$ 41.28 € 47.03 zł 10.97
+21° Kijów +18° Warszawa +20° Waszyngton
Wojna na wyczerpanie zasobów: Anatolij Kinach wyjaśnia, dlaczego Ukraina musi wzmocnić swoją samowystarczalność gospodarczą

Wojna na wyczerpanie zasobów: Anatolij Kinach wyjaśnia, dlaczego Ukraina musi wzmocnić swoją samowystarczalność gospodarczą

18 kwietnia 2025 15:59

Wojna na wyczerpanie zasobów z rosyjskim agresorem to nie tylko walki na linii frontu, ale przede wszystkim konfrontacja zasobów, systemów zarządzania państwem oraz gotowości do dalszej walki. Każdy rok pełnoskalowej wojny nie mija bez śladu — dostrzegamy coraz więcej negatywnych skutków stanu wojennego w polityce i gospodarce, a nasze życie społeczne ulega zmianom — pogłębia się przepaść pomiędzy poziomem życia Ukraińców a obywatelami państw europejskich.

Systemowe spojrzenie na te oraz inne problemy, które wyniszczają kraj w czasie wojny, nadchodzące wybory i potencjał rozwoju nowoczesnej gospodarki przemysłowej, przedstawił w obszernym wywiadzie dla UA.News Anatolij Kinach — były sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony oraz były premier Ukrainy, obecnie przewodniczący Ukraińskiej Unii Przemysłowców i Przedsiębiorców. Publikujemy pierwszą część rozmowy.

O deformacji gospodarki pod presją wojny


Pełnoskalowa rosyjska inwazja na Ukrainę przekształciła się w długotrwałą wojnę na wyczerpanie zasobów. Wróg celowo niszczy naszą infrastrukturę mieszkaniową, transportową, energetyczną i przemysłową. Według danych Banku Światowego, wartość samych strat bezpośrednich sięga już 600 miliardów dolarów. To oficjalne statystyki. Niestety — skala jest olbrzymia.

Obecnie PKB Ukrainy stanowi około 78% poziomu z 2021 roku, co oznacza spadek o 22%. Skupię się na kluczowych kierunkach zniszczeń.

Infrastruktura energetyczna. Przed wojną łączna moc elektrowni w kraju wynosiła około 18 GW. Dziś pozostało zaledwie 9 GW — oznacza to, że zniszczono połowę zdolności produkcyjnych. Szczególnie dotyczy to energetyki cieplnej. Utraciliśmy największą elektrownię jądrową w Europie — Zaporoską Elektrownię Atomową, która dostarczała co najmniej 20% całej energii wytwarzanej w kraju.

Sektor mieszkaniowy. Zniszczeniu uległy dziesiątki milionów metrów kwadratowych mieszkań. Dla porównania — przed wojną planowano oddać do użytku maksymalnie ok. 11 mln m². Obecnie, według różnych szacunków, zniszczonych zostało co najmniej 60 mln m². Te straty są odczuwalne każdego dnia.

Logistyka transportowa. Skala zniszczeń jest również znaczna, a korzystanie z portów, zwłaszcza nad Morzem Czarnym i Azowskim, jest poważnie utrudnione. Przed wojną aż 80% eksportu z sektora wydobywczo-metalurgicznego, rolniczego i innych branż odbywało się drogą morską.

Straty są niezwykle poważne. Trzeba nie tylko je dostrzegać, ale działać już teraz. Mówimy bowiem o utracie samowystarczalności gospodarczej i jej negatywnym wpływie na zdolność obronną kraju. W 2024 roku tylko 48% wydatków państwa zostało sfinansowane z dochodów wewnętrznych. Pozostałe 52% pochodziło z pomocy zagranicznej, głównie w formie kredytów i pożyczek, które trzeba będzie zwrócić. Dług publiczny Ukrainy gwałtownie wzrósł: z 49% PKB w 2021 roku do 92% na początku 2025 roku. To ogromne obciążenie finansowe.


