$ 41.76 € 49.01 zł 11.55
+16° Kijów +23° Warszawa +33° Waszyngton
Musimy być gotowi na to, że różne kraje UE mają własne interesy: Halyna Heilo, prezeska MPA, o drodze Ukrainy do Unii Europejskiej

Musimy być gotowi na to, że różne kraje UE mają własne interesy: Halyna Heilo, prezeska MPA, o drodze Ukrainy do Unii Europejskiej

30 czerwca 2025 14:10

Pomimo oficjalnych oświadczeń Brukseli popierających integrację Ukrainy z UE, proces ten pozostaje długotrwały i budzi kontrowersje, ponieważ jest ściśle związany z wewnętrznymi zmianami politycznymi w krajach Unii Europejskiej. I choć publicznie próbują blokować ruch Ukrainy w stronę UE jedynie takie państwa jak Węgry i Słowacja, kulisy negocjacji to znacznie bardziej złożone poszukiwanie równowagi między interesami różnych krajów.

W tym kontekście niezwykle ważne jest dla nas stanowisko Polski, gdzie niedawno wybrano nowego prezydenta Karola Nawrockiego, znanego z krytycznych wypowiedzi na temat Ukrainy.

Jak wszystkie te procesy polityczne wpływają na stosunek UE do Ukrainy, jak dziś Polacy postrzegają ukraińskich uchodźców i dlaczego polski rząd uruchomił państwowy program preferencyjnych kredytów na odbudowę Ukrainy – w ekskluzywnym wywiadzie dla UA.News opowiada Halyna Heilo, wiceprezeska Stowarzyszenia Banków Ukraińskich, prezeska Międzynarodowej Asocjacji Płatniczej (MPA), wiceprzewodnicząca Komisji Finansów Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej (PUIG).

Niedawno w Polsce odbyło się 17. Baltic Business Forum (BBF), podczas którego dyskutowano o przyszłości Ukrainy, Polski i całej Europy. Jakie są Pani wnioski z tego wydarzenia?

Halyna Heilo: Polsko-Ukraińska Izba Gospodarcza organizuje Baltic Business Forum już po raz siedemnasty. Rzeczywiście, pojawiło się wiele ciekawych wniosków. Bardzo podobała mi się ogólna atmosfera — obecni ukraińscy i polscy politycy mówili jednym głosem. Nikt nie miał wątpliwości, że Ukraina musi zmierzać w kierunku Unii Europejskiej i NATO. Dyskutowano różne mechanizmy, jak to może wyglądać w praktyce, ale co do samego celu nie było żadnych sporów. To był chyba główny motyw przewodni tego forum. I to naprawdę inspiruje.

Zwróciła Pani uwagę, że w Polsce ostro krytykuje się polityków, którzy flirtują z putinem. Co najistotniejsze — ta krytyka nie pochodzi od Ukraińców, ale z ust samych Polaków. Co oznaczają takie debaty?

Halyna Heilo: To bardzo ważne, że krytyczne uwagi słychać nie tylko od zwykłych obywateli, ale także, na przykład, od pana Aleksandra Kwaśniewskiego, byłego prezydenta Polski. To wyznacza pewien kierunek.

Obecnie w Polsce trwają bardzo złożone procesy polityczne. Oczywiście musimy zaakceptować wybór narodu polskiego. Wybrali prezydenta, który — delikatnie mówiąc — nie jest zwolennikiem Ukrainy. W związku z tym mamy w Polsce sporo problemów.

Ale nowo wybrany prezydent nie jest również zwolennikiem rosji — i to już jest bardzo pozytywne. rosja w Polsce jest postrzegana jako odrębny wróg, odrębny podmiot, który nie powinien robić tego, co robi. I to rozumieją wszyscy, nawet najbardziej kontrowersyjni politycy.

image

 

Na marginesie BBF miała Pani okazję porozmawiać z Aleksandrem Kwaśniewskim. Jak ocenia on perspektywy Ukrainy na drodze do NATO i Unii Europejskiej?

Halyna Heilo: Pan Kwaśniewski jest przekonany, że Ukraina powinna przystąpić do NATO. Co więcej, uważa, że dziś to NATO bardziej potrzebuje Ukrainy, niż Ukraina potrzebuje NATO. Jego zdaniem Ukraina dysponuje obecnie najnowocześniejszą i najlepiej przygotowaną armią, która nie tylko walczy, ale jest realnie zdolna do prowadzenia działań zbrojnych i ma odpowiednie doświadczenie bojowe.

