W Niemczech odkryto sadystę — byłego szefa kolonii karnej w Bobrujsku na Białorusi

«Nasza Niva» opublikowała materiał o byłym naczelnym części operacyjno-reżimowej kolonii karnej nr 2 w Bobrujsku, Dmytra Rudolfowicza Szynwizie („Rudolf”), który podobno przeprowadził się do Niemiec i używa tam imienia Dimitri Schönwiese.
Według informacji gazety, mieszka on z rodziną w Schwerinie, mieście położonym wśród jezior w Zachodniej Pomoranii.
Źródła wskazują, że na wcześniejszym stanowisku Szynwize zasłynął brutalnym traktowaniem więźniów, w tym politycznych. Byli więźniowie mówią, że systematycznie poniżał ludzi, wymyślał preteksty do wysyłania ich do izolatek i czerpał przyjemność z dręczenia.
Bloger Wadim Jermaszuk, który odsiedział wyrok za „znieważenie” Łukaszenki i „zbezczeszczenie” flagi, wyszedł na wolność w czerwcu 2024 roku i otrzymał azyl w Polsce. Złożył zeznania dotyczące Szynwizego w Komitecie ONZ ds. tortur.
„Była zima i zachorowałem. Szalik można tam było zawiązywać na krzyż. I szliśmy do stołówki, ja zawiązałem szalik na krzyż i dodatkowo owinąłem go wokół szyi. Szedłem na końcu, ponieważ miałem żółtą, polityczną plakietkę i niski status.
I wtedy ten Rudolf mnie zobaczył, podszedł do mnie i szarpnął za szalik, odciągnął go: „A co tam masz?”. Pomyślałem, że sprawdza, czy się ogoliłem, bo to kontrolowali, a ja akurat się ogoliłem, więc odpowiedziałem: „Wszystko u mnie w porządku”. A on się zdenerwował: „Spójrzcie, jak on mówi! On ma wszystko w porządku! To, że się urodziłeś, jest nienormalne!”.
Jestem sierotą, więc dla mnie usłyszeć to było bardzo bolesne — moja matka była niepełnosprawna, byłem dla niej długo oczekiwanym dzieckiem. A tu byłem jak jakiś dupek — tak nas nazywali, jeszcze „dupy” i „prezerwatywy”.
Potem Rudolf wziął jeden koniec szalika, dał drugiemu swojemu pomocnikowi drugi koniec (nie pamiętam, jak się nazywał). A trzeci stał i obserwował, jak zaczęli mnie dusić, rozciągając szalik w dwie strony. Śmiali się, mówiąc, że chciałem się powiesić, skoro tak owinąłem szalik. Nie zdążyłem zaczerpnąć powietrza i zacząłem się bronić rękami, bo już się dusiłem. To trwało około 40 sekund.
Po tym miałem załamanie nerwowe, po prostu się rozkleiłem... Krzyczałem wtedy, że chcę iść do izolatki, że mam dość, że głosowałem na Tichanowską.
Siedzenie w izolatce jest trudne, ale byli tam pracownicy, którzy po prostu wykonywali swoje obowiązki, a ten Rudolf przychodził wyniosły, zawsze dokuczał, poniżał. Pokazywał, że jest u władzy.
Mężczyzna, który siedział tam za narkotykową artykuł 328, opowiadał mi, że Rudolf go osobiście bił. Za to, że czasem łamał tam regulamin.
Zawsze mówiłem cioci podczas rozmów telefonicznych, że Szynwize to faszysta. Tak go nazywałem i skarżyłem się na niego za każdym razem, bo znęcał się nad wszystkimi, nie tylko nad tymi z niskim statusem. Wtedy odcinano mi ten telefon” — wspomina Ermaszuk.
Inny więzień polityczny, do którego zwrócili się autorzy materiału, określił Szynwizego jako „zupełnego sadystę”.