O kapitale ludzkim i standardach społecznych


Ukraina obecnie traci swój najcenniejszy zasób — potencjał ludzki. Bez ludzi nie będzie niczego. Siedem milionów Ukraińców przebywa za granicą w statusie uchodźców. Od 2014 roku, czyli od początku wojny, oficjalnie w kraju mamy dodatkowo 4,7 miliona wewnętrznie przesiedlonych osób. To uchodźcy wewnętrzni, którzy stracili wszystko.

Sytuacja demograficzna jest bezprecedensowo groźna. Według oficjalnych danych w 2024 roku zarejestrowano 177 tysięcy urodzeń, przy 495 tysiącach zgonów. Śmiertelność w Ukrainie niemal trzykrotnie przewyższa liczbę urodzeń. Powstaje bardzo niebezpieczna luka demograficzna. Już teraz musimy stworzyć jakościową strategię rozwoju demograficznego i przystąpić do jej realizacji.

Szczególną uwagę należy zwrócić na standardy społeczne. W czasie wojny uległy one jeszcze większej deformacji. Głównym problemem jest narastająca przepaść między poziomem życia w Ukrainie a w krajach sąsiednich Europy Wschodniej. Przytoczę oficjalne dane na 2025 rok. W Ukrainie minimalna miesięczna płaca wynosi ustawowo 8000 hrywien. W Polsce to 47 tysięcy, w Czechach — 35 tysięcy, w Niemczech — 98 tysięcy w przeliczeniu na hrywny. A przecież musimy skłonić Ukraińców do powrotu do kraju. Czy można się dziwić, jaką decyzję podejmą nasi obywatele przy tak dużych różnicach?



Uderzająca jest krótkowzroczność naszych struktur rządowych, w tym parlamentu. W sytuacji, gdy konieczny jest powrót milionów ludzi z zagranicy, zamrożono poziom minimalnej płacy i innych standardów społecznych na poziomie 8000 hrywien aż do 2027 roku. Zgasło nawet to małe światełko w tunelu. To nie do przyjęcia.

Wręcz przeciwnie — należy zrobić wszystko, aby zwiększyć produkcję własnych zasobów i wzmocnić gospodarkę. Na tej podstawie trzeba pokazać ludziom, że państwo zrobi wszystko, co możliwe, by poprawić standardy życia i przywrócić nadzieję oraz perspektywę.

Ryzyka i dane, o których wspomniałem, są bardzo bolesne, ale to prawda, którą obywatele muszą znać. Tylko wtedy możliwe będzie tworzenie precyzyjnych i systemowych decyzji, które pozwolą Ukrainie wyjść z tej wielkiej tragedii silniejszą.

Jeszcze raz podkreślam — musimy nie tylko bronić naszej wolności, integralności terytorialnej i cywilizacyjnego wyboru. Już teraz musimy etapami i konsekwentnie odbudowywać gospodarczą samowystarczalność — bez czekania na zakończenie wojny. Obrazowo mówiąc, już dzień po ogłoszeniu pokoju lub zawieszenia broni musimy natychmiast uruchomić cały nasz potencjał i mieć gotowe programy oraz projekty odbudowy nowoczesnego i konkurencyjnego państwa.


O kompleksie obronno-przemysłowym Ukrainy


Oczywiste jest, że kompleks obronno-przemysłowy rozwija się obecnie w szybkim tempie. To potwierdza, że Ukraina dysponuje dużym potencjałem naukowo-technicznym, przemysłowym i kadrowym. To pozytywna strona. Jednak są też problemy, które trzeba rozwiązać.

Pierwszy problem. Wciąż brak nam jasnej polityki państwowej i programu reform oraz rozwoju kompleksu przemysłowego. A sytuacja zmieniła się diametralnie. Szczególnie konieczne jest wzmocnienie sektora partnerstwa publiczno-prywatnego. Obecnie udział sektora prywatnego w produkcji ukraińskiego przemysłu obronnego kilkukrotnie przewyższa udział przedsiębiorstw państwowych. Niestety, do firm prywatnych nadal podchodzi się, jak to się mówi, „na zasadzie resztkowej”. To trzeba zmienić i stworzyć warunki do skutecznego przyciągania prywatnego biznesu i kapitału do kompleksu obronnego — na równych i przejrzystych zasadach.