Nikt w Europie nie ma dziś rzeczywistego doświadczenia wojennego. I to oczywiście dobrze, że Europa od lat żyje w pokoju. Ale tak się złożyło, że Ukraina, niestety, takie doświadczenie zdobyła. I to właśnie tego doświadczenia potrzebuje NATO.

Jeśli chodzi o zbliżenie Ukrainy z Unią Europejską, pan Kwaśniewski jest przekonany, że Ukraina de facto już teraz jest częścią Wspólnoty. Pozostaje tylko dopracować pewne formalności, aby to uregulować w wymiarze prawnym. Kwaśniewski jest prawdziwym przyjacielem Ukrainy i od lat wspiera jej integrację euroatlantycką.

Jak Pani zdaniem, a także zdaniem Europejczyków, z którymi Pani rozmawia, wygląda największy problem nawet w samym procesie negocjacyjnym z Unią Europejską?

Halyna Heilo: To bardzo trudne pytanie. Na przykład w Polsce do władzy ma dojść nowy prezydent Karol Nawrocki. Choć istnieje też realne prawdopodobieństwo, że zostaną ogłoszone powtórne wybory. Różnica głosów w drugiej turze pomiędzy Karolem Nawrockim a jego konkurentem, prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim, wyniosła mniej niż 1%. Dodatkowo odnotowano bardzo dużą liczbę nieważnych głosów i pojawiły się zarzuty dotyczące możliwych nieprawidłowości podczas wyborów.

Dlatego do 2 lipca Sąd Najwyższy w Polsce ma zdecydować, jak dalej postąpić w tej sprawie. Zobaczymy, jak rozwiną się wydarzenia, ponieważ chociażby Lech Wałęsa wezwał do ponownego rozpatrzenia wyników drugiej tury wyborów. To pierwsza istotna kwestia.

Jeśli mówić konkretnie o panu Nawrockim, to on otwarcie deklaruje, że nie widzi Ukrainy w Unii Europejskiej, dopóki nie zostaną rozwiązane kwestie związane z tzw. „tragedią wołyńską”.

W rzeczywistości, bądźmy szczerzy, w polskim społeczeństwie istnieją różne opinie na temat Ukrainy. Z jednej strony mamy przyjazne nastawienie i wsparcie. Na przykład, obecnie mieszkam w Warszawie, gdzie Ukraińcy są dobrze postrzegani. Ale Warszawa to nie cała Polska. Niedawno rozmawiałam ze swoją znajomą, która mieszka w małym miasteczku niedaleko Warszawy. Opowiedziała mi, że na przykład w szkole jej dzieci są prześladowane. To pokazuje, że w małych miejscowościach nastawienie do Ukraińców bywa zupełnie inne.

Warto też dodać, że według statystyk na Karola Nawrockiego głosowali głównie mieszkańcy małych miejscowości, często z wykształceniem podstawowym lub zawodowym. Dlatego oczywiście trzeba zwracać uwagę na wypowiedzi polskich polityków. Choć ich retoryka skierowana do wewnętrznego elektoratu często różni się od oświadczeń składanych na arenie międzynarodowej, takie sygnały również należy analizować i monitorować.

Warto pamiętać, że Polska jest republiką parlamentarną z silnym udziałem prezydenta. Niedawno odbyły się tu wybory parlamentarne. Premier Donald Tusk, zwolennik integracji Ukrainy z Unią Europejską, po wyborze Karola Nawrockiego na prezydenta zainicjował głosowanie nad wotum zaufania dla swojego rządu. Sejm udzielił rządowi Tuska wotum zaufania, co oznacza bardziej przewidywalną politykę wobec Ukrainy, niż gdyby doszło do dymisji rządu. Dlatego nie wszystko wygląda tak źle, jeśli chodzi o nastawienie Polaków do Ukrainy.

Ale to tylko sytuacja w Polsce. W każdym kraju Unii Europejskiej panuje inna sytuacja polityczna, która wpływa na stosunek do Ukrainy. Sama przekonałam się o tym podczas wizyty delegacji ukraińskich bankierów w Parlamencie Europejskim w lutym tego roku.

image

Podczas posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych padły kontrowersyjne wypowiedzi ze strony przedstawicieli Węgier i Słowacji. Wzywali oni, by ograniczyć nadmierną — ich zdaniem — uwagę poświęcaną Ukrainie, argumentując, że Unia Europejska ma również inne priorytety, takie jak kwestie środowiskowe. Przypominali również, że Ukraina formalnie nie należy do UE. Jak widać, każde państwo kieruje się w swojej polityce przede wszystkim interesem własnego społeczeństwa i narodowych priorytetów. Ale, oczywiście, nam, Ukraińcom, nie zawsze jest to łatwe do zaakceptowania.