„Ile aktów zostało przez niego sporządzonych! Ilu ludzi trafiło do izolatki! I jest taka rzecz: jeśli jest na kogoś zamówienie z góry, to i tak go ukarają, jakąkolwiek wymyślą przyczynę. Ale w kontakcie z Rudolfem miało się wrażenie, że chce się jeszcze bardziej znęcać, niż jest to nakazane. I nie po to, by się przypodobać, nie. Po prostu lubił sam proces” — cytuje wydawnictwo słowa rozmówcy.
Autorzy znaleźli tylko jednego byłego więźnia politycznego, który uważa, że Szynwize to „normalny człowiek, jeśli rozumie się jego żarty”.
„Raczej epatował. Jeśli nie traktować go jako groźnego gościa, ale wiedzieć, jak z nim rozmawiać, to można powiedzieć, że normalny. Żeby robić [wszelkie świństwa], to nie robił” — powiedział on.
Obrońcy praw człowieka z Mohylewa z Mayday pisali o Szynwizem już w 2023 roku: „Byli więźniowie wspominają, że był bardzo teatralny, a scena z nowicjuszami bardzo przypominała sceny z filmu o obozie koncentracyjnym. Więźniom było jasne, że to wszystko sprawiało mu przyjemność. [...] Szynwize lubił podchodzić tak blisko, że prawie twarzą do twarzy, patrzeć w oczy i zadawać bezsensowne pytania typu „co? co? co?” albo „gdzie?”, a potem mówił całkowicie nielogiczne i absurdalne rzeczy. Ale w efekcie skazany trafiał do izolatki za niezapięty guzik”.
Według informacji wydawnictwa, stopień majora Szynwize otrzymał w 2011 roku i w ciągu kolejnych lat mógł awansować na podpułkownika. Całą karierę Rudolf spędził w kolonii w Bobrujsku — służył jako naczelnik działu procesu wychowawczego, dyżurny zastępca naczelnika kolonii. Szczyt kariery Szynwize przypadł na rok 2023, kiedy objął kierownictwo operacyjno-reżimowej części kolonii, zaostrzając zasady i ograniczając dostęp do książek i pomocy medycznej.
Na początku 2024 roku nagle zniknął, a później okazało się, że wyjechał do Niemiec z rodziną, prawdopodobnie w ramach programu repatriacji potomków niemieckich osadników. Okazało się, że nieżyjący ojciec Dmytra Szynwizego — Rudolf Herbertowicz Szynwize — urodził się w Kazachstanie. Zdaniem autorów jest potomkiem niemieckich osadników, którzy masowo osiedlali się nad Wołgą, a potem zostali rozproszeni przez Stalina po Kazachstanie.
Dziennikarze znaleźli na Linkedin żonę Dmytra, Marinę. Była kierowniczka sklepu firmowego w Bobrujsku na dźierżyńskiej fabryce odzieżowej „Eliz” wskazała, że w kwietniu 2024 roku — mniej więcej w czasie zniknięcia Rudolfa z kolonii — wzięła „przerwę zawodową” z powodu relokacji do Niemiec. Obecnie miejscem zamieszkania Mariny jest miasto Schwerin w Zachodniej Pomoranii. Nazwisko zmieniła na niemieckie — teraz pisze się Marina Schönwiese.
Potomkowie niemieckich osadników mogą repatriować się do Niemiec całkowicie legalnie i na uproszczonej podstawie: po udowodnieniu niemieckiego pochodzenia i związku z kulturą niemiecką osoba otrzymuje specjalną wizę Spätaussiedler, by wjechać do Niemiec, a następnie od razu otrzymuje paszport bez wymogu czasu zamieszkania na terenie kraju.
Przy otrzymaniu obywatelstwa lub przynajmniej azylu w Niemczech Dmytro Szynwize musiał pisemnie potwierdzić, że nigdy nie brał udziału w torturach ani nie popełnił zbrodni przeciwko ludzkości — podkreśla wydawnictwo.