Drugi problem. Niedostateczne wykorzystanie potencjału kompleksu obronno-przemysłowego. Według oficjalnych danych w 2024 roku był on wykorzystany maksymalnie w 40%. W dużej mierze wynika to z niedziałającego systemu kredytowego. Poziom finansowania realnej gospodarki w Ukrainie (kraju ogarniętym wojną) jest najniższy w Europie. Wskaźnik kredytów w relacji do PKB wynosi u nas do 15%, podczas gdy w Czechach czy Polsce — 70–88%. Oznacza to brak kompleksowego podejścia ze strony rządu, parlamentu i Narodowego Banku do tworzenia skutecznych warunków kredytowania sektora obronnego. To trzeba pilnie rozwiązać.



Trzeci problem. Należy zrozumieć, że drony, amunicja, naboje — to materiały eksploatacyjne na wojnie. Taką broń trzeba produkować w sposób przemysłowy i seryjny. Potrzebujemy produkcji taśmowej. Tak — pojawiły się pewne pozytywne zmiany w produkcji pocisków artyleryjskich, min, naboi i dronów. Ale wciąż brak przemysłowo-innowacyjnych programów, na podstawie których można by tworzyć odpowiednie zamówienia obronne. A przecież produkcja seryjna wymaga zamówień na minimum dwa–trzy lata do przodu. To poważne wyzwanie. Doskonale wiemy, czym skutkuje niedobór amunicji na froncie.

Musimy jak najszybciej, na podstawie programów celowych, przejść do przemysłowej produkcji seryjnej broni i sprzętu specjalnego. Prace w tym kierunku trwają i przyspieszają. Nadal jednak pozostajemy w tyle i musimy zwiększyć tempo — szczególnie w obliczu ryzyk geopolitycznych związanych z malejącym wsparciem od sojuszników. Niestety, obserwujemy tendencję do ograniczania tej pomocy — a to oznacza, że musimy jak najszybciej zwiększyć produkcję własnej broni.

Czwarty problem. Konieczna jest adaptacja ukraińskiego kompleksu obronno-przemysłowego do standardów technicznych NATO oraz ogólnie do międzynarodowych norm. To ogromny zakres pracy. Niestety, taki system wciąż nie został w pełni wypracowany. Obecnie trwają prace w tym kierunku, ponieważ już teraz udział broni, sprzętu specjalistycznego i amunicji produkowanych zgodnie ze standardami NATO w ukraińskich siłach zbrojnych sięga 60%. Musimy mieć zdolność do obsługi tej broni, jej naprawy, a także stworzyć warunki do produkcji nowego uzbrojenia — zgodnie z międzynarodowymi przepisami i wymogami. Do tego potrzebne są konkretne programy celowe.

 

O dyskusji wokół eksportu broni


Obecność ukraińskiego kompleksu obronnego na rynkach zagranicznych to kolejny istotny temat. Nasi producenci mieli przed wojną silną pozycję poza granicami kraju, ale od początku pełnoskalowej inwazji obowiązuje zakaz eksportu. Była to logiczna decyzja — priorytetem są Siły Zbrojne Ukrainy. Jednak w czasie wojny, zwłaszcza w sektorze prywatnym, powstały moce produkcyjne znacznie przekraczające możliwości zbytu na rynku krajowym.

Dlatego domagamy się, by stopniowo otwierać możliwości dla naszych przedsiębiorstw i firm z branży obronnej, tak by mogły budować politykę eksportową. Oczywiście, Siły Zbrojne Ukrainy pozostają priorytetem. Ale w sytuacji nadwyżki produkcji, musimy robić wszystko, aby ta broń trafiała również na rynki zagraniczne, przynosząc zysk, który pozwoli wzmacniać nasz przemysł obronny i ogólne zdolności obronne kraju. Temat ten zaczyna być coraz częściej poruszany. Jednak i tu ogromne znaczenie ma czynnik czasu.

Uważamy, że proces ten przebiega zbyt wolno, niesystematycznie, co może zaszkodzić naszemu kompleksowi obronnemu — szczególnie jeśli po ogłoszeniu zawieszenia broni dojdzie do zmniejszenia liczby zamówień państwowych. Wówczas nasze przedsiębiorstwa nie będą gotowe na eksport swojej produkcji.

