obwodu dniepropietrowskiego rosjanom pozostaje wciąż 2–3 kilometry, w zależności od odcinka frontu. Obecnie nie istnieje również bezpośrednie zagrożenie dla miasta Dniepr ani innych większych miejscowości regionu, o czym UA.News informowało już wcześniej.
Mimo to ogólna sytuacja w obwodzie dniepropietrowskim się pogarsza. Istnieje realne ryzyko, że latem 2025 roku rosjanie podejmą próbę ofensywy w tym kierunku, tworząc przyczółek na nowym obszarze. W takim wypadku zagrożone mogą być dziesiątki mniejszych miejscowości i wsi położonych w pobliżu granicy z obwodem donieckim.
Do pierwszych większych miast regionu rosjanom pozostaje jednak wciąż wiele dziesiątek kilometrów. W realiach tej wojny to dystans ogromny — jego pokonanie może zająć długie miesiące, jeśli nie lata.
Dlatego choć wróg rzeczywiście zbliżył się do granic Dniepropietrowszczyzny i fakt ten nie powinien być lekceważony, to jednak jest zdecydowanie zbyt wcześnie, by mówić o otwarciu nowego frontu — przynajmniej na dzień dzisiejszy. Dla rosji to przede wszystkim cel polityczny i symboliczny, który może zostać wykorzystany w przyszłych negocjacjach. W praktyce o próbie zajęcia największego po Odeszczyźnie regionu Ukrainy obecnie nie może być mowy — rosji brakuje do tego zarówno sił, jak i środków.

Letnia kampania Kremla 2025: obwód sumski
Obwód sumski przyciąga obecnie niemal całą uwagę opinii publicznej. Niestety, wróg posuwa się tam naprzód bardziej dynamicznie niż na jakimkolwiek innym odcinku frontu. W ciągu pierwszych 10 dni lata rosjanie zajęli około 100 km² terytorium Ukrainy. Łącznie, według mapy DeepState, w ostatnich tygodniach rosja przejęła już ponad 200 km² w tym kierunku. Równocześnie stale powiększa się tzw. szara strefa.
W istocie mamy do czynienia z „operacją kurską na odwrót”. W sierpniu 2024 roku Ukraina wkroczyła na teren obwodu kurskiego i przez dłuższy czas utrzymywała tam swój przyczółek. Dziś z tego przyczółka praktycznie nic już nie zostało, a rosjanie rozpoczęli własną ofensywę, podążając za wycofującymi się oddziałami Sił Zbrojnych Ukrainy. Teraz to putin mówi o potrzebie stworzenia „strefy buforowej” na północy Ukrainy.
W obwodzie sumskim rosja naciera w kierunku miasta Sumy, oddalonego zaledwie o 30 kilometrów od rosyjskiej granicy. Obecnie działania ofensywne prowadzone są jednocześnie na kilku kierunkach: w rejonie Kindratiwki, Andrijiwki, Ołeksijiwki, Jabłuniwki oraz Junakiwki.
Wszystko wskazuje na to, że wróg próbuje przebić się w kierunku linii Chotyń–Pysariwka. Te miejscowości położone są w pobliżu wzniesień, podczas gdy stolica obwodu – Sumy – znajduje się w obniżeniu terenu. Jeśli rosjanie zdobędą te strategiczne wysokości, do miasta pozostanie jedynie około 17–18 kilometrów w linii prostej. To już dystans, z którego Sumy mogą zostać objęte ogniem artyleryjskim i zasięgiem dronów FPV.
Drony te były już odnotowywane w mieście, choć na razie są to pojedyncze przypadki. Jeśli jednak sytuacja zacznie się dalej rozwijać zgodnie z negatywnym scenariuszem, 250-tysięczne Sumy mogą de facto zamienić się w „drugi Chersoń”. rosjanie rozpoczną polowanie z użyciem dronów oraz ostrzał artyleryjski, co uniemożliwi normalne życie ludności cywilnej i doprowadzi do kryzysu humanitarnego, powodując falę uchodźców.
Równocześnie, jak dotąd nie ma mowy o zajęciu ani nawet okrążeniu stolicy obwodu. rosjanie nie dysponują wystarczającymi siłami do przeprowadzenia operacji na tak dużą skalę – co potwierdzają zarówno ukraińscy eksperci wojskowi, jak i niektórzy rosyjscy Z-blogerzy oraz tzw. „wojenkory”.

