Polska nie będzie się spieszyć z ekstradycją Ukraińca podejrzanego o wysadzenie Nord Stream

Polska oświadczyła, że w sprawie ewentualnego wydania Niemcom Ukraińca podejrzanego o udział w wysadzeniu gazociągów Nord Stream nie ma żadnych podstaw do pośpiechu. Sprawa jest uznawana za „nadzwyczaj poważną” i wymagającą dogłębnego zbadania.
Poinformował o tym minister koordynator służb specjalnych Polski, Tomasz Siemoniak, pisze portal Onet.
Siemoniak podkreślił, że decyzję o ewentualnej ekstradycji zatrzymanego, którego media identyfikują jako Wołodymyra Ż. (prawdopodobnie Wołodymyr Żurawlow), podejmie polski sąd.
„Niemcy mają prawo się do nas zwracać, mieli prawo wystawić europejski nakaz aresztowania, ale to polski sąd zdecyduje, oceniając sytuację i ufam w mądrość sędziów, we wnikliwą ocenę tej sytuacji i niedziałanie w warunkach presji medialnej czy politycznej” — zaznaczył minister.
Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, Marcin Przydacz, również wypowiedział się na temat tej sprawy. Zauważył, że choć Polska ma zobowiązania wynikające z europejskiego nakazu aresztowania, państwo musi ustalić, czy przekazanie podejrzanego jest zgodne z:
- Procedurami,
- Interesem państwowym Polski oraz wspólnoty euroatlantyckiej,
- Jakie mogą być polityczne konsekwencje takiego kroku.
Podkreślono, że polski sąd ma 100 dni na podjęcie decyzji w sprawie ekstradycji podejrzanego.
30 września w Polsce zatrzymano instruktora nurkowania z Ukrainy, podejrzanego o udział w wysadzeniu Nord Stream.
Minister spraw zagranicznych Polski, Radosław Sikorski, rzekomo wyraził gotowość udzielenia schronienia Ukraińcowi Wołodymyrowi Żurawlowowi, którego Niemcy podejrzewają o udział w wybuchach na gazociągach Nord Stream 1 i Nord Stream 2.