Dalsze utrzymywanie zakazu eksportu może doprowadzić do wymuszonej relokacji firm za granicę. I już mamy tego przykłady — kilku wiodących producentów dronów przeniosło się za granicę, bo tam są rynki zbytu i popyt. Opóźnienia w otwarciu eksportu mogą też prowadzić do wstrzymania działalności albo bankructwa tych firm. Czasu jest więc mało.



W ramach Ukraińskiej Unii Przemysłowców i Przedsiębiorców oraz Antykryzysowego Sztabu Odporności Gospodarczej w warunkach stanu wojennego odbyliśmy już szereg spotkań z przedstawicielami instytucji rządowych i koncernu Ukroboronprom. Nalegamy, by decyzje w tej sprawie były podejmowane zdecydowanie szybciej. Aby przyspieszyć ten proces (ujawnię nieco informacji zakulisowych), podpisaliśmy systemową umowę o współpracy z Ukroboronpromem i powołaliśmy wspólną grupę roboczą. Obecnie przygotowujemy pierwsze posiedzenie, na którym jednym z głównych tematów będzie właśnie polityka eksportowa. Trzeba działać dynamicznie i systemowo, z uwzględnieniem potrzeb bezpieczeństwa narodowego. To bardzo aktualna kwestia. Mam nadzieję, że uda się maksymalnie przyspieszyć jej rozwiązanie.

Polityka eksportowa powinna być integralnym elementem rozwoju kompleksu obronnego — również z myślą o prognozowaniu jego przyszłości w okresie powojennym. Dotyczy to również rozwiązania problemu niedoboru wykwalifikowanych kadr. Mobilizacja i system odroczeń (tzw. „rezerwowanie”) to proces poszukiwania równowagi między obronnością a potrzebami gospodarki. Wymaga to silnych programów edukacyjnych i przygotowania specjalistów — szczególnie wykwalifikowanych pracowników, konstruktorów i inżynierów.


O klimacie biznesowym i nastrojach przedsiębiorców


Nie możemy dopuścić do tego, aby problemy związane z klimatem biznesowym były stale przedstawiane wyłącznie jako skutek pełnoskalowej wojny. Trzeba wyraźnie oddzielić dwie kwestie. Mamy wojnę, ryzyko, potrzebę gwarancji bezpieczeństwa oraz cynicznego, podłego wroga, z którym musimy walczyć — i będziemy to robić dalej. Ale istnieją też zagadnienia, które nazwałbym prawami rozwoju, prawami klimatu biznesowego. One obowiązują i muszą być realizowane niezależnie od sytuacji politycznej i od tego, jak nazywa się państwo.



Zacznijmy od tego, że Ukraina jest oficjalnym kandydatem do członkostwa w Unii Europejskiej. Od czerwca 2024 roku prowadzimy oficjalne negocjacje akcesyjne. Musimy więc spełniać główne wymogi w zakresie tworzenia odpowiedniego klimatu inwestycyjnego, szczególnie dla kapitału prywatnego: rządy prawa, przejrzysta konkurencja, ochrona praw inwestora i właściciela, skuteczna polityka antymonopolowa. To właśnie te czynniki decydują o atrakcyjności środowiska biznesowego. Bo prywatny kapitał trafia tylko tam, gdzie panuje stabilność, przewidywalność i opłacalność inwestycji.

Warunki dla biznesu w naszym kraju są dziś poważnie naruszone. Nie będę wchodził w szczegóły dotyczące jakości systemu sądownictwa, przejrzystości konkurencji, licznych kontroli, nacisków ze strony struktur siłowych, blokowania faktur VAT. Albo o sytuacjach, w których podatki są podnoszone wstecznie. To wszystko uderza w inwestorów, którzy mają swoje plany finansowe, a nagle warunki ich działalności drastycznie się zmieniają. Prowadzimy w tej sprawie ostrą dyskusję z parlamentem, rządem i administracją skarbową.