Wspominając wizytę w Parlamencie Europejskim, dodam jeszcze, że jeśli dwa-trzy lata temu cały Parlament Europejski był udekorowany ukraińskimi flagami, to dziś tego już nie widać. Zobaczyliśmy jedynie jedną ukraińską flagę obok polskiej. Wtedy to Polacy zorganizowali w centrum Parlamentu Europejskiego wystawę poświęconą swojej pomocy dla Ukrainy. W centrum tej ekspozycji znajdowały się właśnie flagi Polski i Ukrainy.

Jak Pani postrzega te zmiany?

Halyna Heilo: Musimy być świadomi, że każde państwo ma swoje własne interesy. Maksimum, co możemy zrobić, to pokazać i udowodnić, że zasługujemy na miejsce w Unii Europejskiej. A do tego nie są nam potrzebne afery korupcyjne. Ukraina potrzebuje nie jakiegoś fasadowego, ale sprawnie działającego, niezależnego parlamentu, który realnie rozwiązuje problemy. Wszyscy doskonale rozumiemy, że oprócz wojny mamy wiele poważnych problemów wewnętrznych. Musimy w naszym kraju zmienić naprawdę sporo. Bo jeśli nasi przeciwnicy będą szukać pretekstów, by zatrzymać Ukrainę na drodze do UE, to właśnie te wewnętrzne problemy będą nam wypominać.

image

 

Wśród znaczących uczestników 17. Baltic Business Forum był Artur Balazs, były minister rolnictwa Polski, który odpowiadał za transformację polskiego sektora rolnego na drodze do Unii Europejskiej. Co doradził ukraińskim rolnikom?

Halyna Heilo: Dziś rolnictwo to jedna z dochodowych gałęzi polskiej gospodarki. Ale kiedyś ten sektor był poważnym problemem dla Polski. Ówcześni politycy krok po kroku zmieniali tę sytuację. Oczywiście ogromne znaczenie miała pomoc finansowa z Unii Europejskiej. Pieniądze to podstawa. Ale te środki trzeba było umiejętnie wykorzystać. Wszyscy znamy przecież przykłady, gdy pieniądze na reformy są przyznawane, a mimo to nic się nie zmienia, prawda?

Dlatego Artur Balazs szczególną uwagę zwracał na to, jak właściwie przeprowadzić transformację rolnictwa, jakie ustawy należy przyjąć i jak skutecznie reformować tę branżę. Na przykład podkreślił, że Ukraina powinna była już dawno zająć się kwestią certyfikacji. To bardzo ważne dla dalszego rozwoju przedsiębiorstw rolnych. Podobnie jak walka z korupcją i inne niezbędne zmiany.

A jeśli chodzi o stosunki ukraińsko-polskie w sferze biznesu, na ile one się umocniły w ciągu ostatnich trzech lat?

Halyna Heilo: Oczywiście te relacje się wzmocniły i przeszły pewną transformację. Wzmocniły się, bo wybuchła wojna. Wielu Ukraińców przyjechało do Polski. Wiele osób prowadzi tu działalność gospodarczą. Widzimy, jak w tym czasie wzrosło polskie PKB i inne wskaźniki gospodarcze. Na przykład w ubiegłym roku w Polsce po raz pierwszy odnotowano nadwyżkę w Funduszu Emerytalnym.

Ci, którzy analizują te dane, rozumieją, że warto kontynuować integrację z Ukrainą i Ukraińcami. Rozwój ukraińskiego biznesu w Europie, w szczególności w Polsce, jest korzystny dla obu stron.

Halyna Heilo, prezeska Międzynarodowej Asocjacji Płatniczej

Wiele osób zdaje sobie z tego sprawę. Ale są też problemy, na przykład w sektorze logistycznym. Przed pełnoskalową wojną obowiązywały tzw. kwoty, zgodnie z którymi tylko ograniczona liczba ukraińskich pojazdów mogła realizować przewozy międzynarodowe. Była również wymagana odpowiednia certyfikacja. Od 2022 roku zniesiono te ograniczenia i otwarto rynek dla wszystkich ukraińskich przewoźników bez limitów.

Jednocześnie polski sektor transportowy podlega bardzo restrykcyjnym przepisom unijnym. Dotyczą one m.in. wynagrodzeń kierowców, liczby zatrudnianych osób czy wymagań wobec samego taboru. To wszystko znacząco podnosi koszty usług logistycznych. Kiedy obowiązywały kwoty, polscy przewoźnicy funkcjonowali w przewidywalnych warunkach. Ale po ich zniesieniu zaczęły się obawy i zarzuty, że Ukraińcy stosują dumping, utrudniając rozwój polskich firm.