Opinie ekspertów
Ekspert wojskowy, pułkownik SBU w stanie spoczynku Ołeh Starykow uważa, że letnia kampania rosji już się rozpoczęła i nabiera tempa. Obecnie trwa jednak dopiero jej pierwsza faza. Mimo to już teraz można wskazać kierunki głównego oraz pomocniczego uderzenia.
„Główne uderzenie kierowane jest na Kostiantyniwkę oraz ogólnie na południowy Donbas. Uderzenie pomocnicze — to wszystko pozostałe działania, w tym także obwód sumski. Dlaczego właśnie te kierunki? Ponieważ wróg dostrzegł nasze słabości na tych odcinkach. Zatrzymał natarcie na kierunku pokrowskim, który przez długi czas był priorytetowy, i uderzył tam, gdzie obrona była najsłabsza... Głównym celem letniej kampanii jest, rzecz jasna, zajęcie całego obwodu donieckiego, włącznie z Pokrowskiem. W ten sposób rosja chce zabezpieczyć sobie przyczółek do dalszego okrążenia Pokrowska — choć to zapewne będzie już element kampanii jesienno-zimowej” – mówi Starykow.
Według eksperta wszystko, co dotyczy obwodu sumskiego, to — jego zdaniem — działania pomocnicze, mające na celu utworzenie „strefy buforowej”. Zarówno obwód sumski, jak i charkowski to obszary prowadzenia rozpoznania bojem, a nie realnych prób zajęcia tych regionów.
„Aktywność na tych kierunkach ma na celu uniemożliwienie nam szybkiego przerzutu rezerw na główny kierunek uderzenia. Widzimy tam oznaki kryzysu taktycznego. Jeśli rezerwy nie zostaną przesunięte, kryzys się pogłębi. Jednak obecnie nie uważam załamania frontu za realne zagrożenie. Ogólnie rzecz biorąc, mamy do czynienia z wojną na wyniszczenie. Analizując działania rosyjskiego dowództwa, widać, że nie planują oni decydującego uderzenia, które doprowadziłoby do załamania frontu. Ich celem jest dalszy nacisk — to wojna na wyczerpanie, mająca na celu 'zmuszenie do pokoju', czyli podpisanie warunków dyktowanych przez Kreml” – podsumowuje Ołeh Starykow.
Ekspert wojskowy Ołeh Żdanow również uważa, że głównym kierunkiem rosyjskich działań tego lata pozostanie Donbas. Wszystkie inne obszary mają, jego zdaniem, znaczenie raczej drugorzędne i wynikają z „zasady resztkowej”.
„Jeśli chodzi o obwód dniepropetrowski – jeśli w ogóle zostanie zaatakowany, to raczej tylko „pośrednio”, częściowo. Obecnie rosjanie muszą opanować granice obwodu donieckiego. Dlatego pewne wkroczenie w głąb Dniepropietrowszczyzny jest nieuniknione. Warto zaznaczyć, że lokalna administracja twierdzi, iż w regionie zbudowano silną linię obrony. Najprawdopodobniej to właśnie ona stanie się nową linią frontu.
Ogólnie rzecz biorąc, w letniej ofensywie rosji można wyróżnić trzy główne kierunki. Pierwszy to obwód sumski, choć ma on raczej charakter odwracający uwagę – tam przeciwnik próbuje ściągnąć nasze rezerwy. Kluczowe są natomiast kierunki pokrowski i limanowski. To one mają znaczenie strategiczne dla rosji. Zdobycie tych terenów umożliwi dalszy atak na aglomerację Słowiańsko-Kramatorską. Dlatego dziś dla rosjan priorytetem pozostaje Donbas. Natomiast jesienno-zimowa kampania prawdopodobnie będzie prowadzona na kierunku zaporoskim. Trzeba zrozumieć, że bez przyczółka na prawym brzegu Dniepru Rosja nie przystąpi do żadnego zawieszenia broni” – przekonuje Ołeh Żdanow.

Podsumowując, głównym kierunkiem rosyjskiego uderzenia latem 2025 roku pozostaje Donbas. To właśnie tam agresor koncentruje swoje najważniejsze siły i realizuje cele strategiczne. Pod ostrzałem znajdują się także obwody dniepropetrowski i sumski, gdzie już trwają działania zbrojne, jednak te fronty wydają się mieć dla Kremla znaczenie pomocnicze. Jeżeli chodzi o inne kierunki (Południe, obwód charkowski itp.), to obecnie pozostają one względnie statyczne i w najbliższym czasie nie należy spodziewać się tam istotnych zmian.