Jestem głęboko przekonany, że należy przestrzegać następującej zasady: jeśli istnieje potrzeba zwiększenia dochodów budżetu państwa, to najpierw trzeba stworzyć dogodne warunki dla biznesu. Nie można wszystkiego załatwiać za pomocą fiskalnego czy siłowego nacisku. Bo to z definicji przynosi odwrotny efekt. I już nieraz się o tym przekonaliśmy. Dlatego obecnie, z punktu widzenia biznesu i klimatu inwestycyjnego, absolutnie kluczowe jest prowadzenie stałego dialogu między ustawodawcami, strukturami skarbowymi, regulatorami i organami ścigania. Ciągle się tego domagamy.

Jednym z kierunków działań Antykryzysowego Sztabu jest zapewnienie, że wszelkie zmiany muszą odbywać się na zasadzie stałego dialogu i komunikacji.

Dla przykładu — spójrzmy na „Ukrzaliznycię” i jej taryfy. Przypomnę, że w czerwcu 2022 roku, gdy ukraiński biznes znajdował się w krytycznym położeniu — zniszczone szlaki transportowe, chaos w logistyce — bez konsultacji i bez żadnych kalkulacji „Ukrzaliznycia” podniosła taryfy o 70%. To był bezlitosny cios, zwłaszcza dla eksporterów.

Obecnie próbuje się to powtórzyć — planuje się podniesienie taryf kolejowych o 37%. Na szczęście udało nam się ten proces zablokować, przedstawiając twarde argumenty. Dotyczy to także wielu innych kwestii. Przykładowo — pojawiły się propozycje podniesienia opłaty na rzecz wojska albo dodatkowego opodatkowania osób prowadzących działalność gospodarczą. I zadajemy wtedy pytania: „Gdzie są analizy techniczno-ekonomiczne? Jak to wpłynie na konkurencyjność przedsiębiorstw?”.

Nie ma żadnych wyliczeń — są tylko polityczne hasła i nawoływanie do naciskania przycisków. A później widzimy np. w ostatnich miesiącach gwałtowny spadek liczby jednoosobowych działalności gospodarczych lub rosnący odsetek firm przenoszących się za granicę. W 2024 roku ukraińskie firmy w Polsce zajęły pierwsze miejsce pod względem liczby transakcji na rynku nieruchomości oraz zakładanych nowych spółek. Kto na tym zyskuje? My tracimy olbrzymi potencjał przez to, że zasady gry dla biznesu w Ukrainie zmieniane są w sposób chaotyczny, nieskuteczny i nieprofesjonalny.



Zawsze powtarzałem i nadal będę powtarzał: władza, zanim zmieni warunki dla biznesu i inwestorów, musi przeprowadzić głęboką analizę techniczno-ekonomiczną, przygotować dane i prognozy. Jeśli analiza przewiduje skutki negatywne — lepiej nie ruszać.

Najpierw trzeba walczyć z korupcją, uporządkować sytuację na granicy celnej, stworzyć dostęp do kredytów (nasz system kredytowy jest niemal zamrożony). Trzeba wspierać rodzimy biznes — tak jak robi to cały świat. Dopiero potem można mówić o podnoszeniu podatków. Dopóki ten potencjał nie zostanie wyczerpany — nie wolno naciskać na przedsiębiorców. Bo efekt będzie odwrotny. Taki poziom odpowiedzialności państwowej powinien obowiązywać.


W Antykryzysowym Sztabie sformułowaliśmy następujące stanowisko: tak jak nasi żołnierze na froncie, płacąc własnym życiem i zdrowiem, bronią każdego metra ukraińskiej ziemi, tak samo my jesteśmy zobowiązani walczyć o każde miejsce pracy. Bo bez zasobów nie będzie niczego — ani zwycięstwa nad wrogiem, ani funkcjonowania życia na zapleczu. Taka zasada powinna leżeć u podstaw zmian w systemie podatkowym, w warunkach prowadzenia działalności gospodarczej i inwestowania. Urzędnik, który tego nie rozumie, nie ma ani moralnego, ani zawodowego prawa, by pozostawać na swoim stanowisku. Taka atmosfera musi panować w Ukrainie. Na tym właśnie polega istota zmobilizowanej gospodarki.