Sytuacja doprowadziła do gorących debat. Podczas forum logistycznego wiceprezes Stowarzyszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Ukrainy (AsMAP) Wołodymyr Balin przekonywał, że „wszystkie te kwoty są zbędne i nie mają sensu”. Z kolei pan Jan Buczek, przewodniczący analogicznego stowarzyszenia w Polsce, mówił wprost: „Dajcie Polakom pracować. Jak mają zarabiać i utrzymywać swoje rodziny, jeśli tych kwot nie przywrócą?”.

Jak widać, są tu pewne drażliwe kwestie. Jednak na tym samym forum, po debacie urzędników, odbył się bardziej praktyczny panel dyskusyjny, podczas którego Polacy i Ukraińcy znaleźli wspólny język. Wspólnie rozmawiali o tym, jak zwiększyć efektywność biznesu, jak wykorzystać sztuczną inteligencję w planowaniu transportu, jakie programy pomagają kontrolować zużycie paliwa i wiele innych praktycznych rozwiązań. Uczestnicy forum razem szukali konkretnych odpowiedzi na wyzwania w biznesie. To pokazuje, że problemy istnieją, ale są też realne rozwiązania. Trzeba je po prostu wdrażać.

Jeśli przyjrzeć się bliżej projektom inwestycyjnym w Polsce — które z nich są obecnie najbardziej perspektywiczne i pożądane?

Halyna Heilo: W tej chwili duże zainteresowanie budzą branże związane z energią alternatywną, ekologią oraz sektorem IT. Na przykład w Polsce funkcjonują państwowe programy wspierające przejście na elektromobilność, co wiąże się z budową specjalnych stacji ładowania pojazdów elektrycznych. Znam przedsiębiorców, którzy instalują takie stacje w różnych częściach Polski i proponują każdemu chętnemu możliwość zostania inwestorem oraz zainwestowania we własną stację ładowania. To pokazuje, że nie chodzi tu tylko o zapotrzebowanie na kapitał, ale również o realne możliwości dla inwestorów.

A jeśli chodzi konkretnie o ukraińskich inwestorów — jak bardzo są dziś aktywni w Europie?

Halyna Heilo: Oczywiście Ukraińcy, którzy dysponują kapitałem, są zainteresowani inwestowaniem i dywersyfikacją swoich środków finansowych. Jeśli prowadzą biznes w Ukrainie, to często interesują się również projektami europejskimi. Ale rzeczywiście istnieją trudności z transferem środków za granicę. Dlatego nie mogę powiedzieć, że już dziś jest wiele projektów, w które aktywnie inwestują Ukraińcy. Ale zainteresowanie i poszukiwanie takich możliwości zdecydowanie rośnie.

Trzeba zrozumieć, że dywersyfikacja ryzyka przez ukraiński biznes w czasie wojny przynosi korzyści nie tylko samym przedsiębiorcom, ale również całej Ukrainie. W gruncie rzeczy chodzi tu o przetrwanie i budowanie odporności gospodarki. Ukraiński biznes — bez względu na to, jak trudna jest obecnie sytuacja — musi przetrwać. A żeby przetrwać i przezwyciężyć kryzys, trzeba się rozwijać. Tymczasem działalność gospodarcza w Ukrainie jest w oczywisty sposób ograniczona przez wojnę. Jedynym realnym rozwiązaniem jest ekspansja i skalowanie działalności za granicą. Jeśli ukraińskie firmy będą się rozwijać i zdobywać nowe rynki poza granicami kraju, przełoży się to na ich większą stabilność w Ukrainie oraz na wpływy z podatków. Już wcześniej tłumaczyłam to byłemu doradcy ds. gospodarczych przy Ambasadzie Ukrainy, apelując o aktywne wspieranie ukraińskich firm za granicą.

Halyna Heilo, prezeska Międzynarodowej Asocjacji Płatniczej

W Polsce ruszył właśnie państwowy program preferencyjnych kredytów pod nazwą „Pożyczka na udział w odbudowie Ukrainy”. Mowa o łącznym budżecie przekraczającym 58 milionów euro. Co zakłada ten program i kto może wziąć w nim udział?

Halyna Heilo: To naprawdę bardzo atrakcyjny program. Pożyczki udzielane są na okres do 12 lat z oprocentowaniem wynoszącym zaledwie 2% — nawet jak na polskie warunki to niezwykle niska stawka, praktycznie symboliczna. W programie mogą uczestniczyć polskie firmy, które inwestują w projekty realizowane na terenie Ukrainy. Co istotne — nie ma znaczenia, kto jest założycielem tych firm. Mogą to być zarówno Polacy, jak i Ukraińcy.