Przytoczę jeszcze oficjalne dane. Na koniec 2024 roku oficjalna stopa bezrobocia w Ukrainie wynosiła około 15%. Tymczasem poziom wykorzystania potencjału kompleksu obronno-przemysłowego (OPK) — zaledwie 40%. U przeciwnika, według oficjalnych danych, stopa bezrobocia wynosi 2,5% (to dla nich historyczne minimum), a kompleks wojskowo-przemysłowy pracuje bez przerwy — 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. I to w warunkach wojny na wyczerpanie zasobów. To pokazuje, jak nieefektywnie wykorzystujemy nasz własny potencjał.


O dialogu władz z społeczeństwem obywatelskim


Już na pierwszym etapie pełnoskalowej rosyjskiej inwazji nasza władza popełniła strategiczny błąd, zamykając granice kraju. To było niedopuszczalne. I to moje stanowisko pozostaje w tej sprawie jednoznaczne. Uważam to za przejaw bezprecedensowej nieufności wobec własnych obywateli.

Od lutego 2022 roku stale przebywam w Ukrainie. Byłem świadkiem, jak na początku wojny dziesiątki tysięcy naszych rodaków wracało z zagranicy, opuszczając komfortową Europę z własnej woli. Szli na front, by bronić swojej ojczyzny. Przed komisjami wojskowymi ustawiały się kolejki.



Ostatnio coraz częściej podejmuję ten temat, ponieważ widzę niepokojące zmiany. Przedstawiciele Terytorialnych Centrów Kompletowania (TCK) na przykład zatrzymują ludzi na ulicach. Pytam siebie i innych: co zmieniło się w naszej mentalności i patriotyzmie przez te trzy lata? Dlaczego tak diametralnie zmienił się stosunek obywateli do świętego obowiązku obrony własnego państwa?



Nawet etatowi psychologowie Sztabu Generalnego przyznają, że problem jest poważny. Część obywateli przestaje wierzyć, że żyje i walczy za sprawiedliwe państwo, a niektórzy w ogóle już w to nie wierzą. Problem poczucia sprawiedliwości państwa jest również wyraźnie odczuwalny na froncie. Trzeba go rozwiązać — bo to nie jest sprawa drugorzędna. Można to zrobić tylko poprzez godne traktowanie obywateli i uczciwy dialog z nimi.

Oczywiście, w czasie stanu wojennego niektóre informacje muszą pozostać niejawne. Ale generalnie — z punktu widzenia rzeczywistego stanu spraw, etapowego rozwiązywania problemów i odpowiedzialności każdego za rezultat — takiego dialogu w przestrzeni informacyjnej obecnie brakuje.



To podejście należy pilnie zmienić. Ludzie muszą rozumieć, co się dzieje, jakie są cele, strategie, obiektywne oceny i kierunki zmian. Tylko wtedy, w momencie, gdy pojawi się potrzeba gruntownego odnowienia systemu — a taka potrzeba już istnieje — obywatele będą mogli działać jako świadomi, krytycznie myślący wyborcy. Tylko wtedy będą w stanie dokonać odpowiedzialnego wyboru.



Ten proces zależy w ogromnym stopniu od poziomu wolności słowa, dostępu do informacji, przejrzystości politycznej konkurencji, różnorodności programów, idei i ideologii. W tym zakresie Ukraina ma jeszcze wiele do zrobienia. A to będzie miało wpływ nie tylko na sytuację bieżącą, ale też na wyniki nadchodzących wyborów.

Powiem szczerze, opierając się na własnym doświadczeniu: nie mamy czasu na strategiczne błędy ze strony władz. To, o czym mówię, musi być już teraz wdrażane — bez zbędnej polityzacji, bez brudnej rywalizacji i chaosu wokół stanowisk. Wszyscy musimy zrozumieć, że trzeba stworzyć przejrzysty i demokratyczny system przygotowań do kluczowych etapów wyrażania woli naszego narodu.

Czytaj również:

Ile jeszcze będą rosły ceny: Bohdan Danylyshyn o tym, dlaczego powrót inflacji do jednocyfrowego poziomu w 2025 roku może być problematyczny