W realizację programu zaangażowany jest Bank Gospodarstwa Krajowego. Całość została dobrze przemyślana i uwzględnia zarówno system gwarancji, jak i mechanizmy ograniczające ryzyko inwestycyjne. Z tego, co wiem, obecnie trwa przyjmowanie wniosków od zainteresowanych.

Warto jednak pamiętać, że w Europie wszystko przebiega wolniej, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni w Ukrainie. To pewna różnica mentalności. Na razie w ramach tego programu preferencyjnych kredytów trwa proces zbierania informacji o potencjalnych uczestnikach, kompletowane są pakiety dokumentów i inne formalności. W stosunku do samych wnioskodawców nie ma jakichś szczególnych wymogów. Trzeba po prostu uzbroić się w cierpliwość, aby program mógł w pełni ruszyć. W końcu został uruchomiony całkiem niedawno — dopiero w kwietniu.

Moim zdaniem w Polsce jest wiele firm zainteresowanych programem wspierającym odbudowę Ukrainy. Od początku pełnoskalowej wojny, ilekroć rozmawialiśmy z Polakami, zawsze powtarzali: „To my najbardziej pomogliśmy Ukraińcom, dlatego powinniśmy jako pierwsi brać udział w procesie odbudowy”. Wiele firm rzeczywiście na to liczy.

Halyna Heilo, prezeska Międzynarodowej Asocjacji Płatniczej

Pani zdaniem — czy to właściwy moment na uruchamianie programów odbudowy Ukrainy, skoro wojna wciąż trwa? I dlaczego Polska powinna je finansować właśnie teraz?

Halyna Heilo: Takie programy są absolutnie potrzebne. Te środki finansowe pomogą tworzyć miejsca pracy w Ukrainie i wspierać gospodarkę, by mogła funkcjonować w tych ekstremalnych warunkach. To jest najważniejsze.

Po drugie — jeśli w wyniku ostrzału zniszczony zostanie budynek, to co, mamy czekać z jego odbudową, aż wojna się skończy? To byłoby nieodpowiedzialne. Ludzie muszą gdzieś mieszkać. To samo dotyczy biznesu. Nawet jeśli przedsiębiorstwo zostało uszkodzone, to nie znaczy, że wszystko przepadło. Biznes musi się odrodzić — jak Feniks z popiołów — i kontynuować działalność.

Czy można stwierdzić, że europejscy partnerzy i ukraiński biznes zdają sobie sprawę, że wojna potrwa długo, i dlatego dostosowują się do takiego scenariusza? 

Halyna Heilo: To bardzo szerokie pytanie. Myślę, że każdy właściciel firmy, niezależnie od tego, w jakiej branży działa, już teraz to rozumie. Na początku wszyscy mieli nadzieję, że wojna szybko się zakończy. Później przyszła świadomość, że niestety tak nie będzie — to wszystko potrwa znacznie dłużej. Oczywiście każda firma ma swoją własną strategię rozwoju i zgodnie z nią podejmuje niezbędne działania. W przeciwnym razie taki biznes już by nie istniał.

To nie jest jednak kwestia wyłącznie podejścia Europejczyków, ale przede wszystkim odpowiedzialność leży po naszej stronie — każdego ukraińskiego przedsiębiorstwa z osobna. Owszem, Europejczycy starają się nas wspierać. Przykładem są dotacje przyznawane przez Komisję Europejską, w tym całkiem duże środki dedykowane Ukrainie. Jednak spełnienie wymagań takich programów jest dla wielu ukraińskich firm bardzo trudne. Wynika to z faktu, że nasze firmy często działają w taki sposób, by nie ujawniać wszystkich swoich danych czy wyników.

A Komisja Europejska musi mieć pewność, że dana firma będzie w stanie prawidłowo zrealizować projekt finansowany z dotacji. Kiedy okazuje się, że brakuje odpowiednich wyliczeń, dokumentacji, doświadczenia czy innych elementów, projekt po prostu zostaje odrzucony. Dlatego tak — Europejczycy próbują nas wesprzeć. Ale uważam, że klucz do naszego przetrwania i rozwoju wciąż leży głównie w naszych własnych rękach.

Czytaj również:

„Nie prosimy o pomoc, oferujemy doświadczenie": Halyna Heilo o wynikach wizyty ukraińskich bankierów w Brukseli